Polskie ludy tubylcze zamieszkujące polskie lasy państwowe. Część pierwsza.
Najbardziej znanym jest plemię zamieszkałe w okolicach Białowieży i Hajnówki. Jego nazwa nie jest nam co prawda znana, ale wiemy, z wiarygodnych w dodatku ust, iż zasiedlało te tereny już w czasach starożytnych a użytkowało Puszczę Białowieską od wczesnego średniowiecza.
http://www.sejm.gov.pl/sejm8.nsf/InterpelacjaTresc.xsp?key=5C452688
Plemię to broni zaciekle swego dorobku kulturowego przed pseudoekologami.
Oraz przedstawia i opisuje to dziedzictwo na wystawach w kuluarach polskiego Sejmu.
Przedstawiciele ludu tubylczego Puszczy Białowieskiej odnieśli w ostatnich latach spore sukcesy w postaci milionowych dotacji na swoją działalność ze strony organizacji Lasy Państwowe zarządzającej polskimi lasami państwowymi czy w okazywaniu wsparcia polskiemu ministrowi w celu przekonania wątpiących w ich tubylczość urzędników Trybunału Sprawiedliwości.
Nikt do tej pory nie analizował zasług pseudoekologów w odkrywaniu nowych polskich ludów tubylczych. Są one tak duże że proponowałbym im zmienić swoje pseudo zainteresowania i przekwalifikować się na antropologów lub przynajmniej pseudoantropologów.
Okazuje się bowiem że pseudoekolodzy mają talent odkrywania polskich ludów tubylczych albo pierwotnych na terenach polskich lasów państwowych wszędzie tam gdzie z racji swoich pseudo zainteresowań poszukują resztek lasów pierwotnych, lasów naturalnych.
W sumie jest to naturalne, bo gdzie jak nie w puszczach zamieszkują ludy pierwotne?
Ludy te, wcale tak nie pierwotne w swojej taktyce, wiedzą doskonale że podkreślając słowo pseudo w opisie kompetencji fachowych swoich odkrywców mogą liczyć na nie pseudo ale realne i prawdziwe dotacje ze strony zarządców polskich lasów państwowych których kompetencje były i są zawsze całkowite, kompletne i zupełne.
Przynajmniej w dotacjach finansowych dla swoich wybranych ludów.
Mamy więc dzisiaj sytuację w której o swojej obecności jako lud tubylczy i pierwotny przypomniała pseudoekologom a raczej pseudoantropologom ludność zamieszkująca tereny polskich lasów państwowych na terenie Bieszczad.
Ekolodzy czy antropolodzy zasługują w tym przypadku na całkowitą nazwę swego poziomu wiedzy fachowej, bez pseudo określenia, bo ich odkrycie jest bez wątpienia prawdziwą sensacją ekologiczną i antropologiczną, zwłaszcza w świetle wydarzeń następujących po II Wojnie Światowej.
Przy okazji pojawili się na scenie historycy których, całkowicie już zasłużenie, należy nazwać pseudohistorykami leśnymi na służbie organizacji Lasy Państwowe.
Okazuje się bowiem że te ostatnie resztki lasów naturalnych na terenie Bieszczad, poza parkiem narodowym, te nazywane przez ekologów Puszczą Karpacką, te buki i jodły mające grubo ponad 100 lat, są dziełem wytężonej pracy wielu pokoleń leśników, zawodu kojarzonego dzisiaj wyłącznie z pracownikami administracji polskich lasów państwowych, organizacji o nazwie Lasy Państwowe.
Której obecności na tych terenach przed rokiem 1945 z trudnością doszukuje się prawdziwy historyk ale która zaanektowała nie tylko własność materialną ale i historię dawnych mieszkańców Bieszczad, prawdziwego ludu tubylczego na tych obszarach.
Organizacja Lasy Państwowe podkreśla w dodatku z dumą swoje leśne i fachowe zasługi w dziele zastępowania dawnego otwartego krajobrazu rolno-pasterskiego dzisiejszym lekko ponurawym krajobrazem leśnego lasu produkcyjnego.
Oraz, na miarę swoich pseudohistorycznych tradycji, czci wszędzie Żołnierzy Wyklętych, bynajmniej nie noszących kiedyś tej nazwy oraz nie walczących o własność państwową i przynajmniej na terenie Bieszczad bynajmniej nie walczących o polską własność państwową.
Paradoksy ekologiczne, historyczne i antropologiczne są jednakże specjalnością organizacji określającej się na sieci jako „państwowa jednostka organizacyjna nieposiadająca osobowości prawnej, niebędąca przedsiębiorstwem, działająca na terenie Polski” które to określenie wywołuje wątpliwości, tym razem ekonomiczno-prawne i nasuwa skojarzenia ze słowem pseudoorganizacja, nawiasem mówiąc słowem często używanym przez pracowników Lasów Państwowych jako synonim w stosunku do słowa organizacja pozarządowa.
Pseudoludy tubylcze Bieszczad, w postaci miejscowej ludności, nie osiągną zapewne poziomu akceptacji w postaci wystawy w Sejmie, ale ich obecność obok leśników, prawdziwych rutyniarzy w organizowaniu manifestacji oraz poparcia Sejmowego lobby, jest pewna, wydaje mi się, przy najbliższej podobnej okazji.
Pisałem już kilkakrotnie na Monitorze leśnym oraz na mojej FB stronie o prawdziwym ludzie tubylczym Europy, o Saamach (Samach) żyjących w północnej Skandynawii, w Norwegii, Szwecji, Finlandii i Rosji.
Zdaję sobie więc sprawę ze ludy tubylcze nie są tym samym co ludność miejscowa, szczególnie na terenach tak dotkliwie dotkniętych klęskami wojen co tereny dzisiejszej Polski.
Gdzie więc polska Białowieża czy polskie Bieszczady a gdzie kraj Saamów, Basków czy ludów kaukaskich?
Dalszy ciąg w najbliższą niedzielę.
Zdjęcie: depositphotos