Zwierzęta futerkowe – etyka, polityka , gospodarka.
To gorący temat i na pewno wielu zgadza się ze słowami czołowego polskiego polityka: “Ludzie mogą żyć bez tego. Mogą żyć bez takich futer. Ludzie mogą być bardziej ludzcy”.
http://m.telewizjarepublika.pl/dlaczego-jaroslaw-kaczynski-jest-przeciwko-hodowli-zwierzat-futerkowych-zobacz,59676.html
Ale czy mogą? Jarosław Kaczyński jest doświadczonym politykiem i sądzę że zdaje sobie sprawę z podobnego dylematu.
Etyka stoi tutaj naprzeciw gospodarce hodowlanej
http://superbiz.se.pl/amp/wiadomosci-biz/zakaz-hodowli-zwierzat-futerkowych-na-futra-jak-sie-skonczy-dla-polskiej-gospodarki_1037528.html
oraz przemysłowi związanemu z modą i reklamą.
Jak i nas, zwykłych konsumentów, czyli większości ludzi no i wyborców.
http://lamode.info/trendy-jesien-zima-2017-18-moda-damska.html
I jak zwykle język reklamy nie przestaje zaskakiwać:
“Które futro wybierzecie? Klasyka czy nowoczesność?”
Oba są, wygląda na to, dobre. Zwłaszcza na pięknej kobiecie.
Ale jedno i drugie jest gorące dla tych którzy chcą uchodzić za ludzi światłych i postępowych. No bo co wybrać? Cierpienia zwierząt w klatkach czy środowisko pełne materiałów syntetycznych?
Zwłaszcza że jest się często przeciwnikiem łowiectwa i myśliwych.
Zwierzęta futerkowe żyją bowiem, na szczęście, nie tylko w klatkach.
W pewnych nadleśnictwach są one ich obrazem, do tego stopnia iż ich administracja powinna zaliczać kursy opiekunów zwierząt zamiast kursów brakarzy drewna.
Przychodzi mi tutaj na myśl inny klasyk języka reklamy: Dobre praktyki gospodarki leśnej. Oraz ich kodeks.
Nie ulega wątpliwości że media komunikacyjne u leśników są światłe i postępowe ale co będzie jak jakieś stowarzyszenie przyrodnicze skoncentruje się na temacie: Złe praktyki gospodarki leśnej? I nie daj Boże nazwie je Kodeksem?
Czy to dobrych praktyk polskiej gospodarki leśnej należy również postawienie na handel dziczyzną?
No bo nawet adminowie miłych i ciepłych nadleśnictw, koncentrujących się na pokazywaniu słodziaków muszą przyznać że wiele z nich, zanim wylądują jako przysmak w punkcie sprzedaży nadleśnictwa powinno zostać oskórowane.
Co zrobić wtedy ze skórą?
I ten temat porusza Svensk Jakt w
https://svenskjakt.se/start/nyhet/oforandrat-pris-hos-skinnhandlare/
opisując handel skórami.
Dominującym kupcem na rynku sprzedaży i kuna skór w Szwecji jest Anders Tengbom.
Niedawne i najważniejsze w Europie północnej aukcje skór zwierząt dzikich, w Helsinkach i w St. Petersburg, zawiodły mnie, mówi on.
W Helsinkach, skóry lisów typu lis polarny biały i mutacje sprzedawane były w cenach stabilnych, podobnych do lat poprzednich.
Skóry fińskiego szopa pracza wzrosły natomiast o 10% i znalazły od razu nabywców.
Skóry lisa polarnego niebieskiego spadły o około 10% i tylko połowa została sprzedana.
Wystawiono na aukcjach 2200 skór lisa czerwonego ale sprzedano tylko 200 skór. Za taką skórę, o dobrej jakości płacono około 13 euro ale ogólnie biorąc lis czerwony jest bardzo trudny do sprzedania.
W St. Petersburg nabywców znalazły tylko skóry sobola tajgowego, hodowanego ma farmach. Sprzedano jednak zaledwie 20-25% całego asortymentu na aukcji i za ceny 10-20% niższe niż w latach ubiegłych.
Mimo że skóry sobola są znacznie lepszej jakości niż naszej kuny leśnej , mówi Anders, to ta petersburska cena będzie wskaźnikiem ceny szwedzkiej kuny.
Anders Tengbom skupuje skóry bezpośrednio od myśliwych lub otrzymuje je poprzez pocztę. Jego ceny w tym roku wynoszą 100 kr za skórę lisa czerwonego, 30-40 kr za norkę i 200 kr za kunę.
Czy na szwedzkie ceny za skóry zwierzyny dzikiej wpłynie planowany zakaz hodowli zwierząt futerkowych w Norwegii, pyta reporter?
Nie, odpowiada Anders. Skóry zwierzyny dzikiej stanowią tylko 1% skór zwierząt hodowlanych jeżeli chodzi o ich ilość w handlu.
Natomiast przy ogólnym zakazie hodowli skór w UE ta sytuacja może się zmienić.
Czy taki zakaz jest możliwy?
Europosłowie polskiej partii rządzącej przekonują iż tak
http://m.portalspozywczy.pl/mieso/wiadomosci/europoslowie-pis-wzywaja-pe-do-poparcia-zakazu-hodowli-zwierzat-futerkowych,154190.html
i mają za sobą poparcie, jak czytam aż 70% Polaków.
http://m.newsweek.pl/biznes/gospodarka/zakaz-hodowli-zwierzat-futerkowych,artykuly,419661,1.html
W Skandynawii tylko Norwegia chce wprowadzić zakaz otwierania nowych hodowli i zlikwidowania wszystkich do roku 2025.
W Finlandii i Danii są to bardzo silne gałęzie przemysłowe.
W Szwecji dyskusje na ten temat wybuchają co cztery lata, dziwnym trafem zawsze w latach wyborów i wtedy wszystkie partie, za wyjątkiem chłopskiej, składają obietnice o likwidacji ferm.
Normalnym trafem zapominają potem szybko o swoich obietnicach.
Czy w Polsce będzie podobnie?
Nie wiem, nie żyję w kraju, ale sądzę że wykluczyć tego nie można.
Nie watpię w uczucia empatii do zwierząt u czołowych polskich polityków ale uczuciowość polityków do zwierząt ma niespecjalnie dobrą historię.
Wolałbym działania mniej uczuciowe a bardziej konkretne typu co zrobić z ludźmi zajmującymi się hodowlą, co zrobić z przemysłem futrzarskim i odzieżowym i ludźmi w nim pracującymi, jak przekonać nas, konsumentów do nie kupowania podobnych futer, czym zastąpić plastyk w futrach noszonych przez nasze panie?
W tym ostatnim przypadku akurat lasy, drewno i przemysł leśno-chemiczny może pomoc w znalezieniu odpowiedzi.
http://www.forest-monitor.com/pl/nowe-zycie-i-przyszlosc-lasu/
I powracając do słodziaków biegających w polskich lasach i na stronach polskich nadleśnictw.
Ich pokazywanie i ich słodki odbiór nie są oczywiście winą zwierząt. To my, ludzie, widzimy korzyść w takim obrazie.
Dziwnym trafem, wielu z nas nosi odzież z akcentami pochodzącymi z podobnych słodziaków.
Może więc powinniśmy na poważnie wziąć do serca i przede wszystkim do działania słowa polityka?
“Ludzie mogą żyć bez tego. Mogą żyć bez takich futer. Ludzie mogą być bardziej ludzcy”
Tekst: Tadeusz Ciura
Zdjęcie: Tv4