Las państwowy, polski i pożytki z niego.
Czy pożytki z lasu różnią się tak bardzo że trzeba je określać jako szwedzkie lub polskie?
Ja myślę że narodowość pożytku nie odgrywa specjalnej roli w korzystaniu z nich natomiast to moje podkreślenie szwedzkie albo polskie dotyczy struktury lasów, w tym moim opisie struktury własnościowej, która ma niekiedy decydującą rolę w rodzaju i sposobie użytkowania lasu.
Oraz w opisie samego tematu.
Mój opis na temat Las prywatny, szwedzki a pożytki z niego był i jest wysoce amatorski w podejściu do tematu w porównaniu do opisu z polskiej Encyklopedii Leśnej http://www.encyklopedialesna.pl/haslo/pozytki-lasu/.
Ale nic w tym dziwnego skoro autorem w Encyklopedii jest znany polskim leśnikom i nie tylko leśnikom, dr. Konrad Tomaszewski. Jako wtedy główny analityk Lasów Państwowych.
Proszę sprawdzić ten tekst, już sam styl i brak przejrzystości odstręcza prawdopodobnie wszystkich, za wyjątkiem zamiłowanych biurokratów, od zapoznania się z tematem będącym w zasadzie najważniejszym dla człowieka korzystającego z lasu, będącego jego właścicielem, czy pracującego w nim lub nim administrującego.
Należy jeszcze dodać lasu polskiego i tutaj dochodzimy do wagi wspomnianej już struktury własnościowej w lasach szwedzkich czy polskich. Czego dowodem jest używanie przez dr. Konrada Tomaszewskiego określenia „gospodarz lasu” i niewymienianie określenia „właściciel lasu”.
Ja nie wiem, ale myślę że opisywane w poprzednim Monitorze małżeństwo szwedzkie, z takim powodzeniem prowadzące swoją firmę i gospodarstwo Urnatur na tylko 50 ha lasu miało szczęście w braku okazji do zapoznania się z tekstami mistrzów biurokratycznego prowadzenia lasu i korzystania z jego pożytków.
Bo logicznym wnioskiem wypływającym z podobnej lektury, przychodzącym na myśl kandydatom na wystartowanie w Polsce z podobnymi pomysłami jest ten iż zawiłości tekstu są tylko preludium do zawiłości organizacyjno-gospodarczych które ich spotkają przy realizacji pomysłu.
Dr. Konrad Tomaszewski reprezentuje w tym opisie, sporządzanym prawdopodobnie przed rokiem 2008 z uwagi na wymienienie prof. Andrzeja Klocka, swoją instytucję Lasy Państwowe i interesy polskiego leśnika państwowego, dlatego jego analiza jest warta zaznajomienia się przy opisywaniu tematu Lasy Państwowe a pożytki leśne.
Mój opis pożytków ze szwedzkiego lasu prywatnego niewiele, o ile, różni się od opisu, pierwszego na polskiej sieci na ten sam temat, a mianowicie Nadleśnictwa Krynki http://www.krynki.bialystok.lasy.gov.pl/lesne-pozytki i to przywraca mi pewną wiarę w rozsądek polskiego leśnika.
W zasadzie nie różni się niczym szczególnym, zastanówmy się więc czy szwedzkie przykłady można by przeprowadzić w rzeczywistości prawno-organizacyjnej tak mile opisanej przez głównego, w czasie opisu, analityka Lasów Państwowych.
Zachować 50 ha starego lasu i stworzyć na nich oazę wypoczynku w stylu Urnatur – czy jest to możliwe w Lasach Państwowych?
Albo inaczej bo cóż to za powierzchnia dla giganta lasów państwowych w Europie?
Zapytajmy więc inaczej – czy istnieje możliwość prawno-organizacyjna i zarazem gospodarcza że Lasy Państwowe stworzą jedno lub dwa leśnictwa w np. Bieszczadach, mające jeszcze zachowane resztki lasów starych ( piszę resztki, bo mimo wielu zdjeć starych drzew publikowanych na FB nie jestem specjalnie przekonany do istnienia w Bieszczadach kompleksów lasów starych) w których postawiliby leśnicy na pożytki w stylu Urnatur (opisane przecież dokładnie na sieci) plus np. safari fotograficzno-zubrowe lub niedźwiedzie lub coś podobnego a ograniczyliby lub zupełnie zaprzestali z pożytkami drzewnymi?
Podobne pytanie można postawić nadleśnictwom położonym wokół dużych polskich miast np. wokół Gdańska czy Szczecina.
Dlaczego nie stawiają na pożytki rekreacji i związane z nabraniem sił przez mieszkańców tych miast zamiast na pożytki związane z surowcem drzewnym?
Czy nadleśniczowie na tych terenach wysunęli kiedykolwiek takie propozycje do swojej Dyrekcji Generalnej? A ta zaczęła się przymierzać do, cytuję dr. Konrada Tomaszewskiego:
„Skoro gospodarka leśna obejmuje realizację pozaprodukcyjnych funkcji lasu, to oznacza to, że gospodarz lasu w toku gospodarki leśnej obowiązany jest „wyzwalać”, uruchamiać, powodować pojawienie się (wystąpienie) niematerialnych świadczeń lasu jako odpowiednio wzmocnionych lub zmodyfikowanych naturalnych funkcji (świadczeń) lasu, a następnie doprowadzać do wykorzystania tych zrealizowanych niematerialnych świadczeń lasu zgodnie z ich społeczno – gospodarczym przeznaczeniem.”
Bo chociaż, dalszy cytat:
„W niektórych naukowych kręgach opiniotwórczych (np. w zespole pracowników naukowych skupionym wokół Prof. Andrzeja Klocka, Dyrektora Instytutu Badawczego Leśnictwa) kreowany jest pogląd, że realizacja niektórych pozaprodukcyjnych funkcji lasu wymaga zaniechania pewnych działań, skutkująca utratą części korzyści materialnych, jakie las mógłby przynieść, gdyby nie „musiał” realizować pozaprodukcyjnych funkcji lasu. Wydaje się, że jest to pogląd błędny, jeśli poważnie traktować równoważność wszystkich funkcji lasu: materialnych i niematerialnych.”
I dalej:
„Polska koncepcja trwale zrównoważonej gospodarki leśnej oraz polska szkoła urządzania lasu zakładają tzw. podejście wydzieleniowe do lasu. Elementarną powierzchnią lasu w gospodarce leśnej jest i powinno pozostać wydzielenie leśne. To dla wydzielenia leśnego powinny być w toku urządzania lasu ustalane funkcje, jakie las powinien wypełniać z zastosowaniem metod gospodarki leśnej – z podziałem na funkcje dominującą (dominujące ), uzupełniającą (uzupełniające) oraz towarzyszącą (towarzyszące). W tym kontekście – uznanie, że dane wydzielenie predysponowane jest do wypełniania określonych funkcji, wśród których funkcja produkcji drewna znajduje się na dalszym miejscu, oznacza, że gospodarz lasu obowiązany jest tak prowadzić gospodarkę leśną z użyciem określonych czynności faktycznych, aby naturalne funkcje pozaprodukcyjne były odpowiednio modyfikowane oraz wzmacniane metodami gospodarki leśnej, choćby miało się to wiązać ze zwiększonymi kosztami działalności leśnej oraz ze zmniejszonymi przychodami w postaci dochodów cywilnych ze sprzedaży surowca drzewnego.”
Oraz:
„Taka jest istota jednego z podstawowych atrybutów państwowej gospodarki leśnej w Polsce : działania z nastawieniem na wynik finansowy, jednak nie na jego maksymalizację. Nie może być mowy o jakiś „wyrzeczeniach” przy realizacji przez las obowiązku świadczeń niematerialnych”
Uff…Swięty Janie Gwalbercie, mógłbyś przetłumaczyć to na polski?
Cieżko jest normalnemu człowiekowi połapać się w żargonie języka biurokratycznego dr. Konrada Tomaszewskiego ale po tych wielu słowach powinno dojść się do wniosku że, niestety koncepcja zrezygnowania z pozyskania drewna a nawet koncepcja mocnego ograniczenia pożytków drzewnych na rzecz postawienia na pożytki niematerialne, jest skazana na porażkę na terenach polskich lasów państwowych administrowanych przez organizację Lasy Państwowe.
Tam gdzie w Szwecji wystarcza ochota na postawienie na odrębne pożytki leśne przez właściciela lasu, pod warunkiem zachowania przez niego lasu jako lasu i oczywiście pod warunkiem że takie postawienie nie przyniesie mu strat ekonomicznych, to w Polsce (mówię o lasach państwowych) ochota nadleśniczego skończy się prawdopodobnie na jego odwołaniu. Czy zresztą nie odwołano przed kilkoma miesiącami nadleśniczego podszczecińskiego za niecne zamiary postawienia na ochronę przyrody a nie na zręby?
A szkoda, bo nowe pomysły wcale nie są polskim leśnikom obce.
Weźmy np. czasopismo leśne Głos Lasu nr. 2/2018, wydawane przez Lasy Państwowe i w nim wywiad z prof. Lechem Płotkowskim, ekonomistą leśnym.
https://www.lasy.gov.pl/pl/pro/informacje/glos-lasu/wydania-archiwalne/2018/glos-lasu-2-2018.pdf/view
Cytuje on Paul Samuelson’s Classic, „Economics of Forestry in an Evolving Society.”
Wywiad zaczyna się od pytania:
„Przytoczony przez pana cytat pochodzi z książki „Leśnictwo w zmieniającym się społeczeństwie”, napisanej przez wymienionego autora na prośbę amerykańskich leśników. Czy da się odnieść te słowa do polskich realiów?”
Odpowiedź:
„Uważam, że tak. Warto odpowiedzieć sobie na pytanie, jak mamy podchodzić do leśnictwa w warunkach nieustannie zmieniającej się hierarchii ważności potrzeb społecznych i związanych z tym oczekiwań poszczególnych grup oraz całych społeczności. Wszyscy zajmujący się ekonomiczną stroną leśnictwa zauważają, że wszędzie tam, gdzie zdobycie środków niezbędnych do przeżycia nie stanowi już podstawowej troski pochłaniającej bez reszty mieszkańców, coraz częstsze są postulaty i żądania przysposobienia lasów wyłącznie na potrzeby rekreacji i ochrony przyrody. Z coraz większą niechęcią ludzie słuchają natomiast o tym, że lasy produkują drewno.”
Pytanie: „Czy da się dostosować działania Lasów Państwowych do tych zmieniających się priorytetów?”
Odpowiedź: “Niezmiennie wydaje się nam, że najlepszym rozwiązaniem jest wzorzec, który propagujemy, czyli wielofunkcyjne gospodarstwo leśne. Kto ma jednak finansować pozaprodukcyjne funkcje lasu, ściślej – kto ma finansować wytwarzanie dóbr publicznych pochodzenia leśnego? Ich intensyfikowanie pociąga za sobą dodatkowe koszty, które ktoś musi ponieść. Powinno się tym zająć państwo, ale do jakiego poziomu? Czy na przykład Lasy Państwowe powinny dofinansowywać parki narodowe? Przecież LP nie powołano do tego celu. Organizacja ta ma prowadzić działalność gospodarczą i dbać o stan lasów. Równocześnie ma wiele zadań związanych z ochroną przyrody. Utopią jest to, że wyłączymy LP z gospodarki…”
Wywiad z profesorem Lechem Płotkowskim jest warty przeczytania, chociaż ja, jako czytelnik, wolalbym, aby otrzymał pytania w stylu co by on, jako ekonomista leśny proponował jako korzystne rozwiązania dla Lasów Państwowych, zamiast naprowadzajacych pytań Pani Redaktor Bogumiły Grabowskiej.
Ale jest to tylko moja czytelnicza uwaga.
Tytuł wywiadu, cytat motta książki prof. Paula Samielssona, „Każdy kocha drzewa, ale nikt nie znosi biznesmenów” jest poniekąd również naprowadzający, ale na nowe tory myślenia dla leśnika polskiego.
Bo przecież jeżeli las da nam więcej pożytku z użytków niedrzewnych to wtedy będziemy mogli dalej kochać drzewa a biznesmeni nie będą nam przeszkadzać, przeciwnie. Wtedy zniknie wiele ze współczesnych konfliktów na linii leśnik administrujący lasy państwowe a ludzie korzystający z takich lasów.
Nawiasem mówiąc swoje rozważania o ekonomice leśnictwa w zmieniającym się świecie opublikował Paul Samuelsson już w roku 1976.
Upływ 40 lat nie odebrał im jednak aktualności a równocześnie pokazał jak silna jest dalej w leśnictwie rola pożytków leśnych w postaci surowca drzewnego.
Lasy Państwowe to dosyć oryginalny twór organizacyjno-przedsiębiorczo-instytucjonalny i trudno je nazwać firmą, jak to robi prof. Lech Płotkowski, ale z drugiej strony porusza on również temat zmian organizacyjnych tej „firmy”.
„ Utopią jest to, że wyłączymy LP z gospodarki…” tak mówi prof. Lech Płotkowski i z tym powinien każdy się zgodzić.
Lasy Państwowe nie powinny być organizacją charytatywną, jak już pisaliśmy cytując dotacje dla różnych powiatów czy stowarzyszeń typu Santa.
Lasy Państwowe nie powinny być organizacją polityczną jak to wielokrotnie opisywaliśmy na Monitorze Leśnym.
Lasy Państwowe powinny być organizacją gospodarczą w formie odpowiadającej polskiej gospodarce.
Wtedy rola i znaczenie pożytków i użytków leśnych nie potrzebowałaby, być może, analiz analityków klasy dr. Konrada Tomaszewskiego.
Co by byście nie opisywali na Monitorze Leśnym to i tak skończycie na Tomaszewskim, zaobserwował przed chyba rokiem, jeden z komentatorów.
Przywołanie przeze mnie pamięci Dr. Konrada Tomaszewskiego nie jest jednak wezwaniem typu „Konrad, wróć!”
Przeciwnie, przykład analizy Konrada Tomaszewskiego pokazuje jak można zagmatwać prawnie, organizacyjnie i politycznie proste w sumie zagadnienie i pytanie ekonomiczne: Co robić aby przestały nam się opłacać pożytki drzewne, albo zaczęły się opłacać mniej, albo jak rozwijać gospodarkę aby pożytki niedrzewne dawały nam dochody co najmniej równe tym drzewnym?
Pytanie proste, odpowiedz już zdecydowanie mniej ale jedno i drugie jest podstawowe dla przyszłości polskich lasów państwowych. Niezależnie od tego czy administrować nimi będą dalej Lasy Państwowe czy inna firma lub firmy.
Czytaj również: Las szwedzki, prywatny i pożytek z niego.
Szwedzki urząd leśny o pożytkach z lasu.
Zdjęcie: summit.post