Jelenie na uprawach Lasów Państwowych.
“Czasami nie warto slepo wierzyc wlasnym oczom. To jest tak jak z tym lesniczym co stoii caly dzien na uprawie, wrzeszczy, ryczy, histeryzuje, wymachujac renkami i nogamy wszystkimi ktore ma……Az podchodzi do niego Czerwony Kapturek i pyta : “Panie lesniczy ? A co Pan wlasciwie robi ?”…A lesniczy na to : ” A nie widac Czerwony Kapturku ?. PLOSZE JELENIE !!!. “….Czerwony Kapturek na to : ” Ale przeciez w tym lesie nie ma jeleni !”…..Lesniczy zas odpowiada : ” No widzisz Czerwony Kapturku – wlasnie dlatego je plosze”……Gdyby te scenke nakrecic jako film educhacyjny, to widzialbym kierownika w jednej z dwoch glownych rol. Raczej nie jako obsade roli uprawy. A wiec gyby kierownik mial ambicje i byl zainteresowany kariera aktorska……Zawsze do uslug….:)))”
Interesująca i pochlebiająca mi propozycja.
Roli Czerwonego Kapturka pewno nie otrzymam, pozostaje więc ten leśniczy wymachujący renkami i nogamy, po to aby:
I tutaj każdy ochotnik na aktora powinien zacząć analizować swoją rolę. Jak zagrać kogoś kto odstrasza niewidzialne strachy? Czy nieistniejące zagrożenie? Po to aby? No właśnie po co?
W jakim interesie? W jakim celu? Podtrzymywać zagrożenie? Przeciw komu i w imię kogo?
Takie pytanie postawiłby na pewno politycznie wyrobiony i myślący Czerwony Kapturek.
Kto mógłby jednak być Czerwonym Kapturkiem zakładając że uprawa symbolizuje Lasy Państwowe?
W zasadzie dla tego jako strach na wróble wymachującego leśniczego obsada jest prosta. Każdy Dyrektor Generalny Lasów Państwowych nadaje się do tej roli. Czy każdy w nią wchodzi, to już inna sprawa, nie każdy ma przecież ochotę na nią. No i czy wtedy zniży się do zadania pytania leśniczemu, to następne pytanie.
Jako Dyrektor przegonił on już, po pewnym, na ogół krótkim czasie, jelenie ze swego lasu, pewne odstrzelił, pewne zagonił do zagrody i jako Czerwony Kapturek ma prawo żądać od swoich leśniczych odgrywania roli stracha na nieistniejące jelenie oraz stracha na swoich kolegów, tych jeszcze krnąbrnych, tych co nie chcą działać na zasadzie “lepiej cicho siedzieć, wiem że jeleni nie ma ale co mi szkodzi pomachać trochę renkami i nogamy, wszystkimi którymi mam”.
Wątpię jednak aby autor tej opowieści z Czerwonym Kapturkiem interpretował rolę Czerwonego Kapturka czy rolę leśniczego w sposób podobny do mojego opisu.
Prawdopodobnie chodziło mu o zobrazowanie i porównanie tego leśniczego od Czerwonego Kapturka z moim pisaniem o polskiej rzeczywistości leśno-łowieckiej. Pisaniem w stylu “Wiem że nie ma jeleni, ale je straszę renkami i nogamy z całej siły.”
Po to aby stworzyć, no właśnie co?
Oraz w interesie kogo?
Te dwa pytania pasjonują cały czas każdego upolitycznionego Czerwonego Kapturka wychowanego i żyjącego w polskiej rzeczywistości typu Lasów Państwowych.
Może więc wyjaśnię że jako ten wymachujący renkami i nogamy leśniczy widzę jednak jelenie na uprawie Lasów Państwowych. I to całkiem okazałą chmarę. Dlatego macham.
Prowadzi chmarę byk o wręcz tytanowym wieńcu, którego jednak nikt nie chce odstrzelić i każdy udaje że go nie widzi.
A na tym wieńcu zahaczyła się banderola z napisem jak byk: Grabież przez komunistów lasów prywatnych w latach 1945-47.
Z taką banderolą byk paraduje już ponad 70 lat i każdy ją ignoruje. Na szczęście mocno już spłowiała ona po latach i ostatnio wielu odczytuje ją jako Koło zamachowe terenów niezurbanizowanych.
To ten prowadzący chmarę i od razu odpowiadam Czerwonemu Kapturkowi że interesy dawnych właścicieli lasu oraz tzw. narodu wybranego nie odgrywają u mnie jakiejkolwiek pomocnej roli przy odczytywaniu tego napisu. Jak i inne interesy.
Chmara prowadzona przez tytanowego byka jest jak i on okazała. Składa się z dorodnych łani i byczków o wspólnym rodowodzie – Komunistyczne korzenie Lasów Państwowych. Nic dziwnego, mając takiego ojca…
Tu należy wymienić łanię noszącą już prawie 70-letnią suknię o tej samej nazwie – Brak osobowości prawnej Lasów Państwowych, co przyczynia się do tego że nawet sam Tytan nie bardzo wie jak ma postępować, ale wie że jak suknia się dobrze na jego łani nosi i to już 70 lat, to po co łanię i suknię zmieniać?
Dalej mamy łanię o nazwie Monopol państwowy i zwalczanie konkurencji, której przybył ostatnio dorodny już cielak o imieniu Prawo pierwokupu, obok licznej dziatwy o wspólnej nazwie Nadzór nad konkurentem czyli resztką lasów prywatnych.
Następnie idzie łania odgrywającą w stadzie rolę Straszaka prywatyzacją lasów i ta łania, mimo albo ma wskutek odskoków na bok, na ogół w kierunku Radia Maryja, cieszy się nieustającymi względami prowadzącego chmarę Tytana. Ma ona już po 70 latach grupę dorodnych i medalowych synów, na razie nie wyzywających Ojca, ale bardzo pomocnych w straszeniu.
Potem mamy sporo łań i byków zajmujących się Kontrolą pracy i poglądów swoich współtowarzyszek i współtowarzyszy.
W zasadzie jest to niemalże połowa chmary i jako że łanie są wyjątkowo aktywne oraz płodne, to i ich potomstwo, o tych samych obowiązkach, przyrasta ilościowo bardzo szybko w chmarze.
Zwłaszcza byczki i byki niektóre już marzące o przejęciu chmary od Tytana przy pomocy kajdanek, pałek, broni krótkiej i długiej i tym podobnych środków przymusu bezpośredniego.
No i nie należy zapominać o kilku innych podrastających byczkach, szwendających się obok stada, ale przez to bardzo pożytecznie zajmujących się wyszukiwaniem nowych upraw do obgryzania takich jak Turystyka, Edukacja narodu i młodzieży, Imprezy sportowe, Kopaliny-te głębsze, Dwutlenek węgla-ten z emisji, Dotacje UE-wszystkie możliwe, Prawa UE ale tylko te pasujące Tytanowi, Prawa gospodarki kapitalistycznej w wykonaniu chińskim ale tylko te pasujące Tytanowi, Nauki leśne ale tylko te pasujące Tytanowi, Media tworzące społeczność pasującą Tytanowi czy Wykształcenie nowych łań w duchu całkowitego mu się oddania.
Ten mały alegoryczny opis stada jeleni na uprawie Lasów Państwowych pociąga za sobą pytanie – dlaczego jest to stado zupełnie ignorowane przez Czerwonego Kapturka?
Albo jeżeli już on je dostrzeże to dlaczego prowadzenie się tego stada jest dla Czerwonego Kapturka zupełnie naturalne?
Jako strach na nieistniejące strachy nie mogę jednak wchodzić w jego rolę.
Może Czerwony Kapturek wyjaśni?
Przynajmniej leśniczemu, bo renki i nogy już pobolewają.
Albo co najmniej przyzna obecność chmary na leśnych uprawach Lasów Państwowych jako realia? Których podobno leśniczy nie zna?
Przyzna się on wtedy chętnie do swego lekko zgorzkniało-cynicznego charakteru nabytego w obcowaniu z chmarą.
Czytaj również: Lasy państwowe w krajach postkomunistycznych zrodziły się z krzywdy i cierpienia zwykłych ludzi.
Fikcyjny właściciel lasu w Polsce.
Fatality na lasach prywatnych w Polsce
Zdjęcie: fran stockholm