Wspólny front myśliwych z ornitologami i organizacją ochrony przyrody.
W walce o zbudowanie dużej morskiej farmy wiatrowej w Smålandsfarvandet na Omø Stålgrunde, firma European Energy bagatelizuje szkodliwe skutki powstania farmy twierdząc że ograniczony czas polowania rozwiąże wszystkie problemy. Ale w rzeczywistości w ogóle nie chodzi o polowanie.
Istotne jest pytanie co jest ważniejsze – klimat albo różnorodność biologiczna.
Rozwiązanie obu wyzwań jest trudnym zadaniem, dlatego należy się nad tym dokładnie zastanowić i dlatego plany przyszłej morskiej farmy wiatrowej powinny zostać odłożone na półkę. Takie jest zdanie zarówno Danmarks Jægerforbund jak i Dansk Ornitologisk Forening (DOF) oraz Danmarks Naturfredningsforening (DN).
Jeżeli firmie European Energy uda się zbudować sześciokilometrową morską farmę wiatrową z 80 gigantycznymi turbinami wiatrowymi na Omø Stålgrunde, uderzy to w niezliczone ptactwo wodne i ptaki wędrowne.
Teren Omø Stålgrunde w cieśninie Smålandsfarvandet który leży na południe od Korsør (niedaleko od Stigsnæs w południowo-zachodniej Zelandii i na północ od Lolland, około 100 km od Kopenhagi) jest ważnym siedliskiem tysięcy bałtyckich ptaków morskich, w tym wędrownych które znajdują tam pożywienie i odpoczywają na niezakłóconym obszarze. Są to m.in. Uhla zwyczajna (Melanitta fusca), Edredon zwyczajny (Somateria mollissima), Markaczka zwyczajna (Melanitta nigra) i kilka innych gatunków, które zalegają na tym terenie przez całą jesień i zimę. Woda jest płytka, teren jest na trasie przelotu ptaków, panuje spokój i nie brakuje pożywienia.
Mała głębokość cieśniny jest również dużą zaletą przy budowie farm wiatrowych z uwagi na zdecydowanie niższe koszty.
Duża liczba ptaków w Omø Stålgrunde oznacza, że Dania jest zobowiązana dyrektywą ptasią do ochrony siedliska i teren ten jest to przedmiotem negocjacji z Unią Europejską już od kilku lat.
Według Uniwersytetu w Aarhus i DCE (Danish Centre for Environment and Energy) obszar, na którym mają zostać wzniesione turbiny wiatrowe ma tak duże znaczenie międzynarodowe dla odpoczywającego ptactwa wodnego, że musi zostać wyznaczony jako obszar chroniony w skali międzynarodowej sieci Natura 2000.
Dlatego rząd duński wstrzymał dotychczasowe prace przygotowawcze European Energy na tym obszarze, co doprowadziło do ożywionej debaty, w której klimat i różnorodność biologiczna zostały postawione na przeciwstawnych pozycjach a polowanie stało się dla European Energy kozłem ofiarnym.
W filmie kampanii zatytułowanym „Save Omø Syd Offshore Wind Farm”, (https://m.facebook.com/watch/?v=810408383074061 ) opublikowanym przez European Energy na Facebooku w połowie grudnia 2020 r. konsultant ds. środowiska z tej firmy przekonuje, że utratę ptaków można zrekompensować ograniczając polowania.
– Obliczona przez nas liczba ptaków która może zginąć, wlatując w łopaty wirników turbin wiatrowych, jest tego samego rzędu wielkości strat co przynoszą coroczne polowania myśliwych w tym regionie, mówi on, podkreślając że problem i konflikt turbinowo-ptasi można rozwiązać poprzez ograniczenie sezonu polowań na ptaki.
– Regulacja czasu polowań w ogóle nie może zrekompensować szkód, jakie wyrządzi farma wiatrowa. Polujemy tylko na kaczory edredona i markaczkę, w określonych terminach a wszystkie pozostałe gatunki są chronione. To pusty argument, pozbawiony sensu. Chodzi tu o coś więcej niż o polowanie. European Energy szuka argumentów na dokończenie inwestycji i znalazła sobie nas, myśliwych, jako kozłów ofiarnych, mówi Christian Clausen, przewodniczący komitetu ds. zwierzyny łownej duńskiego związku łowieckiego Danmarks Jægerforbund. Związek już dawno stworzył, razem z DOF i DN, wspólny front oporu przeciw planom budowy farmy wiatrowej.
– Nie ma żadnych wątpliwości, że musimy przejść na energię odnawialną. Ale kryzys bioróżnorodności jest równie poważny i należy się nim zająć. Jeśli założysz tutaj farmę wiatrową, utracone zostanie ważne siedlisko dla tysięcy ptaków. Na przykład uhla zwyczajna i markaczka są gatunkami bardzo płochliwymi i na pewno znikną gdy już pojawią się turbiny, mówi Christian Clausen.
– Późnym latem i jesienią duża liczba ptaków opuszcza południowo-zachodnie wybrzeże Zelandii i migruje przez morze do Stigsnæs. Wiele z nich będzie lecieć bezpośrednio w kierunku morskiej farmy wiatrowej w Omø Stålgrunde i grozi im zderzenie z łopatami turbin wiatrowych. Badania przeprowadzone na morskich farmach wiatrowych na Morzu Bałtyckim wykazały też że ptaki drapieżne, takie jak rybołowy, kanie rude i myszołowy, przyciągane są przez wędrujące w ciągu dnia ptaki i wiele z nich również ginie w wyniku zderzeń z obracającymi się łopatami turbin wiatrowych, mówi Hans Skotte Møller z Duńskiego Towarzystwa Ornitologicznego (DOF).
Obecnie co najmniej cztery przybrzeżne morskie farmy wiatrowe wchodzą do gry na duńskich morskich wodach śródlądowych. Oprócz turbin w Omø Stålgrunde w cieśninie Smålandsfarvandet, istnieją plany dotyczące Zatoki Jammerland na południe od Kalundborg, Mejl Flak w Zatoce Aarhus oraz terenu w południowym Małym Bełcie.
-DOF kładzie duży nacisk na fakt, że planowane turbiny wiatrowe zarówno na lądzie, jak i na morzu nie mogą wpływać na populacje ptaków. Dotyczy to zarówno bezpośredniej śmiertelności podczas kolizji, jak i zakłócania spokoju ptaków na ważnych obszarach żerowania, mówił w roku 2018 Egon Østergaard, prezes Duńskiego Towarzystwa Ornitologicznego, wypowiadając się na temat Omø Stålgrunde.
-Jesteśmy w DOF zwolennikami energii wiatrowej i stopniowego wycofywania się z kopalnianych źródeł energii, ale równocześnie nie zgadzamy się na takie lokalizacje farm, które zagrażają populacjom ptaków.
Tego typu argumentacja, do której uciekła się firma European Energy, jest w zasadzie powszechna wśród organizacji, nazwijmy je typu „anty”, zwalczających łowiectwo i myśliwych i dążących do likwidacji gospodarki łowieckiej czy nawet gospodarki leśnej.
Po raz pierwszy jednak w rzędzie podobnych krytyków stawiają się przedstawiciele przemysłu, ujętego w dodatku jako przykład pozytywny i warty inwestowania w nowej taksonomii Unii Europejskiej.
Być może widzimy tutaj nową taktykę budowniczych farm wiatrowych i innych inwestycji typu OZE, którzy niewątpliwie dostrzegli złą renomę łowiectwa wśród urzędników Komisji Europejskiej i usiłują to wykorzystać.
W Danii to na razie nie przeszło i ornitolodzy, ochrona przyrody oraz myśliwi stoją razem przeciw European Energy.
Myślę jednak że podobne argumenty pojawią się również w innych krajach Unii Europejskiej jako logiczne następstwo zdefiniowania zrównoważonego rozwoju językiem nowej taksonomii UE, opartym o Nowy Zielony Ład.
Źródła:
https://www.dof.dk/om-dof/nyheder?nyhed_id=1672
Zdjęcie : Dansk Ornitologisk Forening (DOF)