Jak wygląda przyszłość dla szwedzkich tartaków?

Jak wygląda przyszłość dla szwedzkich tartaków?

Jaka jest przyszłość szwedzkich tartaków – niebo albo piekło?

Interesujący artykuł pod tym tytułem opublikował przed kilkoma dniami współzałożyciel szwedzkiego Skogsforum.se Torbjörn Johnsen https://skogsforum.se/viewtopic.php?f=4&t=31820

Pisze:
„Mamy w tej chwili koniunkturę z „rekordowymi” cenami za surowiec tartaczny i stosowy. Przemysł pracuje na wysokich obrotach, szwedzka gospodarka leśna jest na szczycie. Czy jest tak istotnie, czy ten obraz nie powinien być bardziej zróżnicowany?

Słowa o rekordowych cenach są co najmniej przesadzone. Porównujac aktualne ceny za papierówkę z cenami z końca lat 1980 widzimy że ówczesne były o około 100 kr wyższe a cofając się do lat 1970 wzrasta ta różnica do 200 kr (dzisiaj 1kr to 0,42 zł, jaki kurs był w latach 1970-80 nie odważam się odgadnąć, w każdym razie płaciłem w roku 1981 około 150 zł za 1 USA dollar, natomiast 4,6 kr za 1dollar, za który dzisiaj płacę 8,4 kr – moja uwaga).

Dodajmy do tego że przeszliśmy w pomiarach drewna z m3fpb do m3fub (z m3 w korze do m3 bez kory) i z uwagi na to przesyłamy (my, właściciele lasu) 10-12% surowca za darmo. Surowca który nadaje się doskonale na np. opał i ma dużą wartość dla ciepłowni przy zakładach papierniczych.

Ale zostawmy ceny na drewno stosowe na boku i skoncentrujmy się na drewnie tartacznym i tartakach.

Prof. Sten B. Nilsson przeprowadził interesującą analizę cen na surowiec tartaczny w czasopiśmie Skogen, w roku 2017.
Wykazał on w niej że ceny na beton i stal wzrosły od lat 1990 do dnia dzisiejszego o ponad 200%, natomiast ceny produktów tartacznych (tarcica) tylko o 12,5%.

Produkcja drewna laminowanego krzyżowo (CLT) wzrasta w Europie na dużą skalę, począwszy od początku XXI wieku ale Szwecja jak na razie nie jest w czołówce. W dalszym ciagu tylko firma Martinsson produkuje to drewno i dopiero teraz Stora Enso, Södra i Setra zaczynają budować swoje fabryki w Szwecji.

Analityk rynkowy Magnus Niklasson opisuje, również w czasopiśmie Skogen, rozwój rynku drzewnego w świecie.
Aktualnie popyt na produkty tartaczne rośnie około 3% rocznie. Kraje takie jak Rosja i Finlandia zwiększają swoją produkcję ale wzrost w Szwecji był nieznaczny. W Szwecji południowej produkcja nawet spadła z uwagi na braki surowca, w każdym razie przy aktualnej cenie.

Tartaki nie są w stanie płacić wyższej ceny za surowiec chcąc zachować rentowność produkcji. Równocześnie zakłady papiernicze „kradną” cienkie tartaczne aby podwyższyć swoją stopę zysku. To w sytuacji kiedy budownictwo, płynąc na fali ekologii i surowca odnawialnego, woła o drewno.

Gdy rozmawiamy o dużych europejskich krajach leśnych to dyskutujemy Szwecję i Finlandię, czasem Polskę i Austrię.

Ale faktem jest że na scenie pojawił się nowy i duży aktor, Niemcy. Mają one zapas drewna który zbliża się do szwedzkiego, przyrost który jest zdecydowanie wyższy i pozyskanie które zbliża się, po skorygowaniu niemieckiej statystyki, do 75 mln m3 rocznie.
(Moja uwaga – niezupełnie zgadza się to z danymi polskimi http://www.europalety.info.pl/Article/Details/23190, ale nie bądźmy drobiazgowi. 55 czy 60 mln m3 to też dużo.)

Niemcy mają duży i nowoczesny przemysł tartaczny oraz przemysł związany z drewnem CLT. Importują oni duże ilości drewna okrągłego i towarów drzewnych a eksportują jeszcze więcej. Równocześnie ich rynek wewnętrzny z 80 mln mieszkańców jest bardzo duży i chłonny.

Niemieckie tartaki produkują dzisiaj około 22 mln m3 iglastych produktów tartacznych, co daje im pierwsze miejsce w Europie (woodstat.se)
Szwedzkie tartaki mają natomiast produkcję około 18 mln m3 rocznie.

Ta różnica w ilości iglastych produktów tartacznych odpowiada rocznej produkcji tartaków Södra, Vida i kilku dużych tartaków. Ponadto Niemcy produkują około 5 mln m3 liściastych produktów tartacznych.

Niemcy rosną najszybciej wśród eksporterów produktów tartacznych na takich rynkach jak Indie, Chiny czy Japonia, pisze woodstat.se

Profesor Sten B. Nilsson podaje we wspomnianym artykule dane z FAO na temat udziału przemysłu leśno-drzewnego w produkcie narodowym brutto.

Polska, Czechy i Francja mają dwukrotnie wyższą wartość niż Szwecja i Finlandia licząc wkład w stosunku do 1 m3, Austria i Niemcy 4-krotnie a Włochy przodują zdecydowanie.
Przyczyna, według profesora, jest prosta. W Europie dominuje przemysł drzewny nastawiony na produkty uszlachetnione, w Szwecji i Finlandii przemysł celulozowy i papierniczy.

Większość szwedzkich zrzeszeń leśnych, duże koncerny leśne jak i większe tartaki ogłosiły już bilans ekonomiczny za ro 2017.
Tartaki które postawiły na zintegrowanie się ze szwedzkim przemysłem budowlanym, takie jak Derome lub Karl Hedin, wykazują dobrą lub bardzo dobrą stopę zysku. Derome – 7,5% i Karl Hedin – 12,9% (2016)

Ale analizując tą część działalności w zrzeszeniu Södra widzimy bardzo kiepskie cyfry, tylko 0,6% i to w środku wysokiej koniunktury!
Koncern tartaczny Setra w którym 50% udziałów akcyjnych mają szwedzkie lasy państwowe Sveaskog, ma tylko 3,8% stopy zysku.

Sveaskog, w swoim bilansie za rok 2017 wymienia cały szereg ryzykownych sytuacji, które mogą wydarzyć się w przyszłości.
Jako jedną z takich sytuacji, o najwyższym stopniu ryzyka wymieniana jest zła rentowność w branży tartacznej i dla Sveaskog jest to ryzyko wyższe od decyzji politycznych, huraganów czy szkód leśnych od łosi.

Mówi się dzisiaj dużo o opłacalności w przemyśle celulozowym, papierniczym czy w bioekonomii.
Ale taki rozwój jest finansowany przez tanie drewno stosowe, które stanowi zdecydowanie mniejszą część dochodów dla właściciela lasu stawiającego na jego wycinkę.
Większość jego dochodów pochodzi z drewna tartacznego które skupowane jest przez przemysł tartaczny, nie osiągający jednak opłacalności nawet w wysokiej koniunkturze.

Szwedzki przemysł tartaczny tkwi w ”bulkträsket” czyli w bagnie taniego surowca drzewnego. Przyszłość należy do uszlachetnionych produktów tartacznych, za które klient gotowy jest zapłacić większą cenę. Nie jest żadnym przyrodniczym prawem fakt że ceny za produkty tartaczne stoją w miejscu podczas gdy ceny za inne produkty budowlane idą w górę.

Weźmy przykład. W domu handlowym Byggmax mogę kupić wyprodukowane w tartaku Södra (tym o stopie zysku 0,6%) regały budowlane o bardzo dobrej jakości, wymiary 45×220 mm za cenę 37,95 kr/metr bieżący. To oznacza cenę za 1m3 takiego produktu tartacznego w wysokości 3.840 kr, wliczając VAT w wysokości 25%.

Jeżeli zamienimy to na cenę za surowiec tartaczny, potrzebny do wyprodukowania tej ilości regałów, to mamy 1230 kr za 1m3 bez kory i bez VAT.
Ta cena jest prawie 2-krotnie wyższa niż cena płacona przez Södra właścicielowi lasu za 1m3 bez kory dłużycy lub kłody tartacznej. Ale jeżeli od tego odejmiemy koszty transportu i zysk domu handlowego Byggmax to niewiele zostanie dla tartaku Södra, w praktyce zaledwie kilka kr na 1m3 produktów tartacznych.

Do czego powinny dążyć szwedzkie tartaki aby wydobyć się z bagna tanich produktów tartacznych?

Dzisiaj produkują one standardowe produkty w standardowych wymiarach.
Te produkty mogą być wymienione w ciagu kilku minut na produkty konkurenta, który zaproponuje niższą cenę. W dodatku konkurenta z Finlandii, Kanady, krajów nadbałtyckich czy Rosji. Jest to obrót handlowy, popyt i podaż w którym cena odgrywa decydującą rolę.

Trochę żartem, ale tylko trochę, mówią szwedzcy właściciele tartaków że: Wpierw walczymy o zakupienie jak najtaniej surowca w lesie, a potem o sprzedanie go jako produkt na rynku gdzie naszych produktów nie brakuje, a przeciwnie, jest ich nadmiar.

I to się zgadza, patrząc np. na organizację zrzeszenia leśnego Södra (reprezentuje – 2017 – 51.009 właścicieli leśnych, 3.400 zatrudnionych, obrót handlowy w około 20,5 miliarda kr, a w tym 6 tartaków w Szwecji i 1 tartak w Finlandii o obrotach rocznych 6 miliardów kr oraz 3 zakłady masy celulozowej o łącznej produkcji 1.720.000 ton rocznie)

W tej organizacji sprzedażą towarów tartacznych zajmuje się 36 osób a kupnem drewna od właścicieli lasu około 160 osób.

Ale jak spojrzymy na inny koncern tartaczny Vida (firma rodzinna, 16 tartaków, 900 zatrudnionych, 1.700.000 m3 produktów tartacznych rocznie) to zauważamy inne proporcje: 21 sprzedawców produktów tartacznych i 36 inspektorów leśnych skupujących drewno. Ale VIDA miała w roku 2017 aż 8,7% stopy zysku.

Czy takie proporcje mówią nam coś o lepszej opłacalności produkcji tartacznej w VIDA?

Niezupełnie gdy spojrzymy na inną kalkulacje.

Weźmy stosunek ilości sprzedawców do wyprodukowanej masy produktów tartacznych.
Wtedy w Södra mamy 54.400 m3 na sprzedawcę a w VIDA aż 80.900 m3.
Ale jak spojrzymy na produkcję tartaków SCA (największy szwedzki i międzynarodowy koncern leśny) to mamy aż 149.000 m3 sprzedanych produktów tartacznych na jednego sprzedawcę. I nic dziwnego że tartaki SCA przodują w tabeli uwzględniającej stopę zysku – aż 11,2% (2017)
Patrząc na takie kalkulacje wniosek jest poniekąd prosty – tartaki mające sporo sprzedawców przegrywają w konkurencji. I to zgadza się w przypadku tartaków np. Setra gdzie 32 sprzedawców zdołało sprzedać tylko 52.100 m3 produktów tartacznych na osobę a stopa zysku Setra była tylko 3,8%.

Ale obraz jest bardziej skomplikowany niż te proste kalkulacje dostępne na sieci, dla każdego zainteresowanego.

Szwedzkie tartaki tradycyjnie zatrudniały wiele osób chcąc wejść na rynek, osób zajmujących się eksportem, importem czy hurtowników. Te dane są na ogół niespecjalnie dostępne i w przypadku tak dobrych wyników SCA trzeba założyć iż koncern i jego tartaki mają bardzo dużych kupców. Składy handlowe w Bristol czy Gent nie należą przecież do lokalnego rynku, przeciwnie.

Może więc w takim sposobie sprzedaży leżą możliwości dla szwedzkich tartaków do wydobycia się z bagna ”bulkträsket”?

Ale inne tartaki, te też przodujące w stopie zysku jak Derome i Karl Hedin, poszły inną drogą. Kontrolują one drogę całego produktu, aż do klienta i oznacza to własne domy towarowe oraz stopy zysku 7,5% oraz 12,9% (2016)

Aktualnie (2018) inwestuje się sporo w przemysł tartaczny ale pytaniem zasadniczym jest czy my klienci potrzebujemy tego? Struganie czy impregnowanie tarcicy jest istotne ale aby dopasować takie produkty do wzrostu cen na beton i stal, jest to za mała ambicja.
Pewnym krokiem w przyszłość jest produkcja drewna laminowanego krzyżowo CLT ale nie tylko.
Budownictwo domów z drewna powinno też pomóc naszym tartakom.”

Tyle interesującego artykułu Torbjörna Johnsena i jeden z komentarzy był równie interesujący:

„Autor Cameood

Jak pamietam to problemy z opłacalnością produkcji w szwedzkich tartakach należą do tych wiecznych. Ale jaka jest alternatywa? Strugać i impregnować większość produktów? Zbudować swoje własne domy towarowe? Produkować drewno CLT? Albo meble?
Ale czy wtedy jesteśmy tartakiem? Historycznie zawsze my, prywatne, mniejsze tartaki wyrzynaliśmy z kłody drewna więcej tarcicy niż duże firmy. Zwiększenie takiej wydajności nie jest problemem i dla większych ale trudność leży wtedy w uzyskaniu opłacalności za te dodatkowe deski. Bardziej wtedy opłaca się sprzedawać zrębki z takich resztek niż deski.

W Szwecji można prowadzić „czysty” tartak z zyskiem zaakceptowanym przez właściciela ale przychodzi w jego rozwoju czas na przejście od tartaku rodzinnego w większą firmę i wtedy zaczynają się problemy z odpowiednim zyskiem. „

Tytuł z piekłem lub niebem nasuwa polskiemu katolikowi pytanie o czyściec, pasujące chyba jak ulał do działaności szwedzkich tartaków, sądząc ze skarg ich właścicieli.
No ale jako protestanci nie mają Szwedzi możliwości takiego pociągającego wyboru, przynajmniej ci wierzący a za dużo ich w Szwecji raczej nie ma.
Ale to już inny temat.

Czytaj również: Tartaki francuskie, dęby, Chiny, kryzys.

Niebezpieczenstwo pożaru w drewnianych wieżowcach.

Ciekawostki leśne z Québec.

Meranti – sukces eksportowy.

 


Zdjęcie: jonsrydsagverk

Dodaj komentarz