Sztuczna inteligencja w polskim leśnictwie. Oraz w Lasach Państwowych.
Ostatni rok eksplodował artykułami w prasie i w mediach społecznych o sztucznej inteligencji i jej zastosowaniu w wielu dziedzinach życia i gospodarki.
Nic więc dziwnego, że czas nadszedł na wkroczenie SI (albo AI) do polskiego leśnictwa.
Czas i czas, twórca tego bloga podjął ten temat już 5 lat temu, pisząc o pożarach lasów w Kalifornii
i temat sztucznej inteligencji czy dygitalizacji prac lub temat technologii cyfrowych związanych z ochroną lasów czy np. z nowoczesnym szkółkarstwem leśnym, nie jest obcy od dobrych kilku lat polskim leśnikom, zarówno tych w administracji leśnej jak i urządzeniowcom.
W zasadzie trudnym do zrozumienia jest fakt, że dopiero teraz termin ten, SI lub AI, wszedł na salony polskiej nauki leśnej, czego dowodzi szeroko rozpropagowane w polskiej prasie utworzenie w Instytucie Badawczym Leśnictwa ośrodka badawczo-rozwojowego w obszarze sztucznej inteligencji, o nazwie DEAS NCBR
Ośrodek i inteligencja w nim tworzona ma się zajmować ochroną lasów i środowiska, a informacja o tym jest ilustrowana dronem latającym wewnątrz lasu, obrazującym teledetekcję bliskiego zasięgu.
Utworzenie DEAS NCBR jest zapewne działaniem typu organizacyjnego, bo nie sądzę, aby naukowcy pracujący w ośrodku zaczynali od podstaw w dziedzinie technologii cyfrowych i ich stosowania w leśnictwie.
Ośrodek DEAS NCBR ma łączyć środowiska naukowe i biznesowe.
Uderzył mnie jednak tytuł tej informacji, powtarzający się w prasie i na sieci: sztuczna inteligencja przyczyni się do rozwoju a nawet ratunku polskiego leśnictwa i ochrony polskiej przyrody.
Jak? Dzięki nowym rozwiązaniom z zakresu leśnictwa precyzyjnego, jak czytam.
Czym jest więc to leśnictwo precyzyjne?
Pisałem o tym i konkretnie jest to, cytuję tutaj słowa Erika Willéna, szefa projektu do spraw leśnictwa precyzyjnego w Stora Enso: „-Dla nas leśna gospodarka precyzyjna oznacza gospodarkę, w której każde drzewo lub grupa drzew jest optymalnie zarządzana.”
Czyli, powracając do zdjęcia z dronem, te optymalne zarządzanie będzie prowadzone przy pomocy kamer umocowanych na dronie, analizujących wymiary drzew, ich stan ogólny i zdrowotny, ich jakość, cechy przyrodnicze oraz produkcyjne. Na poziomie zarówno pojedynczego drzewa jak i poszczególnych drzewostanów.
Drzewostanów a nie lasu.
Innymi słowy można założyć że leśnictwo precyzyjne jest dawną Trwałą, Zrównoważoną i Wielofunkcyjną gospodarką leśną, ale z modnym dodatkiem 4.0
Ale czy SI, „proteza do mózgu leśnika”, jak mówi jeden z naukowców, przyczyni się istotnie do dosłownej interpretacji paragrafu 7 polskiej ustawy o lasach, tego stawiającego ochronę lasu i środowiska jako czołowe zadanie polskiego leśnika?
Jest to wątpliwe.
Gospodarka leśna prowadzona przez polskie Lasy Państwowe jest już od dawna typu 4.0, ale z zastrzeżeniem że nie używa tysięcy dronów i kamer, a role teledetekcji bliskiego zasięgu odgrywają tysiące podleśniczych i stażystów.
Z inteligencją prawdziwą, ale powoli zanikającą już po kilku latach pracy przy powtarzających się czynnościach w administracji LP.
To prowadzi do zasadniczego problemu dla profesorów tworzących ośrodek DEAS NCBR: jak wprowadzić rozwiązania opracowane w ośrodku do praktyki zawodowej w administracji instytucji zarządzającej na zasadzie monopolu polskimi lasami państwowymi, instytucji o nazwie Lasy Państwowe?
DEAS NCBR ma być ogniwem łączącym naukę z biznesem. Założenie jest piękne, ale powstaje od razu pytanie z jakim biznesem, skoro Lasy Państwowe nim nie są, a przeciwnie mocno się odcinają od tego słowa, no bo jak połączyć ich misję, czym by ona nie była, z biznesem, niszczącym przecież przyrodę i lasy?
Poruszałem niedawno podobny temat i wnioski nie były zachęcające
Nie zazdroszczę polskim naukowcom, zajmującym się wprowadzeniem sztucznej inteligencji i technologii cyfrowych do polskiego leśnictwa, ich zderzenia się z rzeczywistością: likwidacji przestarzałych metod pracy polskiego leśnika i związanej z tym radykalnej reformy administracji LP, czyli zwolnień z pracy tysięcy pracowników Lasów Państwowych.
Bo do tego powinna doprowadzić sztuczna inteligencja.
Ale może się mylę?
Weźmy mały przykład z mierzeniem i odbiorem drewna przez polskiego leśnika. Od co najmniej kilkunastu lat nosi on w kieszeni sztuczną inteligencję w postaci smartphonu, rozwijającą się poza tym szybko z roku na rok. Daje mu ona aplikacje, niekiedy darmowe, opisujące metody pomiaru drewna poprzez zwykle zrobienie zdjęcia.
I co? I nic.
Klupa i taśma oraz numerek wybity na każdej kłodzie. Plus kółeczko z farby dookoła numerku. Po co? Bo sam numer już prawdopodobnie nie wystarcza do tzw. stanu leśnictwa. Plus metrowe kwity wywozu drewna.
Lasy Państwowe 4.0.
Należy dodać, że polski leśnik państwowy nie stroni od fotografii, wręcz przeciwnie i w ramach swojej misji ochrony przyrody pokazuje nam jej piękno, licznie i starannie dobierane. Oraz opisane przez niego, tym razem przy pomocy aplikacji sztucznej inteligencji.
Podobnym przykładem są najnudniejsze prace leśnika terenowego, szacunki brakarskie. Po co mu sztuczna inteligencja i smartphone, GPS, dron czy laser, skoro ma inteligencję naturalną w postaci stażysty po wyższych studiach leśnych? Jeszcze przecież nie mamy drona, zajmującego się kropkowaniem drzew. Na stażystę można poza tym zawsze zwalić winę, gdy aktywiści ochrony przyrody znajdą czerwone kropki na drzewach o wymiarach pomnikowych. Ze sztuczną inteligencją byłoby gorzej.
Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że sztuczna inteligencja w postaci udogodnień technologii cyfrowej będzie koegzystować z inteligencją prawdziwą i rzeczywistą polskiego leśnika zatrudnionego w Lasach Państwowych, na warunkach 100-letniej tradycji.
Proponuję naukowcom z DEAS NCBR zmienić swój slogan: Ośrodek DEAS NCBR ma łączyć naukę z misją polskiego leśnika państwowego.
Żadne tam wzmianki o biznesie. Chociaż z drugiej strony mogą wtedy powstać wątpliwości w naukową rzetelność badań ośrodka.
Niedawno wpadł mi w oczy artykuł w szwedzkiej prasie właśnie na temat sztucznej inteligencji i w nim interesujący, naukowy przykład.
Badacze z pomocą sztucznej inteligencji stworzyli 25 wirtualnych postaci.
Są nimi na przykład kochająca sztukę kobieta, która pracuje w restauracji, mężczyzna w księgarni, który potajemnie kultywuje autorskie marzenia, czy syn profesora college’u, który studiuje teorię muzyki.
Naukowcy stworzyli postacie, pisząc kilka zdań o każdej postaci, po czym kazali im wchodzić w interakcje w wirtualnym mieście.
I tu rozpoczyna się wyjątkowość.
Bez dalszych wskazówek naukowców pojawiają się szybko skomplikowane zachowania: mieszkańcy zakochują się, próbują zaimponować sobie nawzajem, chodzą na randki i angażują się w politykę.
Na podstawie tego, w co są zaangażowani, tworzą się ich wspomnienia, zastanawiają się i zmieniają swoje zachowania.
Każda postać opowiada też żywo o swoich uczuciach i myślach.
Rezultat jest zdumiewająco realistyczny.
Wydaje się, że wirtualni bohaterowie prawie rozumieją siebie, siebie nawzajem i świat, w którym się znajdują. Oczywiście nie oznacza to, że wirtualne postacie stały się świadome i mają uczucia, ani że sztuczna inteligencja, która je stworzyła, działa jak ludzki mózg, co jest nieskończenie bardziej skomplikowane.
Oznacza to jednak, że sztuczna inteligencja nauczyła się szybko zachowywać w sposób zbliżony do człowieka.
Czytając ten artykuł o wnioskach badaczy z amerykańskiego uniwersytetu w Stanford i z Google Research Seattle, opisujących interakcje postaci wirtualnych w wirtualnym mieście z 25.000 mieszkańców, pomyślałem o interakcjach postaci pewnych polskich leśników państwowych z ich rzeczywistością w organizacji Lasy Państwowe, liczącej około 26.000 osób.
Widoczną na zdjęciach z uroczystych obchodów Dnia Leśnika 2023 w Starym Sączu i nasuwającą pytanie o rodzaj inteligencji.
Opisałem to na Monitorze Leśnym.
Można podejrzewać, że już stosunkowo dawno badacze w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu stworzyli kilkadziesiąt postaci wirtualnych z leśnym wykształceniem i sztuczną inteligencją oraz wrzucili je w rzeczywiste środowisko leśników organizacji Lasy Państwowe.
Z celem interakcji. Tak pozytywnej, że prawdopodobnie zaskakuje ona nawet toruńskich badaczy, przyzwyczajonych przecież do szybkich efektów naukowych.
Trzeba przyznać, że duet rządzący w Lasach Państwowych ułatwia ich pracę, tworząc na przykład Ceremoniał Lasów Państwowych, nowe ozdoby na mundurach, nowe czapki i tym podobne drobiazgi ulubione przez programy komputerowe, tworzące sztuczną inteligencję.
Należy przypuszczać, że sztuczna inteligencja, wykorzystując swoje uczenie maszynowe i rozmytą logikę nie ograniczy się tylko do ubrania leśnika w generalskie czapki, ale da mu okazje do liczniejszych pocałunków biskupich pierścieni oraz ręki ojca Tadeusza, tworząc wiernopoddańcze związki już z rzeczywistym Funduszem Leśnym.
Poddaję dla naukowców z ośrodka DEAS NCBR temat: Interakcja wirtualnych leśników widocznych w Starym Sączu z pozostałymi rzeczywistymi leśnikami zatrudnionymi przez Lasy Państwowe.
Stopień tej interakcji oceniam amatorsko jako wysoki w tzw. wyższych sferach leśnika państwowego.
Sądzę, że państwowy wirtualny leśnik zaczął być widoczny już w roku 1998, w czasach pierwszego Tomaszewskiego, co dowodzi że SI (AI) nie jest nowością dla administracji LP.
A wręcz przeciwnie, Lasy Państwowe włączą zapewnie sztuczną inteligencję, co prawda w swojej interpretacji, w swoje 100-letnie osiągnięcia, które będą wysławiane na przyszłorocznych uroczystościach.
Obok klupy, taśmy, podleśniczych i stażystów.
Tych ostatnich jednak jak najbardziej zasłużenie.
Czytaj również:
https://www.forest-monitor.com/pl/gospodarka-lesna-a-dygitalizacja-rewolucja-cyfrowa-1/
Zdjęcie: pixabay