W ostatnim czasie otrzymaliśmy wiele bardzo ciekawych maili od naszych czytelników. Dziś publikuję jeden z nich, jak zawsze za zgodą autora. Osobiście myślę, że dzięki tym mailom skupimy się na osobach zaangażowanych w leśnictwo, których coś nurtuje i którzy chcą podzielić się swoimi przemyśleniami/doświadczeniami z innymi czytelnikami (anonimowo bądź nie). Ale o tym wkrótce, teraz skupmy się na mailu czytelniczki XYZ. Tutaj chciałbym podkreślić, że chronimy prywatność osób, które się z nami kontaktują. Nie odpowiadamy na anonimowe komentarze, ale bardzo chętnie publikujemy anonimowe, ale zweryfikowane maile naszych czytelników/czytelniczek.
Nasza czytelniczka XYZ napisała tak (poprosiła o ukrycie wszelkich danych lokalizacyjnych z wiadomych względów):
Dzień dobry, czytam Pana artykuł “Moja leśna walka” i czuje się bardzo znajomo. Od dziecka moim marzeniem było być leśnikiem. Nie wiem skąd to się wzięło,bo nikt z rodziny nie pracuje w lasach. Pod oknem miałam liceum,jednak wybrałam internat daleko od domu. Byłam wzorowa uczennica w podstawówce. Udało mi się dostać do technikum. Była to dla mnie duma. Wyobrażenie o pracy w lasach,chodzenie w mundurze to był ideał. Około 15 lat temu skończyłam Technikum Leśne w X. Tez byłam jedna z lepszych uczennic. Stanęłam przed dylematem wybrania studiów. Oczywiście w pierwszej kolejności Leśnictwo. Zdecydowałam iść na studia zaoczne z taka myślą,żeby szybko się usamodzielnić, skończyć staż, zacząć pracować, zarabiać i się uczyć. Poszłam wówczas na Akademię Rolnicza w Poznaniu,gdzie skończyłam inżynierkę i magisterkę. Trzeba było przejść ileś egzaminów na staż,po stażu,do pracy,do służby leśnej. Wszystkie przebiegły wzorowo. Pochodzę spod X i poszłam na staż do jednego N-ctwa w Rdlp X. Na stażu starałam się jak to tylko możliwe, wykazać z jak najlepszej strony. Przez ponad połowe stażu zastępowałam Panią od hodowli lasu, która się rozchorowała. Formalnie za zastępstwo płacone miał inny pracownik z technicznego, który podpisywał się tylko pod sporządzonymi przeze mnie pismami, sprawami (notabene zięć nadleśniczego z innego nadleśnictwa). Pomimo zdania wszystkich egzaminów, pozytywniej opinii od przełożonych nie udało się dostać pracy w nadleśnictwie. Oczywiście znalazły się etaty dla rodziny itp. Jednak z racji takiej, że nie byłam z rodziny leśnej mogłam pomarzyć o pracy w lasach. Rozesłałam podania chyba do wszystkich n-ctw w Polsce, większość odpowiedzi była negatywna w związku z brakiem etatów. Zaczęłam pracować dorywczo, później poszłam na zastępstwo do n-ctwa gdzie miałam staż. Obiecano mi przedłużenie umowy, jednak niespodziewanie zmienił się nadleśniczy i nic z tego nie wyszło. Aż w końcu telefon z Y zapraszamy panią na rozmowę. Udało się dostać prace na stanowisku podleśniczego i tylko dlatego gdyż był tam nadleśniczy z zewnątrz, który chciał wymienić osoby. Było to dla mnie spełnienie marzeń, jak dla osoby młodej praca na stałe, mieszkanie. Znowu poczułam dumę, że mogę pracować w LP. Byłam parę lat podleśniczym, później poszłam do biura. Pracuje tutaj do dzisiaj ok. 12 lat jako specjalista od hodowli lasu. Ciężko było mi przejść do biura, gdyż kocham las, jestem osoba lubiąca obcować z przyroda, ruszać się, działać i przede wszystkim nie siedzieć. Jednak tak kończył się los większości dziewczyn w terenie-biuro. Siedzenie przed komputerem było dla mnie jak kara. Z biegiem czasu przyzwyczaiłam się. W międzyczasie urodziłam dwójkę dzieci, wiec było to dobre rozwiązanie, gdyż do ostatnich dni mogłam pracować. Dzisiaj mija 12 lat pracy i mówię sobie dosyć, trzeba coś zrobić, nie dam rady tak dłużej. Moja praca stała się monotonią, robieniem co roku tego samego. Operowanie na wirtualnym lesie. Zamykam się w swoim dziale i nie mam możliwość rozwoju w innych zagadnieniach leśnych. Przez te lata tyle nasłuchałam się i napatrzyłam na absurdalnie podejmowane decyzje. Tyle ludzi przewinęło się zatrudnianych po koneksjach rodzinnych, partyjnych itd. Chciałbym się rozwijać, uczyć nowych rzeczy zagadnień, móc rozmawiać o swoich spostrzeżeniach, doświadczeniach. Nie oczekuje wielkich awansów, chciałbym po prostu moc się rozwijać. Wiem, ze na dzisiaj jest to niemożliwe. Szary człowieczek nie ma szans na awans, na lepsze traktowanie, nie mówiąc o tym, żeby być partnerem do rozmów. Osoby mające odpowiednie nazwisko są zauważalne i protegowane już od stażu. Nagle znajdowane są dla nich stanowiska na pełen etat, nie mówiąc o wynagrodzeniach i możliwościach awansu. Jestem osoba, która nie lubi być zależna od kogoś, trudno godzić się z pewnymi politycznymi rozwiązaniami, które są ważniejsze niż dobro lasu. Osoby w dziele technicznym są od klepania, robienia swojego, nie maja za dużo do powiedzenia. Jestem osoba, dla której wyzwania nie są straszne, lubię uczyć się czegoś nowego, moc czytać, poznawać rozwijać się i wiedzieć ze wnoszę coś do pracy. Jestem osobą młoda i nie wyobrażam sobie, abym do końca pracy robiła to samo a perspektyw na dzisiaj nie ma. Dzisiaj duma z pracy w lasach po części zamienia się we wstyd. Trudno przechodzić obojętnie obok tego co się dzieje.
Pisze do Pana z myślą, że może coś Pan mi podpowie. Da jakieś wskazówki, gdzie szukać pracy. Wiem dzisiaj, że muszę coś zmienić. Nie muszę pracować w LP. Jestem skłonna zmienić miejsce pracy, miejsce zamieszkania, żeby tylko móc się rozwijać. Nie oczekuje nie wiadomo jakich stanowisk, mogę nawet zaczynać od zera, aby moc coś włożyć od siebie. Zrozumiem, jeśli cały ten list wyda się panu śmieszny, długi i małowartościowych ale szukam jakiegoś rozwiązania. Pozdrawiam serdecznie, XYZ
Oczywiście mail czytelniczki nie wydał nam się ani przez chwilę śmieszny ani małowartościowy. Wręcz przeciwnie. Oczywiście na niego odpowiedzieliśmy. Po czym otrzymaliśmy odpowiedź (tylko fragment):
Dzień dobry, dziękuje za Pana odpowiedź. Tak jak Pan pisze, ludzi takich w LP jest bardzo dużo. Jednak przyzwyczajenie, strach przed utratą pracy i często dachu na głowa sprawia, że młodzi boją się odzywać […].
Myślę, że ten mail nie potrzebuje dodatkowego komentarza.
Obecna sytuacja w Lasach Państwowych jest katastrofalna i uwłacza tylko ludzkiej godności…
Polityka odnośnie współpracy
Kiedy tworzyłem zakładkę Współpraca tak naprawę nie wiedziałem co do niej wpisać. Prowadzenie bloga było dla mnie czymś nowym i wzorowałem się na innych blogach, które prowadziły w ramach współpracy albo kampanie reklamowe dla różnych marek albo sprzedawały książki i inne gadżety swoim czytelnikom. Od początku wiedziałem, że Lasy Państwowe raczej nie będą naszym klientem, bo reklamę mają już od nas za darmo:)
Po tych trzech latach prowadzenia bloga, przeczytaliśmy z Panem Tadeuszem wiele ciekawych maili od naszych czytelników. Jedni kontaktowali się z nami, aby podziękować, że podjęliśmy się prowadzenia tak odważnego bloga i życzyli nam wielu sukcesów. Inni, chcieli zwrócić naszą uwagę na konkretne wydarzenie, sprawy, które je nurtowały, z prośbą o wyrażenie naszej opinii oraz nagłośnienie sprawy co zawsze w miarę możliwości robiliśmy. Jeszcze inni pisali do nas z prośbą pomocy jak np. czytelniczka powyżej.
Ponieważ prowadzimy tego bloga czysto hobbistycznie i non-profit, chcielibyśmy zachęcić wszystkich naszych czytelników i sympatyków do pisania swoich własnych tekstów na tematy ich nurtujące w polskim i międzynarodowym leśnictwie, przemyśle drzewnym czy ochronie przyrody i przesyłania ich do nas na maile rafal@forest-monitor.com lub tadeusz@forest-monitor.com
Chcielibyśmy, aby ten blog stał się miejscem wymiany poglądów i doświadczeń, wyrażanych w kulturalny oraz konstruktywny sposób. Chcielibyśmy prosić, aby osoby piszące do nas przedstawiały się z imienia oraz nazwiska i pisały czy wolą opublikować swój tekst anonimowo, pod pseudonimem czy z imienia i nazwiska. Myślę, że dotyczy to zwłaszcza pracowników Lasów Państwowych, którzy boją się konsekwencji płynących ze strony swoich przełożonych, o czym mogliście przeczytać np. we wpisie: Lasy Państwowe – ostoja mobbingu, komunistycznej tradycji i obskurantyzmu religijnego. Chcielibyśmy prosić o teksty konstruktywne, rzucające nowe światło na pewne sytuacje, wydarzenia i procesy.
Wasz głos, krzyk czy prośba o pomoc na pewno nie zostaną przemilczane!
Niedawno świętowaliśmy >1400 polubień naszej strony na Facebook’u. Tak jak wiele razy podkreślaliśmy Facebook nie pokazuje skali naszej blogowej działalności oraz poczytności naszych tekstów. Najlepiej za to pokazują ją statystyki bezpośrednio ze strony, które wskazują, że w październiku 2019 roku otrzymaliśmy ponad 30 tysięcy odwiedzin bloga dokonanych przez blisko 20 tysięcy użytkowników.
Jest to powód do dumy dla nas i wielka zachęta do publikowania kolejnych tekstów (napisanych przez nas lub przez Was) na blogu Monitor Leśny. Dziękujemy!
Zdjęcie tytułowe: pexels.com
Witam !
Dobrze, że ktoś ze środowiska odważył się o tym otwarcie napisać. Większość ludzi w LP temu zaprzecza, ale to dlatego, że w znacznej części sami pracują dzięki koneksjom.
Jestem w podobnej sytuacji. Jestem absolwentem czołowego Technikum Leśnego, które ukończyłem z dobrym wynikiem zarówno z matury jak i z egzaminu zawodowego. Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu skończyłem z 5 na dyplomie. Do tego jestem laureatem wielu konkursów ogólnopolskich, dwa z nich zagwarantowały mi indeks na UP oraz SGGW. Staż zakończyłem z maksymalną notą. Miałem nadzieję, że po jego skończeniu dostanę jakąkolwiek pracę w Lasach na początek, a tu zonk. W okolicznych nadleśnictwach “nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem” 🙂 Za to jest praca dla synów, synowych i żon leśniczych, bez żadnego wykształcenia leśnego. To są jaja. Szkoda tylko, że to nie jest śmieszne. W wielu nadleśnictwach kadra jest niekompetentna. Jeden z nadleśniczych sam otwarcie mi to przyznał, że chętnie by mnie zatrudnił bo wiedzą biję większość jego leśniczych, ale związki zawodowe i kadra by go zjedli…
Absolutnie nie piszę tego wszystkiego żeby się chwalić albo żalić bo leśnictwo to moja pasja i przyswajanie tej wiedzy to była dla mnie przyjemność, a nie jakiś wielki wysiłek. Chcę tylko ukazać patologię jaka panuje w LP.
Może właśnie komuś zależy by tak było ?
Na większość są HAKI, więc zgodzą się milczeniem na wszystko.
Tak naprawdę, LP stoi na nogach z chrustu 🙂