Rewilding – Przyroda jako religia.
Czasopismo łowieckie Svensk Jakt zamieściło przed dwoma dniami interesujący artykuł na temat opisany moim i czasopisma tytułem.
Myślę że artykuł jest warty przeczytania przez wszystkich, zarówno zwolenników jak i przeciwników takiego podejścia do przyrody.
https://svenskjakt.se/start/nyhet/med-naturen-som-religion/
„Przyroda jako religia”
Równocześnie ze wzrastającą w Szwecji akceptacją dla polowania rośnie poparcie dla jego przeciwieństwa, pozostawienia przyrody i zwierząt w spokoju, pozwolenia na jej swobodny rozwój i rozwój gospodarki turystycznej w której człowiek będzie tylko podziwiał przyrodę a nie gospodarzył nią w aktywny sposób.
Rewilding oznacza przyzwolenie ze strony człowieka na swobodny rozwój przyrody, piszą Magnus Lundgren i Staffan Widstrand w książce” Ett vildare liv” (Dziksze życie).
Książka została mianowana książką Roku WWF Panda 2018 i nagrodę wręczył król szwedzki Carl XVI Gustaf, honorowy przewodniczący WWF ale zarazem i myśliwy.
Autorzy opisują swoje plany ponownego wprowadzenia na tereny Szwecji gatunków wymarłych takich jak żubry, tury (te od Hecka – moja uwaga) i dzikie konie, zezwolenia na ich swobodny wypas, m.in. w lasach szwedzkich, co z kolei powinno zmienić szwedzką gospodarkę leśną i przyczynić się do ochrony znacznie większych powierzchni leśnych niż dzisiaj.
Czytamy:
Musimy stosować takie metody gospodarki leśnej które nie zniszczą naszego dziedzictwa przyrodniczego i lepiej odpowiadają najszybciej rosnącej gałęzi gospodarki szwedzkiej czyli turystyce.
Autorzy podają przykład:
Rewilding Europe zakupiło w roku 2015 prawo własności (większość akcji) w koncesji na polowania na terenach masywu górskiego Velebit w Chorwacji.
Od tego czasu na tamtejszych 17.000 ha zarządzanych przez Rewilding Europe, zaprzestano polowania na niedźwiedzie, wilki, kozice i jelenie a poluje się tylko na dziki.
Zamiast polowań rozwija się turystyka przyrodnicza oraz podglądanie i fotografowanie dzikich zwierząt.
Turystyka przyrodnicza jest głównym tematem książki „Ett vildare liv”
Przyrodę powinno się oglądać a nie użytkować, podobnie jest z dziką zwierzyną, na którą nie zawsze i nie wszędzie musimy polować, zwłaszcza w sytuacji gdy za jej podglądanie możemy pobierać spore pieniądze, piszą autorzy książki.
Rewilding Europe chce nienaruszonej i pierwotnej przyrody ale mimo wszystko dopuszcza w niej ingerencję człowieka w sensie wprowadzenia gatunków które na terenie Szwecji już wyginęły.
Według tego ruchu życie człowieka w przyrodzie i z przyrody nie jest dzisiaj możliwym a sam człowiek może występować na jej łonie tylko jako przewodnik turystyczny lub jako członek obsługi turystyki przyrodniczej.
Czy brzmi to jak utopia, zwłaszcza w Szwecji?
Niezupełnie. Rewilding Europe działa od kilku lat w północnej Szwecji, jako Rewilding Lappland.
Czym się tam zajmuje i jak Lappland może stać się jeszcze bardziej dziki?
Jak na razie Rewilding Lappland kładzie nacisk na:
– Współpracę z samijskimi wsiami w zakresie ochrony terenów z wypasami letnimi i zimowymi renifera oraz szlaków ich wędrówek pomiędzy pastwiskami
(Wsie samijskie są jednostkami administracyjnymi grupującymi Saamów mających prawo prowadzenia gospodarki reniferowej na przypisanych do wsi terenach. W całej Szwecji, na tej górnej połowie kraju istnieje 52 takich wsi a Saamów mających prawo do takiej gospodarki jest tylko 2.500 osób. A reniferów? Tutaj Saamowie korzystają z prawa ludności pierwotnej i nie podają ścisłych liczb. 200.000, 250.000 albo 300.000 sztuk, mówi i pisze się)
– Organizowanie turystyki na terenach samijskich połączone z poznawaniem kultury i tradycji samijskich
– Ochronę wędrówek pstrąga (Salmo trutta) i lipienia pospolitego (Thymallus thymallus) w czasie tarła na rzece Piteälven, zwłaszcza w rejonie wodospadów Trollforsen jak i odtwarzanie i odbudowę naturalnego biegu rzeki po okresie intensywnego flisactwa. To wszystko we współpracy z Pite Älv Ekonomiska Förening (stowarzyszenie ochrony rzeki Pite)
– Powrotne wprowadzenie pstrąga do dopływu rzeki Råneälven – Abramsån
– Rozwój turystyki przyrodniczej, szkolenia dla przewodników i współpracę z lokalnymi przedsiębiorcami, władzami gminnymi i wojewódzkimi oraz ze Swedish Lappland
(Swedish Lappland można nazwać klastrem ekonomiczno-zarządzającym, bez pomocy którego niewiele można osiągnąć na tym terenie)
– Stworzenie możliwości przeżycia spotkań z niedźwiedziem, rosomakiem, rysiem, dużymi ptakami drapieżnymi, sowami, łosiami, bobrem i innymi zwierzętami żyjącymi w tajga lesie
(Tutaj Rewilding Europe przemilcza dyplomatycznie brak przeżyć spotkania z wilkami, które jak wiadomo mają bardzo krótki żywot w krainie Saamów)
– Działanie w celu ochrony lasów
– Zwiększenie przeżyć związanych z turystyką przyrodniczą poprzez zmniejszanie zakłóceń związanych z turystyką zwykłą i rekreacją
(Jest to ciekawe, ale logiczne założenie, ograniczanie zwykłej turystyki i rekreacji w celu umożliwienia podglądania przyrody turystom przyrodniczym. Ciekaw jestem jak Rewilding Lappland pogodzi to z Allemansrätten – moja uwaga)
Skąd przyszły podobne myśli i pomysły z Rewilding?
Założenie iż ma to związek z urbanizacją i rozwojem przemysłu nie jest za daleko idące. Ludzie mają coraz mniejszy kontakt z przyrodą, nie potrzebują jej w swoim codziennym życiu ale tęsknią za nią w sposób inny niż poprzednio.
Erica von Essen, naukowiec przy Sveriges Lantbruksuniversitet, SLU, zajmuje się m.in. zmianami podejścia do łowiectwa i polowań w czasach współczesnych.
– Na polowanie patrzy się obecnie z perspektywy zarządzania gospodarczego, zwierzyna jest wspólnym kapitałem i rezerwą żywnościową. Czasy swego własnego polowania na własnym gruncie (mówimy o Szwecji – moja uwaga) minęły i dzisiaj patrzy się na łowiectwo z punktu widzenia ekosystemu, mówi ona.
– Rewilding jest wyraźną reakcją przeciw takiej perspektywie spojrzenia. Mówimy o „nature reconciliation”, pokucie za jej zniszczenie, w niemalże religijny sposób. Wyrządziliśmy krzywdę przyrodzie i prosimy ją o wybaczenie. Idealizujemy też czasy przeszłe, czasy w których podobno żyliśmy w zgodzie z przyrodą, uważa.
– W ruchu rewilding mówi się dużo o wyborze czasu w historii człowieka, do którego dzisiejszy człowiek powinien odnieść się w kontakcie z przyrodą. W USA np. jest to okres przed przybyciem Columba i Europejczyków, natomiast w Europie czasy sprzed rewolucji przemysłowej. Wszystko to przypomina mi swobodne nurkowanie w historii i wyborze pasującego okresu, mówi Erica.
Inny nurt w ruchu rewilding nie koncentruje się na czasie przeszłym ale na prostym założeniu iż przyroda daje sobie doskonale sama radę i opiekę nad nią wystarczy złożyć na barki zwierząt.
Jest to opieka tania i mało kosztowna, uważa Erica nie bez pewnej ironii. Ale czy efektywna?
Przykładem na nią był ogrodzony rezerwat przyrody w Oostvaardersplassen, na północny wschód od Amsterdamu, w Holandii.
(O katastrofie ekologicznej, choć nie w opinii wszystkich i śmierci głodowej wielu tamtejszych zwierząt pisaliśmy w Monitorze leśnym, http://www.forest-monitor.com/pl/w-obronie-prof-jana-szyszko/ – moja uwaga)
Przedstawiciel Partij voor de Dieren (”Partia zwierząt” twierdził wtedy w parlamencie holenderskim że cierpienia i śmierć głodowa pojedynczych zwierząt są zawsze stawiane wyżej od polowań.
Patrząc na ruch rewilding z tego punktu widzenia myśliwi nie mają problemów ze zdyskredytowaniem tego ruchu, mówi Erica von Essen.
Inny naukowiec z SLU, Carl-Gustaf Thulin uważa ze polowanie i rewilding można łatwo pogodzić.
– Myślę tutaj o historii polowania i szwedzkiej gospodarki łowieckiej. Myśliwi wprowadzali i wprowadzają przecież gatunki zwierząt do swoich łowisk, ale z założeniem i priorytetem aby na nie polować i użytkować ich mięso.
– Dzisiejszy ruch rewilding wywodzi się z krajów o najmniejszej ilości zwierzyny ale mających dużo pieniędzy, z Belgii i Holandii i chce wzrostu i dużej ilości zwierzyny w krajach już ją na ogół mających, ale biednych, w południowej i wschodniej Europie.
Szwecja jako kraj bogaty, z dużą ilością zwierzyny, z uregulowaną gospodarką łowiecką i polowaniami nie pasuje do tego obrazu.
– My mamy już to do czego dąży ruch rewilding – dużo i duże zwierzęta, duże drapieżniki i duże ptaki. W odległości 1 godziny jazdy ze Sztokholmu możemy oglądać łosie, jelenie szlachetne i daniele, wilki, niedźwiedzie i rysie a nieco dalej i rosomaki, bociany, żurawie, łabędzie, orły przednie i bieliki, sokoła wędrownego i inne gatunki.
Zwierzęta których oglądanie daje duże przeżycia, połączone z turystyką. Jest to ważny aspekt ruchu rewilding i trzeba przyznać że jak na razie jest on słabo wykorzystywany w turystyce szwedzkiej, uważa Carl-Gustaf Thulin.
– Ale ja uważam rewilding za ruch wrogi myśliwstwu oraz łowiectwu i w zasadzie nie rozumiem dlaczego. Dzika zwierzyna jest odnawialną rezerwą żywnościowa i młode rodzą się co roku. Można przeżywać spotkania z np. dzikiem na wiosnę i latem, a jesienią polować na niego, zjadając mięso zimą. Podczas tego okresu spełnia zwierzyna równocześnie ważne funkcje w ekosystemie przyrodniczym.
– Moje spojrzenie różni się tutaj od spojrzenia ruchu rewilding, który widzi tylko dziką zwierzynę. Ja uważam że my ludzie możemy stawiać na przeżycia, polowania i korzystanie z mięsa zwierząt. Polowanie nie przeszkadza tym co chcą zwierzynę oglądać w pójściu w tym celu do lasu, mówi on.
Ale Carl-Gustaf Thulin sądzi równocześnie że myśliwi, ochrona przyrody i ruch rewilding ma więcej wspólnych niż przeciwnych interesów i że te trzy strony powinny wyjść z okopów i zacząć z sobą współpracować.
– To co mnie znacznie bardziej niepokoi to wzrastający opór przeciw obecności dzikiej zwierzyny ze strony gospodarki leśnej i rolnej. Wyraźna wrogość przemysłu leśnego do zwierząt kopytnych robi przemysł bardzo złym partnerem do współpracy. Zwierzęta roślinożerne, fitofagi, są reserwą dla utrzymania krajobrazu łąkowego, otwartego, w sytuacji gdy rolnictwo tego nie robi.
– Możemy i powinniśmy wzbogacić naszą faunę takimi zwierzętami jak żubry, są one przecież niewiele większe od łosi a w Szwecji południowej przysporzyłyby więcej pożytku niż łosie. My w SLU pracujemy faktycznie nad podobnym planem, mówi Carl-Gustaf Thulin.
– Ten właściciel terenu który zdecyduje się na bycie pierwszym w Szwecji, może turystycznie wygrać. Ale polowanie jest niezbędnym czynnikiem procesu introdukcji takiego gatunku.
W grudniu 2017 roku SLU zorganizował naukowe sympozjum na temat ochrony przyrody i ruchu rewilding. Swoje refleksje opisuje Erica von Essen:
– Istnieje konflikt pomiędzy ochotą aby reklamować i sprzedać pomysł rewilding w formie efektywności ekonomicznej a totalnym zdystansowaniem się od podobnych argumentów. W tej sytuacji rewilding staje się rozwiązaniem typu moralnego i akceptuje straty ekonomiczne po to aby odrestaurować przyrodę. Przyroda jest święta i nie może być zbrudzona motywacjami ekonomicznymi, uważa się.
– Powodzenie rewilding przy restauracji przyrody jest niewielkie i wynosi tylko około 20%. Wiąże się z nim często cierpienie wprowadzanych do przyrody zwierząt. Tutaj obserwujemy różnice pomiędzy etyką biocentryczną i etyką ekocentryczną.
Ta pierwsza mówi o dobrym życiu indywidualnego zwierzęcia, ta druga stawia na funkcjonujący ekosystem, w imię którego można poświecić jednostki dla dobra całej populacji.
W sytuacji kiedy wiele zwierząt zdycha w ramach rewilding, nie można powiedzieć aby ten ruch przejmował się etyką biocentryczną.
– W ruchu rewilding istnieje aktualnie wiele prądów i trudno powiedzieć który ma prawo głosu. Wielu jest krytycznych w stosunku do faktu iż idee oraz pewne grupy przodują i uważa że górę powinny wziąć grupy myślące bardziej ekonomicznie, a mniej idealistycznie.
A co uważa szwedzki odpowiednik GDOS czyli Naturvårdsverket?
Nie zajmujemy, jak na razie, oficjalnego stanowiska do ruchu rewilding, mówi odpowiedzialny szef wydziału, Claes Svedlindh.
– Rewilding Sverige pracował do tej pory nad wypuszczaniem i wprowadzaniem w teren gatunków które historycznie biorąc należały i należą do szwedzkiej fauny. Nie prowadziliśmy konkretnych rozmów na temat żubra który wymagałby dużych obszarów i takim przypadku bylibyśmy, jako urząd państwowy, włączeni w podobne plany.
– Pomysł z wprowadzeniem żubra na tereny Szwecji południowej jest jednak zachęcający, ale wymagający współpracy z właścicielami gruntów czy dopracowania z Allemansrätten, mówi on.
Claes Svedlindh podkreśla równocześnie że Naturvårdsverket jest urzędem państwowym zajmującym się zarządzaniem populacjami zwierzyny dzikiej. Zarządzanie oznacza m.in. polowanie i gospodarkę łowiecką.
Na pewnych obszarach ochronnych polowanie jest regulowane specjalnymi przepisami albo zabronione, ale w większości rezerwatów przyrody jak i w pewnych parkach narodowych polowanie wchodzi w plany zarządzania przyrodą i zwierzyną.
– Zdaję sobie sprawę że istnieją plany wprowadzenia rewilding na dużą skalę, ale nie dyskutujemy ich na razie w Naturvårdsverket i nie otrzymaliśmy jeszcze od rządu polecenia aby przyjrzeć się bliżej podobnym zamiarom.
Natomiast badamy teraz możliwość aby wprowadzić na pewne obszary rena dzikiego, leśnego, są to jednak plany nasze, a nie ruchu rewilding, dodaje Claes Svedlindh.”
Ten długi artykuł z czasopisma Svensk Jakt wskazuje na próbę analizy przez myśliwych ruchu Rewilding i związanego z nim stanowiska grup usiłujących zwalczać łowiectwo i polowania.
Myślę że może zainteresować obie polskie strony konfliktu.
Zdjęcie: croatia tourism
religia, polityka i kasa:
https://youtu.be/VrDBbGYwKJU
Wspaniała inicjatywa. Oby poszerzała swoją popularność w innych krajach.
Polska ekologia wybija się na awangardę świata.
Mają latać do “ekologicznego zamku” ekologiczne(chyba) helikoptery:
https://youtu.be/rAiXbi2QK44
Na pewno nie jeden z wchodzących na Monitor Leśny słyszał o teoriach spiskowych i tzw Masonerii.
Jak się pogrzebie w wyszukiwarce o historii polskiego leśnictwa, to się okazuje, że za nim powstały Lasy Państwowe, to wcześniej działało Polskie Towarzystwo Leśne. Założone zostało przez masonów i można przypuszczać, że samo leśnictwo było tylko przykrywką dla ich spotkań i działalności. Od 1820 r wydawali czasopismo “Sylwan”.
Sylwan to łacińska nazwa lasu zagajnika lub boga lasu. Obecnie interpretuje się ją też jako dziki człowiek.
W symbolice Templariuszy występował Sylwan pod nazwą Zielony Człowiek i jego głowę umieszczano dyskretnie w budowanych przez nich świątyniach.
Ciekawą sprawą jest ze czasopismo “Sylwan” przetrwało w LP a na aktywistów zaangażowanych w ekologię nazywa się w naszych czasach ZIELONI.
Zieloni czy tzw “ekolodzy” opowiadają o MATCE ZIEMI,
a w LP jest SYLWAN czyli Tatuś 🙂
Nieodparcie zawsze podejrzewałem , że takie grubą nicią szyte akcje ministra Szyszko jak z Rospudą a potem Białowieża, dawało gromadzącym się przy “Mamusi” łatwe zwycięstwo i niesamowity rozgłos.
To właśnie w planach masońskich ma nie być państw narodowych czyli też i tzw Narodowców a ich miejsce ma wypełnić bohater zastępczy napełniony troską o wspólną sprawę czyli ekologię 🙂
A jak to działa w praktyce, widzimy przy budowie “zameczku” 🙂
Rząd najpierw podpisuje ustalenia dotyczące N2000 z UE a potem je łamie prowadząc wycinkę w Puszczy Białowieskiej.
Powstaje konflikt aktywistów ekologów z leśnikami. Wygrywają oczywiście aktywiści, ponieważ prawo UE jest ewidentnie po ich stronie. Są bohaterami a leśnicy chodzą z “klamką” do dołu.
No i po co takie manewry ??????????????????
Okazuje się, że po to, by z LP zrobić spółkę akcyjną:
https://youtu.be/e2h4QtUHXUs
No to sprytnie 🙂 i zamienić chciał KONRAD z JZNEM, boga lasu na wszechmogący pieniądz 🙂
A spór o “zamek” to pewnie ostrzeżenie, że jak ktoś przeszkodzi, to każemy rozebrać na koszt inwestorów.
*JANEM