Polskie firmy leśne w Skandynawii – Tomasz Pawełek, firma Ödens Skogstjänster, Szwecja.
1) Czy może Pan opowiedzieć jak trafił Pan za granicę, co robił wcześniej, dlaczego wyjechał?
– Bylem podleśniczym w Kampinoskim PN prawie 6 lat. To około o 3 za dużo, wg mnie.
KPN za moich czasów był typową organizacją gdzie rozkaz idzie z góry i zaczęło mnie to męczyć. Poza tym przestały mnie z czasem śmieszyć potworki w postaci np. corocznej konserwacji bazy p.poż. składającej się z nigdy nie używanych zardzewiałych szpadli czy bosaków albo posiadanie ekipy remontowej, która raczej psuła czy ekipy mechaników którzy tak naprawiali, że często samochód służbowy wyglądał gorzej po ich ingerencji niż wcześniej.
No i kasa, nie ukrywam, że marne 1100 na rękę w 2008 pod Warszawą nie powalalo na kolana. Chciałem coś zmienić, móc się rozwijać.
Kiedyś w ręce trafił mi numer Lasu Polskiego z wywiadem z chłopakiem, który pracował w Szwecji przy czyszczeniach w Sundins Skogsplantor. Zadzwoniłem do przedstawiciela firmy w Polsce i ruszyłem w podbój Szwecji, najpierw na próbę w roku 2007 a na stałe od marca w roku 2008.
2) Co robił Pan za granicą, jak Pan doszedł do momentu założenia własnej firmy?
– Pracowałem w Sundins Skogsplantor do kwietnia 2016 roku, potem był 9-miesięczny epizod w firmie Skogsgården, gdzie czworo ludzi, którzy postanowili odejść z firmy Sundins plus Olle Sundin założyli firmę. Nie udało się wytrzymać na rynku, sprostać konkurencji i w sumie przez przypadek, dzięki kontaktom Olle Sundina dostałem namiar do lokalnego przedstawiciela firmy Svensk Skogsservice, który potrzebowal kombo w postaci Polaka gadającego po polsku, szwedzku, angielsku, lubiącego pracować fizycznie i ogarniającego papierologię. Zacząłem pracować u niego od stycznia 2017 i przy którejś z kolei rozmowie o rzeczach bardzo i mało ważnych powiedziałem mu o moich marzeniach, między innymi, że chciałbym mieć firmę leśną.
Trafiło na podatny grunt, pomyślał, przeanalizował, stwierdził, że w branży jest już przydługo, zmęczył się i dobrze by było gdyby ktoś firmę od niego kupił.
Postanowił zacząć ode mnie. Byłem na to przygotowany psychicznie oraz finansowo i od grudnia 2018 roku mam swoją firmę Ödens Skogstjänster, będąc jednocześnie przedstawicielem Svensk Skogsservice.
3) Jak zakłada się firmę? Jakie są trudności, jakie obciążenia, np. podatki, jakie obciążenia biurokratyczne, papiery, kontakty z urzędami?
– Nie zakładałem firmy, ja swoją kupiłem z nazwą, ludźmi i inwentarzem. Jeżeli chodzi o procedurę to zajęło to około 2,5 godziny, w tym z jedną godzinę na jedzenie, przyjechanie do biura i wstępy typu- ładna dziś pogoda. Wszystkim zajął się księgowy, który przygotował dokumentację i puścił ją dalej w obieg formalny.
Czasami slyszę, że w Szwecji narzeka się na biurokrację, ja tego nie zauważyłem. Księgowy (revisor) załatwia 99% wszystkich spraw, ja mam skoncentrować sie na tym, żeby firma miała pracę. Księgowy wysyła mi jedynie ile w danym miesiącu mam zaplacić podatku (skatt), vatu (moms) i należności, które płaci pracodawca (arbetsgivare utgifter). Raz w miesiącu przygotowuję dla niego raport miesięczny, który zawiera wszelakie wystawione i otrzymane faktury, który jest podstawą do księgowania (bokföring).
Wszystkie sprawy można załatwić przez mail albo telefon, to bardzo ułatwia życie.
4) Jak szuka Pan zleceń? Kto płaci? Jest Pan wykonawcą czy podwykonawcą? Jakie są stawki zleceniodawcy?
– Nie ukrywam, że na razie dużo korzystam z klientów poprzednika. Kilku z nich zrezygnowało, kilku doszło – jak to w życiu.
Bazą jest Södra – corocznie okolo 2000 ha czyszczeń, reszta klientów to około 500 ha. Obok prowadzenia własnej firmy, jako przedstawiciel Svensk Skogsservice kieruję pracą pięciu grup czyszczeniowych, stan na dziś to 15 chłopaków. Cztery grupy stanowia Polacy, zaś w jednej pracują Rumuni, którzy mówią po polsku.
Dużo pracujemy dla lokalnej społeczności, chcę, żeby to było kołem zamachowym firmy.
Czasami jestem głównym wykonawcą, czasami podwykonawcą np. przy pracach pod liniami energetycznymi czy przy pielęgnacji ogrodzeń wzdłuż dróg krajowych. Stawki sa różne: od okolo 360 do 400 a nawet 440 kr/h w zależnosci od rodzaju czyszczenia. Moja główna stawka w 2019 roku to 370sek/h.
5) Jakie jest zapotrzebowanie na pracę takich firm jak Pana? Czy jest miejsce na więcej polskich firm? Czy polscy wykształceni leśnicy mogliby o tym myśleć?
– Popyt na usługi leśne jest duży mimo tego, że praktycznie w każdej wiosce jest mała firma leśna. Każdy ma tutaj kawałek swojego lasu, który trzeba pielęgnować, wycinać i sadzić.
Ja stawiam na różnorodność, mam chłopaków, którzy w większości pracuja pilarkami współpracując z harwesterami, mam chłopaków, którzy głównie czyszczą oraz sadzą. Ja również, kiedy tylko mogę, biorą kosę mechaniczną i czyszczę las, bo lubię to robić. Ta wszechstronność powoduje, że możemy zaoferować szeroki wachlarz usług dostosowanych do różnych właścicieli.
Czy jest miejsce na więcej polskich firm – chodzi o polskie firmy zarejestrowane w Polsce czy prowadzone przez Polaków? Jeżeli to drugie, to myślę, że tak. Znam paru chłopaków z Polski, którzy mają swoje firmy, a pewnie jest też wielu, o których nie wiem.
Wszystko zależy od uporu, determinacji w dążeniu do celu i cierpliwości. Jak ktoś chce mieć firmę leśną w Szwecji, to z odpowiednim podejściem, mnóstwem czasu poświęconego na naukę języka i po kilku, kilkunastu latach pracy fizycznej oraz poznawaniu potencjalnych klientów, szansa zawsze jest. To trudne, ale nie niemożliwe.
Czy wyksztalceni leśnicy mogliby o tym myśleć? Wszystko zależy od człowieka. Nic nie dostanie się za darmo, podane na tacy. Jeśli taki ktoś chce zaryzykowac, poświęcić trochę czasu na naukę to dlaczego nie.
A życie należy do odważnych. Mógłbym pracować do końca życia i jeden dzień dłużej w KPN, ale wolałem ruszyć w nieznane. Mógłbym pracować jako robotnik leśny w Sundins Skogsplantor do końca życia i dwa dni dłużej, ale wolałem rzucić to i ruszyć na nowy teren. Takich jak ja jest pewnie więcej, więc dlaczego nie mieliby spróbować?
6) Czy polskie wykształcenie leśne przydatne jest przy zakładaniu takich firm lub zatrudnianiu się jako pracownik? Czy wystarczy w pracy język angielski czy jako właściciel firmy, mający zlecenia od szwedzkich właścicieli lasu lub podobne, należy znać język szwedzki?
– Wykształcenie leśne pomogło mi przy zatrudnieniu się w firmie Sundins. Ale nie jest to wyznacznik. Znam wielu dobrych, sumiennych chłopakow, którzy skończyli filozofię, zawodówkę samochodową czy technikum hotelarskie. Reguły nie ma.
Czy teraz mi pomaga? Na pewno nie przeszkadza. Dobrze mieć wiedzę leśną jeśli prowadzi się firmę leśną. Tak uważam, że jest to plus. Jeżeli chodzi o język, to teraz w kontaktach z właścicielami leśnymi, inspektorami leśnymi liczy sie tylko język szwedzki. Angielskiego używałem na początku pobytu w Szwecji, ale chciałem jak najszybciej nauczyć się szwedzkiego, bo wiedziałem, że jest to klucz do całej zabawy. Czyli w skrócie – jak najszybciej do szkoły i uczyć sie szwedzkiego albo uczyć sie samemu.
7) Czy szuka Pan pracowników w Polsce, za jakie stawki, ile może zostać pracownikowi po pokryciu kosztów utrzymania?
– Jak na razie mam w swojej firmie 2 Szwedów i 2 Polaków. Nie szukam Polaków w Polsce, wyszukuję ich tutaj na miejscu, korzystając ze znajomości rynku. Po prostu jak potrzebuję pracownika to robię research, zawsze jest ktoś kto z kimś pracował, ktoś kto z tym czy z tamtym się zna. To wbrew pozorom dość wąskie, zamknięte środowisko. Wszyscy sie znają i wszystko o sobie wiedzą. Albo prawie wszystko.
Stawki są regulowane przez związki zawodowe, moja firma ma podpisany układ zbiorowy ze związkami, które negocjują stawki i podwyżki w imieniu pracowników. Raz na 3 lata dostaję ksiażkę z wszelakimi postanowieniami, wyliczeniami i innymi łamigłówkami, co, ile i dla kogo, w zależnosci od wieku, stażu pracy i tym podobne. Mam dwóch doświadczonych Polaków, którzy zarabiają prawie 151 kr/h brutto plus dodatek za przejechane kilometry. Ile można z tego odłożyć? Ciężko powiedzieć, to zależy od człowieka, jeden potrafi odłożyć więcej, drugi mniej.
8) Jak zatrudnia Pan pracowników? Na stałe czy na czas określony? Czy są ubezpieczeni od wypadków, na okres choroby, czy otrzymują urlop, czy okres pracy u Pana wliczany jest do późniejszej emerytury?
– Szwedów mam zatrudnionych na czas nieokreślony, Polacy pracują na umowach sezonowych. Rozmawiałem z nimi, czy nie chcieliby umowy stałej, na czas nieokreślony, ale nie chcieli. Haczyk tkwi w podatku. Teraz na umowie sezonowej płacą około 18% podatku, mają coroczny zwrot podatku dlatego, że mieszkają jakby w dwu krajach, mają normalną opiekę lekarską. Nie mają płatnego urlopu (25 dni), ale mają płacony dodatek urlopowy do każdej przepracowanej godziny. Na umowie na czas nieokreślony, mieszkając w Szwecji płaci sie około 33% podatku, więc różnica jest spora.
Dla chłopaków jeżdżących co 5 – 6 tygodni do Polski umowa sezonowa jest lepsza – tak twierdzą. Jakby kiedyś chcieliby się przeprowadzić, mogę z nimi umowę na czas nieokreślony podpisać nawet jutro. To żaden problem. Wszystko zależy od nich.
Szwecja to rynek pracownika – mają oni wszelakie ubezpieczenia (poprzez Fora, Försäkringskassan), ich czas pracy jest wliczany do ich emerytury. Na marginesie dodam, ze płacę im dobrowolną emeryturę (tjänstepension). Nie żebym był jakimś idealem, tak robi podobno 9 na 10 pracodawców.
9) Czy podpisują układ zbiorowy pracy, czy mogą należeć do związku zawodowego? Czy otrzymują zasiłki rodzinne i podobne dodatki? Czy otrzymują płatny urlop, ile? Czy jak jadą do rodzin w Polsce, to pokrywa Pan koszty podróży?
– Chłopaki mogą należeć do związków, to jest ich wybór. Niedawno, w marcu 2019 mieliśmy odwiedziny przedstawicieli związku zawodowego GS u moich pracowników. Próbowali ich przekonać do członkostwa, moi szwedzcy zatrudnieni pałają jednak niechecią do zwiazków. Dziwi mnie to, ale jak wspomniałem, to jest ich wybór.
Zasiłki rodzinne otrzymują poprzez Försäkringskassan (szwedzki ZUS), dla mających stały numer personalny to kwestia jednego formularza, Polacy z numerem tymczasowym ubiegają sie dłużej. Muszą poczekać aż ping-pong pomiędzy urzędami polskimi i szwedzkimi, odpowiadającymi za zasiłki rodzinne zakończy sie pozytywną decyzją. Czasami trwa to kilka miesięcy.
Kwestia urlopów – na umowie stałej należy się 25 dni, na sezonowej wypłacany jest dodatek urlopowy. Nie pokrywam kosztów podróży, istnieje możliwość odzyskania części kosztów wynikających z podwójnego zamieszkania (Polska, Szwecja) poprzez odpisy na corocznej deklaracji podatkowej.
10) Czy pracownicy otrzymują odzież ochronną, posiłki w pracy? Ile ich kosztuje życie w Szwecji?
– Wszyscy zatrudnieni otrzymują odzież roboczą, którą kompletują w razie potrzeby. To samo tyczy się narzędzi potrzebnych do pracy. Mamy duży serwis w Tingsryd, do którego można podjechać i zaopatrzyć się w sprzęt czy naprawić uszkodzoną kosę mechaniczną albo pilarkę. Posiłków w pracy nie dostają choć czasami moja żona upiecze im domowy chleb.
Koszty życia w Szwecji to temat rzeka. Jak wspomniałem zależy to od człowieka. Jeden oszczędzi więcej, bo ma dużo jedzenia z Polski, drugi może kupować na miejscu i zaoszczędzi mniej. Chociaż ceny wielu rzeczy są już podobne w Polsce i w Szwecji.
11) Czy polskie umiejętności zawodowe np. egzaminy pracy pilarką czy kosą mechaniczną lub praca na harwesterze (skördare) są akceptowane w Szwecji?
– Szwedzi akceptuja niby polskie umiejętności zawodowe, ale trzeba je robić jeszcze raz w Szwecji. Ja musiałem robić zarówno szwedzki kurs pilarza jak i np. kurs myśliwski choć obydwa miałem zrobione w Polsce. Co 5 lat trzeba odnawiać kurs na tzw. zieloną kartę, gdzie uczy się pracy w określonych sytuacjach i miejscach, np. jak czyścić przy polach uprawnych, bagnach, potokach, pozostałościach kulturowych (kulturlämning, förlämning). Jest to m.in. wymagane po to aby firma uzyskała certyfikację.
12) Ile płaci Pan przy sadzeniu lasu? Od sztuki czy na godzinę? Ile płaci pan przy czyszczeniach lasu (röjning)? Od hektara czy za godzinę?
– Stawki za sadzenie (2019 rok)
-täckrot – 0,64 kr/szt (sadzonka z bryłką korzeniową, w wieku 1 -1,5 roku)
-barrot – 1,05 kr/szt (sadzonka z odkrytym systemem korzeniowym, w wieku 3 -4 lat)
-plugg-1,00 kr/szt (połączenie w sposobie uprawy dwu poprzednich typów sadzonek)
-poprawki – cena za sadzonkę plus 50% (np. plugg-1,50 kr/szt)
-czyszczenie na godzinę – -doświadczeni dostają prawie 151 kr/h
13) Jakie największe różnice między polskim a szwedzkim leśnictwem widzi Pan?
Różnice między gospodarkami leśnymi:
-Szwecja ma dużo prywatnych właścicieli skupionych w różnych zrzeszeniach, organizacjach, stowarzyszeniach (Södra, Sydved, Vida, Holmen, Ata Timber – to szybkie przykłady wielu z nich), są też lasy państwowe. Nie ma monopolu na rynku, chociaż na południu Szwecji takiej Södra już dużo nie brakuje do tego miana.
Jest walka o klienta, normalna rynkowa zabawa z popytem i podażą, a nie sztuczne pompowanie cen czy inne monopolistyczne zagrywki rodem z Lasów Państwowych. To klient decyduje kogo wybiera kierując się ceną, jakością czy innymi wykładnikami. To lubię, bo wiem na czym stoję, wiem, co mogę zaoferować i co otrzymam.
14) jak w kontekście pracy za granicą ocenia Pan działalność Lasów Państwowych w Polsce?
– Nie jestem zwolennikiem Lasów Państwowych. Nie lubię hegemonicznych organizacji lubiących patrzeć na innych z góry. Nie lubię monopolistów gospodarujących na państwowym dobrze jakim są lasy, a czującym sie państwem w państwie.
Już sama nazwa Państwowe Gospodarstwo Leśne kojarzy mi sie z kołchozem czy innym tworem z czasów demoludow. Lubię przejrzyste zasady, a przejrzystość, transparentność to słowa, których wierchuszka LP raczej nie lubi. Chciałbym więcej lasów prywatnych w Polsce, większej konkurencji na rynku. Drażni mnie wymiana kadr przy każdej zawierusze politycznej, delegowania na inne stanowisko w ramach tej samej organizacji.
15) Co radziłby Pan polskiemu absolwetowi technikum leśnego, który myśli o wyjeździe do Szwecji do pracy w lesie? Czego powinien się douczyć (język, praca pilarką, wykaszarką)?
– Każdy, kto ma otwarty umysł na świat, lubi poznawać nowe rzeczy, lubi wyzwania, niech spróbuje wyjazdu. Zobaczy trochę świata, innej kultury pracy, powącha powietrze pachnące trochę inaczej. Nauczy się języka albo go liźnie tylko, oderwie się od krajowego podwórka leśnego skierowanego w zasadzie tylko na LP i nic więcej.
Rada ode mnie – wytyczmy swój cel i zmierzajmy ku niemu. To takie proste. Mówi to ten, który w 5 klasie podstawówki zdecydował, że pójdzie do Technikum Leśnego i do niego poszedł czy też ten, który w Szwecji postanowił, że będzie miał leśną firmę i ja ma. Ten,który całe swoje życie spędził robiąc to co kocha robić, czyli pracę w lesie.
Jestem również przedstawicielem Svensk Skogsservice, w którym trwa ciągła rekrutacja i jak jest ktoś zainteresowany to odsyłam na ich stronę internetową. Jak będzie zainteresowanie to chętnie moge opisać zasadę pracy jako lokalny przedstawiciel firmy Svensk Skogsservice, specyfikę, różnice, podobieństwa, plusy, minusy i inne niuanse.
16) Czy myśli Pan, planuje, rozszerzyć działalność swojej firmy na cięcia trzebieżowe i końcowe, przy pomocy harwesterów i forwarderów (skördare, skotare)? Jakie problemy, oprócz ceny zakupu, byłyby z tym związane? Czy polscy kierowcy harwestera z polskim kursem mogą lub mogliby pracować w takiej firmie? Czy słyszał Pan już może o podobnym przypadku?
– Odnośnie ciężkich maszyn do pozyskania, to jeszcze nie moja liga. Jakoś mnie ta branża za bardzo nie pociąga, chodzi mi po głowie jedynie coś takiego niszowego jak np. mały trzebieżowy harwester, tak mały, że nie musi robić szlaków zrywkowych. W każdym razie coś innego, coś bardziej eko.
Nie slyszałem o Polakach pracujacych na harwesterach i forwarderach. W takim przypadku chyba jeszcze bardziej potrzebny jest język szwedzki. Tak podejrzewam, ale jak wspomniałem, nie mam w tej kwestii za dużej wiedzy.
Tomasz Pawełek, Ödens Skogstjänster, Szwecja.
Zdjęcie: Tomasz Pawełek