O fotografach, wilkach, łosiach i trofeum.
Ukaranie fotografa.
25-letnia amerykańska fotografka przyrody została skazana na krótki wyrok i ukarana grzywną za umyślne zbliżenie się do niedźwiedziej rodziny grizzly w Parku Narodowym Yellowstone w USA.
Turyści odwiedzający 10 maja tego roku park narodowy zbliżyli się za bardzo do niedźwiedzicy i jej trzech młodych. Wszyscy wycofali się i wsiedli do swoich samochodów, ale nie 25-letnia Samantha R. Dehring ze stanu Illinois. Fotografowała ona nadal niedźwiedzią rodzinę i próbowała nakarmić i dotknąć zwierzęta. W końcu niedźwiedzica zaatakowała ją i przegoniła. Samantha wyszła z tego zajścia obronną ręką.
W amerykańskich parkach narodowych obowiązują zasady określające, jak blisko zwiedzający mogą zbliżyć się do dzikiej zwierzyny i od niedźwiedzi oraz wilków należy trzymać w odległości co najmniej 100 jardów (91 metrów). Jeśli są bliżej, należy się wycofać.
Naruszenie przepisów przez Samantę R. Dehring zwróciło uwagę władz parku. Według National Park Traveler https://www.nationalparkstraveler.org/2021/10/woman-gets-jail-time-getting-too-close-yellowstone-grizzly prokurator Bob Murray chciał w sądzie w Wyoming skazać ją na rok więzienia i 10 000 dolarów grzywny.
Prokurator stwierdził, że dzikie zwierzęta w Parku Narodowym Yellowstone muszą pozostać dzikie i Yellowstone nie jest zoo, w którym zwierzyna trafia za kraty ochronne. Samantha R. Dehring miała więc szczęście, że nie została zraniona czy zabita. Prokurator nie wszystko mógł udowodnić, ale Samantha R. Dehrings przyznała, że nie wycofała się i podeszła do niedźwiedzi, fotografując je.
Otrzymała wyrok czterech dni więzienia i zapłaci też 2000 dolarów, z czego połowa trafi do funduszu Yellowstone Forever Wildlife Protection Fund. Wyrok więzienia jest w zawieszeniu ale pociąga za sobą zakaz odwiedzania Parku Narodowego Yellowstone przez rok czasu.
Źródło: https://www.jaktojagare.se/kategorier/utrikes/bjornfotograf-domd-till-fangelse-20211014/
Wilki w Skanii.
Zimą 2020/2021 ustalono, że samiec wilka, basior, z Västmanland i samica wilka, wadera, z Östergötland (obydwa regiony w środkowej Szwecji) założyły rewir w Skanii, w Szwecji południowej. Wielkość tego rewiru oceniono na 100.000 ha. Jest to pierwszy rewir w tej części Szwecji od roku 1862, kiedy to zastrzelono w Skanii ostatniego wilka.
Wilk był powszechny w Szwecji w XIX wieku. Jego wybicie w miało miejsce w latach 1850-1870, w Danii natomiast ostatniego wilka zastrzelono już w czasie wojen napoleońskich. W latach 1960-tych pozostało w Szwecji tylko kilka wilków i od 1969 roku zaczęto je chronić, co w latach 1980-tych i później przyczyniło się do wzrostu jego populacji. Samotny wilk trafił do Skanii już w roku 1972 ale został odstrzelony.
Do tej pory przypuszczano tylko że ta para mogła otrzymać młode, ale od kilku dni istnieje już dowód w postaci filmu z kamery pułapkowej myśliwego, który upolował jelenia daniela. Wokół tuszy daniela zobaczył on 8 wilków, z których dwa były wyraźnie większe. Film obejrzał specjalista łowiecki z Länsstyrelsen (urząd wojewódzki) Skåne i potwierdził że przedstawia watahę wilków.
Myśliwy Magnus Hellström nie chce wyjawić miejsca, gdzie widział wilki.
-Ja i właściciel terenu nie chcemy wywoływać sensacji. Już sama obecność wilków w Skanii ją wywołuje i obecność urzędników z Länsstyrelsen nas nie interesuje.
W zasadzie taka nieufność ze strony właścicieli lasu do przedstawicieli urzędu jest zrozumiała, jeżeli pamięta się o różnych,nazwijmy to aferach, związanych wpierw z ochroną wilków a dzisiaj z polowaniami licencyjnymi na nie. W przypadku wilków w Skanii podobne polowania im na razie nie grożą,natomiast może być wokół nich gorąco, gdy zasmakuje im bydło domowe.
Miejmy nadzieję, że będą ograniczać się do saren i dzików, których przecież w Skanii nie brakuje. (W poniższym linku pokazano wcześniejsze, zimowe zdjęcie.)
Źródło: https://www.svd.se/skanska-vargar-kan-ha-fatt-sex-valpar
Łosie – część bioróżnorodności lasu, która jest znienawidzona przez gospodarkę leśną.
Czy łoś należy do bioróżnorodności? To uzasadnione pytanie, jeżeli weźmie się pod uwagę masową kampanię przeciwko „karmieniu się lasem” przez łosie. Pytanie można zadać również na tle sytuacji, że np. wilki i niedźwiedzie mogą zjadać zarówno zwierzęta domowe, jak i zwierzynę dziką bez protestów krytyków łosia. W takich przypadkach jest to naturalne, ponieważ drapieżnik musi oczywiście jeść, aby przeżyć. Podobnie zresztą jak i łoś. Jelenie i sarny również żywią się „lasem” i jest to również problem ale łoś wydaje się być obiektem nienawiści numer jeden.
Uważam, że zarządy wielkich przedsiębiorstw leśnych, np. Sveaskog, są wprowadzane w błąd przez niektórych urzędników, zarówno tych swoich jak i urzędu państwowego do spraw lasów, Skogsstyrelsen. Urzędników, którzy chcą zrobić karierę, podkreślając znaczenie łosia w negatywnej formie przez wyolbrzymianie ilości jego pokarmu w lesie produkcyjnym, ukrywając jednocześnie korzyści, jakie łosie dają temu samemu lasowi, poprzez zgrywanie domieszek liściastych, usuwanych w przeciwnym przypadku przez robotników w czyszczeniach leśnych. No i ukrywając dochód jaki niesie za sobą polowanie na łosie.
Nadszedł czas, aby uznać, że łosie są częścią bioróżnorodności lasu i narodowym symbolem o dużej wartości dla branży turystycznej.
Niestety, kwestia łosi wydaje się być również ważniejsza niż debata na temat unijnych prób konfiskaty części prywatnych lasów i przekształcenia ich w cmentarzyska leśne. Te właśnie unijne próby powinny sprawić, aby większość właścicieli lasów zapomniała o wszystkich innych sprawach, w tym również o niszczeniu lasu przez łosie.
Jan Eriksson
Jest to list szwedzkiego myśliwego w obronie łosi, który wymaga pewnych wyjaśnień dla polskich czytelników. Myśliwi i obrona łosi przed leśnikami? Trzeba więc dodać że leśnicy i urzędnicy reprezentują szwedzkie lasy państwowe i koncerny leśne, myśliwi natomiast myśliwych i prywatnych właścicieli leśnych, będących również posiadaczami terenów łowieckich i praw do polowania.
Sveaskog czy Stora Enso ma oczywiście tereny łowieckie, ale stawia w ostatnich latach na wzmożone polowania i niskie populacje łosi. Oraz na lasy sosnowe, niszczone jako uprawy i młodniki przez łosie, twierdzą te firmy.
Prywatni właściciele lasów uważają natomiast że można uprawiać lasy, nawet sosnowe, pozostawiając w nich podrosty liściaste, jarzębinę, osikę, wierzbę iwę i dęba, w skrócie RASE, jako pokarm dla łosia, na którego można polować i mieć z niego dodatkowy dochód.
Tak mniej więcej wygląda zarys aktualnego łosiowego konfliktu w leśnej Szwecji i Jan Eriksson przypomina o znacznie większym, tym związanym z Nowym Zielonym Ładem i Brukselą, pragnącą sterować szwedzką gospodarką leśną. W tym akurat polscy leśnicy państwowi zgadzają się z z nim, chociaż prawdopodobnie nie używają jeszcze określeń typu cmentarzyska leśne.
Problemów związanych z całkowitą ochroną łosia, kraje skandynawskie nie mają. Jak również z uznaniem łosi za zwierzynę łowną.
Oryginalne trofeum myśliwskie.
Uwolnienie dwóch, a w tym konkretnym przypadku jednego z jeleni, zczepionych porożami ze sobą, nie jest łatwym zadaniem. Ryzyko kontuzji jest bardzo duże.
Kiedy Ove Johansson spotkał w lesie w Stamnarede pod Varberg, południowa Szwecja, dwa duże jelenie, zaplątane w sobie porożami, jeden już nie żył, drugi natomiast mógł nadal stać na nogach.
-Uwolnienie jeleni, które utknęły w sobie i odcinanie im poroży piłami jest niezwykle ryzykowne, mówi Owe Johansson. Postanowiłem użyć broni myśliwskiej. Ponieważ jeden z jeleni już nie żył, operacja była ułatwiona, ale trzeba było oddać kilka strzałów, w te części poroża, które poluzowały węzeł. W końcu udało się i uwolniony jeleń pobiegł od razu do lasu.
-Nie wiem, czy moja metoda była właściwa, ale myślę, że zadziałała dobrze i bez ryzyka, że zrobię sobie krzywdę. Poroże tego martwego jelenia zachowam dla siebie. Niewiele osób ma podobne trofeum z pięcioma śladami po kulach.
Źródło: https://www.facebook.com/634113288/posts/10161632505443289/
Wilki w Berlinie.
W Berlinie zadomowiła się wataha sześciu wilków. Zwierzęta poruszają się w rezerwacie przyrody zaledwie 30 kilometrów od absolutnego centrum Berlina, Alexanderplatz. Sytuację w sześciomilionowym Berlinie można porównać do stada wilków osiedlających się na jednej z wysp jeziora Mälaren w Sztokholmie w pobliżu Drottningholm, zamku królewskiego.
Wataha wilków znajduje się na zachód od Berlina, między Spandau i Poczdamem a autostradą 10, donosi Jagderleben.
Teren ten nazywa się Döberitzer Heide i jest częściowo ogrodzony wysokim płotem elektrycznym. Żyją tam żubry i konie Przewalskiego. Ogrodzenie ma jednak bramy wahadłowe, dzięki którym zwierzyna wielkości jeleni może wchodzić czy wychodzić i z tego przejścia skorzystała także para wilków z czterema młodymi.
Rzeczniczka fundacji Heinza Sielmanna, zarządzającej terenem, Nora Künkler, potwierdza, że wilki przebywają w rezerwacie już od jakiegoś czasu, ale nie ma informacji, aby zaatakowały żubry czy dzikie konie. Poza rezerwatem zostały zabite jednak owce i kozy.
-Wilki są pod pewnym nadzorem, ponieważ chcemy sprawdzać, jak będzie kształtować się ich obecność w rezerwacie, mówi ona.
Zdjęcie: angus