Leśnik magazynier

Leśnik magazynier. 

Leśnik magazynier.

Pisząc o artykule w Lesie Polskim 2/2012, autorstwa Arkadiusza Seligi i tytule „Porównanie wyników lasów państwowych w 2018 roku” w https://www.facebook.com/193824924057726/posts/2779385005501692/ zacytowałem autora pisząc że wysoko wykwalifikowani pracownicy  terenowi (każdy  niemalże podleśniczy, nie mówiąc o leśniczym, ma studia wyższe) wykonują w dużej części pracę magazyniera, wymagającej co najwyżej wykształcenia szkoły podstawowej. 

Wykształcenie szkoły podstawowej było już moim dodatkiem, wypływającym z doświadczenia zawodowego jako mgr. inż. leśnik pracujący jako leśniczy w Lasach Państwowych w zamierzchłych czasach czasach komunistycznej PRL. 

Wtedy mieliśmy przywilej zatrudniania tzw. składnicowych czyli pracowników odpowiadających za stan drewna na składach i jego wysyłkę do odbiorcy. O ile dobrze pamietam to nie wszyscy mieli pełne wykształcenie podstawowe ale wywiązywali się na ogół dobrze z podstawowego zadania w swojej pracy – rozliczanie się z zapasów drewna oddanego im pod nadzór. Co nie oznaczało że leśniczy był zwolniony z odpowiedzialności prawnej za powierzone mu drewno, kontrola pracy składnicowego była jego zadaniem. 

Nikt z leśniczych i gajowych, wtedy, przed prawie 50 laty, nie uważał funkcji magazyniera za pomniejszanie roli swojej pracy, przeciwnie była to jedna z najważniejszych funkcji a rozliczanie się ze stanów magazynowych leśnictwa (oficjalna nazwa tego rodzaju pracy) było traktowane bardzo poważnie. W zasadzie najpoważniej. 

Reakcja na mój cytat pokazuje że dzisiejsi leśnicy zaczynają się jakby wstydzić tego, dalej bardzo istotnego, elementu swojej codziennej pracy i codziennych obowiązków. 

Które są identyczne co przed pół wiekiem z identyczną odpowiedzialnością i identycznym stylem pracy, a tylko z bardziej dopasowanymi do dzisiejszych czasów narzędziami pracy niż ten dawniejszy ołówek i papier. 

Patrząc na zdjęcia pokazywane nam na stronie Facebook Lasy Państwowe widzimy najczęściej idyllę w formie pedagogicznej która pozwala jednak domyślać się mniej idyllicznych warunków pracy dzisiejszego leśnika terenowego. 

Nawet dla mnie pamiętającego dawne terenowe lata, dzisiejsza praca podleśniczego czy leśniczego odbierającego drewno okrągłe, kłody 2-3 metrowe, z pomierzeniem średnicy każdego czoła, z zaznaczeniem każdego czoła farbą, z pomiarem objętości takiego stosu, jest absolutnym zaprzeczeniem jego faktycznych umiejętności zawodowych zdobytych w czasie kilkunastoletnich studiów. 

Podobnie jest zresztą z odbiorem drewna dłużycowego bo przecież posługiwanie się taśmą i klupą nie wymaga specjalnych zdolności, prawda? 

Leśnik komunistyczny odbierał w lesie, klasyfikował każdą sztukę zgodnie z normą i te normy musiał znać. Leśnik współczesny odbiera dłużyce na składzie, normy w teorii powinien znać i prawdopodobnie zna, ale chciałbym aby ktoś mi wytłumaczył jak może zbadać, poza czołem, jakość takiej dłużycy, leżącej wśród innych? 

Prawdopodobnie zaznacza w lesie drewno cenne i wzywa potem brakarza do jego oceny i sprzedaży na submisjach. 

Pytaniem jest więc kiedy przeciętny leśniczy czy podleśniczy użytkuje swoją szkolną wiedzę? 

I czy nie mógłby, tutaj cytuję redaktora Arkadiusza Seligę, „W wielu zagranicznych samofinansujących się państwowych gospodarstwach leśnych, czynności te (magazyniera) mają postać funkcji przebiegających w „tle”, automatycznie generowanych np. przez kierowców pojazdów wywozowych czy operatorów maszyn leśnych.”, wykonywać podobne czynności niekoniecznie leśnik z 17-18 letnim wykształceniem a np. kierowca samochodu czy operator harwestera w połączeniu z inną organizacją prac związanych z pozyskaniem i wywozem drewna? 

Odpowiedź jest znana oraz prosta – mógłby i Las Polski w swoich porównaniach z innymi lasami państwowymi w Unii Europejskiej już to opisywał. 

Dlaczego więc największa organizacja lasów państwowych w UE, co strona Lasy Państwowe ma zwyczaj z dumą podkreślać, organizacja której jednak nie można nazwać inaczej niż quasi-przedsiębiorstwo państwowe, nie zabierze się za lepsze zorganizowanie pracy swoich pracowników terenowych, za wprowadzenie organizacji która istotnie wykorzystałaby umiejętności zawodowe każdego z magistrów inżynierów czy inżynierów, nie mówiąc o doktorach nauk leśnych na stanowiskach nadleśniczych? 

Odpowiedź jest zarówno prosta jak i złożona. 

Ta prosta sprowadza się do stwierdzenia: Bo nie potrzebuje. 

Decydująca rola Ustawy o lasach, uchwalonej przez Sejm w roku 1991, dająca organizacji Lasy Państwowe monopol na zarządzanie polskimi lasami państwowymi w oparciu o tą ustawę, stworzyła formę quasi przedsiębiorstwa państwowego, formę zdającą dobrze egzamin w warunkach otaczającej LP gospodarki rynkowej. 

Coś na podobieństwo firm chińskich, korzystających z poparcia Państwa ale nawigujących dobrze na rynkach międzynarodowych. 

Status Quasi-przedsiębiorstwo państwowe ma swoje plusy. Pozwala to na zatrudnianie magazynierów z wykształceniem wyższym. Wcale licznych zresztą bo chyba w liczbie co najmniej 12.000-15.000 osób? 

Ci magazynierzy, mimo kilkunastu lat pracy, wchodzą w system zależności i osobistej odpowiedzialności majątkowej, system również zarówno prosty jak i złożony. Prosty bo w sumie w magazynie jak to w magazynie, wszystko musi się zgadzać. Złożony bo jednak jest to magazyn pod niebem i z towarami trudno obliczalnymi. Albo nie tyle trudno obliczalnymi a pozwalającymi na względność interpretacji pomiaru i oceny jakościowej. 

Każdy podleśniczy czy leśniczy wie że jego pomiar, ilościowo-jakościowy  może być zakwestionowany przez pracownika ZUL czy odbiorcę, który może mieć rację i o tym wie podleśniczy i leśniczy. 

Gorzej gdy jest kwestionowany przez przełożonego który przy tej okazji chce pozbyć się swego podwładnego, co chyba jest swoistą metodą na sprawowanie władzy w nadleśnictwach Lasów Państwowych. I o tym wie każdy podleśniczy czy leśniczy. 

Z tą świadomością musi podleśniczy czy leśniczy żyć i pracować, mimo iż fikcja corocznych inwentaryzacji drewna spisywanych z SILP, ułatwia mu życie. 

Życie wcale dobre, w porównaniu do warunków pracy klasycznych magazynierów o których opowiada film z roki 2019 https://youtu.be/11FEQHsgh4Y

Odpowiedź złożona ma związek z rosnącymi apetytami Lasów Państwowych na rozszerzenie swojej  działalności na inne funkcje gospodarczo-społeczne niż ta podstawowa czyli dostarczanie gospodarce kraju surowca drzewnego. Podstawowa zresztą i dla ekonomii Lasów Państwowych bo praca leśnych magazynierów zabezpiecza co najmniej 90% dochodów tej organizacji. 

O misji organizacji LP i misji samych lasów zarządzanych przez tą organizację napisano wiele i każdy z interesujących się problematyką leśną wie że dzisiejszy leśnik jest społecznikiem, przyrodnikiem, edukatorem, człowiekiem wszechstronnym z wieloma zainteresowaniami, innymi słowy człowiekiem renesansu a nadleśnictwa urosły do rangi ośrodków pełniących obok zadań gospodarczych, wielorakie funkcje środowiskowe, aby zacytować jednego z nadleśniczych wypowiadających się w prasie leśnej.  

Ta wielorakość funkcji środowiskowych, ubrana w piękne słowa jak i realną siłę ekonomiczną w terenie, daje prawdopodobnie leśnym magazynierom uczucie uczestniczenia w interesującej pracy na dobro społeczeństwa, mimo iż ich głównym zadaniem jest prozaiczny handel drewnem. 

Mogą oni wtedy powiedzieć jak cytowany powyżej nadleśniczy że dobro prawdziwe jest tylko wtedy gdy dzielimy się nim z drugim człowiekiem.  

Piękne słowa, warte kapelana Duszkiewicza. No i prawdziwe, chociaż co do interpretacji dzielenia się dobrem w postaci surowca drzewnego i jego wartością z innymi ludźmi, istnieją rozbieżne zdania i opinie. 

Zdjęcie: framtid

 

Dodaj komentarz