Właściciel terenu łowieckiego został skazany za przynęcanie zwierzyny.
W Szwecji posiadanie gruntów rolnych czy leśnych jest równoznaczne z posiadaniem prawa do polowania na zwierzynę łowną.
Ale zwierzyna, jak wiadomo myśliwym, ma nogi i powstaje wtedy delikatne ale drażliwe dla sąsiadów rolno-leśnych pytanie: do kogo ona właściwie należy, przed i po odstrzale.
Tym problemem zajmował się niedawno sąd rejonowy (tingsrätten) w Hässleholm, w południowej Szwecji.
Sprawa dotyczyła właściciela 4,5 ha posiadłości rolnej który na tych gruntach założył dwa nęciska z oświetleniem i kamerami, zbudował ambonę i kilka drabin strzelniczych z siedzeniami oraz postawił kilka lizawek z solą. Oraz prawie codziennie polował.
http://svenskjakt.se/start/nyhet/markagare-domd-for-lockande-av-vilt/
Został on oskarżony przez sąsiadów, posiadających znacznie większe tereny łowieckie, o przynęcanie ich zwierzyny łownej. Obszar 4.5 ha jest absolutnie za mały dla dzika czy sarny na zdobycie pożywienia, miejsca do życia czy schronienia, taka była argumentacja.
Policjant prowadzący śledztwo odwiedził teren i w czasie rozprawy sądowej świadczył o wydeptanych ścieżkach prowadzących do dwu nęcisk. Pierwsze było położone w odległości 7 m od granicy posiadłości, drugie 35 m. Przy jednym stała ambona, drugie tego nie potrzebowało, bo strzelec mógł skorzystać ze stojącego niedaleko obok budynku gospodarczego. Obydwa nęciska miały oświetlenie i detektor ruchu.
Decydującym pytaniem dla sądu było czy te wszystkie urządzenia służyły gospodarce łowieckiej w sensie opieki nad zwierzyną (viltvård) lub czy były ustawione aby przynęcić zwierzynę w celu polowania na nią.
W uzasadnieniu swego wyroku stwierdził sąd że 4.5 ha gruntu jest za małą powierzchnią na prowadzenie gospodarki łowieckiej i ambona oraz drabiny strzeleckie ułatwiają polowanie a wszystkie budowle ustawione zostały dla celów polowania a nie gospodarki łowieckiej.
Karą były grzywny – 30 x 350 kr oraz koszty adwokata 7.500 kr (prawie zerowe, skoro 1 h pracy adwokata to koszt od 3.000 do nawet 10.000 kr – moja uwaga).
Podobne sprawy bardzo rzadko dochodzą do sądu, skomentował Fredrik Jönsson z Jägarförbundet Skåne. Ale nasz związek jest bardzo zadowolony z faktu iż sąd zajął się tym problemem, niestety, wcale tutaj częstym. Postawiona i omówiona została przez sąd pewna granica dotycząca zarówno etyki myśliwskiej jak i zdolności hodowli zwierzyny na małych obszarach. Takie zachowanie, przynęcanie zwierzyny na swój teren, po to aby tylko ją odstrzelić, jest karalne.
Wilki zagrażają królewskiemu polowaniu na łosie.
Tak w każdym razie wypowiada się Jimmy Pettersson, łowczy koła w którym poluje król Szwecji Carl XVI Gustaf.
http://svenskjakt.se/start/nyhet/vargarna-hotar-kungens-algjakt/
Koło ma swoje tereny, około 25.000 ha, w Malingbo Kloten, w lasach należących do Sveaskog i leżących około 200 km na północny-zachód od Sztokholmu. To tereny przyrodniczo-krajobrazowe, na których państwowy Sveaskog prowadzi ograniczoną gospodarkę leśną a stawia na rekreację, turystykę no i polowania. Jest to według szwedzkiej terminologii Ekoparken, a polskiej chyba Park Krajobrazowy i powierzchnia wynosi około 100.000 ha.
Łatwo stwierdzić na sieci iż wykupienie karty polowania, na drobną zwierzynę, jest w Malingbo Kloten stosunkowo proste i łatwe.
Królewskie polowanie jesienne na łosie jest w Malingbo Kloten tradycją i król jest gospodarzem dla kilkudziesięciu gości, arystokracji tej tradycyjnej jak i nowej, finansowo-gospodarczej.
Jimmy Pettersson mówi:
Wilki mamy tutaj już kilkanaście lat ale w ostatnich dwu latach stwierdziliśmy powstanie aż czterech rewirów z dotychczasowego jednego.
Nasza gospodarka łosiowa (Malingbo Kloten ze swymi 100.000 ha i stosunkowo wyraźnymi granicami w terenie, tworzy älgförvaltningsområde (moja uwaga – teren administracyjno-gospodarczy kierowany przez zarząd składający się z trzech przedstawicieli myśliwych i trzech przedstawicieli właścicieli gruntów. Nazwa oznacza teren zarządzania łosiami i np. porównawczo do nazewnictwa polskiego jest administracja leśna LP podobnym zarządcą lasów państwowych.)
Na tym terenie mamy populację łosia w wysokości 9 łosi na 1000 ha. Chcemy zejść do 8,5 łosia z uwagi na szkody leśne. Ale w sytuacji jaka jest teraz nie musimy polować, wilki robią to za nas. Oceniamy że zabierają około 4-5 łosi/rok/1000 ha co stanowi w zasadzie roczny ich przyrost.
Król poluje tylko na 25.000 ha, czyli 1/4 terenu i poluje oszczędnie w stosunku do sąsiadów. Liczba odstrzałów na jego polowaniach nie przekracza 1 łosia/rok/1000 ha. Sąsiednie koła mają ją większa, do 2,5 łosia/rok/1000 ha.
Planuję teraz polowanie jesienne, mówi dalej Jimmy Pettersson i całe lato spędzę na kontroli stanu łosia w terenie. Król jest poinformowany o sytuacji i na razie myślimy o ograniczeniu odstrzałów łosia na całym terenie 100.000 ha. Zobaczymy jak będzie sytuacja wyglądać po polowaniach jesiennych, tak aby móc podjąć dalsze decyzje.
Te dalsze decyzje to ewentualne licencyjne polowanie na wilki na tych terenach ale z uwagi na drażliwość tematu Polowanie na wilki nie sądzę aby król zdecydował się na takie rozwiązanie. Tym bardziej iż jest honorowym przewodniczącym WWF Szwecja.
Czytaj również: Dziczyzna i szwedzcy myśliwi.
Łapówki i myśliwi, szwedzkie łapówki i szwedzcy myśliwi.
Dziki to dobry interes dla właściciela gruntów.
Dokarmianie zwierzyny w lesie, ciąg dalszy.
Jak postępować w przypadku sabotowania polowania?
Zdjęcie: Jan Henricsson, Svensk Jakt