Siedem Mitów Lasów Państwowych.
Leśnik oczerniany, szkalowany, zniesławiany, kompromitowany, potępiany.
Tak zaczynają odbierać pracownicy organizacji Lasy Państwowe swoją dzisiejszą sytuację wywołaną konfliktem białowieskim.
Chciałbym jednak przypomnieć że podobne zarzuty iż oczerniam, szkaluję, zniesławiam, kompromituję i niemalże hańbię zawód leśnika oraz honor Polaka spotkały mnie w styczniu 2016, zanim jeszcze wybuchła awantura puszczańska.
Powodem była seria moich tekstów “Siedem mitów Lasów Państwowych” którą przypominam na tym blogu.
Po co? Aby pognębić polskiego leśnika państwowego jeszcze bardziej?
Nie.
Po to aby zachęcić tego leśnika do rozprawy ze swoimi mitami. Bo one są przyczyną takich czy innych protestów, dzisiaj puszczańskich, jutro innych.
Siedem mitów Lasów Państwowych.
1. – “To co było dobre i sprawdzało się dobrze w ciągu 90 lat będzie się dalej dobrze sprawdzać. Po co więc zmieniać stan dzisiejszy?”
Po co zmieniać?
Przez te 90 lat, a zwłaszcza 70 powojennych lat, a szczególnie przez ostatnie 25 pokomunistycznych lat ukształtował się stan dzisiejszy bardzo odległy od pierwszego 20-lecia Polski niepodległej, w którym ten stan ukształtowano.
Wtedy kształtowały go kadry leśników klasy inżyniera Wacława Niedziałkowskiego którego rozważania o leśnictwie z roku 1927, opublikowane w czasopiśmie Świat miałem przyjemność, razem z innymi leśnikami niedawno czytać. To były bardzo współczesne myśli i nasunęły mi z kolei inne, te o tym jak niewiele potrzebuje w gruncie rzeczy dobry leśnik aby być dobrym leśnikiem. Poza wykształceniem starcza mu obserwacja lasu i uczucie do tego lasu. Wystarcza to długo na dobrą pracę.
Ale czy ma na to szansę współczesny pracownik administracji Lasów Państwowych? Ta pierwsza administracja Lasów Państwowych to byli ludzie budujący i Lasy Państwowe i kraj. Byli w mniejszości, mieli konkurencję innych i dobrych leśnych form własności. No i mieszkali w lesie, gajówkach i leśniczówkach. Tworzyli widoczną administrację leśną w terenie, pilnowali las państwowy.
A dzisiaj? Czy dzisiejsi leśnicy są widoczni? Gajówek nie ma, leśniczówki znikają, leśniczy dojeżdża do pracy, jak klasyczny urzędnik. Jego las i jego samego pilnuje Straż Leśna. Co dzisiaj budują leśnicy?
Pytanie może wydawać się dziwne, bo przecież drogi, budynki, budowle turystyczne itp. Dużo. Ale czy to budowa kraju czy budowa potęgi swojej korporacji? Można tak się zapytać w świetle słów dyrektora Konrada Tomaszewskiego o haraczu czy daninie. Dzieli się więc współczesny leśnik dochodem ze swego zarządzania własnością Państwa ze Skarbem tegoż Państwa tylko pod warunkiem że wyjdzie to na zdrowie jego korporacji. Czy stawiałby takie warunki Adam Loret?
Stan dzisiejszy tych 90-letnich Lasów Państwowych to moim prywatnym zdaniem rządy biurokratów którzy poprzez minione 70 lat a zwłaszcza ostatnich 25 lat stworzyli niemalże zamkniętą kastę urzędników i zarządców wspólnego polskiego majątku leśnego, urzędników i zarządców wydoskonalonych we współpracy, szczególnie na prowincji, z posłami, lokalnymi politykami, z hierarchami Kościoła i lokalną władzą. Urzędników i zarządców którzy usiłują zdobyte przywileje przekazać swoim rodzinom i dzieciom wprowadzając je w środowisko lasów i Lasów Państwowych. Ten stan dzisiejszy niespecjalnie pasuje, a raczej zupełnie nie pasuje, moim osobistym zdaniem, do struktur demokratycznego państwa i form gospodarczych demokratycznego państwa, jakim zakładam, jest Polska.
2. – “Wszyscy chcą nas sprywatyzować, politycy i cudzoziemcy chcą odebrać nam Polskie Lasy, polską ziemię, chcą zlikwidować ostatni bastion dobrze funkcjonującej polskiej i państwowej gospodarki.”
Kto chce sprywatyzować? Co te ciągle zagrożone sprywatyzowaniem Lasy Państwowe rozumieją pod nazwą prywatyzacji? To zasadnicze pytania na które nikt nie udziela odpowiedzi, strasząc tylko mistycznymi i z kapitałem obcym koncernami, funduszami, bankami czy korporacjami, oczywiście niepolskimi.
Przez te dobrych kilka lat, kiedy piszę na tej stronie, wielokrotnie czytałem o planowanej prywatyzacji Lasów Państwowych. W prasie polskiej. Ale nigdy np. w szwedzkiej czy francuskojęzycznej. Albo angielskojęzycznej, przynajmniej na poważnie.
Co nie oznacza że jest ona niemożliwa do przeprowadzenia, mimo ogromnych pieniędzy wymaganych do takiej operacji. Ale żaden polski polityk nie odważy się na całkowitą wysprzedaż polskich lasów i żaden zagraniczny polityk nie traktuje na serio podobnych straszaków polityków krajowych.
Ale czy przejęcie korporacji Lasy Państwowe przez Skarb Państwa a więc wszystkich Polaków to również prywatyzacja? Czy powstanie spółki państwowej z akcjami w ręku Skarbu Państwa to również prywatyzacja? Czy reprywatyzacja sprywatyzowanych przez komunistów lasów to również prywatyzacja? Czy sprzedaż terenów leśnych, nieprzydatnych do efektywnej gospodarki Lasów Państwowych to prywatyzacja?
Na takie pytanie nikt nigdy jasno nie odpowiedział a co ważniejsze nigdy nie przeprowadzono analizy plusów i minusów podobnej prywatyzacji. To znaczy zestawienie minusów ciągle jest ogłaszane i przywoływane przy każdej nadarzającej się okazji przez korporację Lasy Państwowe i jej związki zawodowe.
Mnie osobiście nie podoba się straszenie straszakiem nieudolności, korupcji i złego gospodarowania w takiej ewentualnej państwowej i leśnej spółce, straszenie przez właśnie Lasy Państwowe i związki zawodowe leśników. Kto powiedział że ewentualna i przyszła państwowa spółka leśna w rękach Skarbu Państwa powinna być nieudolna, skorumpowana i źle gospodarowana? A może będzie przeciwnie?
Wygląda na to, żeby związki zawodowe leśników wymknęły się spod kontroli dyrekcji Lasów Państwowych i w straszeniu prywatyzacją znalazły broń na motywowanie swojej egzystencji i podkreślanie swojej wagi. Coś jak te górnicze, kiedyś w Anglii a teraz w kraju.
Bo przecież żaden rozsądny dyrektor w takiej lub innej dyrekcji LP nie zaprzeczy że chętnie pozbyłby się nieopłacalnych skrawków swego władztwa leśnego. A szczególnie w górach jest ich sporo.
Od roku 2002 robi to z powodzeniem w Szwecji Sveaskog, inna rzecz że pomaga mu w tym ustawa szwedzkiego Riksdag i już sprzedał w ręce prywatne prawie 10% swego posiadania, czyli 400.000 ha. Nie najlepszego posiadania i głównie w Norrland, ale zawsze coś.
Czy dzisiejszy jednopartyjny Sejm odważy się na podobną operację? Powinien chcąc mieć dobrze funkcjonujące Lasy Państwowe, ale jak na razie ma dobrze funkcjonujące związki zawodowe w tych lasach.
Moja dzisiejsza uwaga – Używam w tekście słowo “korporacja” w odniesieniu do organizacji Lasy Państwowe. To słowo było używane przez Lasy Państwowe na początku 2016, potem zniknęło z leśnego słownictwa.
Zdjęcie: canlearnsociety