Powrotne nawadnianie dawnych torfowisk idzie w Szwecji opornie.
Nakłanianie właścicieli ziemskich do zasypywania lub zatykania rowów odwadniających idzie w powolnym tempie i porozumień dotyczących ponownego nawodnienia wysuszonych torfowisk jest jak dotąd znacznie mniej niż zakładano.
W Szwecji mamy około 800.000 ha produktywnych gruntów leśnych na dawnych torfowiskach i 100.000 ha uważa się za nadające się do ponownego nawodnienia.
-Jest to jednak powolny proces, mówi Johannes Holswilder, konsultant ds. lasów w Agencji Leśnej, Skogsstyrelsen, w regionie Blekinge, w południowej Szwecji.
Ma on do dyspozycji do rozdzielenia pomiędzy chętnych 200 milionów SEK (80 mln PLN), ale do końca 2022 r. wydał tylko 22 mln kr, w tym 2 mln jako odszkodowania.
-To był zupełnie nierealny cel, aby bez odpowiedniej organizacji wydać szybko na nawadnianie tak duże pieniądze, mówi z kolei Hillevi Eriksson, specjalistka ds. klimatu i bioenergii w Skogsstyrelsen.
Na przełomie lat 2022/2923 podpisano 72 umowy na ponowne nawodnienie 237 ha, ale tylko na 36 ha rowy melioracyjne zostały faktycznie zasypane lub zatkane. Skogsstyrelsen pracuje obecnie nad około 250 umowami.
-Nadal uważam, że zainteresowanie ze strony właścicieli lasu i gruntów jest duże, ale jednak za małe, aby móc wykorzystać wszystkie pieniądze.
W tym roku Skogsstyrelsen zmienia styl pracy i szkoli pracowników w zakresie ponownego nawadniania dawnych torfowisk, poszukuje odpowiednich gruntów i aktywnie nawiązuje kontakty z ich właścicielami. Być może jeszcze w tym roku uda się osiągnąć cel podpisania umów na 1000 ha.
Właściciel lasu Håkan Björkman z Kyrkhult był pierwszym w Blekinge, który zatkał rów odwadniający w swoim lesie świerkowym.
-Las rósł słabo i był już uszkodzony przez korniki, wyciąłem więc świerka i postawiłem na ponowne nawodnienie terenu. Będę miał teraz mokradła z olchą i brzozą omszoną.[1]
Oprócz problemów z finansowaniem Skogsstyrelsen i Szwedzka Agencja Ochrony Środowiska, Naturvårdsverket, dostrzegają kilka przeszkód utrudniających pracę na terenach podmokłych.
Jedną z nich są spółki melioracyjne, które istnieją na wielu osuszonych terenach i właściciel gruntu musi z nich wystąpić, zanim nastąpi ponowne nawodnienie. Kosztuje to zarówno czas, jak i pieniądze.
Kolejnym hamulcem jest przepis, który dotyczy osuszonych torfowisk, wykorzystywanych jako pastwiska lub grunty orne. Aby przestawić się z produkcji rolnej, właściciel gruntu musi zgłosić ten fakt Urzędowi Wojewódzkiemu, Länsstyrelsen, a następnie odczekać osiem miesięcy, zanim może cokolwiek zrobić z gruntem.
Zatkanie lub zasypanie rowów nie jest również proste, ani technicznie, ani prawnie, podlegają one często przepisom prawa wodnego, zwłaszcza rowy odwadniające o wysokim poziomie wody, które dawniej były naturalnymi ciekami.
Ponowne nawadnianie dawnych torfowisk znalazło się w centrum uwagi rządu jako sposób na zmniejszenie ich wpływu na klimat, obliczanego w Szwecji na 6,5 mln ton ekwiwalentu dwutlenku węgla rocznie, co odpowiada wydalaniu CO2 przez prawie cały szwedzki prywatny transport samochodowy.
Nawadnianie prowadzi do zmniejszenia emisji dwutlenku węgla, ale prowadzi również do emisji znacznie silniejszych gazów cieplarnianych, takich jak metan i podtlenek azotu. Jeżeli jednocześnie nie kontroluje się powierzchni wody, która musi być utrzymywana na specjalnym poziomie, to w dłuższej perspektywie nie będzie żadnych znaczących korzyści klimatycznych, twierdzi organizacja branżowa Svensk Torv.
Istniejące dziś osuszone torfowiska sięgają w Szwecji tradycją od XIX wieku do lat 1980-tych.
Celem prac było między innymi powiększenie obszarów lądowych w Szwecji, aby móc pozyskiwać torf dla energetyki i jako podłoże uprawowe, a także sadzić lasy i rozszerzyć obszar uprawy roślin.
-Jak rozumiem, to Skogsstyrelsen chce się teraz skupić głównie na osuszonych torfowiskach, jeśli chodzi o to ponowne nawodnienie, na terenach, które nie są dobrymi gruntami leśnymi czy rolnymi. Na pewno mogą się znaleźć właściciele, którzy są zainteresowani uzyskaniem odszkodowania za takie grunty, mówi Robert Wedmo ze Svensk Torv.
Obecnie torf jest jednym z najważniejszych substratów do uprawy wszystkiego, od żywności po rośliny leśne i w Szwecji jest pozyskiwany tylko z torfowisk, które wcześniej zostały osuszone.
W związku z otrzymaniem pozwolenia na wydobycie torfu, firmy torfowe muszą zapewnić środki finansowe na późniejsze odtworzenie gruntów, na przykład na nowe tereny podmokłe, lasy lub inne typy gruntów po zakończeniu wydobycia.
Svensk Torv patrzy się z pewnym zdziwieniem na duże sumy, które zostały przeznaczone na ponowne nawadnianie, na projekty, które zdaniem organizacji nie przyniosą specjalnych korzyści.
– W ramach projektu „Life to ad(d) mire”, realizowanego w latach 2010-2015, w całym kraju przywróciliśmy 35 porzuconych torfowisk za mniej niż połowę pieniędzy, które obecnie wydaje Skogsstyrelsen. Łącznie oczyszczono i ponownie nawodniona ponad 40.000 ha. Szacuje się, że w Szwecji mamy około 3 mln ha dawnych terenów podmokłych, które zostały dawniej odwodnione dzięki dotacjom państwowym i ogólnie mamy 9 mln ha terenów podmokłych, z czego około 3 mln ha jest odwodnionych, więc nawet jeśli Skogsstyrelsen uda się zatkać rowy i nawodnić te 100.000 ha, to jest to bardzo mało w porównaniu z całkowitym obszarem już odwodnionych torfowisk, z których wydzielają się gazy cieplarniane, mówi Robert Wedmo.
-Ponadto ponowne nawodnienie dawniej osuszonych torfowisk przynosi co prawda zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych, ponieważ torf tam przestaje się rozkładać, ale jest to w pewnym stopniu kalkulacja na papierze.
W tym samym czasie inne, znacznie silniejsze gazy cieplarniane, takie jak metan i podtlenek azotu, są emitowane z naturalnych terenów podmokłych i ponieważ osuszone torfowisko zostało ponownie nawodnione, to emisje metanu i podtlenku azotu są uważane za naturalne i nie trzeba ich liczyć.
Podtrzymaliśmy więc degradację torfu, ale nawodnione z powrotem torfowisko nie przestaje emitować gazów cieplarnianych tylko dlatego, że państwo je ponownie nawodniło w swoim programie. [2]
Nieco inne, ale podobne wątpliwości co do efektów działania Skogsstyrelsen, mieli również naukowcy z SLU i Unieersytetu w Göteborg.
Napisali oni w [3]:
„Rząd udaje, że stawia na klimat poprzez wydawanie pieniędzy na tereny podmokłe.
Ponowne nawodnienie osuszonych torfowisk jest skutecznym środkiem klimatycznym, ale nie może zrekompensować utrzymujących się lub rosnących emisji, ponadto wsparcie jest tak ukierunkowane, że może nawet zwiększyć emisje.
Pieniądze nie są przeznaczane na osuszane torfowiska, czyli tereny, z których do atmosfery wydostają się gazy cieplarniane i które należy ponownie nawodnić, ale zamiast tego w dużej mierze wykorzystane do tworzenia nowych terenów podmokłych na lądzie lub do utrzymania i odtwarzania istniejących terenów podmokłych. Takie środki z pewnością przyczyniają się do innych usług ekosystemowych i osiągania innych celów jakości środowiska, ale niekoniecznie prowadzą do jakiejkolwiek redukcji emisji gazów cieplarnianych.”
Niepewności z bilansem gazów cieplarnianych istnieją, piszą inni naukowcy w raporcie Skogsstyrelsen sprzed dwu lat, 7/2021 ale korzyści klimatyczne z ograniczania wydzielania CO2 poprzez nawadnianie, przeważają. [4]
Obecnie tereny podmokłe są jednym z najbardziej zagrożonych ekosystemów na świecie. W ciągu ostatnich trzech stuleci osuszono ogromne obszary terenów podmokłych, aby wykorzystać je pod rolnictwo lub leśnictwo. Od 21% do 35% terenów podmokłych na Ziemi zostało osuszonych przez ludzi, wynika z nowego badania przeprowadzonego przez Bolin Center for Climate Research na Uniwersytecie Sztokholmskim. Naukowcy sporządzili mapy wykopalisk i zmian w użytkowaniu gruntów, w 154 krajach, począwszy od 1700 roku. Całkowity obszar osuszonych terenów podmokłych odpowiada w przybliżeniu wielkości Indii.
Praca naukowa nosi tytuł „Extensive global wetland loss over the past three centuries” – „Rozległa globalna utrata terenów podmokłych w ciągu ostatnich trzech stuleci” i została opublikowana w Nature [5]
-Nowe badanie wyraźnie pokazuje, jak wyróżniamy się w Szwecji i Finlandii, mając zdecydowanie najwięcej osuszonych i zalesionych torfowisk. W większości innych części świata dominuje utrata innych rodzajów terenów podmokłych, osuszonych w celu zwiększenia udziału gruntów rolnych, mówi naukowiec Gustaf Hugelius z Wydziału Geografii Naturalnej Uniwersytetu Sztokholmskiego.
-Oprócz szybkiego ograniczania emisji ludzkich, musimy chronić dziewicze tereny podmokłe, pracować nad stopniowym wycofywaniem aktywnego leśnictwa na osuszonych torfowiskach i jednocześnie je ponownie nawadniać. [6]
Kilka faktów na temat: Mokradła i emisje klimatyczne:
Torfowiska powstają powoli, ponieważ materiał z martwych roślin nie rozkłada się w wilgotnych i ubogich w tlen warunkach.
Duże ilości węgla są magazynowane w torfie, a gleba torfowa może nadal się tworzyć, dopóki torfowisko pozostaje wilgotne.
Jeśli gleba torfowa zostanie wykopana lub naruszona, materiał organiczny zostaje natleniony i zaczyna się rozkładać. Węgiel jest następnie uwalniany jako dwutlenek węgla.
Ponadto bakterie przekształcają azot z wysuszonych terenów podmokłych w podtlenek azotu – gaz cieplarniany, który jest 300 razy silniejszy niż dwutlenek węgla.
Podczas ponownego nawilżania torfowiska emisje metanu wzrastają w krótkim okresie, ale emisje dwutlenku węgla i podtlenku azotu maleją. W dłuższej perspektywie efekt klimatyczny jest pozytywny.
Źródło: Szwedzka Agencja Ochrony Środowiska, Naturvårdsverket.
Źródła:
https://www.atl.nu/atervatningen-gar-trogt [1]
https://www.skogsaktuellt.se/artikel/2228816/inte-bara-att-plugga-ett-dike.html [2]
https://www.nature.com/articles/s41586-022-05572-6 [5}
https://landetsfria.nu/2023/nummer-397/stor-forlust-av-viktiga-vatmarker-sverige-sticker-ut/ [6]