Pożary lasów w Kalifornii – wkrótce zacznie być chłodniej.
Myślę że wielu z nas słyszało o ostatnich słowach, pełnych pociechy, prezydenta Donalda Trumpa dla mieszkańców Kalifornii – wkrótce zacznie być chłodniej.
Jak i o jego krótkiej replice że naukowcy nie są zgodni w kwestii ocieplenia klimatu. Niewątpliwie prezydent oddał już ten stan na straty przy najbliższych wyborach.
California Daily Wildfire Update pisze 15 września 2020 r. „Od początku roku pożary w Kalifornii strawiły ponad 3,2 miliona akrów (1,295 ha – moja uwaga, TC). Od 15 sierpnia, kiedy aktywność pożarów w Kalifornii wzrosła, zginęło 25 osób, a ponad 4200 budynków zostało zniszczonych. Przy zwalczaniu pożarów walczy 16.600 strażaków.”.
Fińskie czasopismo Hufvudstadsbladet postawiło pytanie na pewno nie nowe ale warte przypominania, pytanie cytowane i przez inne czasopisma a mianowicie dlaczego pożary w Kalifornii wybuchają z taka siła co roku?
Kalifornia ma aktualnie temperaturę wyższą o 1,4 stopnia w okresie letnim, w porównaniu do lat 70-tych poprzedniego wieku, co powoduje wzrost ewapotranspiracji czyli parowania z gleby i roślinności. Udowodnili to naukowcy w roku ubiegłym opisując swój rezultat w czasopiśmie Earth’s Future. Wiatry jesienne wysuszają również roślinność, wilgotność traw, krzewów, drzew jest niższa, co przyczynia się do gwałtownych i szybkich pożarów, mówi Craig Clements, profesor przy San José State University specjalizujący się w meteorologii pożarów.
Przy takich pożarach mamy wiele nakładających się czynników.
Martwe drzewa.
Susze trwające w Kalifornii w latach 2012-2015 oraz ta z roku 2018, przyczyniły się do uschnięcia około 100 mln drzew, według oceny tamtejszej administracji leśnej. Do wypadania drzew dołożyły się również ataki szkodników owadzich na osłabione drzewa.
- Tereny które płonęły w ostatnich dniach są tymi które miały ekstremalnie dużą ilość drzew martwych, mówi Brittany Covich przy Sierra Nevada Conservancy reporterowi czasopisma The Sacramento Bee.
Drzewa martwe, stojące lub leżące uważane są za lekkopalny fundament pożarów powstających w Kalifornii, m.in. przy ostatnim wielkim pożarze w Sierra National Forest, trwającym jeszcze i który zniszczył już ponad 220.000 acres (89.000 ha) powierzchni leśnej.
Tamtejsze drzewa martwe są bardzo suche w porównaniu z żyjącymi i płoną bardzo intensywnie, mówi Craig Clements. Pamietamy wszyscy słowa prezydenta Donalda Trumpa sprzed dwu lat o potrzebie grabienia lasów?
Dłuższe okresy z niebezpieczeństwem wybuchu pożarów.
Kalifornijski urząd stanowy Cal Fire podaje że w pewnym częściach stanu sezon pożarowy wydłużył się aż o 75 dni w skali roku w wyniku wzrostu temperatury.
Mniejsze opady śnieżne i mniejsza ilość śniegu w górach, wcześniejsze topnienie tego śniegu na wiosnę, wyższe temperatury wiosenne i letnie zbiegają się ze wzrostem ilości pożarów, uważa Cal Fire.
- Zima kończy się wcześniej, podobnie wcześniej zaczyna się wiosna. Nie otrzymujemy już późnych zimowych deszczów tak jak przedtem i to powoduje wcześniejsze wysychanie terenu, wskazuje Craig Clements.
Topografia terenu.
To bardzo ważny czynnik przyczyniający się do wielkości i intensywności pożaru, uważa Craig Clements,
- Mamy tutaj bardzo strome stoki i kaniony, których głębokość sięga do 1000 m. Gdy tam zacznie płonąć to tworzy się wyjątkowa dynamika pożaru, bardzo trudna do zwalczenia.
Wiatry.
Przy wielu dużych tegorocznych pożarach wiało mocno. Suche wiatry północne wysuszały roślinność, nawiewały tlen do ognia i przede wszystkim rozprzestrzeniały pożar poprzez przenoszenie palącego się materiału i tworzenie nowych ognisk pożaru. W normalnych warunkach podobne wiatry mamy dopiero w październiku, mówi Craig Clements.
- Nie wróży to dobrze, sytuacja może się pogorszyć w następnym miesiącu.
Upały i burze z piorunami.
Temperatura w Death Valley w południowej Kalifornii osiągnęła w połowie sierpnia aż 54 stopnie, co według Scientific American nie wydarzyło się w ostatnich 89 latach. W tym samym tygodniu burze z 12.000 uderzeń pioruna wywołały liczne pożary. Takich lokalnych zmian pogody nie powinno się łączyć ze zmianami klimatu, zdaniem Craig Clements.
- Ale był to najcieplejszy sierpień w historii pomiarów temperatury w zachodnich stanach USA i trudno nie powiązać tego ze zmianami klimatu.
Ciekawy artykuł San Francisco Chronicle stawia pytanie: „ Is climate change worsening California fires, or is it poor forest management? Both, experts say.”
Mamy w nim tezę, w zasadzie logiczną że do pożarów kalifornijskich przyczyniają się zarówno zmiany klimatu jak i niedostateczna gospodarka leśna.
Jest to teza prawdopodobnie niespecjalnie popularna, zwłaszcza w tym stanie USA, bo przyznaje częściowo rację prezydentowi Donaldowi Trump.
Ale autor J.D. Morris pisze:
„ W roku 1911, leśnicy nowo powstałej służby federalnej, U.S. Forest Service, dokonali inwentaryzacji drzew w południowej części Sierra Nevada.
Ponad 100 lat później, w roku 2015, naukowcy z UC Berkeley i Forest Service przeprowadzili podobną i okazało się że liczba drzew na 1 akr podwoiła się lub potroiła w niektórych miejscach. Cel tej aktualnej inwentaryzacji był jednak inny: Ocena rozwoju lasu z punktu widzenia zagrożeń pożarowych.
Podwojenie się roślinności na tych obszarach nie było jednak niespodzianką, bo przecież strażacy od dzięsiątków lat gasili wszelkie pożary, które w przeciwnym razie mogłyby przerzedzić lasy. Ale ogień od dawna był stałym elementem krajobrazu, do tego stopnia, że plemiona rdzennych Amerykanów celowo i regularnie podpalały las, stosując taktykę zarzuconą później w XX wieku przez władze stanowe i federalne w Kalifornii.
Susza w ostatnich latach podniosła dodatkowo poziom zagrożeń dla środowiska naturalnego. Miliony drzew uschły z braku wody i ataku owadów.
„To katastrofa klimatyczna” – powiedział w piątek gubernator Kalifornii Gavin Newsom, oceniając szkody spowodowane pożarem w Butte County.
Profesor z UC Berkeley, Scott Stephens, był członkiem zespołu badawczego, który inwentaryzował lasy Sierra Nevada w 2015 r. i w artykule w 2018 r. ostrzegał już o wyższym ryzyku masowych pożarów lasów powstałych w wyniku wzrostu ilości martwego drzewa.
Uważa on, że aby lepiej ograniczyć ryzyko wielkich pożarów w przyszłości, Kalifornia będzie musiała powrócić do metod swoich rdzennych mieszkańców i stosować techniki kontrolowanych pożarów leśnych, niszczących nadmierny zapas gromadzącego się w lasach martwego drewna. Te techniki muszą być stale stosowane.
- Tak zawsze było w tym kraju i tak powinno być dalej, powiedział.
Do tego wniosku doszły już władze stanowe i federalne, podpisując umowy o opiekę nad 1 mln akrów (404.000 ha) lasów w której główne znaczenie będą odgrywać kontrolowane pożary lasu. Ten jeden milion akrów jest i tak mniejszy od lasów w stanie Floryda gdzie służby leśne pozwalają corocznie na przeprowadzanie podobnych pożarów na powierzchni 2,1 mln akrów.
“Lasy kalifornijskie naprawdę muszą wyglądać jak te na południu, ponieważ są zbyt gęste” powiedział Craig Clements, dyrektor San Jose State University’s Fire Weather Research Laboratory.
W przypadku Kalifornii trudność polega na tym, że klimat Kalifornii zapewnia tylko ograniczone okresy czasu w których służby leśne mogą bezpiecznie rozpalać pożary, aby zabezpieczyć lasy przed dużymi pożarami. Pogoda musi być wystarczająco sucha, aby roślinność się spaliła, ale nie na tyle sucha, aby zaryzykować uciekający pożar.
Dyskusja nad metodami zapobiegania pożaru nie jest nowa, trwa już w Kalifornii od ponad 100 lat, mówi historyk pożarnictwa Stephen Pyne.
- W roku 1910 ogromny pożar lasów w Górach Skalistych, w północnej Kalifornii, Idaho i w Montanie, zniszczył ponad 3 mln akrów. Pożar jest znany jako the Big Blowup., Wielki Wybuch i zginęło wtedy kilkadziesiąt osób, w większości strażacy.
Stephen Pyne napisał książkę o katastrofie zatytułowaną „Rok pożarów” i przypisuje traumie z 1910 r. taktykę późniejszego stosowania przez służby leśne gaszenia pożarów za wszelką cenę, skutecznie zamykającą drzwi na wiele lat dla metod kontrolowanych pożarów lasu.
Zadaje on w zasadzie logiczne pytanie, cały czas aktualne dla służb leśnych we wszystkich krajach na całym świecie:
„ “All those dead bodies, all that money, all the political challenge. If you can’t manage the forests, why do you have them?”
„Wszystkie te śmiertelne wypadki, pieniądze, polityczne próby sił. Jak nie umiesz zarządzać lasami to po co je masz?”
Jeśli chcesz rozpalić ogień, potrzebujesz trzech rzeczy: zapłonu, paliwa i tlenu. Ale pożar w Kalifornii to o wiele bardziej złożony napar czarownic tak pisze ABC7.
Stan płonie regularnie z powodu gwałtownych jesiennych wiatrów, inwazyjnych traw, które działają jak rozpałka, rodzimych krzewów i drzew przystosowanych do ognia, częstych susz przerywanych niekiedy ulewami, stulecia tłumienia pożarów, ludzi zbliżających się do dzikiej przyrody, łatwo płonących domów, ludzi przypadkowo lub celowo wzniecających pożary – a przede wszystkim z powodu zmiany klimatu.
„Kalifornia ma naprawdę łatwopalny ekosystem” – mówi Jennifer Balch, naukowiec pożarnictwa z University of Colorado.
- Ludzie mieszkają w miejscach łatwopalnych, wywołując zapłonięcia i pożary, w klimacie coraz cieplejszym i sprzyjającym pożarom.
Próba opanowania pożarów w Kalifornii jest jak próba powstrzymania fali przypływowej, uważa A. Park Williams, naukowiec z Uniwersytetu Columbia:
- Wielkie pożary są w Kalifornii nieuniknione.
I jest coraz gorzej. Obszar pożarów w Kalifornii wzrósł ponad pięciokrotnie od 1972 roku, według badań Williams, Balch z 2019 roku. i inni.
Badania przeprowadzane w ostatnich latach powiązały większe pożary w Ameryce z globalnym ociepleniem spowodowanym przez spalanie węgla, ropy i gazu. Oznacza to długie, gorące i suche lata z kilkoma zimowymi burzami przynoszącymi deszcz i śnieg. Jednak wraz z ociepleniem się klimatu śnieg topi się wcześniej, tworząc latem suchą roślinność a deszcze pojawiają się później, wydłużając sezon pożarów.
W niektórych częściach Kalifornii i na południowym zachodzie będzie bardziej sucho i gorąco niż zwykle i susza powstanie na terenach do tej pory nie dotkniętych, mówi meteorolog Matt Rosencrans.
- Jeśli stracisz jesienną burzę, jak to miało miejsce w 2019 r., Kalifornia stanie się podatna na pożary w październiku i listopadzie, kiedy często gwałtowne wiatry wieją z gór w kierunku oceanu. Są to łatwo rozprzestrzeniające się pożary, przeskakujące nawet ośmiopasmowe autostrady. Powstają też prądy strumieniowe – rzeki powietrza, the jet stream – the river of air, które zwalniają burze i opady deszczu oraz wywołują często okresy suszy.
Więcej pożarów spowodowanych zmianami klimatycznymi oznacza więcej dymu – a to w tym roku zaszkodzi ludziom już dotkniętym koronawirusem. Z drugiej strony maseczki na usta i nos pomagają przy oddychaniu w czasie dymu.
Ale na powstawanie pożarów ma wpływ nie tylko klimat i pogoda. Ludzie sprowadzili do Kalifornii gatunki inwazyjne traw, takie jak trawa cheatgrass, stokłosa dachowa (Bromus tectorum i common Mediterranean grass Schismus barbatus, trawy przewyższające rodzime i szybko się palące, działające jak doskonała rozpałka. Rodzime krzewy Kalifornii też łatwo się palą, podobnie jak drzewa iglaste, które są przystosowane do pożarów swymi nasionami kiełkującymi szybko po pożarach.
Ludzie…
Według badań przeprowadzonych przez Jennifer Balch i innych, około 97% pożarów w przybrzeżnej Kalifornii jest wywoływanych przez ludzi, celowo lub przypadkowo. Głównymi przyczynami wybuchu pożarów jest użycie sprzętu mechanicznego stosowanego przy pracach przydomowych, rolnych i leśnych, wywołującego iskry i zapalenia, spalanie śmieci itp.
W tym jednak roku pożary niszczące stan w wydają się być spowodowane głównie uderzeniami piorunów. Gubernator Gavin Newsom powiedział że w stanie odnotowano prawie 11 000 uderzeń pioruna w ciągu 72 godzin i doszło do 23 dużych pożarów lub grup pożarów, znanych jako kompleksy ognia.
Innym czynnikiem przyczyniającym się do niekontrolowanych pożarów jest fakt że domy, zwłaszcza dachy, są znacznie bardziej łatwopalne niż jest to konieczne i wymagane, oraz że w Kalifornii budowane są one bliżej obszarów dzikich i pięknych, ale podatnych na ogień.
- Musimy nauczyć się żyć z ogniem. On nie zniknie, powiedział Mike Flannigan, naukowiec pożarnictwa z University of Alberta.
Sytuacja z pożarami w Kalifornii jest więc bardzo kompleksowa oraz złożona i w zasadzie trudno się dziwić, znając dotychczasowe wypowiedzi prezydenta Donalda Trumpa, że nie chce mu się zagłębiać w tematykę. Jeden czynnik, częściowo prawdziwy, wystarcza mu do zakwestionowania całej prawdy i zdobycia poparcia wyborców. Skutecznego, prawdopodobnie.
Czytaj również:
http://www.forest-monitor.com/pl/cicha-smierc-pozary-w-australii/
https://www.forest-monitor.com/pl/odcinek-3-pozary-buszu-na-antypodach-oczami-lesnika/
Zdjęcie: pixabay