Kompensacje różnorodności biologicznej poprzez przeprowadzkę tej różnorodności – przyszłościowy pomysł?
Jest to w zasadzie nienowy pomysł, bo wchodzi w projekty kompensacji przyrodniczej, znanej od wielu lat i dobrze opisanej choćby na wiki (Biodiversity offsetting)
Ja opisałem szwedzki przykład na Monitorze Leśnym już przed 4 laty https://www.forest-monitor.com/pl/przeprowadzka-lasu-pierwotnego/ i dalszy rozwój projektu przed 3 laty https://www.forest-monitor.com/pl/ile-kosztuje-przeprowadzka-lasu-pierwotnego/ nie spotykając się jednak z większym zainteresowaniem zarówno ze strony leśników jak i przyrodników.
A szkoda bo temat powinien być przecież gorący dla polskiego leśnika państwowego, oskarżanego o niszczenie bioróżnorodności już w wielu regionach kraju a np. projekt Lasów Narodowych na takiej właśnie krytyce się opiera.
Polski leśnik państwowy i zapewne również prywatny, znajdzie się niedługo w sytuacji w której każda wycinka lasu będzie potępiana z uwagi na klimat, z uwagi na bioróżnorodność czy z uwagi na tzw. społeczne wartości lasu, które dobitnie pokazują brak społecznej akceptacji zrębów i gospodarki leśnej opartej na nich.
Krańcowym i absurdalnym, moim zdaniem, przykładem, była społeczna reakcja na wycięcie rachitycznych lasów pod Jaworznem pod budowę fabryki samochodów elektrycznych. Lex Izera urósł do pozycji symbolu oporu przeciw apetytom polityków na zniszczenie powierzchni lasów państwowych przez zachłanny przemysł, symbolu umiejętnie podtrzymywanego przez Lasy Państwowe, którym podobny symbol zakrył poważniejsze problemy do rozwiązania, no i symbolu chętnie wykorzystanego przez polityków z opozycji.
Powstaje zatem logiczne pytanie: Jeżeli umiejętnie sterowane społeczeństwo sprzeciwia się wycięciu 240 ha lasu powstałego kilkadziesiąt lat temu na gruntach porolnych, to kiedy zacznie się sprzeciwiać wszystkim wycinkom i wyrębom na terenach zarządzanych przez Lasy Państwowe, które przecież przeprowadzane są na ogół w lasach o zdecydowanie lepszej jakości?
Niedługo, odpowiedzą twórcy projektu Lasy Narodowe, ograniczającego się na razie do 1/5 powierzchni lasów państwowych. A ja bym dodał że już się sprzeciwia, chociaż na razie raczej ta młodsza jego część, wyrosła głównie w miastach i stykająca się z lasem jako tło selfie na Instagram. Ale lubiąca, z racji wieku, głośne i duże protesty, na które starsi i starzy politycy nie bardzo wiedzą jak reagować. No a przede wszystkim jak je wykorzystywać do swoich celów.
Poważnym podejściem do tematu protestów klimatyczno-przyrodniczych, jest poważne traktowanie tego tematu.
Twierdzenie burmistrza Jaworzna o małej wartości biologicznej dyskutowanych lasów, spotkało się z szyderstwami i wyśmianiem jego przyrodniczej wiedzy. Nie wiem nic na temat tej wiedzy, ale wystarczy spojrzeć na zdjęcia opisywanego lasu, aby przynajmniej częściowo się z nim zgodzić.
Atut zdjęciowy nie został jednak wykorzystany przez Lasy Państwowe, no bo jak, skoro sam dyrektor LP, Pan Józef Kubica nie miał zdania na ten temat. Atut zdjęciowy jest natomiast perfekcyjnie wykorzystywany przez przyrodników przy pokazywaniu dewastacji przyrodniczej na terenach po- i przyzrębowych w lasach zarządzanych przez Lasy Państwowe.
Zarówno przyrodnik jak i leśnik wiedzą doskonale że pewnego rodzaju burdelu, powiedziałbym, nie da się uniknąć przy tego typu pracach. Ale co to ma za znaczenie, gdy celem jest pognębienie drugiej strony i stworzenie obrazu całkowitego niszczenia przyrody przez gospodarkę leśną. Oraz stworzenie lasów typu rezerwatów i parków narodowych na, jak na razie, 20% powierzchni, której, też jak na razie, dyrektoruje Pan Józef Kubica.
Ma on jakieś zdanie na ten temat?
Podobny obraz uderza nie tylko w leśnika państwowego, a również w firmy leśne, opłacane przez Lasy Państwowe. Opłacane w stopniu uniemożliwiającym pracę kierującą się, przynajmniej pewnym względem na przyrodę i na ten temat wielokrotnie pisaliśmy już na Monitorze Leśnym.
Poważnym podejściem do tematu gospodarki leśnej jest więc przede wszystkim, moim zdaniem, poważne podejście do tematu jakości prac w tej gospodarce wykonywanych przez firmy leśne i w tym temacie kwestia opłacalności firm leśnych jest decydująca.
Akcentuję poważne podejście.
Nie widzę go w codziennej pracy leśnika państwowego, a ściślej biorąc w obrazie tej pracy na mediach społecznych.
O słodkości tego obrazu też już pisaliśmy wielokrotnie i podejrzewam że jego twórcom potrzebne są już solidne dawki insuliny do przeżycia a niektórym adminom od reklamy nawet insulina już nie pomoże.
Chociaż z drugiej strony z nadwagą słodkości wiele nadleśnictw walczy dosyć poważnie biegami i marszami organizowanymi z taką żarliwością iż można podejrzewać że są to główne obowiązki leśnika państwowego. Efektów jednak nie widać na zdjęciach pracowników tych nadleśnictw i tylko co młodsi, ci tuż po studiach, prezentują się jak leśnicy z codziennym obowiązkiem, bądź co bądź, marszu po lesie.
Poważnym podejściem do tematu bioróżnorodności jest szwedzki projekt, opisywany na wstępie. W tym projekcie połączyły się wszystkie strony: przemysł, szwedzkie lasy państwowe Sveaskog, przyrodnicy i naukowcy. Jak on wygląda po czterech latach, opisuje czasopismo Skogen 8/2021.
Projektem przeprowadzki lasu naturalnego kieruje biolog Maria Nordlund z firmy Nordlund konsult.
-To nie był całkowicie nienaruszony las, mówi ona, ale las bogaty przyrodniczo z 500-letnimi drzewami, z martwymi drzewami w różnym stadium rozkładu, z chronionymi gatunkami grzybów i porostów, z jeziorkami i stawami na terenach podmokłych, z bogatym życiem ptasim, m.in. z sową jarzębatą i puszczykiem mszarnym.
Biolodzy usiłowali przeprowadzić do sąsiedniego i kompensacyjnego lasu jak najwięcej starych i martwych ściętych drzew oraz martwego drewna, które umożliwiłyby przeprowadzkę jak największej ilości gatunków owadów i grzybów. Ogólnie można powiedzieć że wycięte 167 ha lasu naturalnego przeprowadzono na dwa sąsiednie obszary leśne o łącznej powierzchni 837 ha.
Przeprowadzka drzew była dokonana na jesieni i zimą, bezpośrednio po ścięciu i kiedy owady wpełzły już do drewna.
Aby stworzyć więcej martwego drewna w nowym lesie wprowadzono metodę sztucznego postarzenia lasu (veteranisering) i stworzenia większej przestrzeni życiowej dla drzew przygłuszonych. (Przykład norweski https://fb.watch/8dGEcgmbBb/)
-Podpalaliśmy np. stare żyjące sosny, uszkadzaliśmy korę na drzewach, obrączkowaliśmy żywe drzewa aby stworzyć martwe drzewa, tworzyliśmy stosy spalonego drewna aby powstały warunki życia dla organizmów żyjących w takim drewnie itp.
Cztery lata po przeprowadzce widać już dzięcioły wykuwające dziuple w zaobrączkowanych drzewach czy samice głuszca zakładające gniazda pod wyłożonymi pniami przeprowadzonych drzew jak i kuny leśne zimujące w dziuplach podobnych drzew. Grzyby zaczęły również rosnąć na przeprowadzonych gałęziach i drewnie.
-Obserwowanie efektów jest bardzo interesujące, mówi Maria Nordlund i jestem pewna że w miarę upływu czasu będą one coraz bardziej widoczne.
Sveriges Lantbruksuniversitet. SLU, ma na powierzchni przeprowadzonego lasu 30 powierzchni próbnych, na których ocenia różnorodność biologiczną w porównaniu do dawnego terenu. Ocena dotyczyć będzie również efektywności kosztów przeprowadzki.
Jako zainteresowany tematyką leśną wiem że polscy naukowcy leśni też mogą pochwalić się ciekawymi badaniami i tematami, m.in. dotyczącymi bioróżnorodności w polskich lasach, tych zarządzanych przez Lasy Państwowe.
Co z tego jednak, jeżeli pozostają one nieznane społeczeństwu protestującemu przeciw dewastacji tych lasów? Nauka dla nauki, sztuka dla sztuki?
Niekiedy myślę że zarówno polska nauka leśna jak i organizacja Lasy Państwowe nie potrzebują w zasadzie wrogów.
Przyjaciele we własnym gronie, jak np. ci w CILP czy ci z ramienia partii, grają doskonale tą rolę.
Zdjęcie: landskogsbruk