Nie wycinajmy swoich lasów, zastrajkujmy!
Czasopismo Skogen w ostatnim numerze 10/2021 postawiło pytanie, skierowane do swoich czytelników, prywatnych, indywidualnych właścicieli lasu w Szwecji, tych posiadających prawie połowę szwedzkich lasów, a dokładnie 13.258.000 ha na ogólną powierzchnię 27.264.000 ha. (Skogsdata 2020, w tym przypadku nie obejmuje lasów brzozowych Gór Skandynawskich, które zaokrąglają ogólną szwedzką powierzchnię leśną do 28 mln ha.)
Pytanie było proste: Czy właściwa byłaby odmowa przeprowadzania prac zrębowych i nasz strajk?
Pytanie było też zrozumiałe w świetle szczytowych cen na wyroby tartaczne na całym świecie, co rzadko odzwierciedla się w cenach na surowiec tartaczny, proponowanym szwedzkim właścicielom lasów.
Odpowiedzi były zdecydowanie na Tak, aż 78% respondentów było za strajkiem.
Zacytuję kilku:
-Tak, ale nazwijmy to przeczekaniem. Nie lubię słowa „strajk”.
-Tak, mamy najniższe ceny w Europie za swój surowiec. (Tutaj muszę zaznaczyć że interesując się tematyką szwedzkiej gospodarki leśnej już od dobrych kilku lat, nigdy nie zetknąłem się z dobrą analizą porównawczą cen za surowiec drzewny w Szwecji i w Europie, tak że podobne zdanie, mocno tutaj popularne, raczej nie jest podbudowane konkretnymi danymi. TC)
-Tak, to najlepszy sposób na nacisk na przemysł i jego przedstawicieli.
-Tak, zyski domów handlowych powinny dotrzeć do nas, do lasu.
-Tak, zwłaszcza po tym jak dyrektor SCA powiedział, że my właściciele lasu czujemy się najlepiej gdy mamy stałe ale niskie ceny.
-Tak, ale jednak dalej sami zapewniamy dużą podaż, skoro cena nie wzrasta pomimo dużego popytu.
A odpowiedzi na Nie, te 22% przeciwko strajkowi?
-Nie, wzrost i spadek cen jest normalny w gospodarce leśnej, preferujemy stabilność w polityce cenowej.
-Nie, przecież nie musisz zgadzać się na pierwszą ofertę kupca.
-Nie, jako członek zrzeszenia Södra i tak otrzymam część rocznego zysku (zrzeszenie leśne Södra jest właścicielem tartaków i zakładów ścieru drzewnego. TC)
-Nie, czekając za długo z wyrębem mogę doczekać się urzędników z Naturvårdsverket (odpowiednik GDOŚ. TC) którzy zrobią z mego lasu rezerwat przyrody.
-Nie, przemysł ma swoje no i państwowe lasy, na przeczekanie strajku.
W tym samym numerze Skogen mamy interesującą wypowiedź partnera Fredrika Reutera w Skogsforum, Torbjörna Johnsena, w artykule autorstwa Karin Lepikko.
”Wszędzie mówi się o wysokich cenach, ale dotyczy to tylko produktów z drewna, a nie tego co właściciel lasu otrzymuje za swój surowiec.”
Torbjörn Johnsen daje kilka prostych rad:
-Czekajmy. Mamy ten plus że nie musimy, jak rolnik, zbierać plonów co roku.
-Rozmawiajmy z kupcami surowca spokojnie, bez pośpiechu, stawiajmy ich naprzeciw siebie. Ceny za produkty drzewne biją rekordy, ale nie u nas. Ceny za surowiec osiągają zaledwie poziom z roku 2018 a przecież nasze koszty ciągle rosną.
-Nie słuchaj tych, którzy mają interes w mówieniu o bliskiej obniżce cen w USA. Dzisiejsze problemy, takie jak brak kontenerów, rekordowo wysokie ceny frachtu, surowców i energii są prawdziwe, ale ceny produktów z drewna bynajmniej nie spadają, a jeżeli spadną to z bardzo wysokiego poziomu. Kupcy mają możliwości podwyższenia cen za nasz surowiec.
-Nie sprzedawaj tartacznego świerka/sosny za cenę poniżej 1000 kr/m3 (450 zł).
I tutaj, wbrew temu ci napisałem powyżej, czasopismo ATL pisze o cenach za surowiec drzewny w Europie, porównując je do szwedzkich.
„W Europie Wschodniej w drugim kwartale tego roku, ceny za surowiec drzewny wzrosły o 60-70%, podczas gdy w tym samym okresie ceny w Szwecji wzrosły o tylko 4%. Zwiększony popyt na tarcicę doprowadził do wyższych cen za surowiec, zarówno w Ameryce Północnej, jak i w Europie, w drugim kwartale tego roku. Największy wzrost zanotowano w Kolumbii Brytyjskiej oraz w Europie Wschodniej. (Tu trzeba pamiętać że mówiąc o tej Wschodniej, Szwedzi mają często na myśli również i Polskę… TC)
Doprowadziło to do tego, że europejski wskaźnik cen tarcicy osiągnął najwyższy w historii poziom, o 35 procent wyższy niż w drugim kwartale ubiegłego roku.
Tłem jest fakt, że inwazje owadów i huragany w 2017 i 2018 roku, doprowadziły do nadpodaży drewna i najniższych cen od 20 lat. W 2020 roku ceny zaczęły rosnąć, a brak świeżego drewna wysokiej jakości w połączeniu z dużym popytem i gospodarczym wychodzeniem z Covid, spowodował gwałtowny wzrost cen za surowiec w pierwszej połowie 2021 roku.
Największy przyrost cen nastąpił na Łotwie, w Czechach oraz w Polsce i we wschodniej i środkowej Europie ceny były średnio o 60–70 proc. wyższe niż rok wcześniej. Według The World Resources Institute, WRI, w Austrii i Niemczech ceny wzrosły o 40-50 proc.
Wzrost cen drewna w Europie i Kolumbii Brytyjskiej przyczynił się do wzrostu indeksu WRI dla światowych cen drewna, do najwyższego poziomu od siedmiu lat po wzrostach przez pięć kolejnych kwartałów.
W Szwecji oficjalne statystyki cenowe Szwedzkiej Agencji Leśnej, Skogsstyrelsen, podają wzrost o 4% w przypadku drewna sosnowego i 9% w przypadku drewna świerkowego, liczony od przełomu roku 2019/2020 do przełomu roku 2020/2021, a więc bardzo nieśmiały w stosunku do pozostałej Europy”
Głównym powodem takiego stanu rzeczy, mówi Torbjörn Johnsen, jest to, że szwedzki rynek drzewny jest nastawiony na celulozę i papier, a szwedzki przemysł leśny jest bardzo dobrze zorganizowany i decyduje o wszystkich cenach.
Czytając w ATL o przyroście cen surowca drzewnego w Polsce w roku 2021, zastanawiałem się jak to ma się do faktu że 80% tego surowca, sprzedawanego przez monopolistę Lasy Państwowe w roku 2021, zaklepane już było według stałych cen, ustalonych w roku 2020. Logicznie więc biorąc, to Lasy Państwowe nic lub niewiele zyskały i zyskują na tym wzroście cen, opisywanym przez czasopismo ATL.
Kto więc przyczynił się do wzrostu cen surowca drzewnego w Polsce w roku 2021, skoro nie mogły to być Lasy Państwowe? Albo te pozostałe 20% surowca sprzedanego na wolnym rynku przez LP osiągnęło niebotyczne ceny? Wygląda w każdym razie na to, że rynek leśny w Polsce dopasował się do europejskich cen surowca drzewnego bez pomocy Lasów Państwowych no i lepiej niż ten szwedzki.
Z tym zgadza się ogłoszenie, aktualne, bynajmniej nie z cennika nadleśnictw, znalezione na sieci, o treści:
„Sprzedam sosnę, dł. 4 i 12m, śr. 25-45cm. Cena: 600zl /m3. Loco: cały kraj”
(600 zł=1290 kr)
Bardzo dobrze i klarownie opisał aktualną sytuację polskiego rynku leśno-drzewnego Pan Rafał Chudy w niedawnym tekście na Monitorze Leśnym.
Tytuł mówi wszystko: Lasy Państwowe dyskryminują swoich kontrahentów i łamią prawo konkurencji.
Tracąc przy okazji okazję do zarobku i wykorzystania wzrostu cen na rynkach światowych, można dodać. Oraz tłumacząc się przed polskim rynkiem drzewnym z zarzutów że ten wzrost cen na rynkach światowych jest ich wina.
Dużo można powiedzieć o Lasach Państwowych, ale przypisywanie im aż tak dużych wpływów na światowy rynek drzewny jest lekką przesadą.
A ten polski chyba zapomniał że działa w Unii Europejskiej i nawołuje do łamania zasad konkurencji obowiązującej w Unii, łamania na podobnych zasadach co czynią Lasy Państwowe ze swoimi zasadami sprzedaży drewna.
Oraz wchodzi na wojenną, handlową ścieżkę z Chinami, którym całkowicie legalnie inne firmy przemysłu drzewnego, te nie spod znaku i sztandarów Państwowej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego, reprezentującej „aż” 2% polskich firm drzewnych, sprzedały podobno kilka mln m3 nieprzetworzonego drewna okrągłego. Zamiast sprzedać tym 150 firmom w PIGPD.
Skandal. Czas na kolejną wojnę opiumową, panowie z PIGPD.
Albo raczej wymachiwanie szabelką w imię narodowych no i przy okazji własnych interesów.
Czytaj również: Czy wycinamy swoje lasy z przyzwyczajenia i szablonowo?
Zdjęcie: sing