Majowy przegląd przyrodniczo-łowiecki.

Majowy przegląd przyrodniczo-łowiecki.

Wilk, który zaatakował bydło, został zastrzelony zgodnie z paragrafem 28.

Wilk zaatakował młode byczki na pastwisku w Visnums-Kil, w gminie Kristinehamn, w województwie – län – Värmland, położonym w środkowo-zachodniej Szwecji.

Rolnik, właściciel stada, próbował odstraszyć wilka, stojąc między zwierzętami a wilkiem i krzycząc. Wilk nie reagował i podchodził coraz bliżej stada z innej strony.

W sumie rolnik podjął trzy próby odstraszenia i przy ostatniej oddał dwa pierwsze strzały odstraszające, a następnie dwa strzały w kierunku zwierzęcia, co zakończyło się jego śmiercią.

Wilk był samcem i ważył około 40 kg.

Źródło: https://svenskjakt.se/start/nyhet/varg-angrep-notdjur-skots-enligt-paragraf-28/

Paragraf 28 szwedzkiej ustawy łowieckiej pozwala rolnikom na tego typu obronę swoich stad i opisałem go bardziej szczegółowo w listopadzie poprzedniego roku w https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=pfbid0dus6wxwz6oidbEVJpBKoQXdLSHawKK1vspe5U2474xFp29UQ1hcht4rkEhRctRBrl&id=193824924057726

Pomimo dosyć jasnych warunków prawnych, jest na ogół stosowany bardzo restrykcyjnie i szwedzcy hodowcy bydła nie mają najlepszego zdania o jego efektywności.

W tym opisanym przypadku policja i urzędnicy Länsstyrelsen (Urząd Wojewódzki) potwierdzili jednak prawidłowe przestrzeganie prawa przez rolnika.

Związek łowiecki, Svenska Jägarförbundet, pytał swoich członków o łosia – koncerny leśne zażądały podzielenia się z materiałem.

Szwedzka populacja łosi jest opisywana jako będąca w stanie swobodnego spadku i opisywaliśmy na Monitorze Leśnym aktualną sytuację w https://www.forest-monitor.com/pl/szwedzka-populacja-losi-maleje/, dalej w https://www.forest-monitor.com/pl/dziesiec-sugestii-jak-chronic-szwedzka-populacje-losi/ czy w https://www.forest-monitor.com/pl/wiecej-pokarmu-dla-losia-recepta-na-wspolzycie-z-ludzmi/.

W związku z obecną sytuacją Svenska Jägarförbundet rozpoczął projekt Forum Älgjakten (Polowania na łosie), w którego członkowie związku zostali poproszeni o wypełnienie ankiety.

-Już sam fakt, że otrzymaliśmy 15.234 odpowiedzi świadczy o tym, jak ważne jest pytanie. Nigdy nie spotkaliśmy się z tak liczną reakcją, nawet w kwestii wilka, mówi Daniel Ligné, krajowy konsultant ds. łowiectwa w Svenska Jägarförbundet.

Ale nie tylko członkowie Svenska Jägarförbundet podeszli do sprawy poważnie.

-Skontaktowało się z nami kilka stowarzyszeń właścicieli lasów oraz, przede wszystkim, duże koncerny leśne.

-Czego dotyczyły ich reakcje? pyta reporter.

– Z jednej strony domagali się dostępu do materiału, na co odpowiedzieliśmy oczywiście odmownie. Z drugiej strony było sporo pytań o tzw. „ukryty cel”, pytań być może naturalnych, gdy pracuje się w koncernie, ale niezrozumiałych dla stowarzyszenia, organizacji członkowskiej.

Liczba odpowiedzi na ankietę była większa niż oczekiwano, co oznacza również, że jej analiza potrwa nieco dłużej.

Główne punkty widzenia są jednak już widoczne. Respondenci byli niezadowoleni z liczby i jakości populacji łosi.

Zupełnie nie wierzą w Äbin, czyli w corocznie przeprowadzaną przez urzędników Szwedzkiej Agencji Leśnej, Skogsstyrelsen, inwentaryzację szkód wyrządzanych przez łosie w uprawach i młodnikach. Jest ona zawyżana, zdaniem myśliwych, aby wymuszać przez właścicieli leśnych terenów łowieckich większe odstrzały łosi.

Populacja łosi przeżywa kryzys i duże drapieżniki go powiększają na terenach na których się znajdują.

-Takie wyniki naszej ankiety są zupełnie nie szokujące i ostrzegaliśmy przed tym w kampanii Save the Moose. Widzieliśmy to wyraźnie w lesie w czasie polowania ostatniej jesieni. Wielu myśliwych przyjechało na polowania do Norrland (północna Szwecja,TC), ale nie byli nawet bliscy zobaczenia łosia. Jest oczywiste, że sytuacja nie jest dobra, mówi Daniel Ligné.

Źródło: https://svenskjakt.se/start/nyhet/forbundet-fragade-medlemmar-om-alg-skogsbruket-kravde-fa-materialet/

Nowe badania: Ilość paszy jest kluczowa dla zmniejszenia w lasach szwedzkich uszkodzeń sosny od jeleniowatych.

Niedawno zakończone zostały dwa sześcioletnie projekty badawcze, Beyond Moose oraz Governance, finansowane przez Szwedzką Agencję Ochrony Środowiska, Naturvårdsverket.

-Wyniki badań są cenne zarówno w perspektywie krótkoterminowej w bieżących zadaniach rządowych dotyczących zwierzyny łownej oraz lasów jak i w przyszłym krajowym planie zarządzania populacją łosia.

Ważne jest przyjęcie dłuższej perspektywy, gdy zarządzanie populacjami jeleniowatych przechodzi od gospodarki jednogatunkowej do wielogatunkowej, mówi Urban Johansson, kierownik Działu Analizy Dzikiej Przyrody w Szwedzkiej Agencji Ochrony Środowiska.

Kilka kwestii jest istotne. Zarządzanie wielogatunkowe staje się coraz ważniejsze i współpraca w ramach zarządzania wymaga poprawy.

Ilość paszy, zwłaszcza roślin z rodziny wrzosowatych (Ericaceae Juss.) ma decydujący wpływ na wielkość szkód w wypasania czy zgryzaniu sosny.

Jedną z sugestii naukowców jest przegląd obecnych metod monitorowania, na przykład mocno krytykowanej inwentaryzacji Äbin.

-Kiedy zaczynaliśmy kilka lat temu pracę w projekcie Beyond Moose, koncepcja zarządzania wielogatunkowego była dyskutowana, ale równocześnie wiele osób miało wątpliwości. Dziś uważam że wszyscy w zarządzaniu zwierzyną łowną dostrzegają znaczenie skupienia się zarówno na ilości paszy, jak i na całej społeczności zwierząt kopytnych, mówi w komunikacie Fredrik Widemo, naukowiec ze Szwedzkiego Uniwersytetu Rolniczego, SLU.

Inna propozycja dotyczy grup kierowniczych, które powinny opracować strategie rozwiązywania problemów i współpracy.

-Członkowie administracji  zarządzania populacji łosiami, Älgförvaltningsgrupp och Älgförvaltningsområden, potrzebują wsparcia nie tylko w radzeniu sobie z wyzwaniami ekologicznymi, ale także w interakcjach społecznych w grupach o sprzecznych interesach, mówi Camilla Sandström z Uniwersytetu w Umeå.

Źródła: https://svenskjakt.se/start/nyhet/ny-forskning-mangden-foder-avgorande-for-att-minska-skador-pa-tall/

https://www.naturvardsverket.se/om-oss/publikationer/7100/978-91-620-7108-0/

Międzynarodowi naukowcy zbadają wielkość populacji wilków w Szwecji.

Szwedzka Agencja Ochrony Środowiska, Naturvårdsverket,  zaangażowała dwóch badaczy działających na arenie międzynarodowej do analizy tzw. wartości referencyjnej dla wilków, czyli minimalnej liczby wilków, która musi istnieć w Szwecji, aby spełnić wymogi UE. Pytanie, na które muszą odpowiedzieć, brzmi: czy wartość referencyjna może wynosić od 170 do 270 wilków, lub więcej?

Rząd zlecił Szwedzkiej Agencji Ochrony Środowiska dokonanie przeglądu wartości referencyjnej dla szwedzkiej populacji wilków.

W 2019 roku Szwecja zgłosiła 300 wilków jako wartość referencyjną, czyli liczbę wilków, która musi istnieć, aby spełnić wymagania unijnej dyrektywy dotyczącej gatunków i siedlisk.

(Dla wyjaśnienia – liczna 170-270 wilków to wartość referencyjna ustalona przez szwedzki Riksdag już w roku 2013. Liczba 300 wilków to wartość referencyjna ustalona przez urząd państwowy Naturvårdsverket w roku 2019. Mamy więc tutaj poważny spór o charakterze politycznym – kto decyduje: Posłowie Riksdagu albo rząd i jego urzędnicy? TC)

Następna okazja do zgłoszenia wartości referencyjnej nadejdzie w roku 2025 i Naturvårdsverket zaangażował teraz naukowców Nicolasa Dussexa z Norwegii i Phila Millera z USA do przeprowadzenia naukowych analiz wartości referencyjnej populacji wilka w Szwecji.

-Analizy, które mają być przeprowadzone w ramach zadania, muszą zachować wysoką jakość naukową i obiektywizm, dlatego zatrudniliśmy dwóch niezależnych badaczy, którzy je przeprowadzą. Przeanalizują oni, czy minimalna liczba wilków może wynosić od 170 do 270 osobników, a jeśli tak, to na jakich warunkach, mówi Hanna Dittrich Söderman, kierownik projektu w Naturvårdsverket.

Raporty wstępne naukowców muszą zostać zweryfikowane naukowo, aby wiosną 2024 roku stać się raportem końcowym. Szwedzka Agencja Ochrony Środowiska musi go zgłosić rządowi w październiku 2024 roku.

(Jest to interesująca inicjatywa, mająca na celu zakończenie długoletniego sporu o kompetencje w tym temacie pomiędzy rządem, czyli urzędnikami Naturvårdsverket a posłami Riksdag. Tutaj ciekawostką jest fakt,  że zarówno zwolennicy ochrony dzikich zwierząt jak i myśliwi, hodowcy zwierząt czy Saamowie nie okazują specjalnego zaufania do podobnych badań. TC)

Źródło: https://svenskjakt.se/start/nyhet/internationella-forskare-sk a-utreda-vargstammens-storlek/

Ostrzeżenie: nie karm ani nie strzelaj do żebrzących szopów.

Dział ds. gatunków inwazyjnych Svenska Jägarförbundet, rozpoczął tegoroczne wypuszczanie na wolność szopów praczy.

Mieszkańcy Norr- i Västerbotten, w północnej Szwecji, proszeni są o zachowanie ostrożności, jeśli zobaczą takiego szopa, określonego nazwą Judasz.

Szopy były hodowane na fermach futrzarskich w Finlandii i może minąć około tygodnia, zanim odzyskają swoje dzikie zachowanie.

Do tego czasu mogą początkowo szukać ludzi, aby żebrać o jedzenie, pisze Svenska Jägarförbundet.

Osobom, które natkną się na te wyposażone w nadajniki zwierzęta, zaleca się, aby ich nie karmiły. Myśliwi są również proszeni, aby nie strzelać do „nieustraszonych szopów z nadajnikami”.

Szopy „judasze” są wypuszczane przyrodę w celu przyciągania dzików szopów, na które się następnie poluje w celu zwalczania gatunków inwazyjnych. Ta metoda walki z populacją szopów praczy w Finlandii i Szwecji ma duże sukcesy.

Źródło: https://svenskjakt.se/start/nyhet/uppmaning-mata-eller-skjut-inte-tiggande-mardhundar/

Myśliwi mogą być zmuszeni do płacenia za kontrole używania śrutu ołowianego.

Szwedzkie Ministerstwo Klimatu i Gospodarki (Szwecja ma od 1 stycznia 2023 ministra klimatu i środowiska, ale zaszeregowanego  do Ministerstwa Klimatu i Gospodarki), sporządziło memorandum z propozycjami, w jaki sposób rozporządzenie UE dotyczące śrutu ołowianego i szwedzki zakaz używania ołowiu powinny zostać skoordynowane w tekście rozporządzenia.

Podsumowując, wniosek oznacza, że ​​części szwedzkiego zakazu, które wykraczają poza rozporządzenie UE, zostaną utrzymane, a części, które się pokrywają, zostaną skoordynowane.

Wiosną tego roku projekt Ministerstwa Klimatu i Gospodarki  dotyczący nowego tekstu rozporządzenia, trafił do konsultacji i teraz, gdy Svenska Jägarförbundet przedstawił swoje stanowisko, zwraca się uwagę na fakt, że myśliwi mogą zostać zmuszeni do uiszczenia opłaty, jeśli staną się przedmiotem kontroli inspektorów ochrony środowiska, zatrudnionych przez gminy.

(Szwedzki podział administracyjny jest dwustopniowy: gminy (kommuner) i województwa (län). Mamy więc w Szwecji 290 gmin i 21 województw. TC)

W memorandum Ministerstwa proponuje się rozszerzenie odpowiedzialności nadzorczej gmin „tak, aby mogły sprawdzać, czy jest przestrzegany szwedzki zakaz używania śrutu ołowianego podczas strzelania niebędącego polowaniem oraz unijny zakaz strzelania i noszenia śrutu ołowianego podczas strzelania na terenach podmokłych i w ich pobliżu”.

Rząd sądzi, że będzie to wiązało się z dodatkowymi pracami dla gmin i stwierdza, że ​​prace nadzorcze mogą być finansowane z opłat ze wsparciem w rozdziale 27 ust. 1 akapit drugi kodeksu ochrony środowiska.

Svenska Jägarförbundet krytykuje podobne rozwiązanie w odpowiedzi na konsultacje. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby gminy odpowiadały za nadzór, ale związek nie uważa za zasadne wprowadzenia opłat za nadzór nad osobami fizycznymi, myśliwymi, niebędących przecież  przedsiębiorcami. Opracowanie podobnego wniosku jest prawnie niejasne.

Svenska Jägarförbundet ocenia również krytycznie, że rząd w sprawie nowego rozporządzenia nie odnosi się w wystarczającym stopniu do odwróconego ciężaru dowodu, który dotyka myśliwych z unijnym zakazem śrutu ołowianego. Memorandum wspomina jedynie, że może to zostać rozstrzygnięte w przyszłych sprawach sądowych.

Rząd powinien dokładniej przeanalizować, w jaki sposób fakt, że indywidualny myśliwy musi udowodniać, że nie zamierzał używać ołowianego śrutu na terenach podmokłych i w ich pobliżu, jest zgodny ze szwedzką konstytucją.

Svenska Jägarförbundet wychodzi z założenia, że ​​ta część memorandum  nie może być stosowana, ponieważ jest sprzeczna zarówno z konstytucją szwedzką, jak i obowiązującymi przepisami unijnymi, piszą  sekretarz generalny Dag Lidén i prawnik Ola Wälimaa.

Źródło: https://svenskjakt.se/start/nyhet/jagarna-kan-tvingas-betala-for-blyhagelkontroller/

Ratowanie edredonów Morza Bałtyckiego.

Sytuacja jest nagląca i jeśli nic nie zostanie zrobione, wkrótce na Bałtyku nie będzie już edredonów. Kolonie, które jeszcze pozostały, muszą zostać uratowane.

Tak uważa Lucas Wideman, przewodniczący stowarzyszenia przyjaciół Archipelagu Wysp Alandzkich, Skärgårdens vänner.

Nowo upieczony absolwent gimnazjum Öknagymnaiset Marcus Wolter, ma wakacyjną pracę jak mało kto. Na zewnętrznym archipelagu Wysp Alandzkich, na wyspie Båtskären, pilnuje gniazdujące edredony, jaja i młode,  przed drapieżnikami.

-Najważniejsza jest obecność człowieka, żeby odstraszyć bielika, (Haliaeetus albicilla) ale odstraszam też wrony i buduję schronienia nad otwartymi gniazdami edredona, aby ptaki miały jakąś ochronę, mówi przez telefon Marcus.

Populacja edredona spada prosto w dół, uważa  Lucas Wideman.

-Sytuacja z edredonami pogorszyła się od lat 90-tych poprzedniego wieku i szczególnie źle jest na archipelagu zewnętrznym. W dużych rezerwatach przyrody, gdzie wcześniej gnieździły się tysiące edredonów, obecnie nie ma ani jednego. Edredony zniknęły z większości archipelagu Wysp Alandzkich i nie sądzę, aby gdzie indziej na Morzu Bałtyckim było lepiej.

Pięć lat temu stowarzyszenie rozpoczęło dyskusję oraz prace w celu, czy i co można zrobić, aby ułatwić hodowlę edredonów, aby więcej piskląt wykluło się i stało się ptakami latającymi.

-Uzyskaliśmy dostęp do istniejącej kolonii edredonów i zrobiliśmy wszystko, co można sobie wyobrazić w formie działań na rzecz ochrony dzikiej przyrody, aby zbadać, co przynosi największy efekt. Chcieliśmy opracować metody ochrony pozostałych kolonii edredonów, mówi Lucas Wideman.

Od razu ustalono, że nadrzędnym problemem jest drapieżnictwo.

Edredon jako gatunek może mieć inne problemy, takie jak np. choroby, ale znaczy to niewiele w kontekście drapieżnictwa.

-Chodzi o drobne problemy, które nie mają znaczenia dla już martwego i zjedzonego ptaka, mówi Lucas Wideman, który uważa, że spadek nie wynika z faktu, że coś złego dzieje się z edredonem. W tym przypadku chodzi wyłącznie o wysokie drapieżnictwo.

Rozwiązanie polega na ochronie edredona przed drapieżnikami na wszystkich etapach hodowli – od budowy gniazda, przez złożenie jaj, wysiadywanie i wyjście młodych na wodę.

Według Lucasa Widemana bielik nie jest jedynym problemem, ale największym.

-Jest to błędne koło, w którym ogromna liczba bielików na Wyspach Alandzkich oczyszcza kolonie edredonów. Jaja i pisklęta, których bielik nie zabiera, są następnie zabierane i zabijane przez wrony oraz kruki, które czekają na swój czas, podczas gdy orzeł wystrasza ptaki z gniazda.

Lucas Wideman opisuje, jak sprawy mają się na Båtskären, czterech wyspach zewnętrznego archipelagu Wysp Alandzkich, gdzie robią wszystko, co w ich mocy, by chronić edredony przed drapieżnikami.

-W zeszłym roku naliczyliśmy na wyspach 220 gniazd edredonów. Liczbę piskląt bardzo trudno określić, ponieważ wylęganie odbywa się przez długi okres czasu, kiedy pierwsze pisklęta już są na morzu, a z jaj wykluwają się następne, ale w ciągu jednego dnia naliczyliśmy 358 piskląt.

Celem jest, aby każde gniazdowanie zakończyło się średnio jednym pisklęciem, a biorąc pod uwagę liczbę ptaków, które wychodzą na wodę, Lucas Wideman uważa, że ​​im się to udaje.

-Możemy porównać z Lågskär, które jest w zasięgu wzroku Båtskären. Jest tam najważniejsza i największa kolonia edredonów w Finlandii i być może na Morzu Bałtyckim z tysiącami lęgowych edredonów. W ostatnich latach bieliki i inne drapieżniki zjadały prawie każde młode i bez naszych wysiłków jest prawdopodobne, że na Båtskären nie przeżyłyby żadne młode.

Lucas Wideman zaleca innym, którzy czuwają nad ptakami morskimi Morza Bałtyckiego, aby zrobili to samo, co jego stowarzyszenie – należy poszukać jakiejkolwiek jeszcze żywej kolonii edredonów i zrobić wszystko, co możliwe, aby ochronić ptaki.

Ale aby uratować edredon, trzeba czegoś więcej niż tylko stać na straży na wyspach.

-W perspektywie krótkoterminowej sytuacja jest na tyle poważna, że ​​jeśli pozostałe kolonie edredonów nie zostaną objęte ochroną, grozi nam całkowity brak edredonów w Bałtyku. Dlatego należy je chronić wszelkimi dostępnymi środkami, również polowaniami na bieliki.

-Na Wyspach Alandzkich i w archipelagu fińskim należy też wytępić jenoty azjatyckie i norki amerykańskie. Są to gatunki inwazyjne, które nie współpracują z ptakami morskimi gniazdującymi na ziemi i muszą zostać zredukowane do zera. Po szwedzkiej stronie należy zlikwidować norki.

I dodaje kontrowersyjne, dla Polaka, uwagi:

-Należy zaktualizować i opracować  plan zarządzania populacją bielika, w którym należy ocenić rolę ptaków w ekosystemie. Praca z bielikami zakończyła się sukcesem, ale ścisła ochrona, jaką bielik ma przez ostatnie 40 lat, musi zostać zrewidowana, jeśli mamy ocalić edredona przed wyginięciem.

Populacja bielika na Wyspach Alandzkich jest wielokrotnie liczniejsza niż w pozostałej części Finlandii i Szwecji i jego ekstremalne zagęszczenie wyjaśnia, dlaczego bielik jest tak dużym problemem dla gniazdujących edredonów.

Źródło: https://svenskjakt.se/viltvard/pa-vakt-for-att-radda-ostersjons-ejdrar/

Odstrzał bielików jest dozwolony na Lågskär na Wyspach Alandzkich.

Regionalny rząd Wysp Alandzkich zatwierdził polowanie ochronne na bieliki na Lågskär w archipelagu Wysp Alandzkich. Celem jest ochrona populacji edredonów.

-Celem jest ochrona młodych edredonów, a nie polowanie na bieliki, mówi zarządca gospodarki łowieckiej w rządzie, Robin Juslin.

Propozycja polowań ochronnych została wysunięta pod koniec ubiegłego roku i stowarzyszenia łowieckie Wysp Alandzkich odniosły się do niej pozytywnie, natomiast stowarzyszenie ochrony ptaków Wysp Alandzkich ją odrzuciło.

-Bielik jest chroniony i nie jest powiedziane, że polowanie ochronne rozwiąże problem. Może to mieć jakiś krótkoterminowy efekt, ale wątpliwe jest, czy jest to rozwiązanie długoterminowe, mówił Johan Ekholm, przewodniczący Stowarzyszenia Ochrony Ptaków Wysp Alandzkich, w połowie grudnia ubiegłego roku.

Pomimo sprzeciwu stowarzyszenia, propozycja przeszła na początku maja tego roku i rząd regionalny Wysp Alandskich ją zatwierdził.

Polowanie ochronne może odbyć się między 12 maja a 9 czerwca i łącznie można będzie odstrzelić pięć bielików, pisze czasopismo Nya Åland. Ponadto polowanie musi być ukierunkowane na młode bieliki. 

W zeszłym roku na Lågskär gnieździło się 1.145 edredonów, a przeciętne gniazdo zawiera pięć piskląt.
Bieliki postrzegają pisklęta edredonów jako łatwą zdobycz, a gniazda edredonów są
naturalnym bufetem dla ptaków drapieżnych.

W przeszłości stowarzyszenia łowieckie próbowały straszyć bieliki  dronami i strzałami ostrzegawczymi, ale bez powodzenia.

O tym, że dobra rada jest droga, mówi także minister środowiska Wysp Alandzkich, Christian Wikström. W komunikacie prasowym pisze, że na różne sposoby próbowali chronić edredony – bezskutecznie.

-Nic, czego próbowaliśmy, nie przyniosło efektu na tym etapie gniazdowania, dlatego uważamy, że polowanie ochronne jest jedyną pozostałą opcją, jeśli ma być zapewniona żywotność kolonii edredonów.

(O Wyspach Alandzkich, a ściślej mówiąc o tamtejszych lasach i gospodarce leśnej pisałem w https://www.forest-monitor.com/pl/lasy-na-wyspach-alandzkich/ i być może jest to interesujący temat dla polskich leśników. TC)

Źródło: https://www.hbl.fi/artikel/f27b6a3c-c075-4441-ace7-dc106e990eb2

Zdjęcie: natursidan

Dodaj komentarz