Szwedzcy aktywiści ruchu ochrony zwierząt.
Szwedzka organizacja ochrony zwierząt Djurfront mająca w nazwie niespecjalnie szwedzkie słowo bo front, postępuje dokładnie tak jak żołnierze frontowi na wojnie.
Organizacja otwarła front walki ze szwedzkimi rolnikami, tymi którzy zajmują się hodowlą zwierząt futerkowych oraz co jest nowością hodowlą bydła, trzody chlewnej i brojlerów.
Metody tej pracy zostały opisane w serii reportaży w czasopiśmie GP i wywołały oddźwięk który dotarł nawet do nowo powstałego rządu szwedzkiego.
Jakie są te metody?
Wyrządzanie szkód w gospodarstwie, terror telefoniczny, grożenie śmiercią w stosunku do rolników w południowej Szwecji, to kilka przykładów.
- Jest to mała grupa skazanych przedtem osób, które niedawno wyszły na wolność i z powrotem wzięły się do dzieła, mówi szef policji Mats Bergström.
https://www.atl.nu/lantbruk/djurrattsaktivister-allt-mer-hotfulla-mot-bonder/
Czasopismo Göteborgs-Posten (GP) ocenia że aktywiści Djurfront popełnili około 200 przestępstw w ostatnich 3 latach w postaci prób wywołania pożaru, włamań do mieszkań i pomieszczeń, wyrządzania szkód, terroru telefonicznego, pobicia i gróźb śmierci, w wielu wypadkach skierowanych w dodatku bezpośrednio do dzieci.
Krajowe zrzeszenie rolników LRF które ostro przeciw temu protestuje, uznało że w wielu przypadkach rolnicy nie meldują podobnych zajść na policji i ich ilość może być podwójnie większa.
Palle Borgström, przewodniczący zrzeszenia LRF przekazał listę z wnioskami zaradczymi do ministra sprawiedliwości Morgana Johanssona, ale było to już przed kilkoma miesiącami i długie formowanie nowego rządu nie pomogło w ich wprowadzeniu w życie.
Co można i powinno się zrobić w sytuacji gdy 8-letnia dziewczynka po powrocie do szkoły po feriach świątecznych powitana jest balonami na podwórku szkolnym, na których ktoś napisał że jej papa jest mordercą? A równocześnie jej rodzice oraz krewni otrzymują zawiadomienia o tym jak oni i ich dzieci będą mordowani?
Albo gdy otrzymuje się groźby takie jak: Wywabimy cię na podwórze i tam zabijemy. Czy nie powinieneś zawieść swoich dzieci do rzeźni?
Oczywiście należy zameldować na policji.
Ale problemem jest fakt że szwedzka policja nigdy nie była szczególnie efektywna w zwalczaniu podobnego aktywizmu (tutaj złośliwie można by dodać że nie tylko) a od prawie dwu lat przeżywa reorganizację, mającą na celu poprawę efektywności, jak na razie wywołującą przeciwny efekt.
- Zmiany są powolne, ale istotne mówi jej szef w południowej Szwecji Mats Bergström. Potrzebujemy trochę spokoju i cierpliwości. Mamy już duże uprawnienia do działania jeżeli chodzi o poważne przestępstwa, natomiast w przypadku tych mniejszych, jak np. zakłócanie spokoju domowego czy gróźb wymagamy dokładniejszych dyrektyw w rozróżnieniu np. prawa korzystania z Allemansrätten od nielegalnego wejścia na teren posiadłości. Wiele razy dyskusje i opinie, często gorące odbywają się na granicy drogi i gospodarstwa a my, policja, nie możemy usunąć wtedy demonstrantów siłą.
Czysto biurokratycznie i statystycznie policja nie ma kodu na przestępstwo pod nazwą przestępczy aktywizm prozwierzęcy, dlatego trudno jest znaleźć powiązania pomiędzy takim przestępstwem a innym jak i wypracować środki zapobiegawcze, mówi dalej Mats Bergström.
Palle Borgström, przewodniczący zrzeszenia LRF przekazał listę z wnioskami zaradczymi do ministra sprawiedliwości Morgana Johanssona, ale było to już przed kilkoma miesiącami i długie formowanie nowego rządu nie pomogło jak na razie w ich wprowadzeniu w życie.
Co żądają rolnicy?
- Prawo musi być ściślejsze tak aby demonstracje aktywistów które przeprowadzane są przy pojedynczych farmach łatwiej mogłyby być zatrzymywane
- Policja powinna mieć bezwględnie prawo do powstrzymywania i zatrzymywania osób które usiłują wejść na teren posiadłości
- Policja musi wypracować metody postępowania w stosunku do osób i grup które uważają że mogą i mają prawo grozić innym
- Policja powinna stworzyć jednostkę specjalną na szczeblu krajowym do zwalczania militarnego aktywizmu i mieć wystarczające środki na taką walkę
Dziennikarze GP przeprowadzili wywiad z jednym z przywódców Djurfront.
- Nie mam współczucia dla hodowców i ich rodzin. Powinni wziąć odpowiedzialność za mordowanie zwierząt, powiedział.
Groźby ze strony militarnych ruchów ochrony zwierząt nie są niczym nowym ale nasiliły się w ostatnich latach.
Profesor socjologii Kerstin Jacobsson mówi że podobni aktywiści są kierowani w swoim postępowaniu przez niemalże religijne przekonania. Ich obraz świata jest czarno-biały w którym dobro i zło oddzielone jest ostrą i cienką granicą. Z takim poglądem cele uświęcają środki.
Richii Klinsmeister, jeden z przywódców Djurfront (nawiasem mówiąc imię i nazwisko niemieckie) opisuje swoją motywację nienawiści w stosunku do ”katów”
zwierząt, zamieszcza też na sieci instrukcje jak sporządzać domowe bomby zapalające czy wywoływać pożary.
Ciekawe informacje na temat podobnych ruchów ochrony zwierząt w innych krajach zawiera https://www.landlantbruk.se/lantbruk/har-bonder-problem-med-djurrattsaktivister-i-ditt-hemland/
Dania.
Bardzo rzadko zdarzają się przypadki „odwiedzin” aktywistów na farmach duńskich. W Danii nie ma podobnego co w Szwecji prawa Allemansrätten i grzywny za najście są bardzo wysokie.
Aktywiści są natomiast bardzo aktywni w mediach socjalnych, w ich komentowaniu jak i w komentarzach w czasopismach.
Francja.
Aktywiści francuscy protestują przeciw intensywnej hodowli zwierząt poprzez umieszczanie na sieci drastycznych i szokujących wideo. Filmy powstają poprzez włamywanie się do ferm nie stosujących się do do przepisów. Pewni rolnicy wystawiani są na bardzo brutalne ataki sieciowe. We Francji brakuje przypadków bezpośrednich demonstracji przy gospodarstwach rolnych.
Irlandia.
Pewne grupy aktywistów uważają że mają prawo protestowania przeciw aktualnej gospodarce rolnej. Ostatnio byli to weganie protestujący przeciw rolnikom produkującym mleko. Większość protestów jest widoczna na anonimowych kontach w mediach socjalnych i wpływa bardzo demoralizująco na rolników i ich rodziny.
Brak protestów przy gospodarstwach rolnych, również i w Północnej Irlandii.
Wielka Brytania
Grupy ochrony praw zwierząt są bardzo aktywne i głośne. Ich propaganda dociera przy pomocy internetu do coraz większej ilości ludzi i ostatnio chcą zlikwidować reklamy żywności w telewizji motywując to brakiem odzwierciedlenia rzeczywistości.
Fizyczne demonstracje odbywają się przed parlamentem lub wzdłuż Oxford Street.
Zdarzają się akcje typu sabotażu pewnych imprez czy wejścia na teren znanych gospodarstw rolnych.
Takie najścia pozostają najczęściej bezkarne ze względu na brak odpowiedniego prawa.
Najlepszą obroną dla współczesnego brytyjskiego rolnika jest kontrakcja w mediach i pokazywanie na czym polega dobra gospodarka rolna.
Niemcy.
Niemieckie grupy aktywistów ukierunkowane są głównie na hodowle świń i brojlerów. Raz w roku odbywają się demonstracje w Berlinie w ramach Green Week, natomiast nigdy na terenach prywatnych.
Włamania do ferm jak i filmy pokazujące skandaliczne warunki hodowli są jednak systematyczne.
Propaganda stworzyła klimat społeczny w którym praca rolnika i on sam jest traktowany podejrzliwie.
Czasami dochodzi do sytuacji krańcowych w których dzieci rolników są mobbowane w szkole.
Pewni rolnicy mają problemy z rozwojem swojej działalności z uwagi na prawo „Verbandsklagerecht” obowiązujące w niektórych landach i dające organizacjom ochrony zwierząt prawo zaskarżenia decyzji rolnika o np. budowie nowych budynków gospodarczych.
Koniec części pierwszej.
Zdjęcie: Djurfront