Ruch ekologiczny dojrzewa do rachunku sumienia.

Ruch ekologiczny dojrzewa do rachunku sumienia. 

Ruch ekologiczny poniósł sromotną klęskę w tegorocznych wyborach do szwedzkiego Riksdag i nadszedł czas na samoocenę.
Jeśli ruch ma odnieść sukces, musimy stanąć po stronie zwykłych ludzi, pisze Henrik Jalalian, szef ekologicznego think tank Cogit.

„Konieczne jest pilne ograniczenie emisji gazów cieplarnianych i szwedzka kampania wyborcza powinna być w tym względzie historyczna, z partiami wykazującymi przywództwo polityczne.

Zamiast tego prawie wszystkie partie poszły do ​​urn, by w praktyce zwiększyć emisje. Głosujący po raz pierwszy w przeważającej większości głosowali na partie o słabych ocenach organizacji ekologicznych, a debata klimatyczna została zredukowana do zajmowania się wyłącznie energią jądrową.

My, którzy należymy do szerokiego ruchu ekologicznego, mamy tendencję do obwiniania innych za takie niepowodzenia. W miesiącu powyborczym brzmiało to tak, jak często wcześniej: politycy, media i firmy nas nie słuchały.

To jest możliwe, ale taka analiza jest jednocześnie najlepszym zapewnieniem, że nic się nie da poprawić. My z ruchów
ekologicznych, zamiast narzekać, powinniśmy się zastanowić – dlaczego staliśmy się przegranymi w tegorocznych wyborach?

Jest oczywiście wiele przyczyn. Częściowe wyjaśnienie można znaleźć w tym, jak zmienił się ruch ekologiczny w ostatnich latach.
Kiedy w latach 1960-tych ruch ekologiczny zaczął się rozwijać, na pierwszy plan wysuwały się perspektywy lokalne. Ekolodzy mówili o perspektywach globalnych, ale w praktyce często stawali w obronie miejscowego jeziora dotkniętego zakwaszeniem, lasu zagrożonego wycięciem i problemów środowiskowych dotykających najbliższego siedliska ludzi.
Znanym przykładem jest szwedzka bitwa o wiązy w roku 1971, kiedy działacze na rzecz ochrony środowiska i urzędnicy bankowi, nieoczekiwanie połączyli siły, by uratować wiązy w Kungsträdgården. (park w centrum Sztokholmu, TC).

Walki o zaprzestanie z olbrzymimi zrębami zupełnymi i opryskiwaniem lasów truciznam to inne przykłady z tamtych lat. W najlepszych chwilach ruch ekologiczny mógł funkcjonować niemal jak straż pożarna, stojąca po stronie zwykłych ludzi, zarówno przeciwko wielkiemu biznesowi, jak i państwu. W walce o ochronę lokalnych lasów, jezior czy wiązów.

Dzisiejszy ruch ekologiczny często wygląda i brzmi inaczej. W skupieniu się na zmianach klimatycznych zdominowały perspektywy globalne. Ruch koncentruje się często na tym, o ile procent emisje społeczeństwa muszą zostać zmniejszone do określonego roku. Nierzadko przekaz przekazują ci z nas, którzy zawodowo zajmują się kwestiami klimatycznymi, ale również popularne ruchy mówią też o tym, że powinniśmy „słuchać ekspertów”. Ruch ekologiczny stał się ruchem coraz bardziej technokratycznym.

Większość ludzi chce dobrze, ale jednostronne skupienie się na latach i celach wiąże się z ryzykiem. W najgorszym przypadku wyglądamy jak ruch, który ogranicza ludzi środki do życia, w dążeniu do ważnych celów w zakresie emisji.
W praktyce cele są formułowane centralnie, ale nierzadko spotykają się z oporem, gdy mają być realizowane lokalnie i krytyka elitaryzmu pojawia się automatycznie.

My w ruchu ekologicznym musimy przedyskutować, jak powinniśmy być ponownie postrzegani jako ruch, który stoi po stronie ludzi. Nie oznacza to kompromisu z celami emisyjnymi, ale musimy poprawić się w jednoczesnym formułowaniu polityki dotyczącej problemów środowiskowych, które są bliskie ludziom, uchwyceniu codziennych trosk ludzi i mówieniu w sposób, który można odnieść do transformacji.
Stworzenie powszechnego poparcia dla środków powinno być tak samo priorytetowym celem, jak sama transformacja.

Sytuacja szwedzkiej Partii Zielonych (Miljöpartiet, TC) jest wymownym przykładem znaczenia perspektywy lokalnej w tej pracy.
W wyborach do Riksdag partia przegrała w wielu regionach i gminach. Krytycy partii uważają, że powodem jest to, że partia jawi się jako partia metropolitalna, centralna, przedkładająca klimat nad problemy zwykłych ludzi.

Ale są wyjątki. Najsilniejszym bastionem Miljöpartiet w całym kraju jest gmina Jokkmokk. (W województwie -län – Norrbotten, w północnej Szwecji, TC).
Tam partia zajęła jasne stanowisko w lokalnej sprawie środowiskowej i sprzeciwiła się budowie kopalni rudy żelaza w Gállok oraz jednocześnie nie wycofała się z ostrej polityki klimatycznej na innych obszarach. Skoncentrowanie się na lokalnych kwestiach środowiskowych wraz z polityką klimatyczną zakorzenioną w życiu codziennym mogłoby być drogą do przodu dla partii w regionach, w których obecnie brakuje jej reprezentacji.

Jeśli jednak ruch ekologiczny ma stanąć po stronie ludzi, nie wystarczy stawiać oporu w lokalnych kwestiach środowiskowych. Tańszy transport publiczny, lepsze pociągi, krótsze godziny pracy i elastyczność życia zawodowego to kolejne przykłady reform, które są zarówno dobre dla środowiska, jak i poprawiają warunki życia ludzi. Należy także zacieśniać więzi ze związkami zawodowymi. Prawa związków zawodowych i zielona transformacja idą w parze.

(W warunkach szwedzkich jest to dyskusyjna teza, często nie potwierdzana w praktyce, choć oczywiście związki zawodowe nie są przeciwne zielonej transformacji. Można to porównać do poparcia niektórych polskich organizacji ekologicznych w stosunku do żądań polskich ZUL skierowywanych do LP. Wygląda to w teorii dobrze, słusznie i sprawiedliwie, natomiast w praktyce organizacje ekologiczne ze swymi celami ograniczającymi powierzchnie lasów gospodarczych, dążą do likwidacji rynku pracy dla wielu zakładów usług leśnych. TC)

Inne części ruchu ekologicznego spotkały się ostatnio z powszechną krytyką za blokowanie autostrad.
(Pisałem o tym w https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=440626954867922&id=100067618634571, TC)

Protestującym chodziło o to, aby zwykli ludzie zostali sprowokowani do „przebudzenia się”. Strategia ta jest zupełnym przeciwieństwem strategii, którą popieram – stworzenia masowego ruchu poprzez próbę stania po stronie ludzi.

Obywatelskie nieposłuszeństwo pełni ważną rolę w demokracjach i historycznie było korzystne, ale nie wszystkie działania są dobre. Działania, których jedynym celem jest prowokowanie, opierają się na błędnym poglądzie na to, w jaki sposób ruchy osiągają sukces polityczny.

Ostatecznie zmiany polityczne osiąga się poprzez budowanie szerokich sojuszy i koalicji wyborczych. Zamiast przyciągać uwagę poprzez prowokacje, powinniśmy budować więcej sojuszy – najlepiej nieoczekiwanych, takich jak ekolodzy i urzędnicy bankowi, którzy zjednoczyli się wokół wiązów w Kungsträdgården w roku 1971..

Brak budowania sojuszy dotyczy również polityki partyjnej. Miljöpartiet zamiast łączyć, dzieli. Podobnie jak w partiach lewicowych w latach 1970-tych, wciąż powstają nowe partie zielonych, takie jak partia Klimatalliansen i partia Vändpunkt. Partia Lewicy i partia Zielonych spierają się ze sobą.

(To jest również poniekąd klasyczne stwierdzenie, że partie Zielonych mogą mieć tylko lewicowy program polityczny, tak jakby problematyka klimatyczna i ochrony środowiska dotyczyła tylko części ludzkości, tej o poglądach socjalistycznych czy komunistycznych. TC)

Szwedzki ruch ekologiczny musi wyraźnie znaleźć lepszą strategię, aby zwiększyć swoje wsparcie, ale po ostatnich wyborach jest zadziwiająco cicho.
Bez prawdziwego wyjaśnienia naszych problemów ruch ekologiczny przegra również następne wybory.
Henrik Jalalian.”
Artykuł w Svenska Dagbladet z 12 listopada 2022 roku.

Jest oczywiście więcej przyczyn porażki szwedzkiej partii Zielonych, Miljöpartiet, w ostatnich wyborach parlamentarnych.
Partia ta była współrządzącą w poprzednim rządzie, razem z Socjaldemokracją i odpowiadała za politykę środowiskowo-klimatyczną. Politykę niepopularną poza dużymi miastami, dotyczącą gospodarki leśnej i rolnej oraz politykę niepopularną również w dużych miastach, gdy zaczęły rosnąć ceny paliwa, żywności i energii elektrycznej.
Z tym zgadza się powyżej Henrik Jalalian, pisząc o zwykłych ludziach.

Specyfiką szwedzką jest „zjadanie” małych partii przez rządzącą w tym kraju Socjaldemokrację, rządzącą 76 lat przez ostatnie 100 lat i Miljöpartiet nie była wyjątkiem. Wyjście z rządu kilka miesięcy przed wyborami jej nie pomogło.

Henrik Jalalian nie wspomina też o innych przyczynach klęski swojej partii – o imigracji do Szwecji ludzi z Afryki i Azji, o innej kulturze i religii, imigracji popieranej przez Miljöpartiet i o rosnącej przestępczości na ulicach szwedzkich miast, połączonej z bezprawiem w wielu dzielnicach zamieszkałych przez imigrantów.

O tym obie partie milczały przez ostatnie cztery lata swoich wspólnych rządów i o tym zwykli ludzie pamiętali przy urnach.
Problemy środowiska i klimatu były po prostu znacznie mniej ważne, zwłaszcza że jak zauważył Henrik Jalalian, przedstawiano je w tonie belfersko-globalnym.

Czy polskie środowiska ekologiczne mogą wyciągać jakieś wnioski z sytuacji w sąsiednim kraju?

Może te o zaprzestaniu działań, „budzących” zwykłych zjadaczy chleba, którym to „budzenie” utrudnia czy uniemożliwia codzienne życie.
Może po prostu te o przekonywaniu zwykłych ludzi do swoich idei, przekonywaniu opartym jednak bardziej na portfelach a nie ideach i uczuciach.

Tutaj jak zwykle satyra jest pomocna i można przypomnieć niedawny tekst pióra Lecą Wióry https://lecawiory715656409.wordpress.com/2022/09/22/canossa-wiecznie-zywa/ jako po prostu życiową przestrogę dla polskich ekspertów ekologiczno-politycznych.

Zdjęcie: pixabay

Jedna myśl na temat “Ruch ekologiczny dojrzewa do rachunku sumienia.

  1. Ciekawa historia. Nie znam szwedkiego kontekstu w którym się ta refleksja narodziła, ale jest tu pokazana słuszna uwaga ,że aby jakaś sprawa z ideii stała się faktem musi mieć akceptację społeczną i nie może się opierać na jakieś mnieszości ekspertów. Cele klimatyczne, walka z ubóstwem, czy przeciw wylesieniu świata muszą opierać się na prostych rozwiązaniach zrozumiałych do zwykłego człowieka, których ogólnym skutkiem jest poprawa jakiegoś ogólnego stanu. Np. w ekonomi taką ideą mogą być niskie podatki, ale to może się odbyć jeśli ludzie zgodzą się na cięcia socjalne dlatego wiele tego typu działań jest nieskótecznych bo nie proponują jakieś dobrej alternatywy zwykłym ludziom, a nawet ich straszą jakimiś utrudnieniami życia. Inna sprawa ,że polityka to dziwna rzecz i nie wiem czy nie lepiej jakby ruchy społeczne unikały nadmiernego zaangażowania w tą dziedzinę. Polityka często szkodzi słusznym sprawom, ale jest konieczna dlatego powinna być ale minimalna, a działania bardziej oddolne.

Dodaj komentarz