Orzeł przedni a amunicja ołowiana.
Temat amunicji ołowianej powraca tutaj systematycznie w publikacjach na temat ochrony środowiska i gatunków ptasich.
Ta ostatnia publikacja, sprzed kilku dni dotyczy orła przedniego i opublikowana została przez naukowców szwedzkich oraz amerykańskich http://www.slu.se/ew-nyheter/2017/4/kungsornar/ i w języku angielskim http://pubs.acs.org/doi/abs/10.1021/acs.est.6b06024
Orły zjadają pozostałości po wypatroszeniu zwierzyny, pozostawiane w terenie jak i zwierzynę padłą w wyniku postrzału amunicją ołowianą. To powoduje ich zatrucie i w efekcie gorszą zdolność lotu i polowania.
Naukowcy pobierali próby krwi u orłów i zaopatrywali je następnie w nadajniki. Orły z większa ilością ołowiu we krwi, poruszały się mniej i wolniej. Według naukowców widać też wyraźny związek pomiędzy zawartością ołowiu w krwi orłów a okresem polowania na łosie, zwłaszcza tym najbardziej intensywnym, jesiennym, we wrześniu, październiku i listopadzie. (Polowanie na łosie zaczyna się w pierwszy poniedziałek września w północnej Szwecji i w drugi poniedziałek października w południowej, trwa następnie do końca lutego).
Jedynym wyjściem aby uratować orły, jest, według naukowców, całkowity zakaz używania amunicji ołowianej.
Ostatnia inwentaryzacja, 2016, mów o 450 rewirach na terenie Szwecji, zajętych przez pary orłów przednich. 196 par zaczęło wysiadywać młode ale tylko 157 parom udała się ta sztuka i doliczono się w sezonie 2016 188 młodych orłów. http://www.naturvardsverket.se/Sa-mar-miljon/Statistik-A-O/Kungsorn-populationsutveckling-i-Sverige/
Alarmy na temat zawartości ołowiu w dziczyźnie, używania lub zakazu amunicji ołowianej w czasie polowania nie są w Szwecji czymś nowym i dla naukowców z SLU (Sveriges Lantbruksuniversitet) jest oczywiste że amunicja ołowiana powinna być zastąpiona inną.
Docent Frauke Ecke z SLU tak mówi o tym ostatnim raporcie:
Dla nas sprawa jest oczywista i amunicja ołowiana musi być na polowaniach zabroniona. Jest to czysto polityczna decyzja, nic więcej. Tutaj nie chodzi o zabranianie polowań, tu chodzi o zakaz używania ołowiu. Dzisiaj mamy inne alternatywy dotyczące amunicji, które są dostępne na rynku. Samo zagrzebywanie pozostałości tuszy ze śladami ołowiu nie rozwiązuje sprawy, bo wiele padlinożerców potrafi je z powrotem wygrzebać.
Svenska Jägareförbundet też zabrał głos na ten temat http://jagareforbundet.se/aktuellt/forbundsnyheter/2017/04/blyforgiftning-gar-att-undvika/
To jest problem znany od lat, mówi Torbjörn Larsson, pierwszy zastępca szefa związku.
Już w roku 2009 opracowaliśmy metody rekomendowane dla wszystkich naszych myśliwych i dotyczące obchodzenia się z resztkami mięsa z zawartością ołowiu.
Najważniejsze jest ich zagrzebanie razem z wycięciem z tuszy wszystkiego mięsa wokół śladów kuli na szerokość i głębokość 10 cm. (Moja uwaga – ta granica 10 cm, sądząc z głosów na forum myśliwskim jest granicą gorąco dyskutowaną i nie zawsze przestrzeganą).
Daniel Ligne, konsulent łowiecki, piszący swój własny blog, jest przeciwny zakazowi używania amunicji ołowianej.
Dojdziemy dalej na drodze dobrowolnego ograniczania, uważa on. Dzisiaj mamy już alternatywę amunicyjną na grubą zwierzynę, za wyjątkiem kalibru 6,5×55 ( ten typowo łosiowy) ale w dalszym ciągu brakuje dobrej alternatywy przy polowaniu na zwierzynę drobną.
Daniel ma, moim zdaniem, nieco idealistyczne podejście bo uważa że sami myśliwi powinni, z uwagi na choćby zdrowie swojej rodziny, podjąć decyzję w wyborze amunicji no i przede wszystkim zawsze zagrzebywać głęboko resztki tuszy.
Inne zdanie ma norweski profesor, również myśliwy, Jon Arnemo.
Tak mówił w grudniu 2015 http://svenskjakt.se/jakt-prylar/vapen-skytte/han-vill-forbjuda-blyammunition/: Myśliwi są dosyć konserwatywni jeżeli chodzi o ołowianą amunicję kulową. Do tej pory nacisk był kładziony na amunicję śrutową i zastąpienie jej bezołowiową, zwłaszcza na terenach wodnych.
Ale efekty zdrowotne związane zatruciem ołowiem znane są od dawna, chociaż w pierwszym etapie symptomy choroby są dosyć niejasne i trudne do udowodnienia iż pochodzą z żywności.
My, naukowcy, nie potrzebujemy więcej faktów dotyczących ujemnego wpływu ołowiu na ptaki, drapieżniki czy inną zwierzynę. Faktów jest dosyć i wszystko zależy od polityków, naciskanych jednak przez różne lobby grupy, zwłaszcza lobby producentów amunicji. Te osławione i omawiane często 10 cm mięsa wycinanego wokół rany postrzałowej nie wystarcza, mówi Jon Arnemo.
Przed ostatnim polowaniem na łosie, w roku 2016, naukowiec i myśliwy Fredrik Widemo oraz właściciel sklepu z bronią w Luleå, Torsten Toyrä wypowiedzieli się podobnie na temat używania amunicji bez ołowianej przez szwedzkich myśliwych.
Tylko 1 na 10 myśliwych używa amunicji miedzianej przy polowaniu na łosie, mimo iż cena jest ta sama i mimo sporej ogólnej wiedzy na temat szkodliwości ołowiu dla własnego zdrowia i zdrowia zwierząt jak i środowiska. Ale te 10% to jest już sporo w porównaniu do roku 2006 i ówczesnych 3%.
Torsten Toyrä też uważa że myśliwi są za konserwatywni ale oprócz tego widzi praktyczne przyczyny takiego stanu takie jak np. znacznie jeszcze słabszy wybór amunicji bez ołowianej jak i jej brak dla wielu rodzajów broni i kalibrów.
Jeden z dziennikarzy piszących w czasopiśmie łowieckim Jakt & jägare, Christer Holmgren, wymienia również inne przyczyny. Mamy określone prawem łowieckim przepisy dotyczące najmniejszego ciężaru kuli i jej siły uderzenia. Wymiana amunicji pociągnęłaby za sobą koszty 4 miliardów kr związane z wymianą broni, mówi on.
Mówiąc o prawie trzeba wspomnieć że już w roku 2006 ówczesny rząd socjaldemokratyczny był zdecydowany na wprowadzenie całkowitego zakazu używania amunicji ołowianej.
Ale w tym samym roku został on zastąpiony przez rząd konserwatywno-liberalny, który wycofał się z tej decyzji. Od roku 2014 mamy w Szwecji ponownie rządy socjaldemokratyczne, w dodatku w koalicji z Miljöpartiet, czyli partią Zielonych, ale o całkowitym zakazie jest na razie cicho.
Zakazem obowiązującym w Szwecji jest zakaz używania śrutu ołowianego podczas polowania na ptaki na terenach wodnych i z wodą gruntową.
Ta wspomniana na początku naukowa publikacja o orłach jest w zasadzie najgłośniejszą na ten temat w ostatnich latach.
Pojawiają się też raporty o zatruciach bielika jak ten http://www.sydsvenskan.se/2017-02-27/fler-doda-havsornar-an-normalt-i-vinter z lutego 2017 o 20 bielikach, które zdechły w wyniku zatrucia ołowiem, więc być może iż znów sprawa zakazu zacznie być dyskutowana.
Zdjęcie: fågeln.se
Cytat: “W Europie po raz pierwszy odnotowano użycie broni palnej w 1331 roku podczas oblężenia miasta Cividale we Friuli. W Anglii po raz pierwszy notuje się broń palną w 1338 roku, a we Francji rok później. W Polsce pierwsza wzmianka o artylerii polskiej znajduje się w statutach Kazimierza Wielkiego z połowy XIV wieku[3].” – żródło Wikipedia
Sama historia podważa te badania, a badaczy naraża na śmieszność, brak profezjionalizmu, analfabetyzm sam nie wiem co więcej. Jeśli teza szkodliwości śrutu byłaby prawdziwa drapieżniki i szponiaste wyginęły by ale również inne ptaki żywiące się padliną np. krukowate. Ucz się historii drogi autorze sokół wędrowny prawie wyginął na świecie nie z powodu śrutu, ale ze względu na środek DDT używany w rolnictwie. Sam śrut w kontakcie z tlenem i wodą tworzy ochronną otoczkę tzw. tlenek ołowiu, który skutecznie przeciwdziała ekspansji trujących czynników w organiźmie. Mój pradziadek dożył 108 lat, w młodości został postrzelony z broni pojedynkowej pociskiem z kuli ołowianej. Pocisk utkwił w takim miejscu, że operacja usunięcia go obarczona skutkiem letalnym, więc do końca swoich dni miał go w swoim ciele. Bardziej szkodliwe dla życia ptaków jest transport drogowy, kolejowy lotniczy, napowietrzne liie trakcji elektrycznej, farmy wiatrowe, pestycydy, nawozy, środki ochrony roślin, którymi faszerowane są uprawy a którymi żywią się ofiary drapieżników. Chcecie ratować orły zakażcie stosowania pestycydów, zlikwidujcie transport.