Ksiądz z Torunia, naukowiec z Lublina – co za różnica?

Dziś krótko. Pamiętacie mój wpis nt. Białowieska Inicjatywa Naukowa czyli nauka kontrolowana, kiedy podczas konferencji w Warszawie odkryłem ewidentny konflikt interesu w całej międzynarodowej inicjatywie naukowej poświęconej problemowi w Puszczy Białowieskiej? Od razu na konferencji zauważyłem, że jest to jawne łamanie zasad naukowej niezależności, której dopuścił się pan Dr Andrzej Konieczny – Dyrektor Generalny Lasów Państwowych (do dnia dzisiejszego). Mało tego, który niczym wilk w baraniej skórze przedstawia się jako pracownik Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. To gdzie pan w końcu pracuje panie Dyrektorze, bo ja myślałem, że na 100% pracuje pan w Lasach Państwowych? Mało panu, że musi Pan dorabiać po godzinach? Czytajcie dalej…


Wilk w owczej skórze

Z tego co wiem, to spotkania Białowieskiej Inicjatywy Naukowej nie zawsze miały miejsce w weekendy, w które jak domniemam Pan Konieczny dorabia na boku jako pracownik naukowy. Mam nadzieję, że brał Pan w takim razie dni wolne z pracy dla Lasów Państwowych, kiedy pracował Pan nad sprawą Puszczy Białowieskiej jako pracownik Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie.

Jeszcze raz powtórzę. Artykuł, który został opublikowany (tutaj link – sprawdźcie sami jak przedstawia się Pan dr Konieczny) jest prawdopodobnie interesujący do przeczytania (oczywiście Pana wkład w jego napisanie jest pod dużym znakiem zapytania, z powodu braku Pana dorobku naukowego przejawiającego się w jakiejkolwiek publikacji naukowej, zwłaszcza po angielsku), jednakże, pozostawia ogromny niesmak, a także wątpliwość w jego naukową wiarygodność. I trzech recenzentów nic tu nie zmienia oczywiście.

Uważam, że włączenie Pana Koniecznego do zespołu tylko zachwiało społecznym przekonaniem (osób związanych z całym konfliktem w Puszczy Białowieskiej) odnośnie  naukowej niezależności i w gruncie rzeczy oddaliło tylko możliwość rozwiązania tego problemu.

Więcej na temat konfliktu i moich argumentów w tej stronniczej sprawie tutaj: Odpowiedź na komentarz Pani Agaty Konczal i Pani Ewy Hermanowicz dotyczący wpisu “Białowieska Inicjatywa Naukowa czyli nauka kontrolowana”

Swoją drogą pani Dr Agata Konczal dalej nie widzi problemu w tej sprawie i uparcie twierdzi, że wszystko było OK. Nie było!

Nemo iudex in causa sua

Skoro nie rozumie tego powiedzenia ani pan Andrzej Konieczny ani pani Konczal to im je grzecznie wytłumaczę. Oznacza to tyle, że osoba, która ma interes w danej sprawie nie powinna brać udziału w żadnym postępowaniu (tym bardziej naukowym) prowadzącym do rozwiązania problemu, który dotyczy tej osoby/instytucji/całej sprawy (tutaj Lasów Państwowych). Osoba taka jest wówczas stronnicza. Poza tym, nie wiemy jaką presję wywierał pan Konieczny na pracowników Instytutu Badawczego Leśnictwa, finansowanego w ponad 70% z pieniędzy Lasów Państwowych, którzy może mieli inne zdanie w tej sprawie niż pan Konieczny, ale bali się powiedzieć, aby nie stracić finansowania. Informacje, które otrzymałem wskazują, że, że w ostatnim czasie pracownicy Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych ewidentnie zastraszali i szantażowali pracowników IBL, którzy wypowiadali się o Lasach Państwowych w sposób im nie przychylny. Jak to jest z tą niezależnością IBL w takim razie? Wspomniałem o tym w odcinku:

Odcinek 4. Propaganda w Lasach Państwowych – karty na stół.

Ta zasada jest bardzo surowa do sytuacji kiedy występuje chociaż minimalna możliwość bycia stronniczym. A czy Lasy Państwowe nie są stronnicze w konflikcie dotyczącym Puszczy Białowieskiej, będąc stroną konfliktu? Czy pan Konieczny myśli, że podszycie się pod pracownika naukowego z Lublina rozwiązuje sprawę? Nie sądzę. To trochę tak jakby ktoś podszył się pod księdza z Torunia. Ksiądz z Torunia, naukowiec z Lublina, co za różnica?

Myślę, że pan Konieczny powinie się wreszcie zdecydować gdzie on wreszcie pracuje? Bo zamiast dorabiać na boku w Lublinie, może wziąłby się wreszcie za zarządzanie firmą Lasy Państwowe, która jest w krytycznej sytuacji (zwłaszcza wizerunkowej), pomimo kolorowych zapewnień pana Koniecznego w ostatnim Głosie Lasu. Od razu zaznaczę…. modlitwą nie poprawi pan Konieczny sytuacji Lasów Państwowych. Pozostaje zakasać rękawy i może wreszcie wziąć się do pracy? A naukę niech pan Konieczny zostawi prawdziwym naukowcom….a nie tym, którzy się za nich podszywają. 

I na koniec. Wszyscy wiemy, że odrobina woli ze strony dyrektora generalnego i ministra środowiska i problem Puszczy Białowieskiej może być rozwiązany w przeciągu kilku miesięcy, zwłaszcza w kontekście niedochodowych nadleśnictw w tamtym regionie.

Więc może zamiast bawić się w naukowca, rozwiąże pan tę sprawę będąc osobą decyzyjną w tym konflikcie? 

Puszcza Białowieska – PRAWDZIWA HISTORIA!

Jedna myśl na temat “Ksiądz z Torunia, naukowiec z Lublina – co za różnica?

  1. Pasuje tu komentarz z Ewangelii :
    Łk12
    “Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome. 3 Dlatego wszystko, co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a coście w izbie szeptali do ucha, głosić będą na dachach. “

Dodaj komentarz