Wiele prawd o lesie, klimacie i leśnikach.
Tak w zasadzie można dzisiaj opisać każdą dyskusję na tematy lasu, klimatu i bioróżnorodności.
Szwedzka dyskusja była wyjątkowo głośna, bo odbywała się na łamach głównego szwedzkiego czasopisma dziennego Dagens Nyheter, którą mogli śledzić w zasadzie wszyscy, bo najważniejsze artykuły były dostępne dla zainteresowanych.
Szwedzkie stowarzyszenie leśne Skogssällskapet postawiło kilka pytań naukowcowi Lars Högbom, zajmującemu się projektem naukowym Skogens kol, Węgiel w lesie. Rozmawiała Ulrika Lagerlöf.
„W połowie stycznia ukazały się w Dagens Nyheter pierwsze artykuły z serii o lesie pod tytułem „DN bada przemysł leśny”.
W tym samym duchu ukazał się film „Więcej wszystkiego” – „More of everything” który wyprodukowali wspólnie Greenpeace i stowarzyszenie ochrony przyrody Skydda skogen. Kwestią poruszaną zarówno w serii artykułów jak i w filmie jest rola lasu i przemysłu leśnego dla klimatu.
-Czy leśnictwo jest klimatycznym bohaterem czy klimatycznym złoczyńcą? Jak można dojść do tak różnych wniosków na temat roli lasu dla klimatu?
– Część problemu polega na tym, że każdy ma rację, biorąc pod uwagę założenia, na których opiera swoją analizę. Ale w aktualnej debacie uczestnicy nie odpowiadają na argumenty drugiej osoby, a jedynie przedstawiają własne, odpowiada Lars Högbom. Ponadto często brakuje jasności co do założeń, na których opiera się każdy argument i wniosek, co sprawia, że debata jest, powiedzmy lekko zagmatwana. Wiele różnic zależy od używanej perspektywy – zasobu lub perspektywy krajobrazowej. Ponieważ czasy zmian w szwedzkim leśnictwie wynoszą od 60 do 120 lat, ważny jest również czas.
Pytanie, które pojawiło się ostatnio w artykułach prasowych oraz w filmie „Więcej wszystkiego”, dotyczy tego, czy bioenergia emituje więcej dwutlenku węgla na ilość wyprodukowanej energii niż paliwa kopalne, co jest całkowicie prawdą. Kontrargumentem jest to, że bioenergia z lasów jest częścią cyklu biologicznego, w którym emisje nadal następowałyby w wyniku rozkładu. Emitowany dwutlenek węgla jest ostatecznie ponownie wiązany poprzez sadzenie nowego lasu i jego uprawę. Różni się to od paliw kopalnych, które dodają dwutlenek węgla, który był wcześniej związany w skorupie ziemskiej.
-W jaki sposób Twój projekt naukowy może przyczynić się do przybliżenia dyskusji o roli lasu w klimacie?
– Celem projektu jest zestawienie różnych podejść do tematu i odpowiedź na argumenty obu stron. Projekt jest jednym z kilku dotyczących leśnictwa i węgla, które mogą stanowić podstawę przyszłych dyskusji na temat lasów i gospodarki leśnej.
-Wielu właścicieli lasów może prawdopodobnie czuć się zdezorientowanych różnymi podkreślanymi faktami, które po części przemawiają przeciwko sobie. Czy możesz przy okazji przekazać właścicielom lasów kilka słów o tym, jak myśleć o swoim lesie z perspektywy sekwestracji dwutlenku węgla?
– Wszyscy zgadzają się, że rosnące lasy pochłaniają i magazynują dwutlenek węgla. Opierając się na tym, z punktu widzenia dwutlenku węgla dobrze jest mieć duży przyrost w swoim lesie, o ile jest to w równowadze z innymi celami, z takimi jak cele środowiskowe – z uwzględnieniem wpływu na grunt i wodę oraz bioróżnorodność. – oraz własnymi celami właściciela lasu związanymi z prowadzeniem gospodarki leśnej.”
Ta ostatnia odpowiedz powinna zadowolić wszystkich, zarówno klimatycznego bohatera czy złoczyńcę. Problem polega jednak na tym że jej praktyczne stosowanie w terenie przez właściciela lasu, odbiega znacznie od tych wszystkich założonych celów. Decyduje ekonomia, w której surowiec drzewny dalej odgrywa główną rolę.
I ta jednostronność spojrzenia na las i jego wartość oraz znaczenie leży u podstaw wszystkich aktualnych dyskusji leśnych. Dzisiejszy szwedzki właściciel lasu jak i polski leśnik państwowy patrzą na las z pozycji ceny za surowiec, mimo gładkich wypowiedzi podobnych do tej końcowej odpowiedzi Larsa Högbom.
Wpadł mi w ręce ostatni numer Przeglądu Leśniczego z grudnia 2020, ostatni niestety w sensie zakończenia wydawania tego czasopisma. Jest to, nawiasem mówiąc, kolejne, nazwijmy je lokalne czasopismo na tematy leśne, które w tym 2020 roku przeszło do historii.
Przegląd Leśniczy po prawie 30 latach a Trybuna Leśnika po prawie 65 latach. Interesującym pytaniem jest dlaczego i myślę że ostatni numer Przeglądu Leśniczego odpowiada nam poniekąd na nie swoją treścią.
Długoletni dyrektor LP w Katowicach, dzisiaj emeryt, Pan Kazimierz Szabla, pisze o polityce personalnej w Lasach Państwowych, polemizując z wypowiedzią byłego wiceministra, dzisiaj również emeryta, Pana Janusza Zaleskiego. Obaj panowie zgadzają się co do faktu że w Lasach Państwowych polityki personalnej po prostu nie ma, a jeżeli jest to po prostu pod psem. Obaj proponują rozwiązania, obaj przypominają o swoich uwagach na ten temat z czasów gdy byli aktywnymi uczestnikami i twórcami tej polityki.
Pan Kazimierz Szabla kończy pesymistyczną konkluzją: Jak można nowe zasady kształtowania stosunków pracy budować w oderwaniu od polityki leśnej państwa, polityki której nie ma, a która powinna być niezależna od cykli politycznych?
No właśnie, jak?
Obaj panowie emeryci przejawiają szczerą troskę o przyszłość swojej macierzystej organizacji i trudno im się dziwić bo sądzę że sporo leśników pracujących dalej w Lasach Państwowych zaczyna podobnie myśleć. Ale równocześnie widząc przyczynę kryzysu Lasów Państwowych w upolitycznieniu tej organizacji, zwalają winę na skutki tego upolitycznienia. To nie my, to inni, zdają się mówić. Jacy inni?
Myślę że końcowy artykuł redaktora naczelnego Przeglądu Leśniczego, Pana Władysława Kusiaka, pokazuje mimochodem ten podstawowy problem polskiego leśnika państwowego pracującego w organizacji Lasy Państwowe, zawierający się w jego postawie: To nie my, to inni.
Ale jacy inni?
Redaktor wymienia m.in.
-Ludzie i leśnicy piszący anonimy, chętnie przez leśników wykorzystywane
-Leśnicy z autocenzurą, mówiący Głosem Lasu, czyli jakieś 26.000 pracowników LP
-Zacni leśnicy z tytułami profesorskimi wywołujący zażenowanie swoimi protestami
-Certyfikatorzy leśni różnej maści, których biznes wyrósł na pracy leśnika Lasów Państwowych, a wśród nich: Poczciwi i idealistyczni przyrodnicy, leśnicy wypchnięci z LP, dorabiający sobie naukowcy teoretycy
-Drzewiarze, wstający z łopatek po covidowym letargu i nie mający czasu na kontakt z red. Władysławem Kusiakiem
-Wszyscy, którym brakuje zdrowego rozsądku, reprezentowanego przez…
No właśnie przez kogo, skoro Przegląd Leśniczego daje liczne przykłady na brak tego rozsądku w postępowaniu gospodarczym leśnika Lasów Państwowych a sam redaktor naczelny pisze o np. nikłym stosowaniu metody odnowienia lasu Stanisława Sobańskiego, również nawiasem mówiąc już emeryta?
Należy oddać honor redaktorowi Władysławowi Kusiakowi że w swoim ostatnim artykule nie szuka winy wśród wyznawców zielonego szatana a wśród swoich kolegów, leśników. Innych, ale jednak leśników.
Może jest to jedna z przyczyn zamknięcia Przeglądu Leśniczego?
Zdjęcie: skogsstyrelsen
Prędzej czy później jakiś wulkan na chwilę się uaktywni i cały wieloletni plan łapania CO2 na świecie za pomocą lasów,czy w inny sposób, nagle przejdzie do działu BZDUR PSEUDONAUKOWYCH.
Co do prasy leśnej, powinna być miejscem wymiany doświadczeń, mającym przełożenie na wprowadzanie do realu w terenie leśnym. Prasa leśna sprawia wrażenie FIGURANTA / STATYSTY. Widać to też po prestiżu jaki daje dla leśnika jego autorski artykuł opublikowany w polskiej prasie leśnej. Jak coś ujawni, to będzie miał przes***e a jak opisze coś z hodowli nowatorskiego, to wzruszą ramionami, dając do zrozumienia, by zajął się pracą 🙂
Prasa leśna ma w Polsce statut “piątego koła u wozu” zamiast KIEROWNICY i nie da się tego odwrócić nawet jak naczelnym będzie BATMAN a pozostali redaktorzy, to SPIDERMENI .
Ktoś z wykształceniem leśnym mający publikacje w Lesie Polskim czy wspomnianym Głosie Leśniczego i włączy tę informację do swego CV szukając pracę w leśnictwie, traci szansę na zatrudnienia, niż jakby tego nie ujawnił.
Myślę ,że problem polega na tym ,że już mało kto szuka prawdy a jedynie swojej korzyści. Nikt nikogo nie słucha więc nie sposób odróżnić opini od faktów, a posiadanie własnego zdania jest karane – bo można być tylko za jedną albo drugą stroną sporu. Nie można powiedzieć to mi się podoba u drugiej strony a to nie. Trzeba być albo czarnym albo białym i takie sekciarskie myślenie siele się po świecie.
Niestety, ROBERT ZAJĄC masz rację !
Leśnik wykonuje swoje obowiązki jak “kazali” a te oparte są o technologię zysku dla LEŚNICTWA. W niej nie ma miejsca dla różnorodności. W krajach jak Polska z małym, średnim opadem rocznym, leśnictwo pozbawia Polskę zapasów wody.
Polega to na tym, że współczesny las zatrzymuje koronami DWA RAZY WIĘCEJ wody niż dawny i woda ta nie trafia do gleby ale jest odparowywana i przez wiatry kierowana na poza Polskę. Znowu systemy korzeniowe przyjętej technologii leśnej nie są tak rozwinięte jak w dawniej, więc gleba leśna nie jest w stanie tej wody skutecznie magazynować/zatrzymywać. W ten banalny sposób polskie rzeki są PUSTE o połowę.
O ile różnorodność może latać niskim kalafiorem dla mieszkańców Polski, to już brak wody da się we znaki WSZYSTKIM.
Powołując do życia technologię leśną 100 lat temu, nikt nie zastanawiał się nad niczym poza ZYSKIEM. Nowe badania to wszystko potrafią precyzyjnie wyjaśnić , ale w leśnictwie przyjęto plan KŁAMANIA póki się da. Nie ma w nim miejsca dla rozsądku opartego o badania naukowe.
Póki co – sekciarze górą 🙂