Łowieckie notatki ze Szwecji. Sierpień 2017.
Orzeł przedni zapolował na psa myśliwskiego.
David Stridsberg i jego szpic fiński Tikka polowali na głuszce w lasach koło Arjeplog, gminie w Laponii o powierzchni 14.500 km2 ale zaledwie z 2.863 mieszkańcami co daje 0,23 mieszkańca/km2 i pierwsze miejsce w Szwecji w podobnej statystyce.
Tikka jak zwykle był kilkaset m przed Dawidem i zaczął głosić ale następnie ucichł co nie było zwyczajnym zachowaniem. Zaniepokojony tym David zaczął biec w jego kierunku i znów usłyszał szczekanie oraz skomlenie. Zawołał na niego kilka razy i po chwili spostrzegł odlatującego orła. Tikka był poturbowany i pokrwawiony ale uradowany że widzi swego pana.
Pies miał głębokie rany na pysku, więc David od razu pojechał z nim do weterynarza. Jak to bywa na ogół w Laponii odległość była spora bo aż 120 km.
Tikka miał szczęście, szpony ominęły jego oczy tylko o kilka cm, ale przeżył i czuje się teraz w miarę dobrze.
Nie słyszałem tutaj o podobnym przypadku zaatakowania psa myśliwskiego, ale orły widzę prawie zawsze gdy jestem w lesie, mówi David.
Orzeł przedni jest w Szwecji gatunkiem chronionym, ujętym na czerwonej liście gatunków zagrożonych i ma status NT, bliski zagrożenia. Jego dzisiejszym największym wrogiem jest środowisko naturalne zanieczyszczone przez człowieka, a zwłaszcza środki chemiczne stosowane w rolnictwie i przemyśle.
Szwedzki Naturvårdsverket, odpowiednik GDOS, ma, jak przyznaje, względną orientację w ilości rewirów i par wysiadujących jaja. Ostatnia inwentaryzacja 2016 mówi o 450 rewirach, 196 parach rozpoczynających wysiadywanie i 157 parach, którym udało się wyprowadzić młode. Największe zagęszczenie orłów przednich ma wyspa Gotlandia i wybrzeże Zatoki Botnickiej.
Gmina Arjeplog leży w Górach Skandynawskich i tam obserwuje się ostatnio mniej orłów niż zazwyczaj, mówią urzędnicy z Naturvårdsverket, z czym prawdopodobnie David Stridsberg niespecjalnie się zgadza.
Skuter śnieżny i polowania.
Prokurator stanowy w Anchorage, Alaska, wniósł oskarżenie o kłusownictwo przeciw organizatorowi polowań i właścicielowi firmy Wittrock Outfitters-Alaska. Kłusownictwo dotyczyło nielegalnego polowania na terenie parku narodowego przy pomocy nagonki korzystającej ze skuterów śnieżnych. Odstrzelono w ten sposób dwa niedzwiedzie. Jeden z uczestniczących mysliwych zameldował o tym na policji.
Organizatorowi polowań grozi kara do roku więzienia i grzywny 30.000 dolarów.
O czymś podobnym nie słyszałem tutaj w Szwecji chociaż skuter śnieżny figurował już jako główny podejrzany w zabiciu wilka w gminie Bollnäs, w środkowej Szwecji w roku 2011.
To była głośna historia, ze względu na swoja brutalność. Dwu tamtejszych mieszkańców, jeden na nartach, drugi na skuterze, wytropili i rozproszyli watahę a następnie zajechali i rozjechali waderę, dobijając ja gruba gałęzią.
Zabity wilk znaleziony został po kilku dniach i śledztwo trwało 2 lata, m.in. dowodem były DNA śladów krwi wilka na skuterze oraz DNA moczu jednego z oskarżonych na śniegu i na ciele wadery. Po trzech latach i dwu odwołaniach zapadł wyrok skazujący każdego na dwa lata więzienia.
Spotkanie kapitalnych byków.
Konsulent łowiecki Gunnar Glöersen z Karlstad, stolicy regionu Varmland w środkowo-zachodniej Szwecji, fotografuje i filmuje od dawna. Na swoim ostatnim filmie uchwycił parę kapitalnych byków łosia, jeden brunatny, drugi biały, pasącą się na polu z owsem. To pole jest miejscem na które biały byk powraca corocznie, już od kilku lat, przed okresem bukowiska, mówi.
Oba byki są dobrze znane Gunnarowi. Ten biały ma 8 lat i jego poroże było już od drugiego roku w kształcie badyli, 8-9 tyk. Brunatny natomiast, łopaciarz, ma 9-10 lat.
Na razie chodzą razem, ale już niedługo rozdzielą się, szukając łoszy. To w zasadzie normalne postępowanie przed bukowiskiem, mówi Gunnar, ja myślę że w ten sposób zaznajamiają się z sobą aby później nie wchodzić sobie w drogę.
Ile młodych pozostaje po nich jest nam łatwiej ocenić w przypadku białego łosia. Jest on ojcem co najmniej czwórki, bo dwie łosze w ostatnich latach miały bliźniaki, jedna białe a druga brunatnego i białego cielaka.
Białe łosie oszczędzamy na naszych terenach hodowli łosia w Alster, na północ od Karlstad. Ich obecność pozwala m.in. na łatwe zbadanie ich terenów przebywania i zwyczajów odżywiania się co jest istotne dla argumentów w dzisiejszej gorącej dyskusji na temat szkód leśnych w Szwecji. Nasz biały łoś żyje zimą i latem na dosyć ograniczonym terenie, przed bukowiskiem pojawia się na polu z owsem (to poletko łowieckie) a potem wędruje około 10 km na północ, do znajomych łosz i po bukowisku powraca na stare tereny, mówi Gunnar.
Polowanie z łukiem.
To temat dyskutowany tutaj dosyć gorąco, zarówno wśród myśliwych jak i wśród powiedzmy ich niespecjalnych przyjaciół. W Szwecji nie jest takie polowanie dozwolone, każdym razie na razie, natomiast w Finlandii tak. Do tej pory można było tam polować z łukiem na sarny, bobry i małą zwierzynę ale od 1 września 2017 również na jelenie szlachetne i daniele, jelenie wschodnie (sika), mulaka białoogonowego, dzikiego (leśnego) rena, dziki i muflony. Pozwolenie na polowanie na jelenie daniele czy muflony jest raczej teoretyczne, bo ich fińskie populacje są bardzo małe, ale dla zwolenników tego typu polowania jest to pożądana zmiana przepisów.
Natomiast populacja mulaka rośnie i szacuje się że tegoroczna ilość licencji pozwalających na polowanie na niego będzie wynosić 36.000 sztuk.
Aby móc polować z łukiem trzeba zaliczyć wpierw próbę strzelecką, co oznacza wysłanie trzech strzał z wybranej pozycji (stojąca, na kolanach lub siedząca) do celu o średnicy 23 cm, umieszczonego na figurze łosia i wszystkie trzy strzały muszą trafić w cel. Łuk musi mieć siłę co najmniej 180 Newton (N) zarówno przy próbie jak i na polowaniu.
Choroba CWD
Przewlekła choroba wyniszczająca CWD (Chronic wasting disease) została odkryta w dwu tuszach wśród odstrzelonych dotychczas 150 dzikich reniferów w rejonie Nordfjella, w środkowej Norwegii.
Żyje tam około 2000 dzikich reniferów i planuje się je, zgodnie z decyzją norweskiego ministerstwa rolnictwa, odstrzelić wszystkie do końca najbliższej zimy. Czy to się powiedzie, to już inne pytanie i zarówno myśliwi jak organizacje ochrony środowiska mają podobne wątpliwości. Norweskie stowarzyszenie ochrony przyrody Naturvernforbundet proponuje również, na przyszłość, utrzymanie na tych terenach silnej populacji rysia i rosomaka. Szczególnie rosomak jest bardzo przydatny w polowaniu na chore osobniki, twierdzą jego członkowie.
Ale z kolei naukowiec i weterynarz Bjørnar Ytrehus uważa że dzisiejsze dzikie renifery są dzikie raczej tylko z nazwy i żyją najczęściej na pograniczu z terenami zamieszkałymi przez ludzi. Podobne metody utrzymania w szachu ich populacji przy pomocy rysi i rosomaków niespecjalnie prawdopodobnie przypadłyby do gustu mieszkańcom tych terenów.
Dziki.
Ograniczenie szkód od dzików na uprawach rolnych, to prawdziwe wyzwanie, piszą myśliwi z południowej Szwecji, Anders Ek i Folke Fagerlund. Latem jest to nieustająca nocna praca, nie mająca nic wspólnego z czasem wolnym, no może poza świeżym powietrzem na tzw. łonie przyrody.
Polowanie na dziki powinno być całoroczne, uwzględniające etykę łowiecką a właściciele gruntów łowieckich powinni lepiej współpracować z nami, myśliwymi oraz zdecydować się czy warto pobierać od nas opłaty za odstrzał czyli innymi słowy zdecydować się czy chcą zarabiać na sprzedaży praw do polowania na swoich gruntach rolnych czy na produkcji rolnej swoich gruntów.
Ale i my myśliwi, piszą Anders i Folke, możemy lepiej przygotować się do nocnego polowania poprzez użycie np. noktowizorów. Dużą rolę odgrywa też sama uprawa. Rozpoznanie np. lochy z warchlakami w zbożu jest prawie niemożliwe, nie mówiąc o pewnym strzale.
Rolnik może więc założyć w zbożu pewnego rodzaju linie strzału, na granicy pół zbożowych z lasem może pozostawić nieobsiane strefy w których dziki są widoczne albo zatrzymają się po zejściu z pól, powinien też stworzyć możliwość przewiezienia na jego pola przenośnej ambony jak i nie krzywić się na straty w plonach powstałe przy transporcie tuszy.
Jednym słowem powinien policzyć swoje zyski oraz straty i koszty związane z obecnością dzików w swoim lesie i na swoich polach.
Naszym zdaniem najlepszą metodą na odciągnięcie dzików od pół rolnych jest założenie w lesie poletek łowieckich z atrakcyjną dla nich uprawą a następnie zaprzestanie polowania na nie przy takich poletkach. Na dziki polować powinniśmy tylko na polach uprawnych, rolnych. Odciągające dożywianie dzików to problem niełatwy i złożony, ale jego rozwiązanie, rozwiązanie lokalne, w terenie i gminach, jest bezwzględnie potrzebne dla wszystkich, dla właścicieli gruntów łowieckich, dla rolników i dla nas, myśliwych, tak kończą swój artykuł w czasopiśmie Svensk Jakt Anders Ek i Folke Fagerlund.
Czytaj również: Szwedzkie rysie.
Zdjęcie: fageln