Po ośmiu latach zmagań z ludźmi związanymi z PGL LP miałem nadzieję, że wybory parlamentarne i zmiana władzy przyniosą pozytywne zmiany dla tej organizacji i całego sektora leśnego w Polsce. Równocześnie obawiałem się, że nic się nie zmieni, pamiętając swoje doświadczenia pracy w PGL LP (Lasach Państwowych, LP) za czasów rządów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Po zakończeniu współpracy ze stowarzyszeniem Polska 2050, które miało interesujący pomysł angażowania zagranicznych specjalistów w burze mózgów na temat tego, co można zmienić w Polsce (niestety, te kreatywne dyskusje często ustępowały nieustępliwym postawom lokalnych działaczy ugrupowania, które związało się jeszcze z niezbyt reformatorskim, delikatnie mówiąc, PSL), wciąż tliła się we mnie niewielka iskierka optymizmu. Niestety, i ona szybko zgasła, gdy na kluczowe stanowiska w Ministerstwie Klimatu powołano osoby bez doświadczenia w zarządzaniu zasobami przyrodniczymi, a na stanowisko dyrektora generalnego wybrano człowieka reprezentującego „rozczarowanych leśników” na wiecu Donalda Tuska. Gdy dość nieoczekiwanie otrzymałem zaproszenie od Najwyższej Izby Kontroli (NIK) w celu pomocy w ramach kontroli PGL LP, ta nadzieja odżyła. Zgodziłem się pomóc pro bono. W tym i następnych wpisach chciałbym podzielić się przemyśleniami na temat panelu, który odbył się na początku grudnia 2024 roku pod hasłem: „PGL LP – podmiot realizujący misję publiczną czy przedsiębiorca?”. Zapraszam do lektury.
Wyciek wstępnych ustaleń kontroli NIK
Na początku panelu dowiedzieliśmy się, że wstępny raport Delegatury NIK w Opolu trafił do mediów. Uważam, że to sytuacja niedopuszczalna. Być może stosowanie umów NDA (ang. non-disclosure agreement) wobec osób otrzymujących takie dokumenty, mogłoby zapobiec takim sytuacjom. Jeśli raport wycieknie, wiadomo, jakie kroki i wobec kogo należy podjąć. Media, choć powinny informować społeczeństwo, również powinny przestrzegać zasad etyki dziennikarskiej. Powinny ograniczać się do ogólnych informacji o temacie raportu, zamiast publikować szczegóły wstępnych ustaleń, które mogą jeszcze ulec zmianie.
Ocena panelu
W mojej ocenie panel był jednym z najlepiej zorganizowanych wydarzeń dotyczących PGL LP, jakie widziałem. Było kulturalnie, merytorycznie i konstruktywnie. Dość sporym echem w środowisku pracowników Lasów Państwowych rozeszła się nieobacność a nawet brak zaproszenia reprezentacji LP do tego grona. Tutaj moje zdanie jest bardzo jasne – nikt nie może być sędzią w swojej sprawie, więc całkowicie rozumiem decyzję organizatorów panelu.
Merytorycznie – o czym był panel, kwestie dyskusyjne i sprostowania
Poniżej przedstawiam główne punkty, które zanotowałem podczas panelu. Na końcu znajdziecie moją prezentację zatytułowaną: „W poszukiwaniu najlepszego modelu leśnictwa państwowego i strategii zarządzania funduszem leśnym na świecie”. Zgodnie z zasadą safe house rule skupię się wyłącznie na omawianych tematach, bez wskazywania konkretnych osób.
Język polski a precyzja w kwestiach związanych z Lasami
Dyskusja rozpoczęła się od stwierdzenia, że Lasy Państwowe to największy “landlord” w Europie. Jest to jednak jedynie połowicznie prawdą – LP nie są właścicielem (ang. landlord), lecz zarządcą (ang. manager). Warto pamiętać, że rozmawiamy tutaj o funkcjonowaniu podmiotu zarządzającego, a nie o właściciela, czyli Skarb Państwa, do którego należą lasy zarządzane przez LP.
Podkreśliłem, że w języku polskim brak precyzji w rozróżnieniu pojęć: “Lasy Państwowe” (PGL LP – przedsiębiorstwo) a “lasy państwowe” (lasy należące do Skarbu Państwa). Nawet pracownicy LP, zwłaszcza z grupy tzw. „edukatorów”, często mylą dobro lasów w Polsce z dobrem samego przedsiębiorstwa. Możliwe, że starają się oni dostosować do linii zarządzających, jednak ta niejasność wciąż pozostaje problemem.
Wystąpienie Mikołaja Dorożały i parlamentarzystów
Podczas jednej z prezentacji zdalnie połączył się Mikołaj Dorożała, wiceminister klimatu. Jego wystąpienie miało charakter bardziej polityczny niż merytoryczny – przypominało wiec wyborczy. Opowiadał m.in. o tym, że lasy są dobrem wszystkich Polaków, a nie polityków. Wspominał o projektach takich jak „100 rezerwatów na 100-lecie LP” czy utworzeniu nowych parków narodowych.
Na sali pojawili się także dwaj parlamentarzyści (z Koalicji Obywatelskiej), którzy skoncentrowali się głównie na temacie tzw. lasów społecznych. Odniosłem wrażenie, że głównie chodzi im jak tutaj zyskać poparcie lokalnych społeczności, zwłaszcza przed następnym wyborami.
Wiceminister Dorożała nawiązał do idei rozwijania w Polsce biogospodarki (bioeconomy) na wzór skandynawski. Do tego punktu jeszcze się odniosę.
Prawne dylematy w zarządzaniu Lasami Państwowymi
Podczas dyskusji na temat Lasów Państwowych (LP) pojawiło się wiele interesujących kwestii prawnych, które skłaniają do refleksji nad obecnym stanem prawnym oraz jego wpływem na funkcjonowanie i zarządzanie polskimi lasami.
Funkcje ochronne a gospodarcze
W trakcie debaty wskazano, że w ustawie o lasach, w artykule 7, produkcja drewna znajduje się na ostatnim miejscu w hierarchii celów gospodarki leśnej, co miałoby sugerować priorytet funkcji ochronnych. Nie zgadzam się z tą interpretacją, ponieważ artykuł ten dotyczy całokształtu gospodarki leśnej we wszystkich rodzajach lasów, niezależnie od formy własności. Moim zdaniem, priorytetem jest zapewnienie ciągłości lasów w Polsce, co jest zgodne z praktyką w innych krajach. Algorytm postępowania można by ująć następująco: najpierw ochrona lasów, wód i przyrody, potem – jeśli zajdzie konieczność pozyskania drewna – powrót do pierwszego kroku, czyli odnowienia lasu. Aby chronić, trzeba więc najpierw ponownie zalesić.
Precyzyjność przepisów a funkcjonalność
Prawnicy podnosili argument, że ustawa o lasach nie reguluje wystarczająco szczegółowo odpowiedzialności dyscyplinarnej pracowników Służby Leśnej czy mechanizmów ochrony przyrody. Moim zdaniem, pytanie powinno brzmieć: czy każda ustawa musi zawierać przepisy obecne już w innych aktach prawnych, jak np. w Kodeksie pracy czy Ustawie o ochronie przyrody? Uważam, że nie, gdyż nadmierna szczegółowość mogłaby obciążyć wyspecjalizowane instytucje dodatkowymi, zbędnymi obowiązkami.
Dyskusja ta nabrała szczególnego znaczenia w kontekście potencjalnego konfliktu interesów pracowników naukowych korzystających z grantów finansowanych przez LP. Czy środki te nie powinny być rozdzielane przez niezależne instytucje, takie jak ministerstwo nauki czy Narodowe Centrum Nauki? Rozwiązanie to mogłoby zapobiec sytuacjom rodzącym wątpliwości co do obiektywności badań.
Archaizmy w ustawie o lasach
Ciekawym spostrzeżeniem było zwrócenie uwagi na przestarzałe zapisy w ustawie o lasach, która od czasu uchwalenia była nowelizowana ponad 80 razy (jeżeli dobrze zapamiętałem tę liczbę). Przykładowo, ustawa nadal odnosi się do nieistniejącego Ministerstwa Środowiska (teraz Ministerstwa Klimatu) oraz rozwiązanego wiele lat temu organu, jakim była Straż Ochrony Przyrody.
Kolejnym problemem jest klasyfikacja lasów w Polsce. Ustawa dzieli je na lasy Skarbu Państwa i “pozostałe”, co skutkuje zaliczaniem lasów gminnych do tej drugiej, niezbyt precyzyjnej kategorii.
Status prawny LP
Interesującym porównaniem było odniesienie do Państwowego Gospodarstwa Wodnego “Wody Polskie”, które posiada osobowość prawną, w przeciwieństwie do Lasów Państwowych. Jak się możemy domyślić, nadanie osobowości prawnej, nie jest rozwiązaniem systemu, a ustawodawca dalej nie potrafi określić jakie są różnice między SP a jednostkami zarządzającymi, czyli kto na przykład reprezentuje SP przy składaniu oświadczeń woli, kto ma reprezentować Skarb Państwa itd.?
Praktyczne skutki tej luki prawnej odczułem osobiście, gdy w trakcie procesów sądowych zmieniano nazwę powoda z RDLP w Łodzi na Skarb Państwa – PGL LP – RDLP w Łodzi orz DGLP w Warszawie. Ostatecznie LP wycofały się z obu spraw, unikając orzeczeń sądów.
W trakcie panelu pojawiły się pytania dotyczące statusu prawnego organów Lasów Państwowych, w tym czy są one organami administracji publicznej, a także w jakim trybie odbywa się sprzedaż produktów leśnych. Podjęto również temat niezależności nadleśniczych w prowadzeniu gospodarki leśnej. W kontekście tego zagadnienia przywołano dwie istotne decyzje – zwiększenie pozyskania drewna w Puszczy Białowieskiej przez dyrektora generalnego LP w 2017 roku oraz zakaz wyrębu drzew 100-letnich zawarty w Puszczy Białowieskiej w 1998 roku. W obu przypadkach nadleśniczy został pominięty w procesie decyzyjnym na rzecz ministra właściwego ds. środowiska.
O niezależności i samodzielności nadleśniczych w zarządzaniu gospodarką leśną wielokrotnie dyskutowaliśmy na łamach naszego bloga. Prawda jest taka, że nadleśniczy może działać niezależnie jedynie w granicach wyznaczonych przez dyrektora regionalnego lub generalnego, o ile nie zostanie odwołany w sposób przedwczesny, co – jak pokazuje praktyka – może nastąpić nawet w wyniku jednego telefonu.
Polityzacja Lasów Państwowych
Jednym z kluczowych pytań było: Co zrobić aby gospodarka leśna nie była ręcznie sterowana kaprysami ministra/dyrektora generalnego?
Odpolitycznienie LP wymagałoby zdecydowanych działań, jednak przez ostatnie 30 lat żaden rząd nie podjął takich kroków. Trzymanie LP jako “politycznego łupu” wydaje się być korzystniejsze dla kolejnych ekip rządzących.
To „odpolitycznianie” trwa już ponad 30 lat, i mam wrażenie, że odpolitycznianie jest tutaj rozumiane jako oderwanie “od koryta” poprzedniej ekipy rządzącej na korzyść własnej partii politycznej. Ogólnie moim zdaniem to co się dzieje jest bardzo krótkowzroczne, kosztowne dla LP, Skarbu Państwa, oraz społeczeństwa, co świetnie analizował i przedstawiał pan Piotr Grygier:
—> CZYTAJ WIĘCEJ: Polityka kadrowa Lasów Państwowych kosztuje
—> CZYTAJ WIĘCEJ: Czy konkursy mogą uzdrowić politykę kadrową w Lasach Państwowych?
Każdy, kto rozsądnie analizuje funkcjonowanie Lasów Państwowych (LP), zdaje sobie sprawę, że problematyczny jest Rozdział 6 Ustawy o Lasach, dotyczący Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe. Kluczowym wyzwaniem jest fakt, że aby ograniczyć koszty związane z utrzymaniem ponad 26 tys. pracowników LP, dyrektor generalny musi wystąpić z wnioskiem do ministra właściwego ds. środowiska.
Czy dyrektor generalny miałby interes w zmniejszeniu liczby regionalnych dyrekcji, na przykład z 17 do pięciu? Czy byłby gotów podjąć taką decyzję, ryzykując, że zostanie uznany w środowisku LP za „zdrajcę”, działającego pod dyktando określonej partii politycznej? Trudno to sobie wyobrazić.
Uważam, że tego typu działania, choć mogłyby przynieść oszczędności, są obciążone znaczącymi konsekwencjami politycznymi i środowiskowymi, które skutecznie zniechęcają do ich podjęcia.
Koniec części pierwszej….