Jak pisać o polskim lesie?

Jak pisać o polskim lesie?

Jak pisać o polskim lesie?

Miało być o huraganach i trzebieżach a jest o Tomaszewskim, tak skomentował jeden z naszych ostatnich blogów komentator o pseudonimie Mieszko.

To ciekawe spostrzeżenie i przyłapaliśmy się już sami na nim, my piszący ten blog.

Bo niezależnie od talentów które panowie Tomaszewski, Duszkiewicz, Kosiorowski czy Sądel przejawiają w kompromitacji zawodu leśnika to powstanie pytanie czy można pisać o polskim lesie, zdominowanym przez biurokrację organizacji Lasy Państwowe bez wymieniania ich nazwisk? Oraz głupstw wypowiadanych przez nich? Jak i konferencji, zjazdów, marszów, manifestacji poparcia lub sprzeciwu organizowanych przez nich i ich świty?

Blog z komentarzem Mieszka był na temat związku huraganów i trzebieży i mimo iż o trzebieży, szwedzkiej i polskiej, pisałem w zamieszczonych linkach do poprzednich blogów i to aż w ośmiu, to jednak pan Tomaszewski zdominował bez problemu wrażenie czytelnika.

No więc jak pisać o polskim lesie aby ograniczyć jego i jego popleczników, wpływ? Da się to przede wszystkim robić?

Oficjalne strony polskich nadleśnictw, oficjalne czasopisma polskich leśników usiłują to robić, koncentrując się na przyrodzie, edukacji leśnej, udostępniania lasów dla społeczeństwa czy organizacji imprez dla ludzi, zgodnie z hasłami las dla ludzi, las dla wszystkich i podobnymi.

Powstaje w ten sposób warstwa rzeczywistości pracy leśnika która nazwałbym powierzchniową, ta w której leśnik chce pokazać się ludziom z rzadka z lasem obcujących i dla których las jest egzotycznym środowiskiem.
Tworzenie tej warstwy to wdzieczny temat dla leśnika bo któż nie lubi obrazów przyrody, zwierząt czy roześmianych i bawiących się dorosłych oraz dzieci.
To jest obraz chętnie kupowany przez innych i dyrekcyjny, wysoko upatkowany leśnik jest na nim nieobecny.

Inna warstwa, ta związana z bardziej uciążliwą praca leśnika, tą związaną z pozyskaniem i wywozem drewna, zaczyna ostatnio również pojawiać się na obrazie leśnym a przynajmniej być dostrzegana.
Praca leśnika w tym ujęciu, w połączeniu z hobby, oryginalnym ale pożytecznym, praca ciężka, wyczerpująca i niebezpieczna, tutaj kleszcze wybijają się na plan pierwszy, jest tym obrazem który chcą stworzyć ludzie piszący o polski lesie w taki sposób aby nie wymieniać w kontekście panów takich jak Tomaszewski, Duszkiewicz, Kosiorowski czy Sądel.

Pisać w ten sposób oczywiście można ale czy oddaje ten obraz codzienną rzeczywistość polskiego leśnika? Tego, od listopada 2015 kierowaną szczegółowo przez zarządzenia pana Tomaszewskiego?

Na blogu o huraganach i trzebieżach podkreśliłem numer kolejnego zarządzenia czołowego polskiego leśnika. To już 211 zarządzenie czy decyzja od listopada 2015 i łatwo obliczyć ze pojawiały się one dwukrotnie w ciągu tygodnia pracy (200/500), wliczając urlop. Nieźle jak na emeryta (z wyglądu, bo nawiasem mówiąc może Lasy Państwowe zdradzą jego wiek na swojej oficjalnej stronie? Kokietka z pana dyrektora, jak widać.)

Jak więc pisać o polskich leśnikach i polskim lesie bez wymieniania warstwy decydującej i głównej – zbiurokratyzowania tego zawodu?

Decyzje i zarządzenia dyrektora generalnego, dzisiaj pana Tomaszewskiego, jutro innego, są obowiązujące dla leśnika i kształtują polski las, nie tylko państwowy. Wpływają w decydujący sposób na współpracujące z LP firmy i przemysły oraz administrację państwową i samorządy. 
W ślad za nimi idą decyzje i zarządzenia dyrektorów regionalnych.
Na naradach dokładają swoje nadleśniczowie.
I leśniczy podleśniczym a ci robotnikom.

W ten sposób pan Tomaszewski schodzi pod strzechy, znacznie skuteczniej niż wywiady w prasie lub telewizji.

Piszący o polskim lesie łatwo wpada dzisiaj w pułapkę słoń a sprawa polska. Potknięć, faux pas czy zwykłych idiotyzmów w wykonaniu ludzi rządzących dzisiaj polskimi lasami nie brakuje. Ale z drugiej strony jak nie pisać o nich skoro ich decyzje i ich faux pas kształtują dogłębnie życie starającego się pracować normalnie leśnika terenowego?

I czy istotnie leśnika czy raczej przedstawiciela organizacji zajmującej się zarządzaniem lasami będącymi własnością Państwa? A która nazwała się Lasami Państwowymi?
Przedstawiciela którego obowiązkiem i zadaniami jest wypełnianie zarządzeń i decyzji szefa organizacji go zatrudniającej?

A więc jak pisać o huraganach i trzebieży skoro przy tym pisaniu dominuje warstwa nakreślona przez decyzje i zarządzenia pana Tomaszewskiego, natomiast las a zwłaszcza polski leśnik jest tylko tłem dla nich?

Ja myślę że my na tym blogu dalej będziemy pisać o lesie i leśniku oraz panu Tomaszewskim z prostej przyczyny – bo jako słoń pojawia się on i efekty jego pracy przy każdej okazji i każdym temacie związanym polskimi lasami.

Nam piszącym o polskim lesie to nie przeszkadza, przeciwnie daje niekiedy wdzięczny temat.

Ale zaczynam się zastanawiać czy podobnie nie rozumują np. nadleśniczowie i leśniczowie oraz podleśniczowie? Może lubią oni i są wdzięczni bo po prostu  przyzwyczaili się prowadzenia za rączkę?

Pan Tomaszewski daje im styl życia i pracy. Wszystko jest poukładane, uporządkowane, wyjaśnione i pod kontrolą. Nawet huragany, na początek decyzja 211 i Marsz Solidarności w Białowieży a później do roboty.
Koniec z chaosem i nieporządkiem, damy radę aby tylko politycy nie przeszkadzali. Koza i zielony nazizm są już zapomniane.

Ja myślę że dla polskiego leśnika problemem nie jest pan Tomaszewski ale zastój i marazm wywołany jego systemem zarządzania, tworzącym pasywnych urzędników leśnych kierujących się w swojej pracy nie wiedzą zdobyta na studiach czy w praktyce leśnej lecz “wiedzą” wykładaną przez pana Tomaszewskiego i jemu podobnych.

Mam naprawdę nadzieję ze następny dyrektor Lasów Państwowych powróci do zasady: “ja nie jestem nadleśniczym”.

Ale tylko nadzieję bo jej rzeczywiste zrealizowanie jest możliwe tylko poprzez zmiany w systemie zarządzania tą organizacją a jak mi się wydaje styl pana Tomaszewskiego odpowiada zdecydowanej większości pracowników w niej zatrudnionych. 

Czytaj również: Czy w Lasach Państwowych pracują dobrzy menadżerowie?

Lasy Państwowe, innowacyjna firma przyjazna pracownikom?

Inteligentny leśnik a jego pracodawca.

“Handel” pracownikami samofinansujących LP

Rachunkowość zarządcza w Lasach Państwowych.

Lasy Państwowe a młodzi leśnicy.


Zdjęcie: globtrotter

4 myśli na temat “Jak pisać o polskim lesie?

  1. LP to duża firma i śmiało można ją nazwać nazwać KORPORACJĄ.
    Wyznania byłych szefów różnych korporacji są zbieżne. Oni twierdzą, że jako szefowie większość swojego czasu poświęcali na utrzymaniu się na stołku.
    Nie chodziło nigdy więc o jakieś zmiany, tylko o utrzymywanie się na stanowisku. Stąd te kocopoły co prawią i wycinanie konkurencji.
    W przypadku LP programują umysły narodu, że ten las do niego należy a oni MISJONARZE go tylko pilnują, by było wszystko dobrze.
    Nie zdziwię się , jak któregoś dnia się dowiem, że go sprywatyzowali SOBIE, bo naród dał im taki mandat 🙂
    Dobrze pamiętam dyrektora regionalnej jak odszedł na zasłużoną razem z nowym budynkiem w cenie 5% wartości (wg. ustawy) Śledziłem też niektóre”zakupy” tych z generalnej w pewnym okresie czasu. A ile pięknych miejsc jest przygotowanych obecnie do wyjęcia gdy zapalą “zielone światło”czyli uznają że dla produkcji leśnej jest zbędne ? Piękna sprawa tak być leśnikiem “na wysokościach” i kiwać wszystkich 🙂

  2. No bo tak na prawdę w krajach “poważnych” od dawna nie ma już straży leśnej ani leśniczówek. Nawet zrezygnowali z mundurów :)Tzw “regionalne i generalna”też ograniczona liczebnie do minimum.
    Prędzej czy później NARÓD się kapnie, że jest robiony w konia i wymusi logiczne zmiany. Nazwijmy to STRASZNYM SNEM dla tych co prowadzą dzisiejszą politykę w LP.
    Po obserwacji widzę, ze wielu się ustawiło na wypadek, gdyby takie coś się jednak spełniło. Chodzi o to, by odejść z jakimś majątkiem za friko.
    Stąd tyle produkują co dzień wazeliny 🙂

  3. W LP funkcjonuje program 500 MINUS.
    No i programem tym zostali objęci wszyscy mieszkańcy Polski 🙂
    Polega on na prostej zasadzie: każdy kto chce zaparkować przy drodze należącej do LP, którą można przejeżdżać z miejscowości do miejscowości, ale na której nie ma wyznaczonego parkingu , może zapłacić 500 zł mandatu, gdy zaparkuje przy tej drodze auto.
    Nie ma wiec mowy, by pozostawić samochód i pójść na grzyby czy spacer.
    Ciekawostką jest też , że te drogi przekazały dla LP gminy.
    500 MINUS jest wielkim sukcesem LP 🙂

  4. Tu w filmiku mówią, że Minister Szyszko (ulubieniec RADIA) chce brać kasę za pobór wody z własnej studni + opłaty za własne stawy itp.
    https://youtu.be/pm6_B48e4HU
    Na terenie Polski najwięcej wody zużywa Leśne Państwo a nie odprowadza do budżetu zysków. To jak to ?????????czas więc niech zapłacą za tę wodę.

Dodaj komentarz