Łowieckie rozmaitości.
Wilk na przedmieściach Sztokholmu.
Wreszcie spełniło się marzenie tych mieszkających z dala od Sztokholmu oraz znacznie bliżej rewirów wilczych. Wilk pojawił się w gminie sąsiedniej do Sztokholmu ,w Handen, w dodatku nie szwedzki, a z Norwegii (w każdym razie oznaczony tam nadajnikiem).
Urząd Wojewódzki – Länsstyrelsen – pisze: Wilk pojawił się na terenie gdzie bardzo dawno nie notowaliśmy obecności dużego drapieżnika, dlatego właściciele bydła powinni sprawdzić jakość swoich ogrodzeń przy pastwiskach.
Problemem jest jednak prawdopodobnie fakt że przy pastwiskach nie ma ogrodzeń chroniących np. owce przed drapieżnikami, bo do tej pory nie było takiej potrzeby.
Zaledwie dzień po tej informacji nadeszła następna o zaatakowaniu przez wilka małego psa, pudla, który, z nim w zębach, zniknął w lesie. Odnaleziono tylko szczątki psa. To było na terenie rewiru wilczego w Kolsva, 150 km na zachód od Sztokholmu.
Ci którzy mieszkają na terenach z wilkami nie mają nic przeciwko kontaktom wilków z psami mieszkańców Sztokholmu. Szczególnie z psami działaczy partii Zielonych.
Texas pozwala na polowanie na dziki z balonów.
Nie tylko na dziki ale i na zdziczałe świnie domowe (feral hogs). Razem ich populacja wzrosła do prawie 2 mln sztuk i są one prawdziwą plagą tego stanu. Senat stanu, po odrzuceniu wniosku o wykładanie trucizn, zgodził się na polowania z balonów i brakuje tylko zgody gubernatora stanu.
Takie polowanie ma duże plusy, mówią jego zwolennicy, jest ciche, cichsze w każdym razie niż to z helikopterów, które były używane do tych celów od roku 2011. No i jest w dodatku znacznie tańsze. Sceptycy zwracają jednak uwagę na trudności z dobrą pogodą no i odpowiednim wiatrem.
Afera kłusownicza w Finlandii.
Zaczęła się od znalezienia przez myśliwego zastrzelonej sarny w lesie koło Jakobstad w środkowozachodniej Finlandii. Policja zaczęła interesować się sprawą i okazało się że podobnych postrzeleń było więcej. Zatrzymano pięć osób, w wieku od 17 do 27 lat. Wszyscy przyznali się do winy.
Polowali oni z samochodu, przy pomocy reflektorów którymi oślepiali zwierzynę. Broń której używali była bronią kalibru 22 z celownikiem optycznym. Nigdy nie kontrolowali i nie poszukiwali zwierzyny ranionej. Od jesieni 2016 do wiosny 2017 upolowali w ten sposób 15 saren, 30 zajęcy i 3 jelenie wirginijskie.
Bardziej kłopotliwe reguły przy podróży z bronią myśliwską do krajów poza UE.
W każdym razie w stosunku do myśliwych szwedzkich i ze strony celników szwedzkich. Prawnik Svenska Jägarförbundet Ola Wälimaa porównuje je do tych z eksportem i importem broni ze Szwecji i do Szwecji.
Cały ten szwedzki problem zaczął się przed kilkoma miesiącami dołączeniem Norwegii do krajów z przepisami o unijnym – UE – przywozie i wywozie broni, co było dużym ułatwieniem dla Norwegów ale przy okazji zrewidowano przepisy o krajach tzw. trzecich. Co dla Szwedów oznacza komplikacje z polowaniami np. na Ukrainie i Białorusi.
Nie jest to pytanie o licencje czy posiadanie broni, mówi Ola, tylko o przepisy dotyczące broni jako bagażu. Interweniowaliśmy jako związek w Urzędzie Celnym.
Populacja szwedzko-norweskich wilków.
Na początku czerwca podał szwedzki Naturvårdsverket (odpowiednik GDOS) cyfry dotyczące inwentaryzacji zimowej wilków szwedzkich i norweskich. O tej metodzie inwentaryzacyjnej pisałem tutaj Szwedzko-norweska metoda inwentaryzacji wilków.
W Szwecji doliczono się 355 wilków a w Norwegii 105-112 sztuk, ale co najmniej połowa tych norweskich ma rewiry graniczne.
Komentarzy na ten temat nie brakuje i jeden się w zasadzie powtarza, z roku na rok. Mianowicie ten o podobnych cyfrach już od 2-3 lat, co pociąga za sobą zasadnicze pytanie – jak to jest z tą rozrodczością szwedzko-norweskich wilków? Gdzie innymi słowy podziewa się potomstwo skandynawskich wilków?
Polowania licencyjne w roku 2017, w styczniu i w lutym, zakończyły się w Norwegii odstrzeleniem 15 wilków a w Szwecji 24 wilków. Przed tymi polowaniami oceniano populację wilków skandynawskich, wiosną 2016 na około 430 sztuk, w tym w Szwecji na 340 sztuk http://www.de5stora.com/om-rovdjuren/artfakta/varg/har-finns-vargen/
Czyli były to niemalże identyczne cyfry.
Silne zmniejszenie populacji wilka w Finlandii.
Fiński Naturresursinstitutet LUKE oblicza po ostatniej zimowej inwentaryzacji ilość wilków w Finlandii na 150-180 osobników. To można porównać do roku 2016 i 200-235 wilków.
W sumie jest to 14 watah, całkowicie fińskich i 7 watah granicznych, z Rosją oraz 18 par, bez watah.
To zmniejszenie, o około 25%, spowodowane zostało, zdaniem Naturresursinstitutet dużą śmiertelnością dorosłych wilków w czasie poprzedniej zimy, co w efekcie dało mniej potomstwa. Inną przyczyną było wprowadzenie metody prób DNA przy inwentaryzacji i ocenie watah, co dało ściślejsze rezultaty.
Fińscy myśliwi są sceptyczni w stosunku do metody liczenia wilków.
Ta opisywana powyżej metoda z Naturresursinstitutet LUKE jest nieścisła, twierdzi fiński związek łowiecki. Raport Luke nie jest w pełni wiarygodny.
Wszystkie obserwacje wilka są przekazywane w Finlandii do bazy danych o nazwie Tassu. Ale w ciągu ostatniego roku liczba obserwacji w tej bazie zmniejszyła się o 30%, z 13.825 szt do 8.047. Poza tym, według zdania myśliwych, co najmniej połowa danych z DNA jest tak złej jakości, iż powinna być odrzucona. Obserwacje są również rozłożone nierówno terytorialnie, co oznacza że pewne dawne i przypuszczalne rewiry wilcze nie są ujęte w statystyce. No i, co nie jest nowością, twierdzą myśliwi, mamy duże trudności z dobrą współpracą z pewnymi urzędnikami Luke.
Fiński związek łowiecki proponuje przeprowadzenie, wspólnie u LUKE, nowej, uzupełniającej inwentaryzacji wilka na początku tegorocznej zimy.
Zmieniono przepisy na polowanie na małą zwierzynę (småviltjakt) w Górach Skandynawskich.
Jest to polowanie z tradycją bo do roku 1992 mogli polować w ten sposób tylko Samowie i było to ich prawo jako ludności pierwotnej. W grudniu 1992 szwedzki Riksdag postanowił zmienić pewne przepisy i od tej pory każdy chętny myśliwy mógł zakupić kartę polowania na tych terenach.
W praktyce było to polowanie na pardwy.
Przyczyniło się to do inwazji myśliwych zagranicznych i do prawdziwego rozwoju turystyki myśliwskiej w pewnych regionach szwedzkich Gór Skandynawskich. Szwedzkich, bo po stronie norweskiej restrykcje oraz prawa Samów były znacznie ostrzejsze i silniejsze.
Taka sytuacja doprowadziła w końcu do znacznego zmniejszenia populacji pardwy po stronie szwedzkiej i reakcje Samów, którzy zaskarżyli Państwo i decyzję Riksdagu z roku 1992. Tą rozprawę w rezultacie wygrali oni w Sądzie Rejonowym ( pierwszej instancji) w Gällivare w roku ubiegłym. To był początek, bo Państwo się odwołało.
Ale i działa, bo tytułowa zmiana przepisów wprowadza utrudnienia dla myśliwych zagranicznych. Teraz muszą mieć oni albo posiadłość na terenie Szwecji albo związek ze Szwecją w postaci np. stałej pracy. Ta decyzja przyczyniła się do bardzo dużego zmniejszenia wykupionych i zarejestrowanych kart polowania przez zagranicznych myśliwych, głównie tych z Norwegii, Finlandii i Włoch, zmniejszenia o ponad 90%.
W ubiegłym roku do końca kwietnia zarejestrowaliśmy 900 zgłoszeń, w tym roku natomiast tylko 75, mówi Torleif Eriksson, urzędnik Länsstyrelsen (Urząd Wojewódzki) w Västerbotten.
Szwedzka Partia Zielonych (Miljöpartiet) w natarciu.
Mimo skoncentrowania się szwedzkiej Partii Zielonych, współrządzących Szwecją razem z socjaldemokracją, na zbawianiu klimatu naszej planety, nie zapomina ona o domowych, szwedzkich problemach.
Za taki uważają członkowie tej partii szwedzką tradycję polowania z psami. Nie wszyscy jednak, bo wniosek o zakaz takiego polowania, zgłoszony na ostatnim kongresie Miljöpartiet, został odrzucony przez kierownictwo tej partii zdecydowaną większością głosów.
Ciekawa była motywacja: zakaz motywowano tym iż zestresowana przez psy zwierzyna powoduje wzrost wypadków drogowych, odrzucenie natomiast brakiem ogólnej wiedzy dlaczego wypadki na drogach ewentualnie rosną w okresie polowań. W związku z tym nie można zabraniać pewnych form polowania, taka była konkluzja.
Szwedzka partia Zielonych wykazuje, od czasu dojścia do władzy, zadziwiającą skłonność do zapominania o swoich obietnicach przedwyborczych, co akurat w przypadku szwedzkich myśliwych jest zapisywane na jej plus.
Nicolas Hulot jest głęboko niepopularny.
Wśród francuskich myśliwych, należy dodać, którzy nie bez podstaw uważają że wcześniejsza działalność najgłośniejszego przedstawiciela francuskiej Partii Zielonych zasługuje na jedno określenie: On po prostu nienawidzi myśliwych.
Zobaczymy czy jako nowy minister środowiska, powołany na to stanowisko przez nowego prezydenta Francji, Emmanuela Macron, będzie, mając władzę, dalej potępiał łowiectwo i myśliwych francuskich.
Władza jak wiadomo często łagodzi obyczaje a jej owoce mają nadspodziewaną słodycz.
Czytaj również: Wszystkie powierzchnie leśne coś dają.
Jak dopasować cięcia rębne do głuszca?
Rozmaitości mają źródło w informacjach czasopisma Svensk Jakt
Zdjęcie: Svensk Jakt i Kjell-Erik Mosseid
Skickat från min iPad