Wyzysk pracowników leśnych w Szwecji i Polacy. 2.
Amen, można powiedzieć, czytając w części pierwszej Wyzysk pracowników leśnych w Szwecji i Polacy. 1. wyjaśnienia przedstawicieli Kościoła Szwedzkiego.
Pani Karin Perers, przewodnicząca Rady Kościelnej (jest to stanowisko polityczne), z racji szefowania zrzeszeniu leśnemu Mellanskog powinna doskonale zdawać sobie sprawę, że podobne wyzyskiwanie pracowników leśnych z zagranicy nie jest w Szwecji niczym nowym, a w zasadzie trwa w różnych formach od lat 1970-80, kiedy to pojawili się pierwsi Polacy a następnie dalsze nacje, bo Szwedom przestała się opłacać i podobać praca w lesie.
Patrząc bardziej historycznie można też powrócić kilka wieków wcześniej do kolonizacji lasów środkowej Szwecji przez Finów na początku XVII w. czy stosunku Szwedów do pierwotnych mieszkańców północnej Skandynawii, Saamów. Wyzysk był i jest zawsze wyzyskiem, a w przypadku Saamów oparty w dodatku o rasizm.
Pisał o tym m.in. Maciej Zaremba.
Adam i Tomasz skorzystali z pomocy związku zawodowego GS i jest to jedyna konkretna i efektywna pomoc, jaką mogą dzisiaj otrzymać leśni, zagraniczni pracownicy w Szwecji. Jest to jednak pomoc w sytuacji krańcowej, po zwolnieniu ich z pracy i ci którym zależy na dalszej pracy, wolą z niej na ogół nie korzystać.
Stawka godzinowa, najniższa, należy dodać, dla prac leśnych, czyli ta dla zupełnego nowicjusza w branży leśnej, wynosi 120 kr (zobacz zdjęcie umowy w artykule) i już na niej szwedzkie firmy leśne zarabiają, bo np. student szwedzki, nowicjusz ale Szwed, pracujący w czasie wakacji przy sadzeniu świerka lub sosny, żąda co najmniej 140-150 kr.
Ta najniższa stawka jest umieszczana w umowach dotyczących sadzenia, natomiast przy czyszczeniach lasu i młodników oraz pracy kosą mechaniczną, powinna być, z uwagi na wymagania zawodowe, wyższa o 15-20 kr.
Podpisując umowę z pracownikiem, przedsiębiorca leśny zobowiązuje się do wypłacenia wynagrodzenia według godzin pracy i stawki godzinowej, niezależnie od uzgodnionej umowy akordowej. Umowa akordowa musi być ustalana na nowo na każdej nowej powierzchni pracy i dopasowana do trudności terenu.
W przypadku godzin nadliczbowych należą się dodatki, OB-ersättning i pisze o nich związek GS w https://www.gsfacket.se/globalassets/dokument/skogsavtalet-2017-2020/skogsvardsfoldrar/skogsvardsfolder_swe.pdf
Dotyczy to układu zbiorowego do roku 2020, dzisiejsze stawki (2021) są o 4% wyższe, w roku następnym (2022) o 3% a w końcowym roku obowiązywania układu zbiorowego z GS (2023) o dalsze 3%.
Tydzień pracy według układu zbiorowego pracy wynosi 40 godzin na tydzień a w skali rocznej zakłada się 174 godziny pracy na miesiąc. Pracownik szwedzki zatrudniony na umowę stałą przy pracach leśnych otrzymuje wynagrodzenie w formie miesięcznej pensji i średnia płaca pracownika leśnego wynosi miesięcznie 26.300 kr czyli 151 kr na godzinę. (2020)
Porównując to do 120 kr można łatwo odgadnąć powody tak chętnego zatrudniania sezonowych pracowników zagranicznych. Oraz założyć że w zasadzie szwedzki przedsiębiorca leśny ma pole manewru aż 30 kr na każdej godzinie pracy swoich zagranicznych pracowników.
Innych zresztą niż Polacy, Litwini, Rumuni czy Ukraińcy nie ma, bo te 151 kr za godzinę ciężkiej i niebezpiecznej pracy w lesie zupełnie nie przyciąga Szwedów jak i zresztą żyjących na zasiłku, licznych od roku 2015 uchodźców.
Trzeba przyznać że przedsiębiorca ponosi pewne ryzyko, gdy natknie się na robotników nie przykładających się do pracy, lub jak Adam i Tomasz, nie zgadzających się na niewolnicze warunki, stąd jego możliwość do 14-dniowego lub 1-miesięcznego wypowiedzenia stosunku o pracę.
No i jak za „dobrych” pańszczyźnianych czasów szwedzki przedsiębiorca ma swego ekonoma, lepiej oczywiście płatnego, najczęściej tej samej narodowości co pracownicy, który nadzoruje tempo pracy i ocenia podległych pracowników, rodaków przecież.
Obie strony ponoszą pewne ryzyko, ale sądząc z prasy i szwedzkiej sieci, zdecydowanie większe ponoszą pracownicy leśni, z czym zgadza się leśny związek zawodowy GS.
Jestem, tak przypuszczam, w bardzo nielicznym, o ile, towarzystwie osób, opisujących w języku polskim warunki pracy w lasach szwedzkich i myślę że na teksty Monitora Leśnego natknęło się już wielu polskich pracowników zainteresowanych tematem. Cieszę się jeżeli im pomogły i pomagają w kontaktach np. z tak osławionym przecież pracodawcą jak spółka Jan i Åse Karlsson. A podobnych w Szwecji niestety nie brakuje i Adam ma zdecydowanie za dobre zdanie o stosunkach pracy dla pracowników zagranicznych w szwedzkich lasach.
Chyba żaden Szwed nie jest tak traktowany, mówi on dziennikarce DN.
Ma rację – nie jest. Można w dowód zacytować fragment naszego tekstu sprzed 2 lat https://www.forest-monitor.com/pl/polscy-robotnicy-lesni-w-szwecji-list/, na ten sam temat, fragment opisujący z kolei stawki sprzed 14 lat, z roku 2007:
„Skogsforum pisało już przez 12 laty, w roku 2007 o wysokości stawek akordowych przy sadzeniu lasu. Wtedy szwedzka młodzież dorabiająca sobie na wakacjach otrzymywała 1,0 – 1,2 kr za sadzonkę a Polacy, chwaleni za jakość pracy, w przeciwieństwie do młodzieży, tylko od 0,50 – 0,60 kr.
Samo życie, można powiedzieć, teraz już młodzieży nikt nawet koniami nie zaciągnie do lasu a Polacy? Dalej harują za małe pieniądze.”
https://skogsforum.se/viewtopic.php?f=22&t=1163
Szwedzcy przedsiębiorcy leśni, zatrudniają do sadzenia i czyszczenia lasów pracowników zagranicznych wykorzystując przelicznik walutowy, niskie płace w sektorze leśnym w ich rodzimych krajach i ogólną sytuację ekonomiczną w tych krajach.
Jak na razie mogą przyciągać do pracy u siebie Polaków, Litwinów, Rumunów i Ukraińców tą najniższą dopuszczalną stawką związkową 120 kr czyli 54 zł za godzinę pracy w 40-godzinnym tygodniu pracy. Stawką zamienianą jednak na akord, który czyni ją od razu prostą iluzją, podobnie jak 40-godzinny tydzień pracy.
Na tej samej zasadzie przelicznika i niskich płac, zatrudniają polscy przedsiębiorcy leśni pracowników z krajów ościennych wykorzystując te same możliwości. Czy stosują te same sztuczki zamienne typu godzina-akord, tego nie wiem, brakuje przecież w Polsce silnych związków zawodowych i prawdopodobnie praca na czarno przeważa.
Szwedzkie firmy leśne działają w ten sposób już od co najmniej 40 lat, od lat 1970-80, zmieniając tylko metody wykorzystywania pracowników sezonowych z innych krajów.
Czy polskim ZUL-om uda się ta sama sztuka? Sądząc z prasy polskiej opisującej zatrudnianie cudzoziemców w polskich lasach, na razie się udaje.
Za szwedzkimi firmami zajmującymi się sadzeniem i czyszczeniami lasu, stoją ich zleceniodawcy, Sveaskog i koncerny leśne takie jak SCA, Stora Enso czy Holmen, zrzeszenia leśne, Kościół Szwedzki czy prywatni, fizyczni właściciele lasu. To oni decydują o wartości zleceń prac leśnych ale ich reakcje na wyzysk pracowników zagranicznych ograniczają się do potępień, oburzenia, pudlowania i podobnych słownych deklaracji w których, jak widzimy, nie brakuje etyki chrześcijańskiej i powoływania się na słowa Jezusa.
Jezusa i etyki chrześcijańskiej a ściślej biorąc urzędników Kościoła Katolickiego w postaci księży kapelanów nie brakuje też u czołowego gracza polskiej sceny leśnej, organizacji Lasy Państwowe, decydującego o wartości zleceń dla polskich zakładów usług leśnych.
Efektów ich działalności w polskich lasach państwowych nie widać, poza oczywiście pustosłowiem, podobnie jak nie widać w lasach kościelnych diecezji Uppsala.
-Nadszedł czas aby skończyć ze służbą zarówno Chrystusowi jak i Mammonowi, napisała niedawno Helene Blomqvist, przewodnicząca Rady Kościelnej w Göteborgu.
Czy podobne wezwania odniosą skutek i szwedzkie lasy kościelne zaczną prowadzić istotnie zrównoważoną gospodarkę leśną, mimo posiadanych certyfikatów FSC i PEFC?
Trudno powiedzieć ale podobne słowa powinny paść również z ust któregoś z kapelanów leśnych, zatrudnionych w Lasach Państwowych. Na ks. Tomasza Duszkiewicza czy o. Tadeusza Rydzyka nie liczymy, ci jako prawdziwi biznesmeni już dawno wybrali, ale przecież nie powinno w kapelańskim Korpusie w Lasach Państwowych zabraknąć księży nie utożsamiających Boga z Mammonen.
Bóg jest moją nadzieją, mówi jeden z psalmów kościelnych. Ale jaki Bóg?
Zdjęcie: sydved, bez związku z artykułem