Konflikt szwedzkich właścicieli lasu ze szwedzkim przemysłem leśnym – ceny surowca.
Szwedzcy prywatni właściciele leśni stoją na podobnych pozycjach co polscy drzewiarze w swoich rokowaniach cenowych – muszą dopasować się do warunków kontrahenta i temat cen jest wśród nich jednym z najbardziej dyskutowanych.
Ogólnie biorąc każdy rynek drzewny charakteryzuje się problemem z dostępem do surowca drzewnego. W przypadku koniunktury idącej w górę jest go zawsze za mało dla przemysłu leśnego (drzewno-papierniczego) a w przypadku gdy koniunktura gospodarcza spada jest nagle tego surowca na rynku za dużo.
Niezależnie od koniunktury problemem dla przemysłu drzewnego jest zawsze nierównomierny napływ surowca w ciągu roku gospodarczego.
Szwedzka branża leśno-drzewna składa się ogólnie biorąc z gospodarki leśnej, przemysłu tartacznego, przemysłu produkującego masę drzewną i papier, resztek przemysłu meblarskiego oraz nowo ale silnie rozwijającego się przemysłu drzewnego związanego z biochemią jak i przemysłu energetycznego opartego na biomasie.
Rynek drzewny decydujący o cenach surowca drzewnego koncentruje się na surowcu tartacznym oraz surowcu dla przemysłu papierniczego. Ten pierwszy, surowiec tartaczny, jest silnie nastawiony na konkurencję w postaci wielu sprzedawców i wielu kupców, drugi, z surowcem papierniczym, ma również wielu sprzedawców ale nielicznych, za to dużych, kupców.
Szwedzka powierzchnia leśna (ogólnie 28,1 mln ha a w tym lasów produkcyjnych 23,5 mln ha) jest posiadana przez właścicieli prywatnych 50%, spółki akcyjne będące na giełdzie 25%, spółkę akcyjną z akcjami w ręku Państwa i nie będącą na giełdzie Sveaskog 14%, Państwo 3%, wspólnoty gruntowe 2% i pozostałych właścicieli 6%.
Gospodarka leśna w lasach prywatnych prowadzona jest przez samych właścicieli, zrzeszenia leśne oraz stowarzyszenia i firmy oferujące właścicielom zarządzanie ich lasem.
Ceny na surowiec drzewny ustalane są w negocjacjach pomiędzy właścicielem prywatnym i kupcem czy zrzeszeniem leśnym a kupcem a lista cen przesyłana jest do członków zrzeszenia. Kupiec, reprezentujący przemysł, podaje często swoje ceny również przed rokowaniami ze zrzeszeniem lub prywatnymi właścicielami. Oficjalnie obie strony, właściciel lasu czyli sprzedawca jak i kupiec czyli przemysł leśny, zainteresowane są długoplanowym i równym rozwojem cen.
Sprzedaż swojego surowca jest dla właściciela lasu dużą transakcją finansową i tym co różni rodzaj sprzedaży jest sposób sprzedaży i sposób oraz czas pomiaru surowca drzewnego.
Właściciel lasu może sam go wyciąć oraz dostarczyć drewno do składu przydrożnego. Kupiec transportuje wtedy surowiec do zakładu przetwórczego gdzie jest on mierzony i oceniany przez niezależnych brakarzy, według cennika dotyczącego rodzaju i jakości surowca.
Ten rodzaj sprzedaży jest stosunkowo rzadki, bo wymaga posiadania przez właściciela lasu drogich maszyn leśnych.
Inną formą sprzedaży surowca drzewnego jest sprzedaż prawa do ścinki określonej powierzchni leśnej, gdzie koszty pozyskania i zrywki drewna odliczane są od ceny surowca, wywożonego i mierzonego jak w poprzednim przykładzie.
Dalszą formą jest sprzedaż lasu na pniu, w której kupiec oferuje cenę przeciętną za m3 surowca drzewnego, odliczając koszty pozyskania i zrywki. Transakcja poprzedzona jest szacunkiem brakarskim lasu, przeprowadzonym przez właściciela lub odpowiedniego fachowca. Ta forma jest popularna zwłaszcza w Finlandii gdzie właściciel lasu wystawia swoją ofertę na aukcji internetowej, wybierając później najlepszego kupca.
Pisaliśmy obszerniej na ten temat w https://www.forest-monitor.com/pl/jak-sprzedawac-drewno-ze-swego-lasu/
Takie formy sprzedaży surowca drzewnego mają swoje plusy i minusy, odbijające się na cenie, którą właściciel lasy inkasuje w końcu na swoim koncie bankowym.
Właściciele lasu sprzedający surowiec drzewny w formie sprzedaży prawa do ścinki lasu uważają że jego dokładny pomiar oraz klasyfikacja jakości u odbiorcy drewna ( w Szwecji przeprowadzana przez zrzeszenie niezależnych brakarzy) daje „sprawiedliwą” cenę za surowiec, niezależnie od „sprawiedliwości” cennika.
Sprzedaż na pniu też ma sporo zwolenników, mimo dodatkowych kosztów szacunków brakarskich. W tym przypadku właściciel lasu może porównywać oferty od różnych kupców i nie zajmować się pracami leśnymi oraz transportem i odbiorem drewna u kupca, powracając do swego lasu w momencie prac odnowieniowych.
Niemniej jednak porównywanie cen oferowanych przez kupców surowca nie jest łatwe dla właściciela lasu.
Teoretycznie każdy kupiec pokazuje i wyjaśnia chętnie swój cennik. Ale jest na ogół kilka problemów, niezależnie od mrowia cenników na rynku: właściciel lasu nie wie z góry jakie sortymenty i w jakiej ilości otrzyma ze swego zrębu oraz nie może porównać cenników ponieważ są one podawane albo w kr/m3 bez kory (m3fub) za papierówkę (massaved) albo, najczęściej, w kr/m3 pomiar wierzchołkowy (m3to, średnica w cieńszym końcu) za surowiec tartaczny (timmer). A te dwa sortymenty decydują o wartości transakcji.
O podobnych problemach pisałem już przed kilkoma laty w https://www.facebook.com/TCiura/posts/938619212911623 i m3fub był nazywany i jest dalej często nazywany m3fusk, co oznacza m3oszustwo.
Dodać trzeba poza tym że cennikowe m3, zarówno to m3/fub czy m3/to w żadnym przypadku nie zgadza się z m3 podawanym w planie urządzania lasu który obowiązuje każdego prywatnego właściciela lasu.
W PUL mamy z kolei m3sk co oznacza m3 na pniu i tutaj właściciel lasu musi zabawić się w rachmistrza stosującego odpowiedni przelicznik aby dowiedzieć ile właściwie lasu może wyciąć.
Widzimy więc że jednak istnieje spora różnica w poruszaniu tematyki cenowej w Polsce i w Szwecji. Tutaj w Szwecji dyskusja na ten temat pomiędzy prywatnymi właścicielami lasu może łatwo zejść na tory ewentualnego oszustwa pomiarowego, w Polsce natomiast odbiorca czyli przemysł drzewny ma relatywne zaufanie do pomiarów sprzedawcy, pracowników Lasów Państwowych.
Dzisiejszy szwedzki pomiar drewna staje się jednak powoli zdygitalizowany i neutralny pod względem błędów http://www.forest-monitor.com/pl/3944-2/ tak, że dyskusje wśród szwedzkich prywatnych właścicieli lasu powracają do sprawy najważniejszej, wielkości ceny.
Mówiąc o cenie za m3 surowca drzewnego, proponowanej przez kupca, trzeba też pamiętać że wielu z nich proponuje dodatkowe usługi, bardzo tanie lub darmowe, zachęcające właściciela lasu do sfinalizowania umowy. Przykładowo może to być darmowe przygotowanie gleby na zrębie poprzedzające sadzenie czy nawet dostarczenie sadzonek za darmo lub za mocno obniżoną cenę.
W poprzednim tekście padł zarzut ze strony polskich drzewiarzy w stosunku do dyrektora Konrada Tomaszewskiego iż ceny na surowiec drzewny ustalane są przez niego na podstawie potrzeb przedsiębiorstwa Lasy Państwowe na następny rok.
W gruncie rzeczy taka metoda ustalania cen jest jedną z ważniejszych metod każdego przedsiębiorcy, pragnącego osiągnąć zysk w swojej firmie, ale jest oczywiście błędną gdy jest metodą jedyną i nie uwzględniającą innych czynników.
Jak ustalane są tutejsze ceny za surowiec drzewny?
Dobrym przykładem jest rozumowanie w artykule czasopisma Skogsaktuellt, sprzed dwu lat co prawda, ale zupełnie aktualne, rozumowanie dotyczące okresu z lat 2010-2017.
https://www.skogsaktuellt.se/artikel/54151/virkespriset-de-senaste-sju-aren.html
Należy pamiętać że w przypadku cen na surowiec drzewny mamy do czynienia z rynkiem międzynarodowym i wieloma parametrami, mówi Gabriel Mörner.
– Dużo zależy od popytu na surowiec, od jego zapasów, od aktualnych kursów waluty, od stop procentowych banku narodowego, od ewentualnych ceł, od tego jak szwedzkie firmy potrafią sprzedać swoje produkty na rynku międzynarodowym, od sytuacji politycznej na tych rynkach i tutaj dobrym przykładem jest północna Afryka, nasz do niedawna pewny odbiorca, od rozwoju budownictwa drewnianego, od np. huraganów i tutaj klasycznym przykładem jest huragan Gudrun z roku 2005 który przyniósł drastycznie niskie ceny drewna, od położenia geograficznego zakładów skupujących surowiec i przykładem są ceny za sosnę z północnej Szwecji, za którą właściciel lasu nie otrzymuje wyższej ceny mimo jej wyższej jakości, ponieważ tartaki z południowej Szwecji nie chcą płacić tylko za jakość ale muszą wliczać w swoją cenę koszty transportu, od wreszcie cen które płacą międzynarodowi konkurenci szwedzkiego przemysłu papierniczo-drzewnego. Wiarygodność bankowa kupca surowca, którym jest często firma skupująca i handlująca surowcem, odgrywa również dużą rolę.
Ale, mówi dalej Gabriel Mörner, właściciel lasu ma teraz dobre cenowe położenie. W miarę wzrastającego zapotrzebowania na produkcję artykułów higienicznych, materiałów tekstylnych czy paliwa z surowca drzewnego wzrastać będą również i jego ceny.
Za optymistyczne założenie? Niewykluczone bo rok później, 2018, szwedzki portal Skogsforum pisał o wezwaniu do powstania cenowego wśród właścicieli leśnych.
– Jesteśmy zmęczeni pozytywnymi raportami o rekordowych zyskach przemysłu leśnego których nie widzimy w cennikach dla nas, pisali właściciele leśni z Piteå-Älvsbyns SBO w północnej Szwecji i wzywamy do ogólnokrajowego żądania podwyższenia cen.
https://skogsforum.se/viewtopic.php?f=45&t=31894
Niemniej jednak w roku ubiegłym, 2018, ceny za surowiec papierniczy wzrosły w Szwecji o 13% w stosunku do roku 2017 a ceny za drewno tartaczne o 7%.
Ale w tym roku zauważalny jest już spadek koniunktury, mimo dalszej wysokiej produkcji surowca oraz dużych zapasów surowca i tutaj dużą negatywną rolę odgrywa niepewność z brexitem. Nawiasem mówiąc brexit jest nieobecny w dyskusji polskich drzewiarzy z Lasami Państwowymi. Nie ma eksportu drzewnego do Wielkiej Brytanii?
Zrzeszenie leśne Södra obniżyło w styczniu 2019 ceny na surowiec tartaczny, natomiast podwyższyło na biomasę.
Na podobną obniżkę zdecydowało się również zrzeszenie Mellanskog w maju tego roku.
Czytając szwedzką prasę leśną z jej prognozami rozwoju cen i z cennikami na surowiec drzewny publikowanymi często co kwartał odnoszę wrażenie że nadmiar konkurencji w Szwecji, zarówno wśród sprzedawców jak i kupców surowca drzewnego, mimo minusów opisanych powyżej, stwarza lepsze możliwości osiągania właściwej ceny surowca dla obu stron, właścicieli lasu oraz szwedzkiego przemysłu leśnego.
Myślę że polskie przedsiębiorstwo Lasy Państwowe zaczyna chyba dochodzić do wniosku iż pozycja monopolisty rynkowego zaczyna być obciążeniem i przydałby się inny partner na rynku surowcowym na którego można by było zwalić to i owo.
Zresztą nie potrzebuję przypuszczać bo zainteresowanie Lasów Państwowych tzw. Izbami leśnymi jest wystarczająco duże aby być względnie pewnym.
Pisaliśmy o tym w Dzisiejsze lasy prywatne w Polsce. Część druga.
Jestem jednak równie mocno przekonany iż ewentualne przyszłe Izby leśne nie są dobrym rozwiązaniem na stworzenie silnej konkurencji leśnej a tym samym cenowej w stosunku do organizacji i przedsiębiorstwa Lasy Państwowe.
Nie jestem fachowcem od spraw ekonomii i lepiej na temat cen pisał już dosyć dawno Pan Rafał Chudy w http://www.forest-monitor.com/pl/lasy-panstwowe-kontroluja-ceny-drewna/ a ja sam też już poruszałem podobny temat w https://www.forest-monitor.com/pl/czy-oplaca-sie-nam-gospodarzyc-w-lesie-koszty-i-ceny-gospodarki-lesnej/
Myślę że problematyka cen które polskie Lasy Państwowe pobierają lub nie za swoje usługi może stać się mieszanką wybuchową dla tej organizacji, z prostej przyczyny: Lasy Państwowe stworzyły sobie azyl gospodarki monopolowej w stylu dawnych lat komunistycznych w świecie który już dawno poszedł naprzód i pracuje według zupełnie innych metod.
Zdjęcie: stora enso skog
Cyt:
“Dalszą formą jest sprzedaż lasu na pniu, w której kupiec oferuje cenę przeciętną za m3 surowca drzewnego, odliczając koszty pozyskania i zrywki. Transakcja poprzedzona jest szacunkiem brakarskim lasu, przeprowadzonym przez właściciela lub odpowiedniego fachowca. Ta forma jest popularna zwłaszcza w Finlandii gdzie właściciel lasu wystawia swoją ofertę na aukcji internetowej, wybierając później najlepszego kupca. ”
Tego mi właśnie brakuje w ofercie LP.
Ciekawe jak długo będą się przed tym bronić ?
Jako leśnik zawsze byłem zainteresowany czyszczeniami późnym na liściastym, w celu pozyskania opału.
No i na dziś można tylko zatrudnić się u Zulowca, który sam ma najczęściej nikłe pojęcie o zabiegu, a potem uzyskaną niewielką masę z takiej powierzchni kupić przez nadleśnictwo.
Czyli żeby wziąć coś co jest na wyciągnięcie ręki, trzeba pojechać do Paryża i z powrotem.
Mają ubaw zawodowcy tworząc zapętlone absurdy.