Peter Wohlleben po “Sekretnym życiu drzew”
Peter Wohlleben po “Sekretnym życiu drzew” to temat interesujący. Interesujący i tutaj w Szwecji można go prześledzić pod różnym kątem.
Kątem reakcji rzeczywistych a potem spodziewanych ale niedoszłych na jego książkę.
Pod kątem różnic w zależności od kraju, w zależności od historii i tradycji tego kraju, no i, ponieważ książka opisuje las i drzewa, w zależności od gospodarki leśnej w danym kraju.
W Szwecji.
Weźmy Szwecję. Językowo i kulturalnie jest to kraj bliski Niemiec. W obu kwitnie romantyka przyrody, przynajmniej w kulturze. Oba te kraje mają wierzenia, legendy, literaturę i sztukę pełną odniesień do lasu i drzew. W obu przyroda stoi często na ołtarzu zamiast Boga.
A jednak Peter nie wywołał tutaj ani ułamka tej dyskusji i emocji co wywołał w Niemczech. Nie wywołał też reakcji podobnej do tej z Maciejem Zarembą i jego Leśną Mafią. Właściwie nie wywołał żadnej, jak na razie, dyskusji na tematy leśne, mimo ambicji jej ponownego wzbudzenia przez pewne czasopisma.
Czy wina leży w jego w zasadzie suchym i lekko nudnawym stylu? Czy raczej w jego niechęci do zajęcia zdecydowanego stanowiska za lub przeciw? Za lub przeciw gospodarce leśnej?
Czy w tym że jego teorie o uczuciach drzew, współpracy rodzinnej pomiędzy nimi, wzajemnej pomocy w zdobywaniu pokarmu nie potrafią w nas wzbudzić uczuć współczucia, uczuć ludzkich?
Czy w tym że czasy dzisiejsze, pełne dramatów ludzkich, nie sprzyjają jeszcze sentymentom pomiędzy człowiekiem a drzewem lub drzewami?
Czy też nie dojrzeliśmy jeszcze do zmiany swoich wyobrażeń o lesie, gospodarce leśnej, jej absolutnej konieczności i przyzwyczailiśmy się do lasu uporządkowanego przez tą gospodarkę?
Bo w Szwecji każde szanujące się czasopismo zamieściło wywiad z nim gdy lansował tutaj swoje Sekretne życie drzew na początku października tego roku. Omawiało też chętnie jego myśli o drzewach, podkreślało jak to od tej pory każdy z nas będzie inaczej patrzył na drzewa, las czy gospodarkę leśną.
Nawet te leśne jak Skogen, Skogsägaren czy rolne jak Land Lantbruk omawiały jego książkę i opisywały jego pracę. Podkreślały przy okazji jego więzi ze Szwecją, częste tutaj wakacje i fascynację szwedzkim lasem. Jak i jego zrozumienie wagi drewna dla życia człowieka.
Cisza.
I to wszystko. Po jego wyjeździe nastała cisza, ta zwykła na temat książki i autora po reklamie i promocji książki przeciętnej. A przecież jego książka przeciętną nie jest.
I to jest w zasadzie tym interesującym. Bo Peter nie krył swego negatywnego zdania na temat zrębów zupełnych, ale tych niemieckich.
Które w stosunku do szwedzkich przedstawiają się jak siła militarna Szwecji do siły militarnej Niemiec w roku 1940.
Bo Peter mówił dużo o swojej opinii na temat współczesnego lasu jako de facto tylko plantacji drzewnych, ale jako przykład funkcjonujących jeszcze lasów typu puszczańskiego wymieniał te szwedzkie, typu urskog. Tylko.
Powstała więc dosyć krępująca ale życiowa sytuacja w której szwedzki przemysł i gospodarka leśna oraz szwedzkie organizacje ochrony przyrody znalazły się po tej samej stronie, stronie dwu gospodarzy którzy przyjmują gościa z niewygodnymi lub wygodnymi poglądami dla siebie poglądami.
Gość stara się nie urazić swoich dwu gospodarzy głośnym wypowiadaniem swoich prawd a gospodarze przyjmują z dobrą miną przesadne komplementy lub nie chcą narażać gościa na skrępowanie przypominaniem mu o jego ekologicznych poglądach.
Można powiedzieć że Szwedzi zaliczyli bestseller światowy bez specjalnego entuzjazmu, a nawet z lekkim ziewnięciem. Ale szwedzka gospodarka leśna z lekką ulgą.
W Polsce.
A w Polsce? Z sieci wiem że premiera jego książki była na początku września ale o jego wizycie w Polsce nie słyszałem. A szkoda bo ciekawym byłoby posłuchać jego zdania na temat polskich lasów tak przecież podobnych do tych niemieckich.
Ciekawe byłoby jego zdanie na temat Puszczy Białowieskiej, tak przecież podobnej kornikowo do Bawarskiego Parku Narodowego. Ciekawym byłoby pokazanie mu gospodarki w lasach bieszczadzkich, pełnych jego ulubionych drzew, buków.
A dla polskiego leśnika ciekawym na pewno byłby opis ekonomicznej opłacalności takiej gospodarki którą Peter propaguje, z pytaniem najważniejszym a tak dzisiaj aktualnym – czy istotnie, jak on twierdzi, las stary pochłania więcej CO2 niż las intensywnie prowadzony i wycinany, w porównaniu do lasu Petera, w wieku dziecinnym?
Kiedyś Maciej Zaremba.
Kiedyś, kilka lat temu zabierałem głos na temat Maciej Zaremba a Leśna mafia i stopnia wiarogodności tej książki. Wtedy był on witany jako gość, niemalże honorowy przez Dyrekcję Generalną Lasów Państwowych, która miała okazję do podkreślenia swojej przyrodniczej strony działalności polskiej gospodarki leśnej. I wtedy i dzisiaj była to działalność przodująca w Europie. Według Dyrekcji.
Łatwo prawdopodobnie przyszło przekonać Macieja Zarembę, jako leśnego ignoranta, chociaż wątpię, do rzetelności takiej opinii. Czy da się jednak przekonać do niej fachowiec, wykształcony i praktykujący leśnik, mający już wyrobione zdanie na ten temat?
Zdanie niewygodne i dla gospodarza i dla gościa, podobnie można by było opisać taką prawdopodobną sytuację.
Ale opisana wizyta Petera w Szwecji świadczy że doskonale potrafi on znaleźć się w roli zarazem wygodnej i niewygodnej oraz potrafi wybrnąć z niej z mistrzostwem dobrego dyplomaty, dla każdej ze stron.
Ja bym zaprosił go jako gościa, podobnie jak Macieja Zarembę.
Sveaskog się nie odważył, ale może Lasy Państwowe?
Zdjęcie tytułowe autorstwa ServusTv