Projekt 13 nowych parków narodowych przyrody w Danii.
Ściślej biorąc projekt ten nosi nazwę Projekt ustawy o zmianie ustawy o ochronie przyrody, ustawy o lasach, ustawy o dobrostanie zwierząt, ustawy o ładzie i porządku na terenach rolnych i drogach oraz ustawy o ruchu drogowym (tworzenie parków narodowych przyrody).
(Ten ład i porządek na terenach rolnych i drogach dotyczy praw określanych w pozostałej Skandynawii jako Allemansrätten – TC)
Został on zaprezentowany w grudniu 2020 r. przez rząd duński i panią minister środowiska Lea Wermelin.
Na projekt przeznaczono 888 mln dkk (542 mln zł) i zakłada się że na powierzchni około 75.000 ha powstanie 13 nowych parków narodowych, łącznie byłoby ich 15 z dwoma już istniejącymi. Będą nosić nazwę parki narodowe przyrody, Naturnationalparker.
Pierwsze dwa narodowe parki przyrody zostaną utworzone w Fussingö niedaleko Randers w Jutlandii oraz w Gribskov w północnej Zelandii. Będą miały odpowiednio 800 i 1100 hektarów.
Powstanie 13 podobnych parków. (Miejmy nadzieję że większe – TC). W pierwszej rundzie włączone byłyby tylko grunty państwowe, a później także grunty komunalne i prywatne.
Nowe parki będą ogrodzone, ze zwierzętami takimi jak łosie, jelenie, dzikie konie i prawdopodobnie żubry. Tusze padniętych zwierząt pozostaną do rozkładu i spożycia przez drapieżniki, owady i mniejsze zwierzęta.
(W Danii żyje około 10 wilków i jest to jedyny drapieżnik mogący ewentualnie zagrozić tym wprowadzonym do parku zwierzętom. Jak ustosunkują się Duńczycy do pomysłu regulacji populacji tych zwierząt przez wilki, zobaczymy, projekt milczy jak na razie na ten temat – TC)
Gospodarka leśna i rolna będzie zakazana. Na temat gospodarki łowieckiej prowadzi się konsultacje.
Tutaj muszę przypomnieć artykuł Monitora leśnego z roku 2018 na podobny temat, dotyczący projektu holenderskiego http://www.forest-monitor.com/pl/w-obronie-prof-jana-szyszko/ Mam nadzieję że projekt duński będzie pamiętał o doświadczeniach z Holandii, a polscy specjaliści od żubra zastrzegą sobie dobre warunki bytu dla tych zwierząt przy ewentualnej sprzedaży. Dzikie koniki które zdechły w Holandii z głodu, przybyły z Ukrainy.
Duńskie partie rządzące zamierzają powołać też Radę ds. Różnorodności biologicznej, Biodiversitetsråd, dla której zarezerwowano roczny budżet 4 mln dkk (2,5 mln zł).
Strony porozumienia rządowego zgadzają się również na odłożenie 10 mln dkk (6,1 mln zł) na poprawę środowiska morskiego. Pieniądze są traktowane priorytetowo dla inicjatyw w Sund, takich jak przywrócenie szkierów skalnych, zbieranie utraconych sieci połowowych itp.
Wspominaliśmy już na Monitorze w listopadzie poprzedniego roku o podobnych duńskich pomysłach w https://m.facebook.com/monitorlesny/photos/a.269530063444010/1118490978547910/?type=3
Projekt rządowy wywołał w tym miesiącu dużą dyskusję w Danii i przytaczam kilka głosów.
Rasmus Ejrnæs, Wydział Nauk Biologicznych, Uniwersytet w Aarhus. – „Czy rząd wstydzi się dzikiej przyrody?”
Nie da się zlekceważyć faktu, że Dania musi mieć 15 parków narodowych, w których dzika przyroda byłaby traktowana priorytetowo. Ale bałagan związany z kompleksem ustaw, który rząd przesłał do konsultacji, jest oczywisty.
Możesz wstydzić się swojego ogrodu, jeśli nie miałeś czasu na żywopłot i trawnik, ale wygląda na to że my Duńczycy wstydzimy się swojej dzikiej przyrody. Spójrzmy na tytuł projektu: Projekt ustawy o zmianie ustawy o ochronie przyrody, ustawy o lasach, ustawy o dobrostanie zwierząt, ustawy o ładzie i porządku na terenach rolnych i drogach oraz ustawy o ruchu drogowym (tworzenie parków narodowych przyrody.)
Jeżeli więc wreszcie będziemy mieli prawo dotyczące parków narodowych, to ma być ono ukryte w nawiasie?
W 1999 roku OECD, Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, skrytykowała politykę środowiskową Danii za brak monitorowania, celów i skutecznych instrumentów. Zalecono wtedy zakładanie parków narodowych, tak jak robi to się w innych nowoczesnych krajach. W 2009 roku pojawiła się ustawa o parkach narodowych, która okazała się jednak być ustawą wersji light. Cała idea parku narodowego polega na zabezpieczeniu miejsca dla prawdziwej dzikiej przyrody, ale w rozcieńczonej wersji duńskiej nie ma i nigdy nie było żadnej dodatkowej ochrony przyrody.
Ta porażka skłoniła Rune Engelbreth Larsena, (pisarz i dziennikarz w Politiken – TC) do zaproponowania koncepcji „parków narodowych przyrody” i podkreślenia przez to że duńscy politycy używali i używają w swoich wypowiedziach nazwy “parki narodowe” które mają niewiele wspólnego z założeniami międzynarodowej unii ochrony przyrody IUCN.
Rząd wysłuchał i obiecał 15 parków narodowym z jasnym założeniem, że tym razem dzika przyroda musi mieć pierwszeństwo. Jest milowy krok w kraju chłopskim, który zawsze odmawiał oddania pierwszeństwa naturze. Obecne duńskie prawodawstwo nie jest do tej pory wystarczające aby na obszarach przyrodniczych, chronionych na skalę międzynarodową, zapobiegać wyrębom, zarastaniu, nadmiernemu wypasowi, melioracji, oczyszczaniu ugorów, polowaniu, rybołówstwu czy pszczelarstwu.
Dochodzę tutaj do wstydu.
Teraz, kiedy po raz pierwszy chcemy zrobić w Danii miejsce dla prawdziwej dzikiej przyrody, to czy musimy ujmować dziką przyrodę w nawiasie w nagłówku projektu? Dlaczego centralne części nowego zbioru zasad są ukryte na drodze aż do §61 obowiązującego aktualnie prawa ochrony przyrody? Dlaczego w ogóle prawa gospodarcze i produkcyjne miałyby obowiązywać w dzikiej przyrodzie?
Jeśli prawodawcy naprawdę mają na myśli to, co mówią, to muszą przyjąć konsekwencje i ustanowić ramy prawne dla dzikiej przyrody.
Można by na przykład wpisać dziką przyrodę do ustawy o planowaniu przestrzennym w postaci strefy przyrodniczej na pograniczu strefy wiejskiej i miejskiej. Potem moglibyśmy mieć prawo przyrody, które określa zasady dla tej strefy przyrodniczej, zasady, które można by było przenieść z bardzo małych obszarów przyrodniczych do dużych parków narodowych. Zasady, które muszą mieć zastosowanie w stosunku do przyrody zarówno na gruntach państwowych jak i prywatnych. Naiwnością jest myślenie, że można po prostu skorygować istniejące dzisiaj przepisy dotyczące rolnictwa, leśnictwa, melioracji i ruchu na świeżym powietrzu.
A zatem istnieje potrzeba ostatecznej rozgrywki z istniejącym prawem parków narodowych. Wyobraźmy sobie, że musimy tłumaczyć zagranicznym gościom, że w Danii mamy parki narodowe i parki narodowe przyrody, a te drugie powstały, ponieważ te pierwsze nie chronią przyrody. Wtedy się ostatecznie kompromitujemy.
Jest więc powód do wstydu. Nie z przyrody, ale z bałaganem kompleksu przepisów, wysłanych do konsultacji.
Z drugiej strony zrobienie miejsca dla dzikiej przyrody to hojność, to dar dla wszystkich przyszłych pokoleń Duńczyków. Rząd może być z tego dumny i wcale nie uważać tego za nawias w duńskiej polityce ochrony przyrody!”
Według: https://www.altinget.dk/miljoe/artikel/ejrnaes-om-lovforslag-regeringen-boer-skamme-sig-over-den-rodebutik
Claus Lind Christensen, prezes Duńskiego Stowarzyszenia Myśliwskiego, Danmarks Jægerforbund. – „Polowanie należy dostosować do celów związanych z różnorodnością biologiczną.”
Rząd pracuje obecnie nad projektem ustawy dla przyszłych parków narodowych, na temat której wypowiadają się zarówno badacze, jak i interesariusze, w tym również Danmarks Jægerforbund.
Naszym zdaniem zakazy polowań nie powinny być ustanawiane z góry w przyszłych parkach narodowych, które prawdopodobnie w pewnym stopniu zostaną uwzględnione w strategii ochrony różnorodności biologicznej UE, dotyczącej 10% powierzchni lądu i morza ściśle chronionego.
Zgadzamy się z naukowcami, że przyroda i różnorodność biologiczna wymagają przestrzeni dla naturalnych procesów. Nie zaprzeczamy że we wszystkich lub w części przyszłych parków narodowych mogą istnieć obszary, które z różnych powodów powinny być wolne od polowań, jak to się dzieje już dziś w lasach państwowych.
Jesteśmy przygotowani do podjęcia dialogu na ten temat z innymi interesariuszami. To, czemu się sprzeciwiamy, to spolaryzowana debata, w której stoimy w przeciwnych narożnikach ringu.
Trzeba przyznać, że byliśmy również mocno zaangażowani w formułowanie przeciwstawnych poglądów, co częściowo wynika z tego, co postrzegamy żądania Komisji Europejskiej w odniesieniu do strategii UE w zakresie różnorodności biologicznej jako bombastyczne, a częściowo z retoryki nie do pogodzenia ze strony kilku duńskich organizacji pozarządowych, które prowadzą otwarty atak na łowiectwo.
Polowanie może odbywać się na wiele sposobów, zarówno pod względem częstotliwości, jak i wykonania. Na wielu obszarach państwowych i miejskich polowanie jest już poważnie ograniczone. Nie mamy z tym żadnego problemu, ale sprzeciwiamy się, aby zrównoważone polowanie było z zasady zakazane w parkach narodowych lub na obszarach objętych ścisłą ochroną.
W związku z tym pragniemy, aby dla każdego parku narodowego była przygotowywana indywidualna ocena potencjału i celu bioróżnorodności parku narodowego oraz plan, jakie działania człowieka mogą być w parku tolerowane bez sprzeczności z celami bioróżnorodności.
W odniesieniu do łowiectwa będzie to oznaczać, że decyzja podjęta na szczeblu lokalnym dotyczącym różnorodności biologicznej może połączyć się z polowaniami rekreacyjnymi oraz, jak wspomniano wcześniej, z zarządzaniem populacjami dzikiej zwierzyny.
Podsumowując, apelowałbym do rządu, aby pozwolił Radzie Zarządzającej Dziką Naturą, Vildtforvaltningsrådet, odnieść się do punktu łowieckiego w projekcie ustawy o przyszłych parkach narodowych, co oczywiście powinno być przeprowadzone fachowo i profesjonalnie.”
Według: https://www.altinget.dk/miljoe/artikel/jaegerforbund-jagten-skal-tilpasses-biodiversitetsmaalene
Maria Reumert Gjerding, prezes Duńskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody, Præsident i Danmarks Naturfredningsforening. – „Polowanie nie jest częścią ściśle chronionej przyrody.”
Nie wolno zezwalać na polowanie na obszarach objętych ścisłą ochroną przyrody. Jednak na obszarach z dużymi populacjami zwierząt oczywista będzie współpraca z myśliwami dotycząca regulacji populacji.
Dania popiera cel Komisji Europejskiej, zgodnie z którym 30 procent lądu i 30 procent mórz musi być chronionych, a jedna trzecia z tego na lądzie i na morzu musi być ściśle chroniona. To duży i ważny krok naprzód, bo z listy gatunków zagrożonych możemy bardzo dokładnie wyczytać, że obecna ochrona jest niepokojąco niewystarczająca.
Może to na przykład oznaczać, że polowanie nie jest już oczywiste na terenach z przyrodą ściśle chronioną.
Tak nie jest dzisiaj. Kiedy dzisiaj chronimy przyrodę, chronimy ją przede wszystkim przed budownictwem lub uprawą. Poza tym robimy mniej więcej wszystko tak jak zwykle. Łowimy ryby, produkujemy siano i miód, polujemy, jeździmy na rowerze, żeglujemy, jeździmy konno, biegamy i spacerujemy oraz fotografujemy.
W ten sposób naszym punktem wyjścia do ochrony przyrody są nadal nasze własne ludzkie potrzeby. Dlatego w niektórych miejscach musimy w przyszłości chronić różnorodność biologiczną, przyjmując za punkt wyjścia potrzeby chronionych gatunków.
Każdy może doświadczyć dzikiej przyrody i nie będzie to kwestia natury ze znakiem zakazu wjazdu przy ścieżce. Wręcz przeciwnie, będzie to natura, którą wszyscy możemy cieszyć się i mieć wyjątkowe doświadczenia, ale być może w inny sposób niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Może powinieneś zostawić swój rower górski w domu, może powinieneś zostawić podobnie swoją strzelbę a może nie jest to miejsce, w którym powinieneś jeździć na skuterze wodnym.
Obecnie tylko jeden procent przyrody w naszym kraju podlega ścisłej ochronie. Teraz dodajemy jeszcze kilka procent powierzchni lądowej i stać nas na to, a w zasadzie powiedziałabym, że nie stać nas na nic innego.
Bogate obszary przyrodnicze bez polowań przyniosą korzyści również myśliwym poza ścisłą ochroną przyrody. Tutaj myśliwi mają spory obszar do działania. Dziś polowanie jest w zasadzie dozwolone wszędzie poza miastami.
Dania ma stosunkowo jedną z najbardziej intensywnych presji łowieckich w Europie, biorąc pod uwagę liczbę myśliwych na danym obszarze. Zakaz będzie więc jedynie mikroskopijną ingerencją w prawo do polowania. Jest to konieczne, ponieważ większość form polowania wpływa na zachowanie zwierząt.
Widzimy to np. bardzo wyraźnie w przypadku jeleni szlachetnych. Na obszarach, na których często i intensywnie poluje się na nie, przebywają one w ciągu dnia w lasach. Na obszarach bez polowań lub z bardzo rzadkimi polowaniami chodzą one swobodnie i pasą się w ciągu dnia, nawet na otwartym terenie.
Dokładnie takiego zachowania i troski o przyrodę potrzebujemy na obszarach chronionych i parkach narodowych. W tym miejscu jest absolutnie niezbędne, aby zachowanie zwierząt nie było przez nas kontrolowane.
Zależy to wyłącznie od oceny fachowców, przyrodników. Nasza wizja dzikiej przyrody opiera się na zaleceniach wielu badaczy. Są to obszary z naturalnymi ekosystemami o znacznie wyższym stopniu naturalnej dynamiki. Gdzie nie my, ale natura decyduje.
Jednak na obszarach bez drapieżników a z dużymi populacjami saren, dzików czy jeleni widzimy oczywistą okazję do wniesienia wkładu przez wykwalifikowanych myśliwych, którzy dzięki spokojnym formom polowania pomagaliby w gospodarowaniu zasobami w sposób jak najbardziej naturalny.
Jest to nowy sposób myślenia, od którego wszyscy musimy zacząć. Jak już wcześniej wzywałam, ważne jest, abyśmy podjęli debatę na temat tego, czego chcemy w naszej naturze oraz jaki pogląd na przyrodę dotyczy naszych obszarów przyrodniczych.
Dlatego też niezwykle interesujące jest czytanie postów myśliwych, wędkarzy i ornitologów. Wspólne dla wszystkich jest to, że kochamy przyrodę.”
Według: https://www.altinget.dk/miljoe/artikel/maria-gjerding-jagt-er-ikke-en-del-af-den-staerkt-beskyttede-natur
Niels-Christian Levin Hansen, przewodniczący Rady Outdoor, Friluftsrådet. – „Ogłoszony przez rząd przegląd ustawodawstwa dotyczącego przyrody powinien doprowadzić do uproszczenia przepisów, jeśli chodzi o dostęp obywateli do przyrody i korzystania z niej.”
Trzymam kciuk w górę dla stron porozumienia rządowego dotyczącego przyrody i różnorodności biologicznej. Dotychczasowe zasady nie zapewniały w ciągu ostatnich 30 lat zarówno nowych jak i lepszych możliwości spędzania czasu na świeżym powietrzu.
Konieczne jest uproszczenie prawodawstwa, jeśli mamy mieć łatwy dostęp do przyrody.
Pozwólcie, że przedstawię tylko złożoność przepisów dotyczących tego dostępu: jeśli jako obywatel chciałbym wiedzieć co mogę a czego nie mogę robić na łonie przyrody to powinienem znać co najmniej 16 różnych praw i rozporządzeń oraz powiązań między nimi!
Z badań wynika również, że tylko połowa Duńczyków zna zasadę, iż wolno przechodzić przez prywatne plaże, a tylko co czwarty wie, że można jeździć rowerem po drogach i ścieżkach w przyrodzie na terenach prywatnych.
W tym przeglądzie nawet urzędnicy nie są wystarczająco kompetentni. W zeszłym roku Uniwersytet w Kopenhadze przeanalizował wyroki i decyzje 30 losowo wybranych gmin w odniesieniu do zasad dostępu do ustawy o ochronie przyrody w latach 2007-2018 i wniosek jest jasny: istnieje bardzo duża różnica w sposobie postępowania gmin oraz zdaniem naukowców, „stosunkowo duża niepewność co do reguł”.
To samo wykazał dostęp Danish Outdoor Council do dokumentów we wszystkich gminach zarządzających § 26A dotyczących zamykania dróg polnych. Istnieją wyraźne różnice między interpretacją i administrowaniem przepisami w gminach i nie jest łatwo odnaleźć się w labiryncie prawa.
Oprócz wielu praw, które trzeba znać, istnieją również wszystkie wyjątki, dyspensy i specjalne zezwolenia, które nie są zebrane w jednym miejscu. Czy muszę mówić, że trzeba zrobić z tym porządek?
Przepisy dotyczące dostępu ludności do przyrody muszą być spójne, proste i zrozumiałe. W związku z tym Friluftsrådet wzywa rząd do powołania komitetu ds. polityki dostępu, aby przedstawić kompleksową propozycję poprawy dostępu ludności do przyrody.
Mamy teraz dobrą okazję, aby dokonać przeglądu przepisów.”
Według: https://www.altinget.dk/miljoe/artikel/friluftsraadet-selv-embedsmaend-kan-ikke-hitte-hoved-og-hale-i-naturlovgivningen
Zdjęcie: tripadvisor
Wdarł się czeski błąd. Powinno być IUCN.
Dziękuję, poprawiłem.