Lasy Państwowe a Tron. 3.
Lepsze jest wrogiem dobrego, cytują często polscy leśnicy, a wiec zastanawiając się nad lepszym rozwiązaniem, trzeba wpierw przyjrzeć się temu dobru w formie dzisiejszych Lasów Państwowych.
Po co zmieniać to co jest dobre? Takie pytanie pada też z ust krytykowanych leśników, przynajmniej tych którzy zechcą odpowiedzieć na krytykę i kilkunastu takich zawodowych odpowiadaczy, związanych z zatrudnieniem w LP, możemy zawsze znaleść na sieci, na Facebook czy na Twitter.
O ile układ Lasy Państwowe a Ołtarz jest jasno określony z pozycją Lasów jako petenta przed Ojcem Tadeuszem lub takim lub innym arcybiskupem to układ Lasy Państwowe a Tron jest bardziej skomplikowany. Bo kto siedzi na Tronie? Najcześciej Ołtarz w postaci Ojca Redemptorysty lub biskupa/arcybiskupa, natomiast politycy pretendujący do decydowania o gospodarce leśnej i losach Lasów Państwowych stoją przed, obok leśników i wspólnie śpiewają Ave Maryja.
Ale załóżmy że śpiewają głośniej i są bardziej zauważani przez Ojca niż dyrektor generalny lub wiceminister środowiska. Jakimi atutami wtedy dysponują pozwalającymi im na decyzje wykonawcze, w dodatku skuteczne, w stosunku do Lasów Państwowych?
Powiedziałbym że atutami partii będącej aktualnie przy władzy i pragnącej się przy tej władzy utrzymać, przy pomocy Ojca. Wtedy nawet Ojciec zaakceptuje zmiany ministrów i dyrektorów LP mu przychylnych, wiedząc że następcy będą niemniej przychylni. Zwykła Ojcowska racja stanu.
Natomiast racja stanu leśnikow Lasów Państwowych jest sformułowana prosto i jasno – niezależnie od rządzących w danej chwili partii należy mieć zawsze pasujący garnitur dyrektorów i wiceministrów środowiska którzy zrobią wszystko aby nie naruszyć aktualnego zasobu organizacji Lasy Państwowe, będącego w ich opinii zasobem naturalnym Polski.
I ten garnitur mają Lasy Państwowe powiedziałbym że równie bogaty jak Real Madryt czy Barcelona, gdzie każdy gracz może być zastąpiony przez dwu lub trzech równorzędnych, no za wyjątkiem oczywiście Lionela Messi. Myślę również że zbliża się chwila kiedy zabraknie już nadleśnictw dla byłych dyrektorów i naczelników i zacznie się ich osadzać na stanowiskach leśniczych. Nie zazdroszczę wtedy podleśniczym, bo ktoś przecież musi bywać w lasach i pracować w terenie.
Ale wróćmy do polityków.
Na szczeblu Unii Europejskiej panuje w dalszym ciągu zasada iż gospodarka leśna, w Unii Europejskiej wyłącznie zrównoważona (przynajmniej w teorii), jest domeną polityki wewnętrznej kraju członkowskiego. Jest to zasada twardo podtrzymywana przez kraje skandynawskie, kraje nadbałtyckie czy Polskę, a myślę że również Czechy, Słowację, Rumunię, Francję, Niemcy i Austrię.
Niemniej jednak zarówno Parlament Europejski jak i Komisja Europejska mają dużo do powiedzenia w sprawach dotyczących ochrony środowiska czy polityki energetycznej, pośrednio mocno związanych z gospodarką leśną.
Pamiętamy przecież aferę z LULUCF z roku 2018, kiedy to polscy leśnicy znaleźli się nagle w obliczu ograniczeń pozyskania drewna na poziomie lat 2000-2009. A nie powinni być zaskoczeni gdyby mieli wsród polskich parlamentarzystów europejskich posłów przynajmniej z wiadomościami na poziomie uczniów technikum rolniczego lub leśnego (i tutaj uczniów przepraszam za porównanie).
Czy aktualnie wybrane posłanki i posłowie podołają zadaniu zrozumienia zawiłości następnego LULUCF lub podobnym zadaniom? Nie wiem, proszę samemu ocenić. W komisji ochrony środowiska naturalnego, zdrowia publicznego i bezpieczeństwa żywności zasiadą Ewa Kopacz, Bartosz Arłukowicz, Adam Jarubas, Joanna Kopcinska i Anna Zalewska. Nie widzę wsród nich znawców środowiska naturalnego.
Kontrolowanie polityki leśnej na tym właśnie europejskim poziomie wyraźnie kuleje u leśników Lasów Państwowych i przewiduję ich pójście śladami kolegów skandynawskich, mających swoje lobbystyczne biura w Brukselii lub w Strasburgu. Mogą oni dokształcać swoich krajowych europejskich posłów to i polscy leśnicy nie powinni być gorsi, prawda? Prorokuję karierę nalewki profesora Jana Szyszko.
A w kraju?
W Sejmie VIII Kadencji, tym odchodzącym, w Komisji ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa mamy czterech posłów z wyższym wykształceniem leśnym a w zasadzie trzech bo Pani Małgorzata Golińska wymieniła się stanowiskiem ministerialnym z prof. Janem Szyszko. Są to oprócz nich Dariusz Bąk i Jerzy Gosiewski.
W Senacie Rzeczypospolitej Polskiej, w zespole do spraw leśnictwa, ochrony środowiska i tradycji łowieckiej najbliższa wykształceniu leśnemu jest Pani Alicja Zając, z wykształceniem przyrodniczym i praktyką ochrony środowiska.
Ale w ostatnich wyborach samorządowych, w roku 2018, leśnicy zanotowali jednak sukces i wzmocnili swoją reprezentację z 113 osób (2014-2018) do 169 osób (2018-2022).
Leśnicy prowadzą jednak politykę zachowania swego zasobu czyli Lasów Państwowych głównie metodami innymi niż bezpośrednie wybory ze swego grona.
Mamy tutaj akcje zbierania podpisów, organizowane do tej pory przez prof. Jana Szyszko a ponieważ straszak prywatyzacji lasów państwowych jest cały czas aktualny to prawdopodobnie jakiś młodszy talent przejmie wkrótce, po profesorze, pałeczkę organizatora. Kandydatów w nowym sejmie oraz w partii nie powinno zabraknąć, bo pomysł jest skuteczny.
Mamy tutaj strajki, protesty czy wiece poparcia dla swoich polityków, co ze strony bądź co bądź dobrze wynagradzanej grupy zawodowej daje dosyć oryginalna metodę na zdobywanie sobie popularności społecznej a raczej jej anty, no ale nie o popularność wśród społeczeństwa chodzi wtedy organizatorom, leśnym związkom zawodowym.
Celem jest wypróbowywane swojej siły politycznej i jak na razie związki ją mają, wśród polityków oczywiście.
Mamy tutaj ochocze reprezentowanie przez leśników swojej obecności oraz swoich sztandarów zakładowych na każdej uroczystości patriotyczno-historycznej, co nasuwa pewne wątpliwości w poziom znajomości tradycji historycznej przez dzisiejszego leśnika państwowego.
Bo chyba Żołnierze Wyklęci nie walczyli o uwłaszczenie lasów prywatnych i nie bratali się z komunistami, których decyzje stworzyły podstawy do dzisiejszego stanu posiadania Lasów Państwowych?
Mamy tutaj równie ochocze rozdawanie głównego odznaczenia honorowego polskiego leśnika, Kordelasa Leśnika Polskiego, którego otrzymanie jest zaszczytem dla każdego leśnika zatrudnionego w Lasach Państwowych. Otrzymują go “leśnicy którzy swoją wieloletnią pracą oddali szczególne zasługi dla rozwoju polskich lasów jak i osoby spoza środowiska leśników, które w szczególny sposób zasłużyły się dla rozwoju Lasów Państwowych”, cytuję tutaj blog aktualnego przewodniczącego Związku Leśników Polskich, biorącego udział w pracach Kapituły tego odznaczenia.
Interesujący byłby dostęp do statystyki i informacja o stosunku procentowym Kordelasa będącego w rękach leśników oraz będącego w rękach osób zasłużonych dla organizacji Lasy Państwowe. Uznanie i podziękowanie za całożyciową pracę leśnika w polskich lasach czy kupowanie u polityków i innych osób przychylności dla działalności Lasów Państwowych?
Mamy tutaj osławione Ośrodki Hodowli Zwierzyny, pomysł który wykluł się z potrzeb czy raczej ochoty polowań dygnitarzy komunistycznych, następnie myśliwych dewizowych a dzisiaj jest dobrym pomysłem na biznes jak i na utrzymywanie swoich, leśnika państwowego, przyjaznych kontaktów z polującymi politykami, ludźmi gospodarki, ludźmi sukcesu i celebrytami.
Mamy tutaj ukryte w usługach turystycznych Ośrodki szkoleniowo-wypoczynkowe Lasów Państwowych, gdzie w odpowiednich warunkach można dostąpić zaszczytu integracji, jako przedstawiciel społeczeństwa, z przedstawicielami Służby Leśnej LP. Szczególnie honorowani są przedstawiciele elity tegoż społeczeństwa.
Mamy tutaj okolicznościowe imprezy związane z akcjami zalesieniowymi, 1000 drzewek na minutę czy 500.000.000 corocznie, sadzenie okolicznościowych dębów itp. z udziałem najwyższych władz kościelnych, partyjnych i państwowych, w czasie których ego państwowego leśnika wstępuje na podium zwycięzcy w porównaniach gospodarek leśnych na świecie a co najmniej w Europie.
Mamy tutaj samą nazwę – Lasy Państwowe. W początkowych zamierzeniach była ona niemalże genialnie prosta, zwłaszcza w warunkach powojennego monopolu, kiedy można było mówić i mówi się zresztą dalej iż Lasy Państwowe to Lasy czyli lasy. Ale dzisiaj jest to nazwa utożsamiana z Państwem, z polityką partii rządzących niezupełnie akceptowanych przez wszystkich Polaków, nazwa która pociąga za sobą fale komentarzy politycznych przy okazji tematów zupełnie apolitycznych choćby takich jak np. kwiatki i niedźwiadki w Bieszczadach, tematów hołubionych przez leśnych guru reklamowych.
No i przede wszystkim mamy tutaj całkowite przekonanie leśnika państwowego i tutaj się z nim zgadzam, że Lasy Państwowe mają w ręku kurę znoszącą złote jajka, odżywianą rosnącym z roku na rok znaczeniem lasów i w zasadzie bezgranicznym możliwościami zastępowania surowców kopalnianych poprzez drewno. A z drugiej strony możliwościami klimatycznej wagi lasów i wagi zachowania bogactwa przyrodniczego.
Co by nie zrobił w aktualnej i przyszłościowej sytuacji polski leśnik państwowy to oprócz krytyki będzie zawsze inkasował, gospodarząc z głową, duży lub bardzo duży zysk. I to daje mu spore atuty w ręku na zachowanie swego dzisiejszego dobra (lepsze jest wrogiem dobrego).
To ostatnie Mamy tutaj bynajmniej nie jest specjalnością tylko polskiego leśnika państwowego. Szwedzka gospodarka leśna, opierająca się na leśnej własności prywatnej, wykazuje jeszcze większy entuzjazm dotyczący rosnącego znaczenia lasów. Jedyną skazą na tym obrazie jest pytanie: Czy starczy nam lasu na wszystko?
I być może takie pytanie czy pytania zdetronizują Ołtarz z Tronu na zasadzie objęcia rządów przez technokratów. Ale pewne to nie jest.
Zdjęcie: HT deco
“No i przede wszystkim mamy tutaj całkowite przekonanie leśnika państwowego i tutaj się z nim zgadzam, że Lasy Państwowe mają w ręku kurę znoszącą złote jajka, odżywianą rosnącym z roku na rok znaczeniem lasów i w zasadzie bezgranicznym możliwościami zastępowania surowców kopalnianych poprzez drewno. A z drugiej strony możliwościami klimatycznej wagi lasów i wagi zachowania bogactwa przyrodniczego.”
Dawna naturalna kura znosiła rocznie 70 jajek i długo żyła ,a ta dzisiejsza hodowlana 200, tyle że po dwóch latach jest “kaput” no i na rosół się nie nadaje.
Czas LEŚNEJ KURY dobiega końca !!!!!!… i kurnik będzie świecił pustkami .
Te przygłupy wypompowały wodę z lasu na tyle, że najpierw uschły świerki a teraz to samo będzie z SOSNĄ.
ZŁOTA KURA ZDECHNIE Z PRAGNIENIA 🙂
W XX wieku, kiedy jeszcze zimy były mroźne i śnieżne, a lata w miarę wilgotne, gospodarka leśna z odwodnieniami nie powodowała jakiś większych strat w drzewostanach. Nie była zbyt wyrafinowana, ale to wystarczało, by hodować drzewa. Niestety klimat już się nam znacząco zmienił, a gospodarka leśna nie. Dla świerka to już chyba nie mam szans w Polsce (poza nielicznymi enklawami). Z sosną będzie dramat. Gospodarowanie musi się zmienić, ale to nie będzie działanie proaktywne. Zmiana nastąpi dopiero wtedy jak całe połacie drzewostanów zaczną padać. Wtedy będzie zachodzenie w głowę “Co się stało? Ola Boga. Tyle lat gospodarowaliśmy i było dobrze.” Odpowiem “Woda głupcze”.
Bilans wody dla lasu robiony był już w latach 60 – tych i leżakuje gdzieś na stosie makulatury. Już z niego wynikało, że będzie “niehallo” kiedyś w jakiś “czarny wtorek”.
Bilans wody dla lasu jest zagadnieniem bardzo ciekawym i aż dziw bierze, że w “sztuce leśnej” został pominięty, choć istnieje coś takiego jak hydrologia leśna. Od dawna pewnie pilnują by żaden hydrolog leśny nie zajmował się tematem WODY W LESIE na poważnie. Owszem może mierzyć i przeliczać, ale żeby nic z tego nie wynikało…
ZRÓWNOWAŻONA HODOWLA zamieniła się w schnące lasy, bo musiała wg wyliczeń sprzed 60 lat … no i tych obecnych 🙂
Znana jest w budownictwie metoda osuszania wilgotnych piwnic za pomocą posadzonych nie daleko domu kilku drzew.
Z hydrologii leśnej wynika że las można uprawiać w trzech wariantach:
1 osuszający teren
2 nawadniający
3 metoda pośrednia
Przyjęta w Polsce podobnie jak w innych krajach technologia leśna działa na teren w sposób osuszający.
Jeśli pozwoli się leśnikom w terenie połączyć wiedzę z hodowli z hydrologią leśną, to wszystko wróci na swoje miejsce.
Spełni się też w końcu porzekadło : “w lesie GAJOWY równy PROFESOROWI ” 🙂
Do tej pory LEŚNIK TERENOWY spełniał tylko rolę KLAWISZA w fortepianie.