Kozy w Lasach Państwowych
Jako młody leśniczy, w dawnych i zamierzchłych czasach gospodarki dewastacyjnej, no ale w każdym razie trwałej, skoro dała dzisiejszą zrównoważoną i wielofunkcyjną, nigdy bym nie przypuszczał że niewinna koza wyrośnie na symbol TZW gospodarki leśnej.
Zdarzyło mi się co prawda kilkakrotnie napotkać te miłe stworzenia w lesie państwowym, ale zawsze byłem bardziej zainteresowany ich właścicielkami, zwłaszcza młodymi, aby zwracać szczególną uwagę na obgryzane przez kozy drzewka i drzewa.
Z dala od Warszawy i w czasach kiedy Dziady wywoływały rewolucję, podstawowe wartości miały się dobrze i watpliwości na temat kobiet raczej nie miałem, a jak już miałem to nie w porównaniach z kozą.
Ale lepiej późno niż wcale.
Okazuje się bowiem że dzisiejszy pierwszy leśnik Polski przeżywa je i to w stopniu poważnym, przed milionami widzów w dodatku.
Deklarując swoiste wyznanie wiary, w mundurze galowych, czapce służbowej leżącej przepisowo 7 cm od kantu stołu i najzupełniej poważnie:
“W tej chwili ludzi, z których mózgów wymyto te podstawowe wartości, że kobieta to kobieta, mężczyzna to mężczyzna, że nie warto kochać się z kozą, dlatego że z tego dzieci nie będzie, a więc gdy już jest przygotowane podłoże mózgowe, to wtedy można się posiłkować pewnymi instrumentami, które służą zarządzeniem wszystkimi i wszystkim bez użycia środków przymusu bezpośredniego”
No cóż, Trwała, Zrównoważona i Wielofunkcyjna gospodarka leśna Lasów Państwowych, organizacji którą kieruje miłośnik kóz, dr. Konrad Tomaszewski otrzymała nareszcie swoje godło, wcale zresztą przyjemne, bo chyba kilka miast polskich ma już to miłe zwierzę w swoim herbie.
Koza w dyrektorskim umyśle, miejmy nadzieję że tylko tam, zaistniała prawdopodobnie pod wpływem prelekcji krytyczki teatralnej Temidy Stankiewicz-Podhorockiej na osławionej konferencji w Toruniu, prowadzonej przez Ojca Tadeusza Rydzyka, pod nazwą, muszę przyznać że skromną, “Jeszcze Polska nie zginęła – wieś”, w dniu 13 maja 2017.
Pani Temida Stankiewicz-Podhorocka, reprezentująca prawdopodobnie wieś polską, omówiła rolę kozy w wystąpieniu pod nazwą “Kościół i przyroda – Wolność artystyczna czy działania z premedytacja” http://www.radiomaryja.pl/multimedia/temida-stankiewicz-podhorecka-kosciol-przyroda-wolnosc-artystyczna-dzialania-premedytacja/
Koza o imieniu Sylvia jest u Pani Temidy symbolem uprzedmiotowienia i uzwierzęcenia człowieka, taktyki przejęcia władzy nad światem przez ateistów, do których należą ekolodzy, ci spod znaku Zielonego faszyzmu oraz artyści, ci spod znaku Krystyny Jandy, propagującej kozę i jej wdzięki na scenie swego teatru w Warszawie.
Nie jestem krytykiem teatralnym, nie będę więc polemizował z Panią Temidą Stankiewicz-Podhorocką na temat wartości sztuki “Koza, albo kim jest Sylwia?”
Jestem jednak chłopem z pochodzenia, urodzonym kilkadziesiąt km od Gorzenia Górnego Emila Zegadłowicza i ośmielam się zauważyć że wieś polska nie tylko takie Sylwie i nie tylko kozy widziała.
Oraz podpowiadam lekturę Zmorów czołowemu polskiemu leśnikowi jak i jego prelegentce bo wtedy, kozy, Sylwie czy nie, nie wywołają już nadmiernego wzburzenia.
Ale dla mnie, piszącego blog bądź co bądź leśny, interesujący jest fakt takiego gwałtownego przeskoczenia w dyskusji dyrektora generalnego Lasów Państwowych z red. Michałem Rachoniem z tematyki Trwałej, Zrównoważonej i Wielofunkcyjnej Gospodarki Leśnej oraz Bioróżnorodności, na kozę.
Że obgryza ona skutecznie bioróżnorodność i ma na jej temat zdanie prawdopodobnie odmienne niż dyr. Konrad Tomaszewski, tego możemy się domyślać. Ale czy wystarcza to na omawianie jej roli przed milionami telewidzów przez dyrektora Lasów Państwowych?
Każdy interesujący się działalnością organizacji Lasy Państwowe łatwo zauważy pewien stały kierunek w tej działalności.
Lasy Państwowe poprzez głoszenie swojej tożsamości pod hasłem Bóg Honor Ojczyzna, czytaj Bóg, Honor, Ojczyzna i Lasy Państwowe. oraz Teatr absurdu w reżyserii Lasów Państwowych. budują coraz silniejszą pozycję w walce o prawdziwie narodowe wartości dzisiejszej polskiej państwowości. Wzrasta ona jak drzewa w lesie państwowym, zarządzanym przez LP.
Cóż więc dziwnego na celownikach gospodarczej działalności czołowego polskiego leśnika i czołowego polskiego myśliwego znalazła się, obok CO2 i delikatesów z dziczyzną, również i kultura, film i teatr.
Ale tylko ten bogoojczyźniany, narodowy, patriotyczny i leśny. Pod dyrekcją Pani Temidy. Pod skrzydłami Ojca Tadeusza.
Załóżmy że będzie miał około 100 miejsc i mieścił się w Toruniu lub w Krakowie. Z dala od Warszawy i zwolenników Krystyny Jandy.
26.000 leśników zapewni, prawdopodobnie bez problemu, pełną obsadę 260 przedstawień. Tylko jednej sztuki, najprawdopodobniej nie o kozie.
W sytuacji w której Krystyna Janda liczyła na jakość sztuki i gry aktorskiej oraz prowokację artystyczną mogłaby Pani Temida Stankiewicz-Podhorecka liczyć na leśników i ich Fundusz Leśny.
Lasy Państwowe rozpoczną w najbliższym czasie walkę z celową destrukcją instytucji gwarantujących stabilne funkcjonowanie Państwa. Do tych instytucji zaliczają się Lasy Państwowe, zarządca 1/3 powierzchni Polski, ziemi będącej gwarantem suwerenności, powiedział dyrektor generalny dr. Konrad Tomaszewski w dniu 29 maja 2017 na obchodach Święta Lasu w Jedlni.
Leśnicy do walki! Nie dajcie zdestruktować swego stabilnego funkcjonowania! Rzućcie na kozy Grupy Interwencyjne Straży Leśnej zanim się owce nie dołączą!
Zdjęcie: bokeslundsgarden
Jandzie to zależy głównie na dotacjach do jej upadających teatrów. Dlatego po zmianie władzy drze mordę, bo już pieniążków na jej barachło nie ma.