Pasja w pracy edukatora leśnego.
Pasja w pracy edukatora leśnego…
Nie watpię w nią, zwłaszcza przy opisywaniu lasu i pracy leśnika dla młodej widowni, powiedzmy tej -10, lub już starszej, tej 65+.
To widownia i słuchacze wdzięczni, jeszcze lub już niekwestionujący i którym podoba się pasja i zaangażowanie młodych na ogół leśniczek i leśników.
Słowo pasja jak i słowo powołanie stało się niemalże religijną mantrą w opisach pracy leśnika. Zwykłe, codzienne i czasem nudne czy nużące wykonywanie obowiązków pracy musi być okraszone zawsze tymi dwoma słowami.
Nie wątpię w pasję
Nie watpię w pasję ale czy jest ona, lub powołanie, przydatną metodą codziennej pracy, administracyjnej przecież, pracownika Lasów Państwowych?
Jak długo pali się w tym pracowniku “płomień” pasji czy powołania? Na stanowisku mniej lub bardziej urzędniczym, prawda?
Kiedy przychodzi rutyna zajęć czy codzienności?
Ale codzienności dla edukatora czasem przyjemnej, pomyślałem oglądając kiedyś zdjęcie z zajęć informacyjnych dla edukatorów leśnych, zajęć o tematyce Leśne Gospodarstwa Węglowe, w scenerii pałacowej, przyjemnej i wygodnej dla uczestników. Jakby niespecjalnie pasującej podtrzymywaniu pasji i powołania a raczej wyciągania z tej pasji i powołania korzyści.
I o LGW wspomniałem w Monitorze Leśnym Edukatorzy leśni – edukują czy propagują? raczej mimochodem, bo moim tematem było właściwie te tytułowe pytanie – co robią edukatorzy? Edukują czy propagują?
Z tym wiąże się chyba najważniejsze pytanie – co jest celem ich pracy?
Las i pasja
Autorka wypowiedzi Las i pasja, czytelniczka Jay kładzie nacisk na entuzjastyczne i z pasją przekazywanie obrazu pracy współczesnego leśnika. I trzeba jej oddać szacunek za takie podejście do pracy. Ale pracy kogo?
Jak opisać jej zawód? Edukator oczywiście, bo to tytuł oficjalny. Ale leśny? W pewnym sensie, bo miejscem pracy jest las. Przyrodniczy? Też, bo przecież las to przyroda. No ale zarówno las jak i przyroda to nie tylko gospodarka leśna w wykonaniu Lasów Państwowych a tylko to opisuje edukator zatrudniony przez Lasy Państwowe.
Bo chyba nie odważa się przekazać obrazu rzeczywistości leśnej autorstwa np. Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot, Greenpeace Polska, Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze i kilku innych stowarzyszeń mających diametralnie inną opinię na temat gospodarki leśnej w wykonaniu Lasów Państwowych? Jak i samego lasu, przyrody czy ekologii?
Albo obrazu działalności myśliwych z poza swoich, Lasów Państwowych, Ośrodków Hodowli Zwierzyny? Bo chyba wypchane zwierzaki nie przekonują gimnazjalistów wychowanych na książkach Adama Wajraka?
Ale
Ale chcąc nazwać się edukatorem leśnym powinien to robić. Bo przypuszczam że napotyka się w kontaktach z gimnazjalistami na pytania trudniejsze niż LGW. A przynajmniej powinien znać się na argumentacji tych wymienionych wyżej stowarzyszeń równie dobrze co kiedyś pewni księża na Manifeście Komunistycznym.
I jestem przekonany że wybrani edukatorzy są w tej umiejętności szkoleni, na podobnych spotkaniach co te na zamku i opisane przeze mnie.
Ci najlepsi stają się w ten sposób elitą edukacyjną, czymś w rodzaju dawniejszych i dzisiejszych jezuitów w kościele katolickim.
Pasję pozostawmy naiwnym, tak prawdopodobnie rozumują. Są pożyteczni w wyrabianiu nam obrazu leśnika zaangażowanego, kreatywnego, zapalonego i z inicjatywą.
Nie bez racji najwiecej pasji wykazują w tej edukacyjnej pracy stażyści, młodzi, pełni zapału i idealizmu.
Noblesse oblige
Nazwa edukator leśny zobowiązuje. Jak na razie jest to zawód leśnika propagujacy działalność swego pracodawcy czyli Lasów Państwowych. W ośrodkach Edukacji Przyrodniczej, Leśnej czy Ekologicznej przy nadleśnictwach. Każde musi go posiadać, im bardziej luksusowe tym lepiej. Rywalizacja?
Ale wszystkie te ośrodki zostały wybudowane lub są budowane z pieniędzy państwowych, chociaż wielu leśników uważa że z ich, ich własnych.
Jeżeli
Jeżeli więc edukatorzy leśni nie chcą lub nie mogą przedstawiać w tych ośrodkach innych poglądów na las, przyrodę czy ekologię niż te obowiązujące w LP, to dlaczego Lasy Państwowe nie udostępniają swoich, państwowych przecież obiektów, dla NGO? Czy kołom łowieckim? Na również przecież edukację leśną, przyrodniczą, ekologiczną. Są to przecież ośrodki wybudowane za pieniądze wszystkich Polaków, prawda?
Edukację prowadzoną też z pasją, co dowodzą ich publikacje na sieci. Różnie interpretowaną bo np. Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze z niewątpliwą pasją chce doprowadzić do powstania Turnickiego Parku Narodowego. Ta pasja jest opisywana przez leśników Lasów Państwowych i ich otoczenie jako po prostu chęć zdobycia stanowisk pracy w przyszłym parku.
Ale stażyści i młodzi podleśniczowie z niewątpliwą pasją angażują się w pracę edukatora leśnego. Jak inni mogą więc opisać tą pasję? Bo przecież chyba nie jest ona tak całkowicie bezinteresowna?
To w podobnych przypadkach może Fundacji niekoniecznie chodzi tylko o stanowiska?
Może i inni mają też prawo do pasji w swojej pracy i pasja niekoniecznie przynależy tylko leśnikowi?
Pasja
Pasja w pracy może więc być odbierana różnie. Jest naturalna u młodego, pełnego zapału i energii pracownika, ale chętnie jest wykorzystywana przez tych starszych, do własnych celów lub przez pracodawcę, dla celów firmy. W połączeniu z propagowaniem celów firmy, może stać się nawet dla tej firmy niebezpieczna, jeżeli przybierze odcień polityczny. A polityczny odcień mają niewątpliwie Leśne Gospodarstwa Węglowe, ratujące kopalnie i elektrownie węglowe, ale nie powietrze nad Polską.
Nie wiem w jakim stopniu pasja czytelniczki Jay jest reprezentatywna dla młodych, zatrudnionych przez Lasy Państwowe, edukatorów leśnych.
Porównując jej podejście do pracy z podejściem mojego pokolenia widzę duże różnice. Nasze, wychowywane w PRL, przeżywało pasję w roku 1956, 1970, 1981 i wykazywało oraz wykazuje do pasji co najmniej duży sceptycyzm, przynajmniej pokolenie wywodzące się ze wsi, jak ja. Ale nie sceptycyzm do samej pracy, przeciwnie.
Ten sceptycyzm wobec pracy pełnej pasji co nie oznacza sceptycyzmu do pracy jako pracy solidnej, pozostał we mnie. To być może świadectwo różnic pokoleniowych. Czytelniczce Jay zazdroszczę w pewnym stopniu takiej postawy, bo jak ją zachowa, przynajmniej w pewnym stopniu, przez całe swoje zawodowe życie, to będzie ze swojej pracy pod koniec życia zadowolona. A to już bardzo dużo.
Ale już…
Ale już podczas pisania tych słów natknąłem się na opis obowiązków służbowych tych właśnie młodych, z pełną pasją pracujących edukatorów leśnych zatrudnionych przez nadleśnictwa.
Okazuje się że muszą sporządzać 10-letnie plany rozwoju edukacji. To na podstawie wytycznych i zarządzenia dyrektora generalnego LP z roku 2003.
10-letnie…
9 stycznia 2007 (akurat minęło 10 lat) pokazał Steve Jobs swój pierwszy iPhone 2G. Niestety nie może nam powiedzieć czy planował już wtedy iPhone 7 na rok 2016, ale napewno by odpowiedział że podobne planowanie jest dla niego zupełnie bezsensownym zajęciem.
W styczniu 2017, Ogród Botaniczny Marszewo, wykorzystując aplikacje z AppStore (nawiasem mówiąc zaledwie 8-latka) wprowadza edukację leśną na wyższy poziom niż wypchane zwierzaki. Nie oznacza to zresztą że są one nieważne, przeciwnie.
Ale czy Witold Ciechanowicz zaplanował to już roku 2007?
Nie sądzę i na szczęście dla jego tak lubiącego plany pracodawcy.
I powracając do pasji oraz jej planowania.
Czy edukator leśny z Lasów Państwowych ma na myśli pasję do budzenia zamiłowania do pracy leśnika wsród społeczeństwa czy pasję do sporządzania wieloletnich planów swojej edukacji?
Czy pasję do biurokracji czy pasję do przyrody?
Albo czy w swojej pasji odsuwa na bok te mniej pasjonujące strony edukacji?
Albo się jeszcze nie zetknął z nimi?
Albo uważa biurokrację i dyrektorskie zarządzenia za pasjonujące? I uważa że biurokracja jest pasją leśnika?
Albo sądzi że biurokracja jest ceną za przeżywanie pasji w zawodzie leśnika?
Czyli co w zasadzie jest pasjonującym wnioskiem uważa że pasja to biurokracja a biurokracja to pasja?
Ale myślę ze wniosek jest prostszy – nie ma pasji bez biurokracji a biurokracji bez pasji.
Powiedziałbym że z każdego pasjonata wyrasta w końcu imponujący biurokrata.
A ponieważ wśród leśników pasjonatów nie brakuje, to mają taką biurokrację jaką mają.
Ale z pasją.
Zdjęcie tytułowe – google.com
Zarzucono mi brak realiów panujących aktualnie w Lasach Państwowych.
Oto one:
Realia tematu blogu What’s your passion.
Kurs szkoleniowy dla edukatorów leśnych na temat CO2 w scenerii pałacowej co czyni pracę edukatora leśnego pracą propagandzisty tematu politycznego.
Nadleśnictwa ze swymi Centrum Edukacji Przyrodniczej nigdy nie zaproponowały korzystania z nich Pracowni na Rzecz wszystkich Istot, Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze, Greenpeace Polska i podobnym NGO organizacjom.
Centrum Edukacji Przyrodniczej należy do Panstwa – Lasy Panstwowe – powinny więc byc dostępne do użytkowania dla wszystkich oraz dla edukacji przyrodniczej dla wszystkich.
Nie wszyscy edukatorzy polskich nadleśnictw korzystają ze szkoleń w warunkach pałacowych. Jeżeli się mylę, to przepraszam.
Przedstawianie pracy leśnika jako powołania – leśnik nie pracuje, leśnik żyje lasem – jest nagminne w prasie leśnej. Przedstawianie pracy NGO jako czerpanie korzyści i wykorzystywanie pracy innych (dotacje) jest równie nagminne na forach na sieci. W prasie leśnej zresztą też ale mniej otwarcie.
10-letni plan pracy dla edukatorów leśnych wymyślony przez Dyrektora Generalnego LP w roku 2003 i obowiązujący do dziś…
Toż to najlepszy dowód na realia biurokracji bezsensowności w Lasach Państwowych.
Pana Witolda Ciechanowicza przepraszam za wymienienie i porównanie ze Steve Jobs. Sądziłem że jest to komplement, ale starcy, zgorzkniali podobno, mają prawo do pomyłek.
I wyjaśnienie odnośnie spekulacji:
Moje pisanie jest czystym hobby, moje zdanie jest moim osobistym, moja przeszłość zawodowa nie wywołuje zgorzknień u mnie, z życia w Szwecji jestem zadowolony, z nikim czy z niczym w tematach o których piszę nie mam powiązań finansowych, powodem dla którego te tematy poruszam jest najczęściej zdenerwowanie ich rozwojem, ale jest to moje, prywatne i osobiste, zdenerwowanie i opinia.