Szara eminencja Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze ze swoją kulturą cancel.

Szara eminencja Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze ze swoją kulturą cancel.

Szara eminencja Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze, Pan Antoni Kostka, opisał swoje wrażenia, na poważnie, jak twierdzi, z XIII Sesji Zimowej Szkoły Leśnej, która odbyła się w siedzibie Instytutu Badawczego Leśnictwa w Sękocinie Starym.

Powaga opisu polegała prawdopodobnie na zręcznej wielowarstwowości wrażeń, pociągającej i przyciągającej czytelników, również tych dosyć dalekich od idei Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze.
Jak ja, przedstawiając je jednak jako warte przemyślenia dla leśników Lasów Państwowych. (https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=6336134533104876&id=100001251761470)

Mamy na samym początku stwierdzenie, że autor będzie wrzucał kamyki do ogródków obu stron sporów o lasy. Na poważnie. Ale tylko w formie wrażeń. Żadnych tam konkretów w postaci np. omówienia treści wystąpień.

Przyjrzyjmy się więc tej powadze wrażeń.

Pierwszy kamyk brzmi istotnie poważnie – zacytuję „ jest to przaśno-buraczany anturaż, podlany anty-unijnym pseudo-patriotycznym sosem. To wystąpienia min. Siarki, Golińskiej i prof. Mirka.”

Ten ostatni wygłosił „ hate-speech” czyli mowę nienawiści, ale w stosunku do kogo, tego nie wiemy, możemy się jednak domyślać, że dotyczyła przyrodników, z uwagi na „niedającą sobie w kaszę dmuchać” autorkę repliki.

Trzeba przyznać, że Pan Antoni Kostka umie stosować warsztat dziennikarstwa aktywistycznego i wie że dla jego czytelników wystarczy odpowiedni anturaż podlany odpowiednim sosem. Choćby taki klasyczny drobiazg, że kolegów z NGO przedstawił z imienia i nazwiska, natomiast odpowiedzialni urzędnicy państwowi i profesorowie z IBL nie byli godni dostąpienia podobnego zaszczytu.
No i równie klasyczny rechot na sali…
Wiemy od razu o kogo chodzi i odczuwamy swoisty, używając stylu autora, „feeling of condemnation”.

Widzimy więc, że przaśno-buraczane wystąpienia ministra Siarki, Golińskiej, prof. Mirka były wprowadzeniem do europejskiego, unijnego tematu XIII Zimowej Szkoły Leśnej „Polskie leśnictwo w obliczu wyzwań polityki UE”.
Widzę przyszłość autora jako dziennikarza sfery Gazety Wyborczej.

Jakich wyzwań?
Dotyczą one m.in. Unijnej strategii na rzecz bioróżnorodności 2030 – przywracanie przyrody do naszego życia; dotyczą LULUCF, czyli celu UE dotyczącego pochłaniania CO2 w sektorze użytkowania gruntów i leśnictwa; dotyczą sprzeciwu wobec propozycji urzędników KE ws. przeniesienia leśnictwa z kompetencji krajowych do wspólnych UE; dotyczą wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE, który uznał, że organizacje ochrony przyrody mają prawo kwestionować przed sądem plany urządzenia lasu, sprzeczne z przepisami dyrektywy siedliskowej i ptasiej.

Sporo i nawiazując do stylu autora, podobne unijne dania podlane prawdziwie patriotycznym unijnym sosem, niespecjalnie zasmakowały autorowi, zwłaszcza podawane w trakcie jednego posiłku.
Jako prawdziwy unijny smakosz poważył się więc na krytykę polityki swego idola, Fransa Timmermansa, wrzucając kilka drobnych kamyczków odnośnie biurokracji KE do ogródka swoich przyjaciół z NGO oraz sporych kamieni do ogrodów Lasów Państwowych oraz SP i PiS.

Przy tym wrzucaniu stosuje on od kilku lat tą samą taktykę – wzywa do kompromisów w imię swoich celów, tych osławionych już 20% polskich lasów, którymi chce zarządzać, ale kompromisów z szeregowymi leśnikami, tymi rozsądnymi z terenu, w stopniu co najwyżej nadleśniczego, odrzucając anturaż z dyrektorami i politykami ze „Zjednoczonej Prawicy”, przedstawianej w cudzysłowiu. Domyślamy się, że do anturażu z innymi dyrektorami i politykami, tymi bez cudzysłowiu, nie miałby obiekcji, zwłaszcza jako jeden z nich.

Pan Antoni Kostka kreuje się na przedstawiciela tej rozsądniejszej części społeczeństwa, tej wrażliwej na dewastację przyrody, tej usiłującej wyważyć plusy i minusy obu stron sporu o lasy, tej dbającej zarówno o przemysł drzewny czy Zakłady Usług Leśnych ale równocześnie o ochronę lasów, co opisywałem już w https://www.forest-monitor.com/pl/sojusze-sprzyjajace-lasom-panstwowym/, chce przedstawić się nam jako przyrodniczy technokrata, ten prawdziwy, podlany unijnym patriotycznym sosem, w przeciwieństwie do Małgorzaty Golińskiej, podlanej tylko polskim sosem, pseudopatriotyczym, o smaku przaśno-buraczanym.

Aż dziw bierze, że podobnie jak przaśni leśnicy Lasów Państwowych był i jest przeciwny oddaniu przez Lasy Państwowe lasów zagrabionych przez komunistówA drugiej strony obawia się, że leśnicy państwowi poniosą nadmierne koszty związane z Unijną Strategią Bioróżnorodności i przydałoby się dzisiaj Polsce trochę dobrze prowadzonych lasów prywatnych. 

Wbrew wezwaniom do kompromisu i rozmów z leśnikami, przypuszczam tymi prawdziwymi, zasmakowanymi w unijnym sosie, autor stosuje modną w dzisiejszych czasach technikę cancel.

Będziemy, my z NGO, wzmocnieni wyrokiem z TSUE, rozmawiać tylko z wybranymi przez nas politykami ze słusznych partii, z wybranymi i zaakceptowanymi przez nas leśnikami z LP oraz urzędnikami z GDOŚ.

Żaden tam Siarka, Golińska, Kurowska, Paluch, Woś, Gzowski et consortes. W razie czego machniemy brzytwą.

Żadne tam polskie „dyplomatołki” tupające nóżką, nie znające czterech języków, w przeciwieństwie do, domyślamy się, Pana Antoniego Kostki i bystrzaków z wymienionych NGO.

Żadni tam profesorowie z IBL z hate speech i ideami fix, błędnymi oczywiście.

Nie, my z NGO będziemy przekonywać partnerów z drugiej strony, że jesteśmy odpowiedzialni i gotowi do rozmów.
Podpierając się w odpowiedzialny sposób wyrokami Trybunału Sprawiedliwości UE. Oraz brzytwą.

Kim więc będą ci partnerzy Pana Antoniego Kostki oraz kilku wymienionych NGO, do prowadzenia odpowiedzialnych rozmów?

Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze, w której autor działa jako szara eminencja (samookreślenie w wywiadzie prasowym), odrzuca rządzącą dzisiaj kadrę leśników i polityków, również tą ze swego karpackiego terenu, stawiając na inną.
Jaką?
Odrzuca lokalne samorządy, rządzone przez ludzi z LP, stawiając na inne.
Jakie?
Odrzuca miejscową, ze swego terenu działania, ludność, uważając ją za zmanipulowaną przez miejscowych leśników, stawiając na inną.
Jaką?

Z kim więc będzie pertraktować i rozmawiać Fundacja? Jak dotychczas z politykami i posłankami Partii Zielonych z Warszawy? Z dziennikarzami ze sfery Gazety Wyborczej?

Jak pogodzić cancel z odpowiedzialnymi  rozmowami? 

Albo inaczej? 

Czy Fundacja i Pan Antoni Kostka mają jakieś doświadczenie, poparte realnymi sukcesami, w rozmowach z lokalnymi leśnikami, lokalnymi samorządami i lokalną ludnością, które dawałyby im prawo do przyszłych, odpowiedzialnych, rozmów?
Prowadzących do zrealizowania idei fix Fundacji o utworzeniu Turnickiego Parku Narodowego?
Działają przecież nie od wczoraj.

Czy Fundacja i jej szara eminencja sądzą, że „sukcesy” z medialnymi „klikami” dają szanse na odpowiedzialne rozmowy na te tematy?

Ja rozumiem, że NGO uważają, że dzisiejsza władza może sobie wybrać inny naród, że ten prawdziwy reprezentują one, Fundacja i Pan Antoni Kostka.
Ale czy nie jest to za optymistyczne założenie? I realistyczne?

Wydaje mi się, że Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze i inne NGO zaczęły już uważać, płynąc na fali sukcesu w Trybunale Sprawiedliwości UE, że nie potrzebują nic innego, poza brzytwą i jej machaniem przed obliczem Lasów Państwowych.

Pan Antoni Kostka jest człowiekiem inteligentnym, podobnie jego wypunktowane wrażenia, można się więc zapytać, co chce osiągnąć przez swoją kulturę cancel.

Swoistą, swojską sprawiedliwość społeczną, rasową i płciową? No, ale to przecież Polska, nie USA czy Szwecja i na szczęście woke nie dotarł jeszcze na Podkarpacie, chociaż Wilczyce już próbowały.

Ja bym zaproponował jemu i bystrzakom z NGO metodę, którą sam propaguje: trzeba bywać i rozmawiać – jeść kolacje, robocze śniadania, trzeba się po prostu polubić z bystrzakami z LP. A że czasem będzie to oznaczać powrót do starych czasów komuny i wspólnych śpiewów?
No cóż, Bruksela czy Moskwa…
Biesiadowanie z przeciwnikami ma zresztą znacznie starsze tradycje.

Ale oznacza to cancel w stosunku do Wszystkich Istot i podobnych NGO oraz postawienie na Jedną Istotę, Człowieka.

Odważy się na to Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze ze swoją szarą eminencją?

Zdjęcie: ibl

Jedna myśl na temat “Szara eminencja Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze ze swoją kulturą cancel.

  1. Nie chodzi o to, by coś zrobić dobrego, ale by odbić tę ukochaną władzuchnę, co się z nią teraz inni KOCHAJĄ 🙂

Dodaj komentarz