Szwedzkie głosy, zdania i opinie o pożarach leśnych. Te produkcyjne.
Zdanie lasów państwowych Sveaskog, działajacych na zasadach spółki akcyjnej należącej do Skarbu Państwa i nieobecnej na giełdzie, zdanie przedstawione w czasopiśmie SvD.
Do tej pory spłonęło (29.07.2018) około 3.000 ha lasu należącego do Sveaskog w Szwecji środkowej i północnej.
– Za wcześnie mówić o wartości strat bo nie wiemy dokładnie jakie lasy nam spłonęły. Mogą to być lasy produkcyjne, lasy ochronne czy torfowiska. Istnieje też zawsze możliwość zużytkowania uszkodzonego surowca i sprzedania go jako opał, mówiła Inger Thoren Emilsson, rzecznik prasowy Sveaskog.
Ceny sprzedaży 1 ha lasu Sveaskog (przed pożarem) miały spory wachlarz – od 24.181 kr/ha w północnym Norrland do 33.949 kr/ha w południowym Norrland i takie różnice też należy brać pod uwagę, opisując straty.
– Wszystkie nasze lasy są ubezpieczone. W walce z pożarami używamy swoich maszyn i wezwaliśmy również współpracujące z nami firmy leśne. Aktualnie pracuje i pomaga strażakom około 300 osób zmobilizowanych przez nas.
Od kilku dni wprowadziliśmy kompletny zakaz prac leśnym, zgodnie z zaleceniami Skogsstyrelsen i przedłużamy go z dnia na dzień. To wywołało już problem z dostawami dla przemysłu i zmiany w harmonogramach oraz umowach, mówiła Inger Thoren Emilsson.
Spojrzenie koncernu leśnego SCA, tego od Libella, mającego w Szwecji 2,6 mln ha lasu w swoim posiadaniu, tym 2 mln ha lasu produkcyjnego. http://www.atl.nu/skog/sca-600-hektar-skog-har-brunnit-ner/
Do tej pory (koniec lipca 2018) spłonęło tylko około 600 ha i jest to mniej więcej ta sama powierzchnia którą przeznaczamy co roku na kontrolowane wypalanie lasu w ramach przygotowania gleby pod odnowienie, mówił dyrektor operacyjny SCA Skog AB, Ulf Larsson na konferencji prasowej. Poświęconej zresztą nie pożarom a rozbudowie fabryki ścieru drzewnego w Östrand, w północnej Szwecji, fabryki w którą SCA inwestuje 7,8 miliarda kr (1 kr – 0,43 zł).
SCA ma podobnie zresztą jak Sveaskog, gros swoich posiadłości leśnych w północnej Szwecji i jest to właściciel lasu, którego kontakty z Saamami, ludnością pierwotną tych terenów, są mocno napięte już od 50-60 lat, z uwagi na zakładanie przez SCA plantacji sosny wydmowej, contorty, na terenach wypasowych reniferów.
Contorta tworzy lasy niedostępne dla reniferów, praktyczne jednak dla ich właściciela bo nie wymagające czyszczeń i trzebieży, odporne na huragany (ale czy na ogień? na ten temat nie znalazłem wzmianek – moja uwaga), lasy z dobrym surowcem na ścier drzewny, ale bez porostów takich jak chrobotek reniferowy, koniecznych dla wypasu reniferów.
Zdanie drugiego pod względem wielkości powierzchni leśnej, koncernu leśnego Stora Enso.
Stora Enso ma w Szwecji około 1,6 mln ha lasu produkcyjnego administrowanego przez przedsiębiorstwo Bergvik Skog, ale skupuje również surowiec od innych właścicieli lasu. W sumie potrzebują szwedzkie fabryki Stora Enso aż 12 mln m3 surowca rocznie.
Stora Enso była głównym bohaterem, tym negatywnym, poprzedniego dużego pożaru leśnego w Szwecji, w roku 2014, który zniszczył 14.000 ha, z uwagi na wzniecenie go przez prywatną firmę leśną przygotowującą glebę pod odnowienia lasu, na rachunek Stora Enso.
Reperkusje prawne związane z kosztami, m.in. żądania firm ubezpieczeniowych w wysokości 277 mln kr, toczą się dalej przed szwedzkimi sądami.
Tegoroczne pożary nie wywołają, tak sądzę, podobnych dochodzeń w celu ustalenia przyczyn ich wybuchy, choćby z uwagi na ich ilość, chociaż w pojedynczych przypadkach policja prowadziła dochodzenia dotyczące celowych podpaleń.
Stora Enso ostrzega jednak w cytowanym kwartalnym sprawozdaniu giełdowym o przypuszczalnym obniżeniu swojego następnego rezultatu kwartalnego o 100 mln kr i to spowodowało obniżkę akcji na giełdzie sztokholmskiej o 10%.
Zdanie producenta sadzonek leśnym, Svenska Skogsplantor, firmy córki szwedzkich lasów państwowych Sveaskog. https://www.svt.se/nyheter/inrikes/miljoner-skogsplantor-kastas-pa-grund-av-torkan
Miliony sadzonek świerka i sosny musimy zniszczyć, mówi jeden z szefów Svenska skogsplantor, Roger Johansson. Z prostej przyczyny – właściciele lasu z uwagi na ryzyko pożaru nie mogli przeprowadzić przygotowania gleby i następnie odnowień swoich powierzchni leśnych.
(Tutaj moja uwaga dla polskich leśników przyzwyczajonych do zakończenia sezonu odnowieniowego do początku czy połowy maja – Szwecja to kraj długi, w południowej części prace sadzeniowe kończą się w maju, w północnej z końcem lipca. Sadzonki z zakrytym systemem korzeniowym dostarczane są z magazynów szkółek jako zamarznięte co ułatwia prace z ich wprowadzeniem do gleby w warunkach już powiedzmy niemalże letnich.)
Svenska skogsplantor produkuje rocznie około 140 mln sadzonek leśnych i pokrywa szwedzkie zapotrzebowanie na ten cel w 35%.
– Siedem mln sadzonek stoi w naszych zamrażalniach i czeka na wysłanie do odbiorców. Np. te ze szkółki w Kumla wysyłamy już na przerób na zrębki bo nie możemy ich dłużej przechowywać, aby nie zakłócić ich rytmu rocznego. Straciliśmy w ten sposób do tej pory około 30 mln kr z powodu suszy i pożarów, mówi Roger Johansson.
W północnej części kraju, w Norrland, mimo wybuchających i tam małych pożarów leśnych, sytuacja z sadzeniem na zrębach jest znacznie lepsza. Zarówno SCA jak i Sveaskog, nie odnotowują większych problemów.
Ale w południowej Szwecji zrzeszenie leśne Södra, największe w kraju, musiało już skasować prawie 1 mln sadzonek o wartości około 4 mln kr. Södra ma też już problem z planowanymi dostawami surowca drzewnego z uwagi na konieczność przerwania prac leśnych przy pozyskaniu drewna.
Jakie są indywidualne straty wsród prywatnych właścicieli lasu, nie mających wysadzić zamówionych i dostarczonych sadzonek, a zamawia się je najpóźniej do połowy lutego, trudno w tej chwili ocenić ale są na pewno duże.
Zdanie fińskiego specjalisty porównującego pożary w Szwecji i Finlandii, Juhy Laitila, naukowca w instytucie naukowym Luke.
” W Finlandii nie ma dużej powierzchniowo gospodarki leśnej, podobnej do szwedzkiej. Nasza prywatna własność leśna opiera się na znacznie mniejszych gospodarstwach leśnych niż w Szwecji i tworzy to zdecydowanie większą mozaikę lasu niż w Szwecji.
( W Finlandii 632.000 właścicieli prywatnych posiada co najmniej 2 ha lasu i stanowi to 10,5 mln ha czyli 60% leśnej powierzchni kraju a ogólnie 60% posiadłości leśnych ma powierzchnię poniżej 20 ha. Nie oznacza to jednak że każdy właściciel lasu prywatnego w Finlandii jest jego fizycznym właścicielem, około 320.000 jest tylko współwłaścicielami. Przeciętna średnia powierzchnia posiadłości leśnej w Finlandii wynosi około 25 ha.
W Szwecji 54% powierzchni leśnej kraju jest w rękach 319.649 fizycznych prywatnych właścicieli leśnych, w tym 38% kobiet.
Cytowane źródło statystyczne nie mówi o wielkości posiadłości leśnych ale przyjmuje się powierzchnię 50 ha jako przeciętną powierzchnię w Szwecji – moja uwaga).
Szwedzka gospodarka leśna stwarza duże całości oraz kompleksy leśne i brakuje jej naturalnych otwartych powierzchni gdzie ogień mógłby się zatrzymać.
Fińskie lasy są trzebione co najmniej dwukrotnie w ciągu okresu 65-90 lat, szwedzkie najczęściej tylko raz, co powoduje że w fińskich lasach stoi na pniu mniejsza ilość martwych drzew.
Inna różnica to skład gatunkowy lasów, w Finlandii przeważa sosna, w Szwecji świerk i właśnie świerk jest drzewem zdecydowanie bardziej zapalnym niż sosna. Fińskie lasy są też bardziej zróżnicowane wiekowo niż szwedzkie, z kolei szwedzkie rosnące bardziej na południe mają większą masę drewna na pniu niż fińskie.
Ogólnie można zaryzykować takie porównanie, mówi Juha Laitila – jeżeli założymy że surowiec zapalny fińskich lasów wypełni szklankę to ten z lasów szwedzkich wypełni wiadro.”
Zdanie a raczej rekomendacje ze strony urzędników leśnych.
Już na przełomie maja i czerwca 2018 Skogsstyrelsen, Sveaskog, duże koncerny leśne oraz zrzeszenia leśne jak np. Södra, rekomendowały szczególną ostrożność przy przeprowadzaniu prac leśnych, zwłaszcza związanych z przygotowaniem gleby pod zasadzenia.
Od połowy lipca dni Skogsstyrelsen, w obliczu fali upałów, rekomendował całkowite wstrzymanie wszystkich prac leśnych na terenie Szwecji. Oraz wzywał do zameldowania na policję w przypadkach łamania takiej rekomendacji
Zdanie albo zakaz, wymuszony co prawda przez prasę na najwiekszych sieciach sklepów handlu detalicznego w Szwecji.
Również od połowy lipca obowiązywał zakaz sprzedaży węgla drzewnego i brykietów, zapałek, rozpałek i podpałek jak i jednorazowego grilla w czterech województwach, tych z największymi pożarami. Ale i w Sztokholmie, co zauważyłem w naszym lokalnym sklepie.
No i zakaz ze strony władz wojewódzkich Länsstyrelsen, dotyczący od połowy lipca całej w zasadzie Szwecji – zakaz rozpalania ognia, łącznie z grillowaniem na swojej działce przydomowej.
Ten ostatni zakaz, przydomowe działki, został cofnięty na początku sierpnia 2018, ale tylko w Szwecji północnej i środkowej. Na terenie całej Szwecji cofnięto ten zakaz przed kilkoma dniami, 10 sierpnia.
Oraz ciekawe zdanie prawnika z urzędu państwowego zwalczającego pożary, MSB, Torkela Schlegela.
Mówi on wyraźnie że prawo może zabraniać wzniecania ognia w podobnych przypadkach ale nie może zabronić wykonywania prac mogących również wywołać ogień jak np. transporty towarów przy pomocy ciężkich pociągów towarowych, których hamulce mogą wywołać iskry, prace związane z mechanicznym przygotowaniem gleby w lesie, dające również iskry czy praca przy spawaniu.
– Nie możemy wymyślać takich czy inne zakazów. Jako urząd życzylibyśmy sobie aby nie przeprowadzano podobnych prac, ale zakazać ich nie mamy prawa.
Zdanie zrzeszenia leśnego Mellanskog, obejmującego tereny leśne środkowej Szwecji, opisane w czasopiśmie ATL.
“To absurd, mówi dyrektor zrzeszenia Karin Perers. Poprzedni duży pożar (14.000 ha) wybuchł w Västmanland w lipcu 2014 i ugasiliśmy go końcowo dopiero w marcu 2015, a ostatnie drewno opałowe z tych powierzchni spaliliśmy w naszych ciepłowniach zimą 2018.
Teraz lasy znów się palą i już łączna powierzchnia pożaru, tylko w gminie Ljusdal (tam gasili pożar m.in. polscy strażacy – moja uwaga) zbliża się do 14.000ha. W całej Szwecji szacuje się powierzchnię pożarów na 25.000-30.000 ha.
Po zakończonej akcji gaszenia pożaru odpowiedzialność za dogaszanie ewentualnie wybuchających ognisk ognia spoczywa na właścicielu lasu i zrzeszenie Mellanskog szacuje że około 200 prywatnych właścicieli jest dotkniętych pożarem lasu. Po pożarze niełatwo przyjdzie odnaleźć znaki i kamienie graniczne a równocześnie dogaszanie i pilnowanie pożarzyska może być uciążliwe i kosztowne.
– Niebezpieczeństwo jest duże gdy wchodzimy w spalony las i dla naszych członków zorganizujemy specjalne szkolenie, mówi Karin. Wspólne pilnowanie i wspólne prace organizowaliśmy już po pożarze w roku 2014 i dzisiaj wrócimy do tych metod.
Zorganizujemy też spotkanie ze służbami ratowniczymi, urzędem wojewódzkim, Skogsstyrelsen (Państwowy Zarząd Lasów – moja uwaga), firmami ubezpieczeniowymi, maklerami i konsulatami oraz Kościołem Szwedzkim.
(Moja uwaga – w sytuacjach kryzysowych podobnych jak ta z pożarami pastorzy Kościóła Szwedzkiego ogrywają rolę znaną polskim księżom, rolę pocieszyciela duchowego, zwłaszcza dla prywatnych właścicieli leśnych, którzy zawsze ponoszą niemałe straty finansowe przy podobnych klęskach i widzą płonący las, niejednokrotnie będący w posiadaniu rodziny od wielu pokoleń).
Podobnie jak przy pożarze w roku 2014 Karin Perers ma już przygotowaną listę propozycji skierowanych do ministra terenów wiejskich, dotyczącą pomocy Państwa. Są to zasiłki dotyczące składowania uszkodzonego surowca jak i biomasy, obniżenie podatku od paliwa diesel używanego przy pracach leśnych na uszkodzonych przez pożar powierzchniach, wsparcie finansowe dotyczące remontu dróg leśnych czy darmową lub mało kosztowną pomoc od urzędów geodezyjnych w odnajdywaniu granic w lesie.
Bardzo ważną sprawą jest zapalna, od poprzedniego pożaru w roku 2014, kwestia rekompensat terenowych w przypadku zamiany wypalonych powierzchni lasów produkcyjnych na rezerwaty przyrody. Czysto praktycznie przebiega to w ten sposób że Państwo czyli Naturvårdsverket, szwedzki odpowiednik GDOS oraz lasy państwowe Sveaskog gwarantują właścicielowi lasu przekazanie lasu na innym terenie, lasu o tej samej powierzchni co ta spalona i planowana jako rezerwat.
To teoria, w praktyce taka możliwość zaszła po roku 2014 tylko w stosunku do dużych powierzchniowo właścicieli leśnych, koncernów, Kościoła Szwedzkiego czy właścicieli indywidualnych o powierzchni ponad 1000 ha. Zwykli członkowie zrzeszenia Mellanskog nie mieli takich gwarancji.
Mellanskog zapewnia też swoim członkom pomoc w znalezieniu kupca na nadwęglone drewno tartaczne jak i stosowe. To ostatnie może być sprzedane tyko jako drewno opałowe.
Ratujmy co się da z surowca drzewnego – to zdanie szwedzkich lasów państwowych Sveaskog i koncernu tartacznego Setra (akcje w Setra są w 50% w rękach Sveaskog – moja uwaga)
– W dalszym ciągu możemy zużytkować wszystkie drewno, ale otrzymamy mniejszą zapłatę. Drewno musi wyjechać z lasu przed początkiem następnego sezonu wegetacyjnego bo inaczej nastąpi atak owadów a później grzybów, mówi w czasopiśmie Svd z dnia 11 sierpnia, dyrektor operacyjny Sveaskog Per-Olof Wedin.
I jest to pierwsza część skomplikowanej operacji, ta łatwiejsza. Druga to przerób nadwęglonego surowca i tutaj dziesięć tartaków Setra ma już doświadczenie zdobyte przy przecieraniu podobnego drewna po pożarze w roku 2014 (Västmanland, 14 tys. ha).
Hannele Arvonen, dyrektor Setra mówi:
– Wymaga to dosyć skomplikowanego planowania. Musimy oddzielić surowiec tartaczny, później znaleźć kupca na pozostałe drewno, bo nasz normalny odbiorca czyli przemysł papierniczy, nie przyjmuje surowca z pożarów. Sprzedamy go jako opał. Wpierw jednak zaczniemy gromadzić odpowiednie ilości surowca, tak aby przetrzeć go w miarę możliwości za jednym razem. Problemem są też różne gatunki drzew, głównie sosna i świerk. No i dochodzi dosyć skomplikowany proces czyszczenia traków oraz zakładów po podobnej pracy. Całość jest dokładnym planowaniem logistyki, składów, oczyszczania terenu i sprzętu oraz sprzedaży surowca jako biopaliwa.
Tartak w Färilaw gminie Ljusdal (tą miejscowość znają również strażnicy polscy i francuscy) przerabia około 150.000 m3 surowca tartacznego i jego szef Sture Karlsson nie widzi specjalnego problemu w przecieraniu dwu gatunków, świerka i sosny, pochodzących z pożaru. Pewnym problemem będą tylko większe składy.
Natomiast dobrym pytaniem jest ile takiego surowca przyjedzie z lasu. Według niego sporo pozostanie w lesie jako drewno martwe, przede wszystkim drewno z lasów trzebieżowych o wieku do 50 lat. Do tartaku przyjedzie tylko drewno tartaczne z lasów w zasadzie przeznaczonych już wcześniej do cięć końcowych. Sortymentem końcowym będzie tartaczne i opał, przerobiony na zrębki.
Zdjęcie: sv.t.
Skickat från min iPad