Uszkodzenia drzew stojących w lesie w czasie pozyskania i zrywki drewna. Rola ofiary, część druga.
Taki temat wiąże się ściśle z metodami prowadzenia gospodarki leśnej oraz ochroną przyrody w lasach gospodarczych. Powstaje wtedy automatycznie pytanie czy możliwa jest gospodarka leśna nie wyrządzająca szkód w przyrodzie.
Można oczywiście zadać bardziej filozoficzno-naukowe pytania, np. jak zdefiniować podobne szkody; dalej stopień tych szkód oraz nie tylko negatywny ale i pozytywny wpływ pewnych rodzajów szkód na rozwój pewnych form życia przyrodniczego; jak oceniać wartość tych form w stosunku do skali wartości człowieka i przede wszystkim czy świat ludzkich wartości powinien być przekładany na świat przyrody.
Tymi ostatnimi zagadnieniami zajmuje się wystarczająco dobrze np. Dzikie Życie czy Encyklika Laudato si’, my więc ograniczymy się na Monitorze leśnych do pytań bardziej technicznych.
Nie ma gospodarki leśnej bez wyrządzania szkód w przyrodzie albo określając to inaczej, bez radykalnych zmian środowiska leśnego, które pociąga za sobą gospodarka leśna.
Leśnicy, zwłaszcza ci szwedzcy, porównywali niekiedy i czasami dalej porównują swoje kiedyś kilkasethektarowe , a dzisiaj kilkunasto czy kilkudziesięciohektarowe zręby zupełne, z pożarami typowymi dla lasów borealnych. Takie porównania mocno kuleją, co przyrodnicy wielokrotnie podkreślali i nie tylko zresztą przyrodnicy, a również np. firmy ubezpieczeniowe. Dla właściciela lasu pożar jest klęską finansową, natomiast zrąb zupełny raczej zupełnie przeciwnie.
Można oczywiście postawić znów pytanie czy las, środowisko leśne należy rozpatrywać z punktu widzenia klęski, takiej lub innej, a przede wszystkim czym jest las, ale specjalistów w takich rozważaniach nie brakuje i nie będziemy im na Monitorze robić konkurencji.
Jedynym pytaniem, ale za to zasadniczym, które powinien postawić sobie każdy leśnik, jest to jak prowadzić gospodarkę leśną z jak najmniejszym jej oddziaływaniem na środowisko leśne.
Jest to lekko naiwne pytanie, spóźnione o 30 lat, odpowie współczesny leśnik wychowany na kulcie swojej trwale zrównoważonej, wielofunkcyjnej gospodarki leśnej, ostatnio również zapobiegawczej.
W poprzedniej, pierwszej części tematu Uszkodzenia stojących drzew czasie pozyskania i zrywki drewna. Część pierwsza. pokazaliśmy leśników i drwali doskonale zdających sobie sprawę że TZW oraz zapobiegawcza gospodarka leśna prezentuje się dobrze na papierze, w instrukcjach czy zasadach oraz w Systemie Informacyjnym Lasów Państwowych, ale zdecydowanie gorzej w terenie, gdzie w opinii ludzi zainteresowanych lasem wygląda po prostu na dewastacyjną.
Przyczyn takiej opinii należy chyba szukać nie tylko w technicznym przeprowadzaniu prac leśnych ale i w ogólnie pogarszającym się nastawieniu społeczeństwa w stosunku do leśnika państwowego. To nastawienie można, moim zdaniem, wytłumaczyć prosto: w żadnym społeczeństwie nie lubi się nowobogackich, którzy niekiedy prowokują otoczenie swoją nowobogacką arogancją. W warunkach polskich jest to poza tym arogacja urzędników wzbogaconych na wspólnym majątku państwowym.
Natomiast prace leśne leśnika polskich lasów państwowych, te gospodarcze, czysto technicznie są na dobrym lub bardzo dobrym poziomie, w porównaniu np. do leśnika szwedzkiego, pracującego w szwedzkim Sveaskog czy w szwedzkich koncernach leśnych typu SCA, Stora Enso lub Holmen.
W Szwecji czy Finlandii królują zręby zupełne, w Polsce w zasadzie też, ale przebrane w gniazda czy pasy, zdecydowanie mniejsze i sprzyjające bardziej naturalnemu odnowieniu się lasu.
Metody gospodarki leśnej sprzyjające ciągłemu zachowaniu roślinności leśnej, likwidującej społeczne odczucia dewastacji lasów, są znane i stosowane znacznie dłużej niż nowoczesna gospodarka leśna. W Polsce i innych krajach były to rębnie „chłopskie”, unaukowione dla polskiego leśnika państwowego przez prof. Chodzickiego i jego rębnię przerębową.
Problemem ogólnym jest mała produktywność takich rębni oraz wysokie koszty eksploatacji lasu i szwedzkie dyskusje opisywaliśmy w Hyggesfritt skogsbruk, czyli szwedzka gospodarka bezzrębowa – czym ona jest w praktyce? a swoje zdanie przedstawiłem w Rębnia idealna? pisząc: „Nie ma, moim osobistym zdaniem, rębni idealnych łączących eksploatację lasu na surowiec drzewny z ochroną ekosystemu leśnego.”
Nie na więc rębni idealnych ale rosnąca wartość surowca drzewnego wymaga prowadzenia gospodarki leśnej, zachowującej las gospodarczy i dającej drewno z tego lasu.
Jeżeli zgodzimy się że polskie rębnie są opracowane, przynajmniej teoretycznie i naukowo, dobrze lub bardzo dobrze, to „rezerw” w unikaniu obrazu dewastowania lasów państwowych, powinno szukać się w stylu pracy malarzy tego obrazu, leśników terenowych i pracowników firm leśnych.
W zasadzie terenowi leśnicy i firmy leśne powinni być wiernymi czytelnikami stron na sieci przedstawiających ich prace w negatywnym świetle i wyciągać wnioski prowadzące do do końcowego zanikania tematów dla podobnych stron. Jest to rada prosta, pewno stosowana ale w jakim samokrytycznym stopniu, skoro proste przyznanie się do błędu i słowo przepraszam pada bardzo rzadko?
-Weźmy na przykład temat wiecznie niestety aktualny – śmieci. Powtarzają się informacje o np. pozostawionych w lesie pojemnikach na olej, o siatce ogrodzeniowej i podobne.
-Weźmy inny głośny temat – ścinka drzew z dziuplami ptaków, często zasiedziałymi.
-Albo temat bardzo fotogeniczny, zwłaszcza w górach – koleiny po ciągnikach, zajechane potoki i podobne.
-Jak i pokazywane często zdjęcia imponujących powierzchniowo pniaków po drzewach starych, zdrowych i mogących stać dalej w lesie, choćby jako nasienniki czy po prostu drzewa imponujące. Tak nawiasem mówiąc, zatracili już współcześni leśnicy zdolność odczuwania piękna i potęgi takich drzew, widząc w nich tylko kubiki i materiał na submisje drewna cennego?
Zawsze tłumaczeniem jest tzw. błąd ludzki, co w przypadku terenowej służby leśnej, najczęściej wysoko wykształconej, jest po prostu żenujące. A w przypadku zwalania przez tą służbę całej odpowiedzialności na pracowników firm leśnych, jest po prostu zwalaniem winy i niczym więcej.
Niemniej jednak w leśnej prasie nie brakuje pokazywania przypadków w których wina leży już po stronie pracowników firm leśnych i ich szefów czy właścicieli. Bo co powiedzieć o pracy na czarno i całej szarej strefie otaczającej prace leśne? Pisaliśmy o tym w styczniu tego roku, m.in. w podsumowaniu Usługi leśne i nadleśnictwa- pralnie szarej strefy? Część czwarta. pisała też, wtedy i później, fachowa prasa leśna.
Moim zdaniem, ukrócenie tylko takiej formy pracy, poprawiłoby zdecydowanie sytuacje z cytowanymi błędami ludzkimi w pracy terenowego polskiego leśnika państwowego i w pracy firm leśnych opłacanych przez niego.
To „opłacanych przez niego” jest również źródłem sytuacji kryzysowych na linii leśnik – firmy leśne czy leśnik – przyrodnik lub leśnik – zwykły obywatel zainteresowany lasem. Szczególnie ten ostatni nie potrafi zrozumieć dlaczego finansowe korzyści z użytkowania 1/4 powierzchni kraju oddano w ręce 26.000 urzędników leśnych, niekiedy zachowujących się jak zwykłe nieokrzesane chamiska, którym rządząca partia dała bolszewicką władzę do ręki, czego świadectwem jest dzisiejszy artykuł o małopolskim dyrektorze LP https://www.google.se/amp/s/wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/malopolscy-lesnicy-oskarzaja-dyrektora-o-mobbing-urzednicy-nie-reaguja/w15vmgj.amp
W pracy leśnika lasów państwowych zaczynają do takiego stopnia mnożyć się sytuacje konfliktowe że do podstawowych konfliktów na linii gospodarka leśna a ochrona przyrody dochodzi cały szereg pomniejszych związanych z codzienną pracą leśnika terenowego.
Wszystkie jego informacje na stronach nadleśnictw spotykają się z niedowierzaniem, zaprzeczeniem, odrzucaniem, pomawianiem, odmawianiem dobrej woli czy umiejętności zawodowych, upiększaniem rzeczywistości czy swego imienia i podobnym postępowaniem ze strony rosnącego grona jego oponentów i adwersarzy.
Co z drugiej strony nie wystawia najlepszej opinii oponentom i adwersarzom w sytuacjach w których leśników należy po prostu pochwalić za dobrą pracę.
Mam wrażenie że wszystkie strony skonfliktowane z Lasami Państwowymi oraz oczywiście same Lasy Państwowe tak weszły w role ofiar tego konfliktu że oczekują jedynie ustępstw i uznania swoich krzywd a nie dążą do jakiegoś rozsądnego rozwiązania. Ustępstwo to porażka, zwłaszcza dla polityków żerujących na pracy ludzi leśnego sektora gospodarczego.
No ale jak dyrektorzy Lasów Państwowych głoszą oficjalnie że wszystko jest polityką, to czego oczekiwać od terenowych leśników w tej organizacji?
Ale z drugiej strony musimy wtedy logicznie założyć że porzucone śmieci, wycięte drzewa z dziuplami, rozjeżdżony las i wycięte stare ale dorodne i piękne drzewa i tym podobne sytuacje, są polityką w której nie ma miejsca na solidną pracę zgodną z sumieniem a tylko na kreowanie i podtrzymywanie własnej roli ofiary systemu.
Co doprowadza do podejrzeń że porzucone śmieci, wycięte drzewa z dziuplami, rozjeżdżony las i drogi, wycięte stare ale dorodne i piękne drzewa są niezbędne do podtrzymywania aktualnego systemu gospodarki leśnej.