Ile Lasy Państwowe tracą na ochronie przyrody?
Na to pytanie odpowiedział profesor Andrzej Grzywacz na sesji naukowej która odbyła się z okazji 119 Zjazdu Delegatów Polskiego Towarzystwa Leśnego we wrześniu 2019.
Tytuł jego prezentacji brzmiał bardziej neutralnie bo straty zastąpione zostały kosztami – „Szacunek kosztów ochrony przyrody w lasach oraz w stosunku do przyszłych propozycji i oczekiwań” – ale treść nie pozostawiała wątpliwości.
Jego analiza dotyczyła głównie lasów administrowanych przez PGL Lasy Państwowe i można ją opisać jednym zdaniem : Ochrona przyrody to strata finansowa dla Lasów Państwowych.
Dlaczego?
Przede wszystkim z uwagi na, cytuję „Serwitut gospodarki leśnej na rzecz ochrony przyrody w formie ograniczeń w korzystaniu z zasobów drewna” czyli świadczenia dla społeczeństwa polegające na, cytuję, „rezygnacji dochodów z pozyskania drewna przy równoczesnym ponoszeniu kosztów na zadania administracyjne i podatkowe.”
Jak duża jest ta rezygnacja z dochodów?
Gdyby w parkach narodowych, mających 61,8% lasów oraz odpowiadającą im powierzchnię 194,4 tys. ha, pozyskiwano zamiast dzisiejszych 1 m3/ha, masę 6m3/ha, taką jaką pozyskuje się w LP, to mielibyśmy więcej 960.000 m3 drewna rocznie.
Gdyby w rezerwatach przyrody, mających 57% lasów oraz odpowiadającą im powierzchnię 96,1 tys. ha pozyskiwano masę 6m3/ha, taką jaką pozyskuje się w LP, to otrzymalibyśmy więcej 580.000 m3 drewna rocznie.
Gdyby w strefach ochrony zwierząt, roślin i grzybów (porostów) utworzonych na terenach LP, mających obszar 164.000 ha pozyskiwano masę 5m3/ha, to otrzymalibyśmy więcej 820.000 m3 drewna rocznie.
Ograniczenia w pozyskaniu drewna występują również na terenach leśnych w parkach krajobrazowych, na obszarach Natura 2000, na terenach ochrony indywidualnej, w ostojach zwierzyny, lasach cennych przyrodniczo, stałych powierzchniach badawczych, lasach uzdrowiskowych i nasiennych, w lasach cennych kulturowo i historycznie i tutaj prof. Andrzej Grzywacz przyjmuje teoretycznie straty 520.000 m3 drewna rocznie.
Sumując wszystkie cyfry, cytuję „ to okazuje się, że z lasów publicznych (Lasy Państwowe i parki narodowe), pozyskuje się ok. 2,9 mln m3 surowca drzewnego rocznie mniej, w stosunku do potencjalnych możliwości produkcyjnych siedlisk leśnych, przy teoretycznym założeniu, że wszystkie te tereny leśne pełnia funkcje gospodarcze i nie ma wyłączeń z pozyskania drewna z powodu wymogów ochrony przyrody.”
A więc, cytuję „Serwitut (świadczenie publiczne) gospodarki leśnej na rzecz ochrony przyrody można oszacować na ok. 3 mln m3 drewna rocznie (czyli o wartości ok. 600 mln zł), które nie trafia na rynek drzewny z powodu różnego typu reżimów ochronności, przyjętych przez państwo, z korzyścią dla przyrody i społeczeństwa.”
To miło, powiedziałby przyrodnik będący członkiem społeczeństwa że Profesor dostrzegł jednak w reżimach ochronności pewne korzyści.
Obliczanie przez profesora Andrzeja Grzywacza strat surowcowych wywołanych reżimami ochrony lasu, przypomina mi podobnie rozumującego profesora, również już profesora emeritusa, Szweda Mårtena Bendza, który jednak pominął surowiec a skoncentrował się na dwutlenku węgla.
Pisaliśmy o nim ma Monitorze Leśnym przed trzema laty w
https://www.forest-monitor.com/pl/przystapmy-do-likwidacji-parkow-narodowych/ oraz w https://www.forest-monitor.com/pl/po-co-nam-rezerwaty-przyrody-i-parki-narodowe/
Tok myśli profesora Andrzeja Grzywacza można również streścić pytaniem: Po co nam rezerwaty przyrody i parki narodowe, jak i strefy ochrony zwierząt, roślin i grzybów (porostów) oraz parki krajobrazowe, obszary Natura 2000, tereny ochrony indywidualnej, ostoje zwierzyny, lasy cenne przyrodniczo, stałe powierzchnie badawcze, lasy uzdrowiskowe i nasienne, lasy cenne kulturowo i historycznie skoro przynoszą one tylko straty surowca drzewnego?
Tylko problemy z tą przyrodą i środowiskiem, można pomyśleć, czytając dalszy ciąg pracy Profesora i słowa, cytuję, „Szkodotwórcze czynniki środowiska jako sprawcy zmniejszania zapasów drewna.”
Te czynniki oraz sprawcy to czynniki biotyczne czyli owady, grzyby, zwierzyna leśna, antropogeniczne czyli człowiek za swoim zanieczyszczeniem powietrza, pożarami i ruchem turystycznym oraz abiotyczne czyli huragany, susze, śniegi, temperatury, które razem uszkadzają około 1 mln ha lasów co można przełożyć na, cytuję,”ogólny wskaźnik ok. 15 % obniżenia potencjalnych, łącznych plonów gospodarstwa leśnego w postaci produkcji masy drzewnej.”
Przynajmniej kilka tych czynników jest wywoływanych przez gospodarkę leśną i myślę że Profesor jako rzetelny naukowiec mógłby się zdobyć na wymienienie w swojej prezentacji podobnych skutków działalności tak bliskiej mu organizacji. Niestety.
Nie należy jednak sądzić iż Profesor widzi w lasach zarządzanych przez Lasy Państwowe tylko potrzeby surowcowe. Jego prezentacja zawiera również omówienie potrzeb i oczekiwań dotyczących rozszerzenia leśnych obszarów chronionych.
Kto przejawia te potrzeby?
Jak przystało na rangę profesora okazuje się że przejawia je m.in. niemała grupa nacisku bo Rada Ministrów w http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WMP20150001207
Cytuję:
„Do priorytetowych zadań w tym zakresie należy m.in. umożliwienie powołania nowych i powiększenia istniejących parków narodowych, co jest obecnie utrudnione ze względu na niewystarczający poziom akceptacji społecznej. Istnieje również potrzeba zapewnienia reprezentatywnej liczby ostoi o wybitnych walorach przyrodniczych i krajobrazowych , co wiąże się z koniecznością uzupełnienia istniejącej sieci rezerwatów przyrody. Parki krajobrazowe oraz obszary chronionego krajobrazu wymagają przeprowadzenia rewizji celów ich powołania oraz doprecyzowania ich funkcji łącznikowych , biorąc pod uwagę założenia tzw. zielonej infrastruktury (priorytet Unijnej strategii ochrony różnorodności biologicznej na okres do 2020), która powinna połączyć obszary chronione w spójną przestrzennie sieć”.
Można i powinno się postawić pytanie logiczne: kto właściwie może zrealizować podobne potrzeby i oczekiwania skoro Rada Ministrów zadowala się tylko oczekiwaniami?
Tutaj będąc na miejscu Profesora spróbowałbym podkreślać potrzebę edukacji przyrodniczej w wykonaniu pracowników administracji Lasów Państwowych a to w prostym celu: Podnoszenia niewystarczającego poziomu akceptacji społecznej wymienionego przez Radę Ministrów.
Po to aby pomóc Radzie Ministrów.
Mnie osobiście zaskoczyło zakończenie prezentacji profesora Andrzeja Grzywacza i przytoczenie przez niego dosyć sensacyjnej cyfry 1,2 mld zł rocznie jako udziału Lasów Państwowych w ochronie przyrody. Szczególnie w kontekście wymienienia przez niego Planu finansowo-gospodarczego PGL Lasy Państwowe na rok 2019 i porównaniu do sprawozdania gospodarczego PGL LP za rok 2018.
W sprawozdaniu za rok 2018 mamy koszty ochrony lasu w wysokości 314,5 mln zł. Czyżby w tym roku koszty te miały wzrosnąć aż 4-krotnie?
Skąd profesor Andrzej Grzywacz zaczerpnął takie informacje?
Okazuje się że oparł się na dwu naukowych pracach doktorskich, dotyczących wartościowania działań gospodarstwa leśnego w zakresie ochrony zasobów przyrody w nadleśnictwach Dukla i Kolbuszowa. Oraz przyjął na ich podstawie że koszty wszystkich kategorii ochrony przyrody w przeciętnym nadleśnictwie kształtowałyby się na poziomie 15% kosztów całkowitych , co dało mu sumę 1,2 mld zł (w stosunku do planowanych kosztów działalności podstawowej i administracyjnej wszystkich nadleśnictw na rok 2019 czyli 8, 019 mld zł).
Tutaj znów można się zapytać czy podobne metody naukowo-statystyczne są dopuszczalne? No bo przecież uogólnianie danych z dwu nadleśnictw na 430 nadleśnictw nie jest chyba specjalnie naukowe?
Może naukowcy spoza kręgu profesora Andrzeja Grzywacza i Lasów Państwowych wypowiedzą się na ten temat?
A jeżeli te koszty są rzeczywiste to dlaczego nie są wykazywane przez Lasy Państwowe? Przecież doskonale by pracowały na nowoczesny, ekologiczny obraz TZW gospodarki leśnej no i leśnika zatrudnionego przez Lasy Państwowe.
Trwała, Zrównoważona i Wielofunkcyjna gospodarka leśna w wykonaniu PGL Lasy Państwowe zajmuje się jednak pozyskaniem drewna a nie ekologią i dobitnie świadczy o tym polemika Profesora z artykułem redaktora Adama Wajraka z 30 września 2018 pod tytułem „Jedną piątą lasów musimy zostawić przyrodzie”
Artykuł dał Profesorowi okazję do następnych obliczeń, w których jedna piąta lasów LP daje 1422 ha a to oznacza zmniejszenie pozyskania o około 8 mln m3 oraz straty (zmniejszenie przychodów) dla LP w wysokości ponad 1,5 mld zł.
Co oznaczałoby problem dla przemysłu drzewnego i z kolei, cytuję, „Decyzja o znacznym zmniejszeniu polskiego drewna na rynku krajowym, wymagałaby dużego eksportu, po wyższych cenach surowca drzewnego.”
Przyznam się że niespecjalnie zrozumiałem konieczność eksportu drewna, bo logicznie biorąc jak przemysł drzewny nie otrzymałby drewna od LP to powinien go sobie zaimportować, prawda? Zwłaszcza że ceny zagraniczne nie są wyższe od krajowych, wręcz przeciwnie, a kryterium geograficzne zniknęło z ostatniej propozycji LP?
Ale w rozumowaniu Profesora nie chodzi o problemy przemysłu drzewnego ale o problemy Lasów Państwowych i mniejsze przychody dla tej organizacji liczącej aż 26.414 pracowników którzy kosztują przecież a koszty ogólnego zarządu PGL LP wynoszą już 3,6 mld zł na przychody 9,25 mld zł (2018).
Trudno oprzeć się wrażeniu że praca i prezentacja profesora Andrzeja Grzywacza, wygłoszona na zjeździe Polskiego Towarzystwa Leśnego jest pracą na zamówienie Lasów Państwowych i pracą mającą poprawić obraz i renomę tej organizacji.
Coś w stylu – Proszę, ile chronimy, skąd więc ta krytyka?
No właśnie, skąd?
Podsuwam temat następnej pracy.
Mnie osobiście „podobają się” podobne określenia jak serwitut czy danina składane przez lasy publiczne na rzecz przyrody i społeczeństwa.
Oraz sposób obliczania wartości pieniężnej podobnego serwitutu czy daniny na podstawie obliczania wartości strat finansowych lasów publicznych wynikających z ograniczania pozyskania drewna z uwagi na ochronę przyrody.
Może by spojrzeć odwrotnie na koszty i straty w przypadku pytania stawiającego naprzeciw siebie gospodarkę ludzką i przyrodę oraz zapytać się: Jakie koszty, jakie straty?
Profesor Andrzej Grzywacz cytuje w imponującym spisie literatury do swojej prezentacji profesora Tomasza Żylicza, a więc pytanie nie jest mu obce.
W swojej pracy „Wartość ekonomiczna przyrody Zarządzanie Publiczne nr 39 (1), 114-124” z roku 2017
profesor Tomasz Zylicz podaje znany przykład, cytuję:
„Po kilkunastu latach Costanza i współpracownicy (2014) dokonali powtórnego oszacowania wartości usług dostarczanych przez światowe ekosystemy. Wyniosło ono znacznie więcej, a mianowicie 125 bln USD (w 2007 r.) rocznie (a nawet 145 bln USD, jeśli uwzględnić utratę części ekosystemów istniejących wcześniej, czyli posługując się danymi o areałach z wcześniejszego badania). Częściowo wzrost ten jest nominalny i wynika ze spadku wartości USD. Jeśli jednak przeliczyć wszystko w cenach stałych, to i tak nowsze oszacowanie dokumentuje znacznie większą wartość realną.”
Jest to więcej niż wartość PNB rocznie wszystkich krajów na świecie, czym więc w porównaniu są sumy wymienione w prezentacji przez profesora Andrzeja Grzywacza?
Podobne pytanie, tym razem o wartość drzew stawia Aleksander Dorda w pracy „Ile warte są drzewa – przed i po wycince? What is the value of trees – before and after felling?”
https://www.kp.org.pl/pdf/pp/pdf2/PP_nr%202-2017_1_Dorda.pdf
W różny więc sposób można odpowiadać na pytanie o szacunek kosztów ochrony przyrody w lasach oraz w stosunku do przyszłych propozycji oraz oczekiwań i ja myślę że jednostronne skoncentrowanie się na stratach surowcowych jakie ponosi PGL LP w wyniku ochrony przyrody w lasach przez siebie administrowanych nie jest rozwiązaniem najszczęśliwszym dla tej organizacji.
Zwłaszcza w świetle reklamowym różnych misji podejmowanych przez służby leśne PGL Lasy Państwowe.
Ale znany jest konflikt służby leśnej Lasów Państwowych z państwowymi urzędnikami regionalnych dyrekcji ochrony środowiska, w którym urzędnicy dysponują władzą nominalną i prawną, no przynajmniej teoretycznie, a służba leśna ludźmi oraz pieniędzmi, bynajmniej nie teoretycznie.
Jesteśmy dla urzędników podmiotami, skarżą się leśnicy, na ogół jednak, zdaniem przyrodników, bezpodstawnie. Proszę jakie wartości tracimy, dodają. Oni i Profesor.
Dajcie nam władzę formalną i oficjalną, odpowiadającą naszej sile ekonomicznej, mówią.
Profesor również?
Zdjęcie: tt
Piękny artykuł Tadeusz Ciura.
Tytuł i treść otwiera przestrzeń do nowych rozważań finansowych .
LP jest firmą państwową i traci na ochronie przyrody. Jednak trzeba zapytać czy PAŃSTWO straci czy zyska, jeśli nakłady na ochronę przyrody w LP wzrosną ?
🙂
A może należałoby pomyśleć o zmianach prawnych, które zdejmą z LP chociaż część obciążeń finansowych za tereny chronione. Może wtedy nie będzie dylematu czy z resztek prawdziwych lasów zrobić kolejne plantacje drzew.
Bardzo słuszna uwaga.
Finansowanie powinno ulec zmianie i nie tylko za utrzymywanie terenów chronione istniejących, ale też za zakładanie nowych od podstaw, gdzie jest taka potrzeba, jak np Las Ekologiczny Gospodarczy.
Chętnie taki lasek bym założył w zamian za STAŁĄ PENSJĘ 🙂