Zręby zupełne królują w PGL Lasy Państwowe.
Ten temat zaczął mnie fascynować już w roku 2012 kiedy to pojawiły się w Dagens Nyheter reportaże Macieja Zaremby “Skogen vi ärvde”, później wydane w Polsce w roku 2014 pod bardziej chodliwym tytułem “Leśna mafia”.
Leśna, szwedzka mafia, postawiona została przez Zarembę przed fikcyjnym trybunałem na którym oskarżono szwedzki system gospodarki zrębowej, tzw. trakthyggesbruk, oparty na rębni zupełnej. Jako przykłady na dobrą gospodarkę przytoczył wtedy Maciej Zaremba tą niemiecką i polską.
W roku 2014 był więc on przyjęty z honorami przez zarówno Lasy Państwowe, bo przecież chwalił ich gospodarkę jak i ruchy ochrony środowiska bo przecież atakował leśną mafię, nieważne że szwedzką oraz wychwalał Adama Wajraka.
No ale to już historia i dzisiaj leśna mafia zadomowiła się jako określenie zdecydowanie bardziej w Polsce niż w Szwecji, dzięki właśnie twórcy polskiego tytułu.
Szwedom jednak te oskarżania Zaremby i wychwalanie Niemiec oraz Polski nie dawały spokoju, udali się więc w ciągu 2013 na cały szereg tzw. wyjazdów studyjnych do Niemiec, aby zbadać tą wspaniałą niemiecką gospodarkę leśną.
Dlaczego nie przybyli wtedy do Polski? Moim zdaniem dlatego że zarówno wtedy jak i dzisiaj polscy leśnicy nie potrafią się sprzedać.
Ale uderzyła mnie ostatnio myśl – może nie mają co sprzedać?
Co bowiem odkryli Szwedzi w lasach niemieckich?
http://www.skogen.se/nyheter/hur-naturnara-ar-tyskt-skogsbruk
Po pierwsze zręby zupełne o powierzchni do 4 ha dopuszczalne są w 12 krajach związkowych (Länder) na 16 a w tych pozostałych 4 można otrzymać dyspensę.
Dalej ta wychwalana przez Zarembę niemiecka bezzrębowa gospodarka leśna była zupełnie podobna w wielu przypadkach do odmian szwedzkiej gospodarki ze zrębami całkowitymi, zwłaszcza tymi małymi, do 3 ha, stosowanymi przez wielu prywatnych szwedzkich właścicieli lasu.
Osłona boczna czy górna drzewostanu, pozostawianie drzew nasiennych jest stosowane często przez “szwedzką” jak “niemiecką mafię” leśną.
Różnica jest w terminologii bo Szwedzi nie mieli i nie mają zamiłowania do komplikowania sobie życia poprzez tworzenie systemu rębni z kilkunastoma jej odmianami jak w Polsce. I prawdopodobnie w Niemczech.
Było też kilka specyficznych różnic bo inaczej gospodaruje się w lasach jodłowych i bukowych (Niemcy) a inaczej w świerkowo-sosnowych (Szwecja). Tą największą jest oczywiście wielkość szwedzkich zrębów zupełnych (kilkanaście czy kilkadziesiąt ha), zakładanych jednak na tych samych zasadach proporcji co w Niemczech lub w Polsce, w stosunku do wielkości kompleksu leśnego.
No i Szwedom spodobała się niemiecka odmiana gospodarki bezzrębowej, ta inna niż Lübeck, a mianowicie szachownica czyli gniazda 30x40m, 12 ar, łatwe do wykonania przez harvester.
Poczytajmy o tej polskiej gospodarce zrębowej.
http://rebnie.wl.sggw.pl/Klasyfikacja.htm
“W państwowym gospodarstwie leśnym przewiduje się stosowanie dwóch podstawowych grup rębni, zawierających łącznie pięć rodzajów (oznaczonych rzymskimi liczbami I – V) oraz 14 form rębni (oznaczonych dodatkiem litery a, b, c lub d do symbolu rodzaju). Oprócz symbolu, każda rębnia ma nazwę opisową, określającą przynależność do rodzaju oraz jej najbardziej charakterystyczne cechy.
Wyróżnia się dwie zasadnicze grupy rębni: zupełne i złożone.
Do pierwszej grupy należy rodzaj I, obejmujący trzy formy rębni zupełnych. Nazwa rębni zupełnej opisuje specyficzny, a dzięki swojej prostocie bardzo dotychczas powszechny sposób wycinania drzew na rozpatrywanej powierzchni manipulacyjnej. Polega on na praktycznie jednoczesnym usunięciu wszystkich drzew, które zostały przeznaczone do wycięcia podczas procesu odnowienia danego drzewostanu (a więc z wyłączeniem kęp starodrzewu i innych jego cennych elementów strukturalnych).
Do drugiej grupy należą wszystkie formy pozostałych czterech rodzajów rębni: II – częściowej, III – gniazdowej, IV – stopniowej i V – przerębowej. Nazwy trzech rodzajów rębni (o numerach II, IV i V) – odpowiadają wiodącym w nich sposobom cięć. Nazwa rębni III, najczęściej obecnie stosowanego rodzaju rębni złożonych, wyłamuje się z tej konwencji, oddając jej najważniejszy aspekt przestrzenny – wycinanie owalnych gniazd w drzewostanie i inicjowanie na nich kęp jednolitych odnowień.
Główną cechą rębni złożonych jest niejednoczesne usuwanie poszczególnych drzew, które ma na celu stworzenie okresowej osłony górnej lub bocznej dla pojawiającego się naturalnie lub sztucznie odnowienia. Duże zróżnicowanie technologii tych rębni wynika z konieczności uwzględnienia odmiennych wymagań ekologicznych różnych, odnawianych jednocześnie gatunków drzew oraz mnogości możliwych kombinacji składu gatunkowego drzewostanu wyjściowego (odnawianego) i docelowego.”
Uff. Prawda jaki nieskomplikowany i przejrzysty opis?
Laicy mogliby się zapytać czy możliwe jest dokładne dostosowanie się w terenie do tych wszystkich odmian, rodzajów i podrodzajów, no ale laicy to laicy i nie mają pojęcia o złożoności sztuk nauk leśnych. Tylko wykształcony leśnik może i powinien zabierać głos na podobne tematy. Co nie oznacza że wie o czym mówi a przede wszystkim że wie co robi.
No ale ja jako ten wykształcony leśnik, co prawda ze starej szkoły, pozwolę sobie zawątpić w realność polskiego systemu.
Opieram się w moich wątpliwościach na kilkuletnim już, 3-4 letnim, śledzeniu corocznych, fotograficznych sesji z akcji odnowieniowych w polskich lasach państwowych, również tej ostatniej o dumnym tytule 1000 drzewek na minutę.
Wszędzie widzę otwarte przestrzenie, przygotowane wzorowo (w stosunku do tych szwedzkich), niemalże jak pole pod uprawę ziemniaków lub buraków i sadzenie głównie sosny, a w znacznie mniejszym stopniu gatunków liściastych mimo zapewnień o przebudowie lasu iglastego.
Rozumiem że są to rębnie złożone, te częściowe, te gniazdowe czy te stopniowe, że przebudowuje się drzewostan w ciągu wielu lat pasami lub gniazdami, pod osłoną górną czy boczną lub drzew nasiennych, ale ja porównuję cały czas do tej szwedzkiej mafii i widzę zarówno w Szwecji jak i w Polsce powierzchnie otwarte, odnawiane sadzeniem, gołe używając określenia laika, bez śladu bioróżnorodności, no chyba że łap niedźwiedzia jak na tym bieszczadzkim zdjęciu i będące wspaniałą reklamą tych tak reklamowanych przez aktualne władze LP “dobrych praktyk leśnych”. No ale trzeba przyznać że te bieszczadzkie ziemniaczysko odnowiono bukiem.
Pisałem kiedyś o Nadleśnictwie Szczebra, Lasy Państwowe kluczem do zrównoważonego rozwoju Dowspudy. oraz Rębnia zupełna gniazdowa – model Dowspuda. , dzisiaj o Bieszczadach i widzę że zarówno na Suwalszczyźnie jak i w Bieszczadach króluje Rębnia gniazdowa. Zupełna. Proszę popatrzeć na Bieszczady, prawda że las przypomina wizytę UFO?
Plusem jest że bieszczadzcy i przypuszczam nie tylko bieszczadzcy leśnicy odświeżają sobie nieco wiadomości z zakresu matematyki i powierzchni oraz obwodu koła. Bo promień tych kół wynosi dokładnie 56,4 m a więc Pir2 daje nam 9.988 m2, tuż poniżej dopuszczalnego 1 ha. To jest ta osławiona Rębnia stopniowa gniazdowa IVd, gniazdo o powierzchni do 1 ha, w dyrekcji krośnieńskiej stanowi ona aż 90% wszystkich cięć końcowych a w dyrekcji białostockiej – Nadleśnictwo Szczebra – pewno nie mniej, choć w Dowspudzie była nieco inna bo rębnia gniazdowa częściowa IIIb, pół hektarowa.
Uff, tu rębnia stopniowa gniazdowa, tu rębnia gniazdowa częściowa, czasem myślę że leśnicy polscy za blisko współpracują ze sztuką leśną…
Ja rozumiem że w tej rębni IIIb lub IVd dopuszczone jest stosowanie rożnych rodzajów cięć, nawet cięć zupełnych na małych powierzchniach, rozumiem że zawsze odpowiedzialny leśnik może powiedzieć w ślad za Zasadami Hodowli Lasu że “Zasady stosowania rębni IVd tworzą szerokie ramy dla twórczej inicjatywy i swobody gospodarowania gospodarza lasu”, rozumiem że “Zatokowa granica różnicuje mikroklimat zrębu oraz poprawia niekorzystny efekt krajobrazowy” i że gniazdo optymalizuje koszty ogrodzenia (jak i bieganie zwierzyny która w ten czy inny sposób zabłąkała się w ogrodzenie)
Że … plusem każdego wykształcenia, również tego leśnego, jest umiejętność wytłumaczenia w sposób skomplikowany technicznie spraw prostych i oczywistych. Dla laika. Robiąc je niezupełnie zrozumiałe.
Dlatego jestem przekonany że te 15 polskich i pewno nie mniejsza ilość niemieckich rębni ma zagorzałych zwolenników wśród lubiących błyszczeć swoją leśną sztuką inspektorów leśnych. Mniej prawdopodobnie wśród terenowców przeklinających je pod nosem.
Ośmielam sie powiedzieć że rębnia gniazdowa i stopniowa, a więc III i IV króluje w formie rębni gniazdowej zupełnej (to moja nazwa) w polskich lasach.
Może czas na skończenie z iluzją rębni złożonych i ich kilkanaście rodzajów, iluzją usiłującą zasłonić przed publiką prosty w sumie fakt – że wszystkie rębnie są mniej lub bardziej zrębami zupełnymi.
Albo zacząć stosować w rzeczywistości bezzrębową gospodarkę leśną, w Polsce nazywaną przerębową, w Szwecji naturskogsbruk lub metoda Lübeck a Niemczech też na pewno mającą swoją nazwę.
W czym przecież Bieszczady ze swoją Puszczą Karpacką powinny przodować. No właśnie, jak to tam jest? Jeszcze jedna iluzja dobrych praktyk leśnych?
Proszę nas, interesujących się gospodarką leśną przekonać. Może faktami (ale nie alternatywnymi rodem z Torunia), liczbami czy zdjęciami? Nas, w Szwecji, kraju leśnej mafii, szukających dobrych wzorów.
Sprzedajcie swoje wzorce, polscy leśnicy. Jesteście przecież najlepsi na świecie, prawda? A więc do dzieła, rywalizujecie z Lübeck. Nieoceniony blogger Daka już udowodnił że ta ekonomiczna strona metody Lübeck nie zachęca jakby do naśladowania, powinniście więc mieć ułatwioną pracę. Udowodnijcie nam, w Szwecji, szwedzkim mafioso, zalety polskiej szkoły gospodarki leśnej, tak wychwalanej przed kilkoma dniami w Toruniu.
Czytaj również: Jak zachowują się drzewa wzdłuż szlaków zrywkowych i dlaczego ZHL można wyrzucić śmiało do kosza?
Zdjęcia: Stanisław Kucharzyk
Szkoda Tadeusz Ciura, że nie zostałeś Dyrektorem Lasów Państwowych. Obecny to bliski krewny Prezesa od strony matki. Prawdopodobnie trzeba mieć z kimś pokrewieństwo pewnie i w następnym rozdaniu 🙂
Aż miło się Ciebie czyta, bo ogarniasz europejskie leśnictwo, w dodatku nie jak odtwarzacz ale z pełnym zrozumieniem.
Zrąb zupełny zabiera ocienienie, przez co na kilka lat parowanie takiej powierzchni jest większe. Polska w odróżnieniu od krajów co są w awangardzie leśnej, ma bardzo mało wody. Otwieranie powierzchni, wywracanie ściółki do góry i orka, która przypomina meliorację, będzie skutkować osuszaniem terenu. Również dążenie do zwiększenia masy na 1/ha, to też wypompowywanie wody.
Można takie rzeczy robić ale na glebach zasobnych w wodę i mikroelementy, a nie na naszych piachach. Jakoś nie słyszałem dyskusji ile razy można wyciąć i posadzić las, by wyjałowić i osuszyć NASZ PIĘKNY KRAJ.
Mieszkam na terenie Puszczy Augustowskiej. Kupiłem niedawno ładną sosnową szafę z jakiejś firmy z okolic Zakopanego przez Allegro. No i byłem zaskoczony bo bez sęków. Ale prawda okazała się szokująca. Firma ta przyjeżdża do Puszczy Augustowskiej, kupuje “jedynkę”, robi z niej deski a z nich te meble. Mają do nas ponad 700 km w jedną stronę. Na pewno nie są zainteresowani podnoszeniem kosztów mebli przy pomocy dalekich kursów więc to oznacza, że w pobliżu nie mają tak dobrego drewna.
W dodatku ta “jedynka”nie jest z hodowli opartej na “zasadach hodowlanych”, bo pochodzi ze “starodrzewiu”.
Z leśnikami tak było: dumnie wycinali dawny starodrzew, a zalesiali bez możliwości krytycznego spojrzenia na zagadnienie.
Sposób odtwarzania lasów trzeba dobrać do warunków zasobności gleb w pierwiastki i wodę, a nie tylko czy na danym siedlisku “wyrośnie”
No więc jakbyś Tadeusz Ciura takie stanowisko kiedyś dostał w celu “wypełnienia misji”(tak się właśnie wypowiadają jak im się to uda), to przyjmij mnie do roboty na stanowisko podleśniczego z zezwoleniem założenia pierwszych powierzchni próbnych dla LASU EKOLOGICZNEGO. Lasu, który będzie gospodarował dobrze wodą i mikroelementami, oraz da super drewno gdy osiągnie wiek rębny.
Post scripum
Takie jajko ekologiczne, to chyba każdy ogarnia kiedy jest.
No ale kiedy las jest ekologiczny i czy jak jajko można go umieścić w klasach ekologicznych ?
Można!
No i dopłaty powinny iść w zależności od tej klasy.
Zyskała by Matka Natura ale ekolodzy poszli by z torbami 🙂
Stare, wolno rosnące sosny, to skarb dla drzewiarza, jako deski oczywiście. Szwedzi zbudowali i budują na nich swoją reputację na światowym rynku handlu tarcicą, ostatnio w Chinach i w Indiach. Takie sosny mieli i jeszcze mają, choć coraz mniej w Górach Skandynawskich, w swoich lasach typu puszczańskiego (urskog po szwedzku), to drzewa co najmniej 150-letnie, z bardzo gęstymi słojami. Nazwa tych sosen – furu – to podstawa ich reklamy handlowej na świecie.
Ale każdy interesujący się szwedzką gospodarką leśną wie że ich tarcica pochodzi przede wszystkim z sosen wycinanych zrębami zupełnymi i “produkowanych” intensywnie do wieku 70-80 lat. To nie jest 150-letnie skandynawskie furu.
O mazurskich i pomorskich sosnach w tych porównaniach ze szwedzką furu pisałem kilka razy i proponowałem polskim leśnikom ich reklamę, tak jak to robią Szwedzi. Ale leśnikom takie reklamy nie opłacają się. Z prostej przyczyny – nastawieni są tylko na rynek krajowy, na np. górali z Kalwarii Zebrzydowskiej, którzy i tak bez pomocy reklamy znajdą sosnę z Puszczy Augustowskiej. No i co jest najważniejsze- polscy leśnicy traktują tartaczników jako w najlepszym przypadku zło konieczne. W Szwecji mamy tzw. przemysł leśny, branżę obejmującą wszystko, począwszy od właściciela lasu, skończywszy na biochemii leśnej.
W Polsce mamy z jednej strony Lasy Państwowe, z drugiej całą resztą. Cudem jest że ta reszta funkcjonuje jeszcze w miarę dobrze.
Ale to obszerny temat i powracając do sosny augustowskiej to warta jest reklamy.
Trochę poczytałem waszych artykułów i naprawdę jeszcze nie byłem tak zmieszany nigdy w życiu. Pół argumentów racjonalnych, pół wyssanych z palca i pisanych raczej po złości (koledzy leśnicy potrafią zaleźć za skórę – rozumiem). Powyższy Komentarz Pana Tadeusza Ciury idealnie pasuje na podsumowanie sprzeczności jakie tworzycie.
Cytuję: “leśnikom takie reklamy nie opłacają się. Z prostej przyczyny – nastawieni są tylko na rynek krajowy”, potem: “polscy leśnicy traktują tartaczników jako w najlepszym przypadku zło konieczne”, by po chwili: “W Polsce mamy z jednej strony Lasy Państwowe, z drugiej całą resztą. Cudem jest że ta reszta funkcjonuje jeszcze w miarę dobrze. Ale to obszerny temat i powracając do sosny augustowskiej to warta jest reklamy.” No to mają wspomagać lokalny przemysł drzewny (obojętnie czy z Kalwarii czy z Suwałk) czy nie? Bo skoro wspierają, to po co się reklamować zagranicą? Zarabiają lokalne nadleśnictwa, zarabiają lokalne firmy, wszyscy są zadowoleni? Skoro piszecie że przynajmniej druga strona funkcjonuje normalnie to chyba TAK.
Kolejne: “ich tarcica pochodzi przede wszystkim z sosen wycinanych zrębami zupełnymi i „produkowanych” intensywnie do wieku 70-80 lat. To nie jest 150-letnie skandynawskie furu.” – gratuluję reklamowania oszustwa, powodzenia w handlu, my w Polsce wolimy być szczerzy, nawet za mniejsze pieniądze.
Kolejne: “W Szwecji mamy tzw. przemysł leśny, branżę obejmującą wszystko, począwszy od właściciela lasu, skończywszy na biochemii leśnej.” – pomijam to że uważacie się już za Szwedów, nie wiem czy zamierzacie wracać do Polski ale przed Waszym wyjazdem raczej też to wszystko tutaj było, obojętnie w jakim stanie rozwoju.
I jeszcze raz wrócę w innym kontekście: “Ale leśnikom takie reklamy nie opłacają się. Z prostej przyczyny – nastawieni są tylko na rynek krajowy” – a na jaki mamy się nastawiać w epoce upolitycznionych interesów, gdzie Unia Europejska zamierza wprowadzić limity na pozyskanie drewna? Chyba trzeba się nastawiać na wyżywienie własnego przemysłu nieprawdaż?
Niektóre pozostałe artykuły są nawet fajne zwłaszcza te pisane z nastawieniem na rozwój leśnictwa ale o polskim leśnictwie to piszecie niekiedy totalne bzdury (widać zawiłości losowe, które jak już wspominałem jestem w stanie zrozumieć).
Pozdrawiam i życzę nieco większej obiektywności
Takie sosny umiałbym wyhodować też na zrębach zupełnych a nawet na porolnym.
Niestety nie mam własnego terenu a Lasy Państwowe odmówiły mi użyczenia kawałka powierzchni na takie zalesienie. Próbowałem wydzierżawić w takim celu lub się zatrudnić i założyć takie “uprawy”. Podziękowano mi “za zainteresowanie” i odmówiono bez podania argumentów. Argumentem było, że mają naukowców i tradycję.
W zasadzie nic tu sam nie wymyśliłem, gdyż przez lata obserwowałem jak to robi sama natura i jak okazuje się można to w różnych wariantach zrealizować, wzorując się na niej.
Nawet w “Sekretnym życiu drzew” nie zostało nic takiego opisane, więc jeszcze “gdzie indziej” do tego nie doszli. U nas zagraża to raczej dumie tych pociągających za sznurki najwyżej uplasowanych leśników i ich reputacji naukowej.
Chodzi mi też o to, że jest to wartość intelektualna i chciałbym ją zrealizować oficjalnie na terenie Polski.
Jak widać, dla Lasów Państwowych też z jakiegoś powodu na tym nie zależy.
Te “odmowy” mam na piśmie i to nie jednym 🙂
Na tych zdjęciach z Bieszczadów (Sokoliki) są powierzchnie kontrolne, a nie podsadzone zręby – tam wcześniej nie było lasu. Tak przynajmniej mi mówił kumpel podleśniczy który to sadził.
To widzi średnio myślący laik gołym okiem. Prędzej uznałbym to za fotomontaż niż za wycięte gniazdo (tak naprawdę na płazowinie de facto) 🙂
To w takim razie takie koliste powierzchnie kontrolne są interesującym zamierzeniem. Może podleśniczy coś wyjaśni? Sokoliki leżą tuż przy granicy ukraińskiej.
Kamilu Anonimie, zachęcamy do napisania artykułu nie zgadzającego się z moją tezą tytułową. Chętnie opublikujemy, pod warunkiem przedstawienia się . Bo chyba nie wstydzi się Pan pracy w Lasach Państwowych?
Zdjęcie z nasadzeniami kołowymi – znam doskonale do miejsce. Autor niestety nie sprawdził i wsadził na sporadycznej jeszcze porolnej świerczynie zręby zupełne. To zajmowane przez las łąki na zwyżce pomiędzy Bukowcem i Beniową, trochę niżej na zdjeciach satelitarnych są podobne w Parku.
i jeszcze pytanie: a zręby zupełne to nie 0,5% w LP ? Tak trzeba rozumieć ‘królowanie’ ?