Polskie izby leśne, projekt pod Lasy Państwowe. 4.
Prezes Polskiego Związku Zrzeszeń Leśnych, Pan Władysław Pędziwiatr, w wyzwaniach stojących przed związkiem wymienia, cytuję: Rozszerzenie zakresu działaności izb rolniczych o aspekty leśnictwa.
Jest to swoiste dopasowanie się do współczesnych warunków polskich i politycznej ofensywy dr. Stefana Traczyka, dotyczącej tworzenia Izb Leśnych na wzór Izb Rolniczych.
O tej działalności pisaliśmy już przy okazji tematu Izby Leśne w https://www.forest-monitor.com/pl/izby-lesne-kierowane-przez-lasy-panstwowe/, oraz w https://www.forest-monitor.com/pl/lasy-prywatne-w-polsce-dzisiaj-czesc-pierwsza/ jak i w https://www.forest-monitor.com/pl/dzisiejsze-lasy-prywatne-w-polsce-czesc-druga/ a przede wszystkim w https://www.forest-monitor.com/pl/lasy-panstwowe-straznik-polskich-lasow-prywatnych/
Nie na darmo używam słowa ofensywa polityczna na opis ostatniej działalności dr. Stefana Traczyka oraz Stowarzyszenia Leśników i Właścicieli Lasów. Rozpoczęła się ona po kwietniowym , 2021, raporcie NIK o nadzorze nad gospodarką leśną w lasach niestanowiących własności Skarbu Państwa https://www.nik.gov.pl/aktualnosci/nadzor-nad-gospodarka-lesna.html
Z tego raportu warto zacytować zdanie:
„Ustawa o lasach nakłada na właścicieli, w tym lasów niestanowiących własności Skarbu Państwa, szereg obowiązków związanych z zasadami powszechnej ochrony lasów, trwałości ich utrzymania, ciągłości i zrównoważonego wykorzystania wszystkich funkcji lasów oraz zasady powiększania zasobów leśnych. Kluczowym elementem tego systemu jest właściwie sprawowany nadzór.”
Oddaje ono zasadniczą różnicę w posiadaniu prywatnego lasu w Polsce i w Szwecji. W Polsce kluczowy jest nadzór leśniczego, reprezentującego interesy Państwa. W Szwecji kluczowy jest nadzór właściciela lasu nad swoim lasem w ramach zasady „odpowiedzialna wolność (posiadania) – frihet under ansvar” ujętej w szwedzkim prawie leśnym, Skogsvårdslagen.
Raport NIK stwierdził wiele błędów i nadzór uznany został za niedostateczny, niewłaściwy i nieprawidłowy. Lista błędów popełnianych przez starostwa była długa i jednym z najpoważniejszych było pozyskanie 3,5 mln m3 drewna (bez legalizacji) o szacunkowej wartości rocznie około 676 mln zł. Zaistniał też swoisty konflikt interesów kiedy to pracownik starostwa przygotowywał sam dla siebie dokumenty stwierdzające legalność pozyskania drewna. (Co moim zdaniem nie powinno być czymś nadzwyczajnym, skoro prawie 900.000 polskich gospodarstw rolnych ma około 3 mln właścicieli i współwłaścicieli – TC).
Błędy dotyczące gospodarki leśnej w lasach niepaństwowych zawierających obszary Natura 2000, były liczne. System ochrony przeciwpożarowej prawie nie istniał i nie istnieje w lasach niepaństwowych.
NIK skierował liczne wnioski do Ministra Klimatu i Środowiska oraz Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji, dotyczące m.in. obowiązku sporządzania uproszczonych planów urządzenia lasu dla lasów niepaństwowych niezależnie od wielkości działek, w tym obowiązku ochrony przeciwpożarowej oraz zmian w ustawie o lasach.
Raport NIK był niemalże manną z nieba dla Stowarzyszenia Leśników i Właścicieli Lasów, które od razu skierowało pismo do prezesa NIK Mariana Banasia, z propozycją zmian nadzoru w postaci utworzenia Izb Leśnych.
Należy przyznać i docenić iż SLiWL zachowuje otwartość i przejrzystość w ukazywaniu swoich planów. Możemy je śledzić bez problemów na ich stronie Facebook, zachowującej poziom zdecydowanie przewyższający stronę Lasów Państwowych i przede wszystkim poziom pozbawiony oznak słodyczy i miłości okazywanej nam, czytelnikom, przez Centrum Informacyjne LP.
Możemy więc zapoznać się z argumentacją Stowarzyszenia i dr. Stefana Traczyka, również w czasopiśmie Rzeczpospolita, na temat plusów wprowadzenia instytucji Izby Leśne w polskie prawodawstwo.
Izby Leśne byłyby (cytuję z programu):
-zrzeszeniem właścicieli lasów prywatnych funkcjonujących, co do zasady, w obrębie danego powiatu
-formą współpracy właścicieli lasów prywatnych umocowaną prawnie, która będzie działać w obszarze integrowania, finansowania, zagospodarowania oraz reprezentowania właścicieli lasów prywatnych
-instytucją pełniącą jednocześnie rolę grup producenckich i samorządu leśnego
Celami Izb Leśnych byłoby:
-wykorzystanie potencjału lasów prywatnych
-usprawnienie zarządzania i użytkowania
-działanie na rzecz właścicieli i zarządców lasów
-pozyskiwanie dodatkowych środków w postaci dotacji, funduszów celowych itp.
-dostarczanie dodatkowych korzyści osobom gospodarującym lasami prywatnymi oraz Skarbowi Państwa
Korzyści, które przyniosłyby Izby Leśne
-właścicielom lasów: dodatkowe dochody i mniejsze koszty zarządzania, użytkowania oraz pielęgnowania lasu
-Skarbowi Państwa: nowe miejsca pracy i dodatkowe dochody, VAT, PIT, CIT.
Finansowanie Izb Leśnych odbywałoby się poprzez
-udział w podatku leśnym
-dotacje z NFOŚiGW oraz wojewódzkich funduszy ochrony środowiska
-środki wnoszone z opłat za wyłączanie gruntów z produkcji leśnej
-inne: darowizny, odpisy, składki, dotacje celowe, ulgi itp.
Ponieważ Izby Leśne mają powstać na obraz i podobieństwo Izb Rolniczych, wypada przyjrzeć się tym ostatnim.
Zapytałem kilku znanych mi polskich rolników, zarówno w Polsce południowej jak i północnej o opinię na temat Izb Rolniczych. Statystycznie, 80% spośród nich miało zdanie negatywne lub bardzo negatywne a tylko 20% ewentualnie akceptujące.
Można powiedzieć że wszyscy odpowiadający rolnicy wyrażali się bardzo podobnie do jednego z nich, cytuję: „Izby rolnicze są do kompletnej reformy… Przechowalnia nie wiadomo kogo i na co. O ile idei nie podważam, o tyle w tej formie co są, lepiej byłoby je zlikwidować.”
Jest to zdanie na temat samorządu rolniczego, istniejącego w kraju od roku 1995, a więc już od ćwierć wieku i najwyraźniej nie sprawdzającego się wśród praktykujących rolników.
Izby rolnicze grupują obowiązkowo wszystkich rolników i ci są przywiązani do izby. Próby wyjścia z Izby opisuje jeden z nich w https://www.google.se/amp/s/www.farmer.pl/finanse/rolnik-przywiazany-do-izby,58293.amp
Poprzedni minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, powiedział wyraźnie dwa lata temu że nie zamierza zmieniać zasady obligatoryjnej przynależności rolników do izb, mimo że nie podoba się to niektórym związkom zawodowym.
Ostatnia nowelizacja ustawy o izbach rolniczych z 9 lipca 2021 nie poruszała już tej kwestii.
Jak Stowarzyszenie Leśników i Właścicieli Lasów zamierza rozwiązać problem obowiązkowego członkostwa 3 mln Polek i Polaków w przyszłych Izbach Leśnych? Jak będzie ustalać skomplikowany obraz stosunków własnościowych pomiędzy tymi 3 mln Polek i Polaków? Oraz obowiązkowej wpłaty na konto tych Izb 2% od ich podatku leśnego?
O skomplikowanych układach dotyczących płacenia podatku we wspólnotach gruntowych pisał choćby dr. Paweł Majka w https://www.law.umk.pl/panel/wp-content/uploads/2_5_Majka.pdf Jak taki obowiązek będzie odnosił się do choćby zasad Konstytucji?
Dr. Stefan Traczyk oraz współpracujący z nim naukowcy z Instytutu Badawczego Leśnictwa podpierają się doświadczeniami m.in. skandynawskimi w tworzeniu stowarzyszeń i izb leśnych. O pracy pewnych naukowców, opisujących doświadczenia szwedzkie pisałem przed dwoma laty w https://www.forest-monitor.com/pl/lasy-prywatne-za-tresc-odpowiada-wylacznie-instytut-badawczy-lesnictwa/
Jeżeli badanie doświadczeń austriackich i środkowoeuropejskich, na których opiera się podobno polski model Izb Leśnych, cechuje ten sam poziom co opisane powyżej badania warunków szwedzkich, to doradzałbym powtórne badania, tym razem przeprowadzone przez niezależnych naukowców, niekoniecznie związanych z tematem lasów niepaństwowych w Instytucie Badawczym Leśnictwa.
Jaką konkretną pomoc zapewnią polskim rolnikom posiadającym lasy, planowane Izby Leśne, w porównaniu do przykładów szwedzkich, opisywanych w poprzednich blogach? Deklaracje programowe o dodatkowych dochodach i mniejszych kosztach, brzmią ładnie, ale praktyka Izb Rolniczych ich nie potwierdza.
Dr. Stefan Traczyk w wywiadzie dla Rzeczpospolitej używa określenie „izby producenckie”, działające bardzo sprawne według niego w Szwecji i które chciałby wprowadzić na terenie polskich powiatów. Mamy tutaj, pan Stefan Traczyk i ja, wyraźnie odmienne zdania dotyczące nazwy szwedzka izba producencka jak i jej istnienia, ale w każdym razie mogę zaręczyć że takich izb nie ma w Szwecji, zarówno na bazie gminy czy województwa. Natomiast istnieją zrzeszenia leśne czy wspólnoty, opisywane wcześniej na tym blogu.
Interesujący jest fragment jego wypowiedzi:
„Gdy zorganizowana na terenie powiatu grupa producencka zgromadzi 8–12 tys. ha wspólnotowego leśnego majątku, będzie sens iść wreszcie po większe pieniądze ze sprzedaży drewna, ale też występować o środki europejskie czy samorządowe”.
Tutaj mamy więc wreszcie coś konkretnego, a nie tylko piękne słowa – na terenie całego powiatu nastąpi obowiązkowe włączenie wszystkich właścicieli leśnych, również tych już zrzeszonych np. we wspólnotach czy zrzeszeniach leśnych, do powiatowej grupy producenckiej, prowadzącej gospodarkę leśną w imieniu właścicieli lasu. Oraz otrzymujących środki europejskie czy samorządowe, chociaż z tymi środkami nie wiadomo, czy przypadałaby indywidualnym rolnikom czy budżetowi izby producenckiej.
W sumie coś w rodzaju leśnych spółdzielni produkcyjnych, wzorowanych na czasach podobno już minionych.
No ale jak wiadomo, historia kołem się toczy.
Taka grupa producencka o powierzchni 8-12.000 ha wygląda zupełnie przyzwoicie na podaniu do np. UE o przydział środków finansowych na przeprowadzenie prac leśnych, zwłaszcza tych motywowanych względami ekologiczno-klimatycznymi.
Wspaniale. Ale jak zdamy sobie sprawę z przeciętnej wielkości działek leśnych w Polsce to te 8-12.000 ha oznacza co najmniej kilka czy kilkanaście tysięcy działek leśnych.
Szanowne SLiWL – jak Stowarzyszenie zamierza organizować prace leśne na kilku czy kilkunastu tysiącach małych działek leśnych? Gdzie Stowarzyszenie znajdzie chętne firmy leśne, z nowoczesnym już na ogół sprzętem leśnym i z efektywnym podejściem do zadań gospodarczych, do podjęcia się takiego zadania?
Pan dr. Stefan Traczyk jest przecież byłym nadleśniczym w LP, doskonale zdającym sobie sprawę z podobnych trudności. A mówimy przecież o tylko jednym powiecie, załóżmy że w woj. mazowieckim.
Stowarzyszenie Leśników i Właścicieli Lasu grupuje głównie leśników, pracowników Lasów Państwowych.
Istnieje wyraźny konflikt interesów pomiędzy Lasami Państwowymi a lasami niepaństwowymi, który w warunkach polskich przeważa zdecydowanie szalę na rzecz interesów LP. Lasy prywatne powinny stać się konkurentem lasów państwowych, a nie jak do tej pory ubogim krewnym, któremu Lasy Państwowe pozwalają zjadać okruchy z pańskiego stołu.
Ale niezależnie od tego SLiWL jest przede wszystkim stowarzyszeniem urzędników leśnych, głównie z LP, leśników z niewielkim doświadczeniem utrzymywania się z pracy na roli i z lasu.
Stworzą więc oni prawdopodobnie kolejną kastę urzędniczą w ramach samorządu rolno-leśnego, zajmującą się rozdzielaniem zastrzyków finansowych ze strony Państwa oraz UE. Nie sądzę aby spodobało się to rolnikom posiadającym las bo podobnych urzędników i dzisiaj już im nie brakuje.
Ten ogromny talent urzędników do tworzenia nowych zastępów biurokratów, potrzebnych i niepotrzebnych, podkreślaliśmy już na Monitorze Leśnym na przykładzie naszej ulubionej organizacji Lasy Państwowe, w której każde nowe utworzone stanowisko pracy obrasta szybko naroślą mu podobnych a zwłaszcza podległych.
Nawiasem mówiąc, stworzony przez dr. Stefana Traczyka, rok temu, Instytut Debat o Środowisku ma swego Dyrektora Generalnego (Pan Stefan?) oraz Pełnomocnika Dyrektora Generalnego IDoŚ ds. Młodego Pokolenia. Wszyscy z dużej litery.
Amen.
Dać im jeszcze skrojone na miarę tytułów mundury i będziemy mieć operetkę biurokratyczno-środowiskową. Chociaż leśne mundury już na ogół mają.
W dzisiejszych polskich uwarunkowaniach politycznych istnieje jednak duże prawdopodobieństwo, że pomysł dr. Stefana Traczyka zostanie zrealizowany a aktualne ustawy i prawa zmienione oraz przyjęte w Sejmie na zasadzie że wreszcie coś trzeba zrobić z tymi lasami niepaństwowymi.
Z czym w zasadzie należy się zgodzić ale problem polega na uściśleniu tych zasad.
Należy życzyć polskim prywatnym właścicielom lasu aby to „coś” przyniosło im przynajmniej trochę korzyści a nie stało się nową, współczesną nacjonalizacją lasów prywatnych.
Następnym tekstem zakończę cykl o polskich lasach prywatnych.
Zdjęcie: lantbruk
Czytaj również: Szwedzkie zrzeszenia leśne. Dlaczego miałbym być członkiem zrzeszenia leśnego? 1.
Współpraca polityka z naukowym zacięciem IBLu nie przyniesie nic dobrego rolnikom-leśnikom. Gdyby Izby miały działać na rzecz właścicieli lasów to nie trzebaby było ludzi zmuszać do udziału w Izbach. To jest próbą narzucenia lasom prywatnym standardów LP. Sztuka dla sztuki. Jak wiemy wiele działań w LP nie ma sensu, z czego wielu leśników nie zdaje sobie sprawy, co też nie jest ich złą wolą, bo jak wiemy to państwo w państwie, mocno hermetyczne.
Prywatni właściciele lasów mają większą swobodę niż LP. Jedyne czego im brakuje to czasami rzetelnego, darmowego doradztwa, które będzie znało się na gospodarce leśnej, a przy tym nie będzie skażone polityką i LP. Starostwa są w stanie to zorganizować. Są ludzie w kraju, którzy mogli by wiele w tej sprawie pomóc, sęk w tym, że osób o czystych intencjach nie dopuszcza się do mównicy, nie zaprasza na spotkania, nie zabiega o ich udział i o ich wiedzę.