Lasy deszczowe w Gabonie dewastowane przy pomocy szwedzkich pieniędzy.
Tak twierdzi czasopismo Sveriges Natur, wydawane przez czołową szwedzką organizację ochrony przyrody, Naturskyddsföreningen. Artykuł pod tym tytułem opublikował również drugi największy szwedzki dziennik, Svenska Dagbladet.
http://www.sverigesnatur.org/aktuellt/svenskt-bistand-till-skovling-i-gabon/
Szwedzka pomoc dla krajów słabo lub słabiej rozwiniętych ma spore tradycje. Szwedzki urząd państwowy zajmujący się nią powstał już w roku 1965 i nosi dumną nazwę Swedish International Development Cooperation Agency, Sida oraz podlega pod Ministerstwo Spraw Zagranicznych. W tym roku, 2017, będzie Sida dysponować budżetem 46,1 miliarda SEK (20,75 miliarda zł) ) i ta suma odpowiada 0,99% dochodu narodowego Szwecji, z tym że wchodzą tutaj również koszty procedur azylowych, licznych dzisiaj, jak wiadomo, w Szwecji i w wysokości 6,8 miliarda SEK. Sida to jeden z najpotężniejszych, o ile nie najpotężniejszy finansowo, szwedzkich urzędów państwowych.
Od pięciu lat, pisze Sveriges Natur, wpłaca Sida określone sumy na konta banków rozwojowych i rocznie wynosi to około 1,5 miliarda SEK (675 mln zł). Banki z kolei udzielają pożyczek, na bardzo niski procent lub żaden, na projekty rozwojowe.
Jednym z takich największych banków jest Afrykański Bank Rozwoju (African Development Bank, AfDB).
Szwedzka oficjalna strategia dotycząca kontaktów z tym bankiem jest jak zwykle, wyrażana górnolotnie:
“Punktem wyjściowym przy udzielaniu pomocy musi być respektowanie praw człowieka oraz spojrzenie i perspektywa ludzi ubogich na rozwój gospodarczy” jak i “Potrzeby ludzi ubogich muszą być podstawą do stworzenia zrównoważonego i sprawiedliwego rozwoju.”
Amen.
Na co więc użył AfDB szwedzkie i nie tylko szwedzkie pieniądze?
Rząd szwedzki ma od roku 2015 oficjalnie wyraźnie zadeklarowaną politykę nieinwestowania, poprzez banki rozwojowe, w projekty zawierające inwestycje w gaz i ropę naftową. Takiej polityki brakuje jednak w przypadku oleju palmowego, co doprowadziło że państwa skandynawskie razem z Indiami zagłosowały w styczniu 2017 za udzieleniem pożyczki przez AfDB dla Olam International, grupy przemysłowej z siedziba w Singapur.
Olam jest znany w branży oleju palmowego. Już 5 lat temu był oskarżony o nielegalne wyręby lasów deszczowych w Indonezji i w Kongo-Kinshasa. Jego właścicielami jest fundusz inwestycyjny Temasek Holdings oraz koncern japoński Mitsubishi.
Pożyczka bankowa, ze szwedzkimi pieniędzmi, była bardzo hojna. Miliard SEK, bez procentów w pierwszym okresie 3,5 roku, na dalsza ekspansję Olam.
Pożyczki udzielono nie pierwszy raz. Już w roku 2013, roku startu Olam w Gabonie, otrzymał fundusz inwestycyjny duże pożyczki z AfDB.
Kilka miesięcy przed głosowaniem nad ostatnią pożyczką zamieścił Financial Times raport o działalności Olan w Gabonie. Przy pomocy zdjęć satelitarnych udowodnił dziennik dokonanie wyrębu 15.000 ha lasów deszczowych, zakwalifikowanych jako lasy pierwotne.
Olam jest oczywiście członkiem w Forest Stewardship Council (FSC) i we wniosku o pożyczkę do AfDB obiecał dotrzymywanie warunków certyfikatu.
Organizacja ochrony środowiska Brainforest, działająca w stolicy Gabonu, Libreville, opublikowała jednak bardzo krytyczny raport na temat Olam.
Według niego zakupił Olam od państwa, dzięki pożyczce, tereny lasu deszczowego w cenie 1 dolara USA za 1 ha. Mimo iż miał zysk w ostatnim roku 7 miliardów SEK (!).
Marc Ona Essangui, jeden z autorów raportu mówi: Olam nie wykazuje najmniejszego respektu w stosunku do ludności lokalnej. Tworzy plantacje palmy tuż obok wsi i rzek, co jest zabronione według prawa gabońskiego.
Zdjęcie:wikipedia
Gabon jest państwem, które odzyskało niepodległość, po okresie kolonizacji przez Portugalię i Francję, w roku 1960 i ma powierzchnie 267.000 km2 oraz zaledwie 1,8 miliony mieszkańców. W dalszym ciągu prawie 2/3 powierzchni zajmują lasy równikowe i drewno z nich, jest obok ropy naftowej i minerałów, jednym ze źródeł bogactwa w kraju. Językiem oficjalnym jest język francuski i rządy gabońskie miały i mają cały czas dobre kontakty z Bankiem Światowym. Politycznie od 1967 do 2009 był Gabon kierowany a raczej władany przez prezydenta Omara Bongo a później jego syna Ali Bongo Ondimba, wybranego ponownie w roku 2016.
Mimo nielicznej ludności i mimo dużych dochodów, głównie z wydobycia ropy naftowej i minerałów np. manganu, bogactwo koncentruje się w rękach niewielkiej części ludności miejskiej, gabońskiej elity, a obszary wiejskie, na których żyje ponad połowa Gabończyków są bardzo biedne.
To właśnie ludność ze wsi, położonych w lasach równikowych została zmuszona w latach 1960 do przeprowadzki w pobliże wybudowanych dróg państwowych oraz linii kolejowych, po to aby łatwiej było Państwu zarządzać dochodami podatkowymi. Tutaj trzeba dodać że w lasach deszczowych Gabonu żyje również ludność pierwotna, kilka tysięcy pigmejów.
Na dawne tereny ludzie wracali od tej pory w suchym okresie roku, 3-4 miesięce, po to aby polować na zwierzynę czy łowić ryby. Te tereny zawsze uważali one za swoje ale państwo Gabon nigdy tego nie potwierdziło dokumentami prawa własności. I to właśnie takie tereny zakupił Olam od Państwa za 1 dolar USA / 1 ha. To nawiasem mówiąc, pisze Sveriges Natur, cena za 1 L benzyny w Gabonie, mimo iż jest to kraj opływający w ropę naftową.
Wszystko to było znane szwedzkiemu Ministerstwu Spraw Zagranicznych, któremu podlega Sida, dysponująca miliardami SEK pomocy dla banków rozwojowych. Dlaczego więc Szwedzi głosowali za udzieleniem tej miliardowej pożyczki dla AfDB?
Karl Backeus, radca przy ministerstwie mówi: Decydujemy każdego tygodnia o wielu projektach i w przypadkach wątpliwych podnoszona jest czerwona flaga. Takiej nie było.
Czy powinna być, pyta się reporter Sveriges Natur?
Tego nie mogę ocenić. Mamy określoną organizację pracy w podobnych przypadkach i w tym wszystko było w porządku, łącznie z poparciem FSC.
Ale krytyka prasowa powinna być znana w Ministerstwie? Pyta dalej reporter.
Ja osobiście podobnych artykułów nigdy nie czytałem, odpowiada Karl Backeus.
(Tutaj przypomina mi się pewien minister środowiska czytający tylko jedna gazetę)
Tak się składa ze zarówno szwedzkie ministerstwo środowiska jak i minister do spraw pomocy dla krajów rozwijających się oraz klimatu (tak, istnieje takie szwedzkie ministerstwo) są w rękach polityków z Miljöpartiet (Partia Zielonych) reporter postawił więc podobne pytanie do minister od pomocy i klimatu, Pani Isabelli Lövin. Odpowiedziała podsekretarz stanu, Pani Ulrika Modeer:
“Kiedy kierujemy i pracujemy w naszych komisjach bankowych ( to ta wspólną skandynawska z Indiami – moja uwaga) to ważnym jest aby posiadać pewne wzorce pozwalające nam podjąć wyzwania. Musimy dokonać oceny sytuacji z myślą o środowisku i uwarunkowaniach społecznych. W przypadku Olam dokonaliśmy tego. Ale jasne że zawsze mogą pojawić się pewne problemy.
Będziemy śledzić sytuacje w tym szczególnym przypadku i starać się poprzez to ciągle poprawiać swoją działalność. Nasza rola w Afrykańskim Banku Rozwoju polega na tworzeniu coraz lepszych reguł i zasad działania banku.”
Amen.
To ja nazywam odpowiedzią godną polityka. Z kraju bogatego, rozdzielającego pieniądze i przydzielającego je równie bogatym międzynarodowym firmom. A że powinna je otrzymać ludność Gabonu? Kto by się nią przejmował.
Czytaj również: Brykiety, Kilimandżaro, pomoc polska dla krajów afrykańskich.
Zdjęcie: sveriges natur