Mały poradnik dla wrogów Lasów Państwowych, tych z Warszawy czy Wiednia oraz przyjaciół Lasów Państwowych, tych z Bieszczad.
Występują:
Przyjaciel – Lasy Państwowe
przyjaciel – ludność Bieszczad
Przyjaciel/przyjaciel – Lasy Państwowe jako ludność Bieszczad
wróg – WWF, Greenpeace, Warszawa, Wiedeń, przemysł szwedzki, ekoterrorysta i ekooszołom i co tam jeszcze Przyjaciel z Krosna zapoda
Co powinien robić wróg Lasów Państwowych?
– powinien zająć się swoim podwórkiem, które jako te warszawsko-wiedeńskie powinno leżeć daleko poza podwórkiem bieszczadzkim administrowanym przez Przyjaciela, natomiast przyjaciel może i powinien zająć się swoim i Przyjaciela podwórkiem, tym ostatnim najchętniej za darmo lub w ostateczności tanio.
– nie powinien wchodzić z butami na podwórko Przyjaciela, natomiast przyjaciel może i powinien, najchętniej w obuwiu roboczym
– nie powinien uparcie żądać powstania Parku czy Rezerwatu na podwórku Przyjaciela, natomiast przyjaciel powinien i to bezwględnie wznosić okrzyki precz z Parkiem Precz z rezerwatem, tymi oczywiście na podwórku Przyjaciela
– nie powinien wątpić w zgodne z prawami natury gospodarowanie przez Przyjaciela na swoim podwórku, w czym wątpliwości nie okazuje przyjaciel, wierzący w prawa natury Przyjaciela oraz przy okazji w swoje
– nie powinien wątpić że przyjaciel pracujący w podwórkowym lesie Przyjaciela jak i Przyjaciel zarządzający tym podwórkiem chroni przyszłe Parki i Rezerwaty na tymże podwórku. Bieszczadzki przyjaciel nie ma takich wątpliwości, zwłaszcza ten będący zarazem Przyjacielem
– nie powinien być ekoterrorystą chociaż wtedy przyjaciel nie miałby się od czego odcinać a Przyjaciel przed czym ostrzegać
– nie powinien być ekooszołomem chociaż wtedy nie miałby kto oszałamiać Przyjaciela i ich przyjaciela, propagując terrorystyczne Zasady Hodowli Lasu rodem z Wiednia
– powinien unikać propagowania swojej terrorystycznej zasady Nic u Was bez nas, natomiast przyjąć do wiadomości zdrową zasadę przyjaciela Nic u Nas bez Nas, wiedząc że u bieszczadzkiego przyjaciela i tak obowiązuje w gruncie rzeczy zasada jego Przyjaciela – Nic u Was przyjacielu bez Nas Lasów Państwowych
– nie powinien urządzać życia przyjacielowi bo on ma go już urządzone przez swego Przyjaciela lub Przyjaciela/przyjaciela
– powinien zaadoptować dziecko przyjaciela bieszczadzkiego lub Przyjaciela/przyjaciela, np. córkę leśniczego, zamiast jakiejś tam pantery śnieżnej spoza Bieszczad,
– Nie powinien robić zadymy w lasach zarządzanych przez Przyjaciela, czego nie czyni przyjaciel
– nie powinien odczuwać bólu z powodu zadymy wyrządzonej przez siebie w lasach Przyjaciela, co odczuwa przyjaciel a zwłaszcza Przyjaciel/przyjaciel
– powinien sprawdzić słowa Przyjaciela/przyjaciela twierdzącego że przemysł szwedzki poleciał w dół a polski poszedł do góry co jest z kolei oczywiste i jasne dla przyjaciela
– przy okazji powinien zwątpić w logikę idącego na dno szwedzkiego przemysłu meblowego no bo jak coś nieegzystującego ma iść na dno i przyjąć podobnie jak przyjaciel logikę wiedzy Przyjaciela/przyjaciela opartą na przekonaniu że jak polski przemysł meblarski idzie w górę to na dół powinien iść inny przemysł, najchętniej ten szwedzki, nawet nieistniejący
– powinien zastanowić się nad reprezentowaniem przez Ikea szwedzkiego przemysłu meblarskiego jak i w ogóle przemysłu szwedzkiego jak i w ogóle Szwecji, o czym przekonany jest przyjaciel podparty wiedzą Przyjaciela/przyjaciela któremu odpowiada mianowanie Ikei oraz WWF jak i Greenpeace na głównych sprawców swoich bieszczadzkich kłopotów zapominając jakby że już od półwiecza jego wróg w postaci Ikei oparty jest na polskim przemyśle meblarskim jak i na polskich lasach zarządzanych przez Lasy Państwowe
Ale nawet wróg Lasów Państwowych, ten warszawsko-wiedeński, musi przyznać że jego adwersarz, bieszczadzki przyjaciel Lasów Państwowych, potrafi dobrze i umiejętnie pielęgnować zarówno przyjaźń do swego Przyjaciela, Lasów Państwowych jak i „ekoterroryzm” oraz „ekooszołomstwo” swojego warszawsko-wiedeńskiego wroga.
Bieszczadzki przyjaciel Lasów Państwowych ma w ręku karty atutowe, prawdziwego szlema a w rękawie kilka dżokerów.
Wróg Lasów Państwowych chce go przekonać i nakłonić do współpracy odsłaniając przemilczany do tej pory talent jego Przyjaciela do prowadzenia swoistej pod względem ekonomicznym leśnej gospodarki bieszczadzkiej.
Tak jakby było to tajemnicą dla bieszczadzkiego przyjaciela Lasów Państwowych, zwłaszcza tego będącego zarazem przyjacielem jak i Przyjacielem.
Tak jakby bieszczadzki przyjaciel Lasów Państwowych nie wiedział że taki talent Przyjaciela przynosi mu znacznie większe korzyści gospodarcze niż gospodarka wroga Lasów Państwowych oparta na niezdrowym dla Bieszczad balansie i bilansie plus kontra minus.
Scenariusz sztuki teatralnej rozgrywany w Bieszczadach w której padają żądania „ekoterrorystów” i „ekooszołomów”, żądania stworzenia nowych rezerwatów ochrony przyrody na terenach Lasów Państwowych, jest bardzo zachęcający do rozegrania przez gminy wielu regionów Polski w których położone są lasy państwowe zarządzane przez Lasy Państwowe.
Mogą Bieszczady jako przyjaciel Lasów Państwowych korzystać z dobrodziejstw Funduszu Leśnego aby przebić żądania warszawsko-wiedeńskich „ekoterrorystów” i „ekooszołomów” to dlaczego nie możemy i my spróbować?
Przecież bierzemy tylko przykład z Hajnówki, wydaje się poza tym mówić bieszczadzki przyjaciel Lasów Państwowych.
Zaczynam podziwiać talenty rozgrywania przez polskie samorządy i gminy leśne swoich adwersarzy – gospodarki leśnej i ochrony przyrody.
Kto da więcej albo pokaż swoje karty mówią one Lasom Państwowym. Zawsze możemy wyciągnąć z rękawa dżokera i nasłać na was. Że z Warszawy lub Wiednia? Tym lepiej.
Nadeszły dobre czasy dla ”ekoterrorystów” i ”ekooszołomów”. Są potrzebni.
Byleby przy okazji i przyroda na tym zyskała.
Zdjęcie: gnesta