Dziś prezentuję wywiad, który przeprowadziłem z Weroniką Mysiak na temat wpływu sposobu gospodarowania lasu na mikrosiedliska w Puszczy Białowieskiej. Pytam o wyniki jej pracy naukowej, a także na temat toczącej się dyskusji na temat ochrony czynnej i biernej w polskich lasach. Bardzo dziękuję, że Weronika zgodziła się udzielić wywiadu na naszym blogu. Zapraszamy wszystkich bardzo serdecznie do lektury!
- Czy mogłabyś krótko przedstawić jakiego zagadnienia dotyczyła Twoja praca magisterska?
Moja praca magisterska dotyczyła nadrzewnych mikrosiedlisk (tree-related microhabitats; TreMs), czyli wszelkich struktur występujących na żywych drzewach, które tworzą podłoże do życia, odżywiania lub rozmnażania się dla innych organizmów. Mogą to być np. dziuple kute przed dzięcioły, wypróchnienia, uszkodzenia mechaniczne (złamania, pęknięcia), posusz występujący w koronie, wklęsłości pnia, rozwidlenia czy wysięki. W zasadzie jakiekolwiek „uszkodzenie” drzewa może tworzyć potencjalne mikrosiedlisko dla innego gatunku rośliny, zwierzęcia lub grzyba. Ponadto, praca miała na celu porównanie liczebności i różnorodności mikrosiedlisk występujących na różnych gatunkach drzew. Próbowaliśmy także odpowiedzieć na pytanie, czy prace hodowlane (trzebieże) prowadzone w tych drzewostanach miały wpływ na występowanie mikrosiedlisk.
- Gdzie prowadziłaś badania i jaki był ich związek z firmą The Century European Timber Corporation?
Badania były prowadzone w Puszczy Białowieskiej w drzewostanach o różnym sposobie zagospodarowania. Cztery powierzchnie badawcze zostały założone w Rezerwacie krajobrazowym im. prof. Władysława Szafera, objętym ochroną od 1969 r. i cztery w drzewostanach obecnie podlegającym zabiegom gospodarczym. Ważne pod kątem porównywalności wyników było to, że drzewostany te powstały w ten sam sposób – na skutek naturalnego odnowienia po eksploatacji puszczy przez brytyjską spółkę „Century” w latach 1924–29. Szacuje się, że wówczas przez 5 lat z Puszczy Białowieskiej pozyskano ok. 1 650 000 m3 drewna.
- Jak wyglądały prace terenowe?
Nasze prace terenowe można podzielić na dwa etapy. Najpierw trzeba było wybrać drzewostany i założyć powierzchnie badawcze 50 m x 50 m (0,25 ha). Każde drzewo na powierzchni zostało ponumerowane, pomierzone oraz został określony jego gatunek i współrzędne. Wczesną wiosną zabrałam się do oceny mikrosiedlisk. Tutaj w głównej mierze bazowałam na klasyfikacji sporządzanej przez L. Larrieu (2018) oraz przygotowanej wcześniej aplikacji na telefon. Najpierw obchodziłam pień danego drzewa dookoła, skupiając się głównie na nasadzie i tym, co było w zasięgu mojego wzroku, następnie odchodziłam kilkanaście metrów i spoglądam przez lornetkę w koronę drzewa. Wszystkie dane zapisywałam w aplikacji, a na końcu robiłam zdjęcia drzew z mikrosiedliskami.
- Jakie wyniki pracy otrzymałaś?
Może najpierw pokrótce wspomnę o charakterystyce gatunkowej drzewostanów. W badanych przez nas powierzchniach pojawiły się takie gatunki jak: brzoza, grab, świerk, dąb szypułkowy, lipa drobnolistna, osika i jeden klon zwyczajny. Istotne różnice były widoczne w liczebności brzozy, której więcej było w drzewostanach o ograniczonym użytkowaniu (Rezerwat Władysława Szafera). Natomiast graba i lipy było więcej w gospodarczych drzewostanach. Na powierzchniach obu kategorii były obecne pojedyncze osiki, które z punktu ilości i różnorodności występujących mikrosiedlisk miały największe znaczenie.
Nasze badania pokazały, że występowanie mikrosiedlisk tylko w niewielkim zakresie zależy od prowadzonych zabiegów hodowlanych. Istotne statystycznie różnice były widoczne dla epifitów (jemioły, mszaków) oraz exposed sapwood, czyli odkrytego drewna w wyniku utraty kory. Jemioła najczęściej występowała na brzozach, mchy z kolei na grabach, natomiast utrata kory jest oznaką zamierania drzewa – które w przypadku zabiegów hodowlanych, często są usuwane w pierwszej kolejności.
Istotnym czynnikiem wpływającym na liczebność i różnorodność występujących mikrosiedlisk była pierśnica, czyli po prostu wielkość drzewa. Już wcześniejsze publikacje dotyczące nadrzewnych mikrosiedlisk wskazywały pierśnicę jako jeden z głównych czynników mających wpływ na występowanie mikrosiedlisk.
Co również było ważne, do analizy statystycznej podzieliliśmy gatunki drzew na kategorie w zależności od wymagań świetlnych. Tu okazało się, że na badanych powierzchniach gatunki światłożądne (brzoza i osika) charakteryzują się największą liczbą i największą różnorodnością mikrosiedlisk, niezależnie od sposobu zarządzania drzewostanem.
- Wśród pracowników Lasów Państwowych i organizacji pozarządowych trwa interesująca dyskusja na temat ochrony czynnej i biernej w lasach. Czy wyniki Twojej pracy mogą w jakiś sposób wesprzeć poziom tej dyskusji w kontekście zmian klimatycznych oraz wyzwań dla różnorodności biologicznej?
Dla mnie odkrywcze i myślę – najważniejsze z praktycznego punktu widzenia, było to jak obecność osiki może zwiększyć bioróżnorodność drzewostanu. Pamiętam kiedy podchodziłam do tych około 100-letnich osik, już z daleka widziałam, ile tam się dzieje – obecność grzybów, mchów, porostów, dziupli, martwego drewna w koronie – te drzewa tętniły życiem. Pozostawianie drzew o dużych walorach dla bioróżnorodności, szczególnie tych „starych”, światłolubnych, o dużych wymiarach, może być jedną z metod ochrony w lasach gospodarczych i kompromisem między ekologią a ekonomią. Przy wczesnych zabiegach hodowlanych warto byłoby pozostawiać kilka osik na hektar i dbać o to, żeby były pozostawione do naturalnego rozpadu. Należy jednak wspomnieć, że osika często jest usuwana z sosnowych upraw, gdyż jest drugim gospodarzem skrętaka sosny. Sosna najbardziej narażona jest na tę chorobę do ok. 15 roku życia, więc w późniejszym okresie ma to niewielkie znaczenie. Jednak, aby zmaksymalizować różnorodność mikrosiedlisk i zapewnić długotrwałe korzyści z ich zachowania, należałoby wybierać drzewa spośród wszystkich rodzimych gatunków drzew. Warto też zauważyć, że takie typowanie i pozostawianie drzew przed wyrębem, jest już praktykowane przez leśników (m. in. w przypadku drzew dziuplastych).
Zawsze wydawało mi się, że wielofunkcyjna gospodarka leśna to właściwy kierunek i rzeczywiście w skali kraju ma ona zastosowanie. Jednak w miarę poszerzania swoich horyzontów zdaję sobie sprawę, że łączenie wysoce produkcyjnych i ochronnych funkcji lasu na tym samym obszarze jest niezwykle trudne, a w zasadzie niemożliwe. Wierzę, że będziemy coraz bardziej iść w kierunku close-to-nature silviculture, czyli gospodarki leśnej zbliżonej do działań natury. Dla mnie przyszłość leży w przerębowym i zrębowo-przerębowym gospodarowaniu lasami, które dzięki temu są też bardziej odporne na działania wiatru. Mieszkam w Puszczy Noteckiej porośniętej w głównej mierze borami sosnowymi – jest to las typowo gospodarczy – tutaj nadrzędną funkcją jest produkcja drewna, dobrego jakościowo (wąskosłoistego), które idealnie nadaje się na materiał budowlany. Natomiast są też lasy intensywnie użytkowane rekreacyjnie oraz bogate w cenne, różnorodne siedliska, w których prowadzenia gospodarki leśnej jest trudne i często niewydajne ekonomicznie – może takie lasy powinny spełniać tylko funkcje ochronne i społeczne, a produkcja drewna powinna być tylko niezbędnym marginesem, aby zapewnić bezpieczeństwo użytkownikom lasu?
W obliczu globalnego ocieplenia i utraty bioróżnorodności, społeczeństwo staje się coraz bardziej świadome postępujących zmian i przykłada dużą wagę do tego, co dzieje się w lokalnej przestrzeni. Wyobraźmy sobie np. że ktoś miał za domem las i nagle zostaje on wycięty – mieszkańcy są zaskoczeni i często oburzeni. Stąd widzę ogromną potrzebę otwarcia się na dialog, wyjścia naprzeciw – szczególnie na poziomie lokalnym. Poniekąd już to się dzieje i Zarządzenie nr 58 Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych z dn. 5 lipca 2022 r. wyznacza nową kategorię lasów o zwiększonej funkcji społecznej, powołuje Zespoły Lokalnej Współpracy i umożliwia społeczeństwu udział w konsultacjach społecznych, które w teorii miały miejsce do tej pory. Czy to rzeczywiście pozwoli społeczeństwu również podejmować decyzje i mieć wpływ na lasy w ich otoczeniu? Myślę, że trzeba poczekać na opinie zainteresowanych stron. Nie jest w tym jednak nic nadzwyczajnego, że ktoś chciałby wiedzieć co dzieje się w jego miejscu zamieszkania, być poinformowanym wcześniej o planowanym wyrębie, a może także chciałby mieć wpływ na to, co dzieje się w okolicznych lasach. Skoro las jest dla ludzi, dobrze byłoby uwzględniać również społeczne opinie i potrzeby i wychodzić na przeciw lokalnej społeczności.
Weronika Mysiak – leśniczka i edukatorka przyrody. Ukończyła studia leśne na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu oraz Szwedzkim Uniwersytecie Rolniczym. Audytorka łańcucha dostaw w systemach certyfikacji leśnej FSC® i PEFC. Link do pracy magisterskiej: https://stud.epsilon.slu.se/18291/3/mysiak-w-20220905.pdf
Autorka zdjęcia tytułowego: Weronika Mysiak.
Las jest dla LUDZI Pani Weroniko, dlatego leśnicy go wycinają w PIEŃ, bo ludzie czekają na deski z tego lasu . No ta zieleń młodej uprawy na zrębie zupełnym, koi niepokoje i daje nadzieję na lesze jutro wyrażone w zrównoważonym rozwoju 😉
Panie Bogusławie, tylko czy aby na pewno to drewno trafia do POLSKICH przedsiębiorstw, tych którzy na nie czekają? Pozdrawiam serdecznie 🙂
Pięknie to Pani Weronika zauważyła, że polski przedsiębiorca nie może być dyskryminowany ze względu na ostatnie posunięcia sprzedaży drewna za granicę, co w sumie ma służyć głównie promocji POLSKI na arenie międzynarodowej.
Dlatego grono najlepszych fachowców polskiego leśnictwa wychodzi na przeciw tym ważnym postulatom troski o polskiego przedsiębiorcę drzewnego i wnosi o obniżenie WIEKU RĘBNOŚCI do 60 lat.
Dasz bur.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
A tak na poważnie.
Lasy w Polsce są w większości państwowe i zarządzane są przez firmę państwową. Z racji swojej działalności firma ta nie chce płacić podatków, jak może to bierze dotacje, a drewna nie sprzedaje polskiemu przedsiębiorcy w ilości wystarczającej. W dodatku z racji technologi zaburza wydatnie ilością wody w rzekach .
Powstaje proste pytanie: po co dla Polaków firma, o tak niekorzystnej dla nich działalności ???
Ciekawe badania z których coś ciekawego i konkretnego wynika. Poza tym widać entuzjazm w wypowiedziach pani Weroniki więc od razu lepiej się czyta. Oby takim fajnym ludziom się powodziło i nie zostali zgaszeni.
Panie Robercie, nawet jeśli tylko Pan odebrał moją wypowiedź w taki sposób, to już jest mi ogromnie miło. Dziękuję!
Pani Weroniko.
Nie posiadam żadnych zastrzeżeń do Pani pracy magisterskiej ani zamieszczonych wypowiedzi. Musze przyznać, że jest dobrze, a te zdjęcie… to już w ogóle MISTRZOSTWO ŚWIATA .
Z punktu widzenia dziadersów czyli jeden / dwa pokolenia starszych, spojrzenie na las i politykę leśną jest trochę mniej optymistyczne. Zarządzenie 58 nie będzie miało wg mnie znaczenia dla różnorodności ale da możliwość wycofania się z wycinki wokół osady leśniczego położonej w lesie, czy odpuszczenia na rzecz “firanki” wokół miejscowości o statucie uzdrowiskowym czy turystycznym.
W Polsce prawie wszystko jest lasem gospodarczym, czyli takim, który jest przeznaczony do eksploatacji za pomocą zrębu zupełnego lub wycinką kolejnych gniazd na dodatek z planem obniżania wieku tejże wycinki. Dlatego wspomniane zarządzenie uważam za leczenie pewnej wstydliwej choroby za pomocą pudru 😉
Jestem autorem koncepcji LASU EKOLOGICZNEGO GOSPODARCZEGO i uważam, że ten sposób hodowli obok technologi dla obecnego lasu gospodarczego może tylko uzupełnić braki różnorodności.
Niestety LP nawet nie chcą się zgodzić na założenie powierzchni próbnej, a ja z braku zapotrzebowania na moje “mądrości leśne” utrzymuję się w innych zawodach, korzystając również z Urzędu Pracy, który zapewnia ubezpieczenie zdrowotne. Za 3 miesiące wejdę w wiek emerytalny, więc kolo ratunkowe Urzędu Pracy będzie już zbędne – tak leci czas dla tych co w LP szli pod prąd.
Nadzieja w młodych 🙂
Panie Bogusławie, życzę przyjemności na emeryturze
Dzięki Pani Weroniko.
Posiadam kilka zawodów, wiec zaangażowany jestem w kilka własnych projektów i dlatego nie będę się nudził.
Jednym z nich jest uzdatnienie własnej osady odkupionej od LP, by tanio i wygodnie mieszkać.
Od kilkunastu lat studiuję metody ociepleń i systemy grzewcze dla budownictwa indywidualnego.
Ociepliłem wiec wg własnego projektu i zbudowałem system grzewczy działający na paliwie z “gałęziówki”.
Roczne zapotrzebowanie drobnicy dla ogrzania budynku w okresie grzewczym, w tym całoroczne zapotrzebowanie na cwu dla domu, to do 12mp. Budynek o wielkości 115m2 grzany do średniej temp 20*C.
Teraz podliczmy:
woda ze studni – 0 zł
oczyszczalnia ekologiczna – 100 zł (roczny koszt prądu)
12 mp gałęziówki jako samowyrób + koszt transportu i klockowania
Razem jakoś niewiele.
Już raz proponowałem dla LP na Monitorze, że mogę zrobić projekt pieca na wyposażenie leśniczówek, ale znając życie , to jeśli zapotrzebują, to kupią w Australii i w dodatku nie da się w nim niczym napalić 🙂
*…poza brykietami z łupin orzecha kokosowego “)
Pani Weroniko, skorzystam jeszcze jednym postem z Pani obecności, by uzupełnić dalsze informacje z hodowli lasu.
Poznawanie praw dotyczących ociepleń budynków i budowy pieców wymusza zapoznanie się z takimi zjawiskami jak parowanie oraz teorii o ruchu gazu.
Czy ma to zastosowanie w hodowli lasu ???
Niestety ma, bo zakładając las w różnych systemach, możemy osiągać inną temperaturę w lesie, przez całe jego życie.
Moim zdaniem współczesna hodowla podnosi temperaturę lasu o kilka stopni w porównaniu do lasu dawnego.
Czyli nie dość że ta hodowla zwiększa odpływ wody z opadów i zwiększa intercepcje na poziomie pietra górnego, to też zwiększa TEMPERATURĘ LASU.
Czas, by leśnicy zaczęli jeśli nie sami, to przynajmniej skorzystali z porad fizyków tzw wąskich specjalności 🙂
Pozdrawiam.