Związek zawodowy: Gospodarka leśna jest nadgnitym drzewem. Część druga – reakcje.
Związek zawodowy pracowników leśnych GS, po zaznajomieniu się z artykułem w Dagens Nyheter (przetłumaczenie w Pracownicy sezonowi: Jesteśmy wyzyskiwani przez szwedzkie firmy leśne. Część pierwsza – artykuł.) potwierdza powszechne wykorzystywanie siły roboczej w szwedzkiej gospodarce leśnej.
Duże przedsiębiorstwa leśne ponoszą główną odpowiedzialność za wykroczenia, o których informuje DN. „Oficjalnie takie przedsiębiorstwa przyjmują szwedzki model rynku pracy, ale w praktyce i rzeczywistości go obniżają. Przedsiębiorstwa leśne muszą spojrzeć w lustro i zadać sobie pytanie, jakiego rodzaju gospodarki leśnej chcą w Szwecji” mówi przewodniczący związku GS Per-Olof Sjöö.
(Używając określeń „przedsiębiorstwo lesne” lub „duże przedsiębiorstwo leśne” mam ma myśli takie firmy jak np. szwedzkie lasy państwowe Sveaskog, koncerny leśne SCA, Stora Enso, Holmen, szwedzkie zrzeszenia leśne jak np. Södra i inne, posiadające swój las lub zarządzające nim w imieniu właściciela, mające również swoje tartaki czy działające w innych gałęziach szwedzkiego przemysłu leśnego. Wszystkie te przedsiębiorstwa angażują do wykonywania prac z zakresu gospodarki leśnej firmy zewnętrzne, które nazywam „firmami leśnymi”. Takie firmy odpowiadają polskim zakładom usług leśnych -TC)
Problemu wyzysku pracowników w sektorze gospodarki leśnej nie można jednak sprowadzać do winy kilku nieuczciwych podwykonawców, za to w dużej mierze odpowiada klient i duże przedsiębiorstwa leśne jak SCA, Holmen, Södra, Stora Enso, Sveaskog i inne.
Z roku na rok wykonawcy usług leśnych świadczą o presji cenowej ze strony tych przedsiębiorstw. Zmusza to podwykonawców w gospodarce leśnej do corocznego poszukiwania pracowników, którzy coraz bardziej są oddaleni od szwedzkiego rynku pracy i którym coraz trudniej przychodzi przestrzeganie umów i zasad. To jest coś, czego przedsiębiorstwa leśne są dobrze świadome.
„Nasi ludzie w całym kraju poświadczają że duże przedsiębiorstwa leśne są świadome obniżania warunków wynikających z układu zbiorowego pracy a w niektórych przypadkach nawet zachęcają do nieprzestrzegania umów. Dotyczy to nie tylko wynagrodzenia, ale także spraw związanych ze środowiskiem pracy, np. braku schronów przyzrębowych.” mówi Per-Olof Sjöö.
„Problem polega nie na tym, że w gospodarce leśnej, jak na jabłoni, mamy tylko kilka nadgniłych jabłek, ale na tym że całe drzewo jest nadgnite. Przedsiębiorstwa leśne muszą spojrzeć w lustro i zadać sobie pytanie, jakiego rodzaju gospodarki leśnej chcą w Szwecji. Raporty, które otrzymuje GS i które obecnie relacjonuje Dagens Nyheter, stawiają pytanie, czy szwedzką gospodarkę leśną naprawdę należy uważać za zrównoważoną”
„Najbardziej oburzające w tym wszystkim jest to, że są to przedsiębiorstwa, które podejmują kwestie zrównoważonego rozwoju i które rocznie zarabiają miliardy na surowcach leśnych. Dostępne są więc pieniądze na opłacenie gospodarki leśnej prowadzonej na przyzwoitych warunkach.”
„Widzimy, że przedsiębiorstwa leśne i firmy leśne czerpią korzyści finansowe ze źle funkcjonującego prawodawstwa dotyczącego imigracji pracowników. Pomimo rekordowo wysokiego bezrobocia w Szwecji (już około 10% – TC) pracownicy podróżują przez pół świata do pracy w szwedzkich lasach. Osoby te lądują w pozycje silnie zależne od pracodawcy i nie mają odwagi stawiać żądań i wymagań, bo wtedy muszą natychmiast wracać do domu.” mówi przewodniczący związku zawodowego GS, Per-Olof Sjöö.
To wszystko co mówi szef związku zawodowego jest prawdą ale pozostaje słowami, dopóki będą chętni do przyjazdu do szwedzkich lasów aby harować za pieniądze małe w Szwecji a duże w ich krajach. Problem wykorzystywania pracowników sezonowych w szwedzkich lasach nie jest nowy i pisaliśmy o nim choćby w http://www.forest-monitor.com/pl/robotnicy-lesni-gastarbeiterzy/ czy w http://www.forest-monitor.com/pl/polscy-robotnicy-lesni-w-szwecji-list/ jak i w https://www.forest-monitor.com/pl/gastarbeiterzy-lesni-i-zwiazki-zawodowe/ i nie jest też nowy dla szwedzkich leśnych związków zawodowych, co bardzo łatwo można sprawdzić na sieci, poddając w ten sposób w wątpliwość wiarygodność oburzenia związku GS.
Interesująca jest również reakcja szwedzkich lasów państwowych Sveaskog na artykuł w Dagens Nyheter.
„Bardzo mocno reaguję na opisy, które przedstawiają naszych wykonawców jako prawdziwych deweloperów. Z mojego doświadczenia wynika, że firmy leśne pracujące u nas pragną szczerze postępować właściwie. Dzięki opracowanemu przez nas systemowi ułatwiliśmy im również właściwe postępowanie”- mówi Mats Oja, szef do spraw organizacji prac leśnych w Sveaskog.
Sveaskog przeprowadza szeroko zakrojone kontrole swoich podwykonawców, sprawdza czy firma ma rozsądny i odpowiedni obrót roczny, czy wszystkie podatki są opłacone, czy istnieją inne przeszkody.
„Nasi pracownicy odpowiadający za organizację prac przy pozyskaniu i wywozie drewna są nieustannie szkoleni przez Szwedzki Urząd Podatkowy, Skatteverket, oraz innych ekspertów, aby dowiedzieć się, jak najlepiej kontrolować takie rzeczy” mówi Mats Oja.
„Sveaskog nie zawsze zatrudnia wykonawcę, który oferuje najniższą cenę. Jeśli nasi pracownicy uznają za niemożliwe wykonanie zlecenia za podaną cenę, nie przyjmujemy tego wykonawcy.”
Przed zawarciem umowy wysyłana jest do wykonawcy tzw. Deklaracja usługowa , którą musi on podpisać przy zawieraniu umowy. Deklaracja usługi jest również doręczana przedstawicielom negocjacyjnym związku zawodowego GS, ponieważ Sveaskog i GS mają ten sam cel – zapewnienie godziwych warunków pracy w lesie.
„Przechodzimy punkt po punkcie nasze wymagania z każdym wykonawcą i pomagamy w ich zrozumieniu. Chcemy w ten sposób stworzyć przedsiębiorcy warunki do właściwego postępowania. Łatwo jest stawiać żądania, ale staramy się rozwijać zarówno procedury, jak i kompetencje, aby zapewnić, że wymagania będą naprawdę spełnione” mówi Mats Oja.
Sveaskog przeprowadza też rutynowe wizyty terenowe, aby porozmawiać z pracownikami wykonawców.
„Zadajemy pytania dotyczące wszystkiego, od „kto jest Twoim pracodawcą”, przez „czy otrzymałeś informacje na temat opieki medycznej w miejscu pracy”, po pytania dotyczące godzin pracy, wynagrodzeń i środowiska pracy.”
(Ja też mógłbym zapytać się, lekko ironicznie, ilu z tych kontrolujacych zna język polski, rumuński, litewski czy ukraiński, aby pozostać przy krajowej czołówce pracowników sezonowych. O znajomość języka tajskiego już nie mam odwagi się pytać, ta na pewno jest wyśmienita – TC)
Sveaskog corocznie wizytuje pracowników co najmniej połowy wszystkich kontrahentów. Kilku z nich jest odwiedzanych po kilka razy. Pandemia w 2020 roku oznaczała, że wizyt było znacznie mniej. Przeprowadza również rocznie od ośmiu do dziesięciu dogłębnych inspekcji w firmach leśnych, podczas których sprawdzane są takie kwestie, jak płace i godziny pracy.
„Aby pracownicy podwykonawców byli świadomi tego, jak funkcjonuje rynek pracy oraz jakie masz prawa i obowiązki jako pracownik, mamy instrukcję o zatrudnieniu w procesie szkolenia w Sveaskog” mówi Mats Oja. „Umiejętności z zakresu Opieka nad lasem – Skötselskolan, są czymś, czego wymagamy od wszystkich pracowników pracujących w firmach dla Sveaskog. Rozmawiamy również o roli związków zawodowych i sposobie kontaktowania się z nimi.”
Czy to wszystko oznacza, że nie dochodzi do niewłaściwego postępowania ze strony żadnego z kontrahentów Sveaskog? pyta reporter.
„Tego oczywiście nigdy nie możemy tego zagwarantować. Ale w tym przypadku oszukują oni zarówno związek, jak i nas” odpowiada Mats Oja.
To wszystko brzmi ładnie i pięknie, powiedziałbym za ładnie i za pięknie, bo język który używa Mats Oja jest językiem biurokraty, oburzonego niedociągnięciami, ale przeświadczonego że zrobił wszystko aby im zapobiec. Wina leży oczywiście nie po jego stronie a reporter nie zadaje prostego pytania – dlaczego nie płacicie firmom leśnym lepiej, skoro co roku macie tak duże zyski?
Tutaj wypada jednak przypomnieć polskim czytelnikom że Sveaskog jest państwową firmą akcyjną przekazującą co roku dywidendy do Skarbu Państwa, w roku 2020 850 mln kr (382 mln zł).
Artykuł w Dagens Nyheter wywołał również reakcję polityka, w stylu aktualnie typowym dla szwedzkiego polityka, gdy musi on lub ona skomentować skandaliczne sytuacje. No bo wyzysk ludzi we wzorowej, zdaniem Szwedów, demokracji zachodniej?!
Pani minister pracy Eva Nordmark z rządzącej partii socjaldemokratycznej jest święcie oburzona (heligt förbannad) co można przetłumaczyć też na wkurzona.
(Słowa oburzony czy zdenerwowany, z dodatkiem soczystych akcentów, jak w tym przypadku święcie, są niejako standardem w odpowiedziach tutejszych polityków, komentujących skandale ujawniane przez czasopisma. Są wkurzeni, ale na tym wkurzeniu na ogół poprzestają.)
Eva Nordmark pochodzi z Norrbotten, z północnej Szwecji i sama sadziła las na rodzinnym gospodarstwie, mówi.
„ To jest mocno oburzające. Nikt nie powinien być wyzyskiwany na szwedzkim rynku pracy. W tym przypadku szwedzkie wynagrodzenie i warunki obowiązują wszystkich. Mamy model, w którym związki i pracodawcy wspólnie uzgadniają zasady gry w ramach układów zbiorowych, a następnie pracodawcy muszą zapewnić ich przestrzeganie. Chodzi też o unikanie nieuczciwej konkurencji – solidnie pracujące firmy są eliminowane, ponieważ inni oszukują lub zachowują się tak, jak opisuje artykuł”
„Przestępstwa związane z życiem zawodowym to coraz większy problem na szwedzkim rynku pracy.” mówi Eva Nordmark dalej. „Rząd wydawał 18 mln kr rocznie w latach 2018–2020 na wspólną inicjatywę kilku urzędów przeciwko przestępczości w życiu zawodowym. Od 1 stycznia tego roku będziemy wydawać 30 mln kr rocznie na te właśnie cele.”
(Ku radości różnej maści polityków i konsultantów, należy dodać. Pieniądze przeznaczane na takie i podobne cele są źródłem utrzymania wielu stowarzyszeń, organizacji i firm doradczo-konsultacyjnych, produkujących slogany i frazesy – TC).
W gospodarce leśnej kontrole są utrudnione, pisze urząd ds. Środowiska Pracy, Arbetsmiljöverket. Miejsca pracy są rozrzucone i trudne do odnalezienia. W raporcie Arbetsmiljöverket z ubiegłego roku można znaleźć dosyć osobliwe przykłady na traktowanie np. bułgarskich pracowników przez szwedzkiego pracodawcę. „Oni nie potrzebują się myć, ich kultura tego nie wymaga” mówi.
(Przypomina się rasa nordycka i Übermensch, który wypełza z niektórych Szwedów jeszcze dzisiaj.- TC)
Często podkreśla się, że przemysł leśny jest ważny dla miejsc pracy na obszarach wiejskich. Jednocześnie większość prac związanych z gospodarką leśną wykonywana jest przez sezonowych pracowników zagranicznych, którzy są w wielu przypadkach wyzyskiwani. Co o tym powiesz? pyta reporter.
„Uważam, że jest to nierozsądne, aby firmy leśne sprowadzały tu tyle siły roboczej z innych krajów, podczas gdy w Szwecji mamy wielu bezrobotnych. (10% – TC). Wiem sama że potrzebna jest znajomość warunków pracy i dobra kondycja. Każdy nie może sadzić, ale mamy wielu nowoprzybyłych i długotrwale bezrobotnych, którzy nie chcą niczego więcej, jak tylko zdobyć środki do życia, a istnieje możliwość szkolenia się do pracy w lesie.”
Są to znów ładne słowa, warte polityka z partii rządzącej w Szwecji, z małymi przerwami od lat 30-tych poprzedniego wieku.
No i to ładnie sformułowane słowo „nowoprzybyli” unikające słowa „uchodźcy”. Są to jednak przybysze z krajów gdzie gospodarka leśna w stylu europejskim jest najczęściej nieznana, a praca leśna jest im najzupełniej obca i bynajmniej nie chcą się w niej szkolić, mimo iż często są to młodzi i silni mężczyźni. Lasu się jakby boją, zauważają Szwedzi, dodając jednak: dobrze że przynajmniej lasu się boją.
Temat przybyszy czy uchodźców wykracza już jednak poza las i gospodarkę leśną jak i kompetencje pani minister pracy.
Wyzyskiwanie pracowników sezonowych nie jest tematem nowym i metody wyzyskiwania zmieniają się w miarę wprowadzania nowych przepisów i nowego prawa. Wyzyskiwanie typu ordynarnego oszustwa i płacenie stawek wysokości 30-40% stawek szwedzkich, przeszło w wyzyskiwanie bardziej subtelne, jak np. uzależnienie wypłacania stawek szwedzkich od ilości wysadzonych sadzonek, ilości wymagającej kondycji zawodowego sportowca.
Związek zawodowy GS nie ma lekkiej pracy w środowisku leśnym, nie ma dobrej sławy wśród pracodawców mimo takich czy innych słów o współpracy, ale doprowadził jednak do zasady wypłacania szwedzkich stawek, co prawda najniższych, oraz do coraz bardziej częstego podpisywania umów związkowych z firmami leśnymi. Jest to postęp w stosunku do sytuacji sprzed np. dziesięciu lat.
Niemniej jednak podstawowy problem pozostaje nierozwiązany – firmy leśne, te solidne i chcące zatrudniać pracowników z czystym sumieniem, przegrywają już na etapie składania ofert z firmami stawiającymi na najniższą cenę.
Pisałem o tym w https://www.forest-monitor.com/pl/czy-firmy-lesne-w-szwecji-przezyja/ czy w http://www.forest-monitor.com/pl/polski-kryzys-w-szwedzkich-lasach/
Cała branża gospodarki leśnej w Szwecji jest pod tym względem nadgnita, wyraził się obrazowo szef związku zawodowego GS, Per-Olof Sjöö. Znając polskie uwarunkowania, można dodać że nie tylko szwedzka.
Zdjęcie. sca