Konie w lasach szwedzkich, te pracujące.
“Coraz ich więcej, jak wspaniale że powracają, tak piszą często szwedzcy dziennikarze napotykając je w lesie. Ale jakoś tego w lesie nie widzę”
Tak powiedział niedawno jeden z członków szwedzkiego Skogsforum (Leśne Forum) gdy temat koni wszedł na tapetę.
I to jest prawdą. Każdy piszący tutaj o koniach w lesie przybiera ton nostalgiczno-entuzjastyczny. Każdy kocha konie, dziennikarz, dzieci widzące je w lesie, ludzie z miast spacerujący po lesie no i ich właściciele, pracujący z nimi.
To oczywiste że współczesny szwedzki i nie tylko szwedzki wozak lubi i szanuje swoje zwierzęta. Każda rozmowa z ludźmi pracującymi końmi w lesie świadczy o tym. Te kilkadziesiąt reportaży na temat takiej pracy, figurujące na szwedzkiej sieci są wystarczająco wymowne.
Ale czysto statystycznie jest trudno znaleźć dzisiaj konkretną odpowiedź na proste pytanie – ile właściwie koni pracuje w szwedzkich lasach?
W roku 2000 było ich 400, podawało wtedy stowarzyszenie Skogshästen (Leśny Koń). Tak mówił wtedy przedstawiciel Skogshästen:
Ilość drewna zrywanego przez te konie oceniamy na od 0,5-1 mln m3 i częściowo współpracują one z maszynami.
Ci którzy postawili na taką pracę i mają kontakty z właścicielami lasu czy firmami leśnymi, nie mają problemu z zamówieniami. Jest wielu prywatnych właścicieli leśnych którzy nie chcą mieć szkód od maszyn w swoim lesie i płacą lepiej od m3 przy końskiej zrywce. To zresztą podstawa finansowej kalkulacji – koń musi być lepiej opłacany niż maszyna, aby jego praca w lesie była opłacalna.
Czyszczenia, trzebieże wczesne, wywroty i złomy, usuwanie drzew nasiennych w podlocie czy podszycie, tereny “wrażliwe” przyrodniczo z małą ilością ścinki, małe zręby, lasy przyleśne – to przykłady specjalności końskich. Często najbardziej opłacalna jest współpraca z maszynami, zwłaszcza przy długiej zrywce. Ale i przy zrywce krótkiej czy bardzo krótkiej konie mogą być naprawdę konkurencyjne w stosunku do nawet większych maszyn. W terenach podmiejskich, zwłaszcza w lasach o roli rekreacyjnej zatrudnienie koni przy pracach leśnych rozładowuje często napiętą i konfliktową sytuację pomiędzy mieszkańcami miast a gospodarką leśną. Ludzie lubią konie, zwłaszcza dzieci.
Tak mówił przedstawiciel stowarzyszenia Skogsgästen kilkanascie lat temu i te słowa są dalej jak najbardziej aktualne. Zwłaszcza te o pracy w lasach przymiejskich.
I podobnie pisał Drwal w roku 2008
http://www.drewno.pl/artykuly/5231,kon-to-nie-przezytek.html dając artykułowi tytuł “Koń nie przeżytek”, tytuł jak się okazało popularny na polskiej sieci.
Szwedzki rolniczy urząd państwowy Jordbruksverket podaje co 7 lat statystykę dotyczącą ilości koni znajdujących się w kraju i ta ostatnia, z roku 2010 mówiła o 360.000 koni żyjących w Szwecji.
Najbardziej popularna i rodzima rasa koni pracujących w lesie, koń północno-szwedzki nie jest reprezentowany specjalnie licznie , bo stowarzyszenie hodowców tej rasy ocenia ich liczbę w roku 2014 na maksymalnie 6.000 sztuk. Natomiast druga popularna rasa, konie ardeńskie jest liczniejsza bo około 10.000 sztuk.
I ile z nich pracuje w lesie?
Peter Ekholm mówi w cytowanym reportażu o kilkudziesięciu podobnych co jego zaprzęgach końskich – sam ma trzy konie – pracujących na terenie całego kraju czyli około 70-100 koni.
https://www.svt.se/nyheter/lokalt/norrbotten/hasten-ater-i-skogsbruket
Dużo to czy mało?
Camilla Källman, naukowiec na SLU, ocenia że 35% szwedzkich gmin (jest ich 290) używa koni do prac w lesie, parkach czy przy innym transporcie.
Håkan Carlsson, właściciel ekipy 3 ardenów wcale nie uważa że jest to dużo. To nowoczesna metoda pracy w czyszczeniach i wczesnych trzebieżach, mówi. Cięcia wykonuje mały harvester, resztę moje konie i ja. Zupełnie nie widać po kilku miesiącach że ktoś w lesie pracował i jest taka praca zarówno efektywna oraz oszczędzająca środowisko.
Zdjęcie: föreningen Skogen
Różnych mam klientów. Nie tylko prywatni właściciele lasu ale i gminy oraz urzędy wojewódzkie z ich rezerwatami przyrody. To tereny wymagające ostrożności i konie tam pasują.
Håkan nie lubi określenia “praca przyjazna środowisku”. To określenie jest nadużywane i nie chcę aby moja praca i moje konie zaczęły się kojarzyć z jakąś romantyczną ochroną przyrody a konie były zagłaskane na śmierć przez ich miejskich miłośników. Staram się robić z moimi końmi dobrą pracę i w pewnych warunkach są one lepsze i skuteczniejsze niż maszyna.
Inny przedsiębiorca leśno-konny, Martin Lindqvist z Hillerstorp w Småland, w południowej Szwecji, w bardzo pociągający sposób pokazuje swoją pracę i swoje gospodarstwo leśne
W tak pociągający że wielu urzędników miejskich chciałoby się z nim na pewno zamienić.
Praca końmi, aby była opłacalna dla ich właściciela, wymaga od zleceniodawcy wyższych stawek za m3 niż te maszynowe a to z kolei zmiany jego podejścia do gospodarki leśnej. Cecilia Bernstson z Värmland, środkowo-zachodniej Szwecji ma gospodarstwo leśne nastawione na gospodarkę bezzrębową i prowadzi firmę leśną, w której technika pracy jest doskonale znana i w lasach polskich: piła mechaniczna plus koń. Według jej słów to branża przyszłościowa, w każdym razie jej nie brakuje zamówień na pracę u prywatnych właścicieli lasu w Värmland, chcących przejść na inne metody gospodarki leśnej.
http://sverigesradio.se/sida/artikel.aspx?programid=93&artikel=6153571
Koń w pracy leśnej nie konkuruje dzisiaj z maszynami ale jest ich doskonałym uzupełnieniem, zwłaszcza na terenach przyrodniczo cennych, w gospodarce w lasach przymiejskich czy w gospodarce leśnej która dąży do wąskich szlaków zrywkowych czy technologicznych. Nie jest absolutnie przeżytkiem, wręcz przeciwnie, wozak ze swoimi końmi to ekipa w odpowiednich warunkach w pełni technologicznie nowoczesna.
Zdjęcie: Ryasjö hästgård