Po “skandalu” na naszym blogu związanym z moimi przeprosinami, myślę, że jest to właściwy moment, aby wyjaśnić Wam kilka istotnych rzeczy. Skandal zakończył się tym, że 3 osoby ubyły z naszego grona, a 30 nowych przybyło. Niemniej jednak, mam nadzieję, że z moich przeprosin wszyscy wyciągniemy pewne lekcje na przyszłość. W tym wpisie przedyskutuję jakie ma znaczenie powoływanie kogoś z rodziny lub nie na stanowiska w Lasach Państwowych. Opiszę dlaczego w Lasach Państwowych mamy do czynienia z pozornym mechanizmem zatrudniania pracowników przez kierownictwo średniego szczebla, a także dlaczego pracownicy Lasów Państwowych siedzą cicho. Zapraszam!
Oby “leśny skandal” z udziałem naszego bloga nas wszystkich czegoś nauczył
Kumoterstwo i nepotyzm
Dyrekcja Generalna LP jasno wyjaśniła, że nie ma żadnego związku rodzinnego między panem zajmującym stanowisko w zakładzie podległym dyrekcji generalnej, a dyrektorem Lasów Państwowych. A gdyby ten związek jednak był? Czy coś byłoby w tym złego, niemoralnego? To zależy…i myślę, że bardzo jasno wyjaśniłem to na przykładzie nepotyzmu w Lasach Państwowych we wcześniejszym wpisie u nas na blogu:
“Czy zatrudnienie kogoś z rodziny w Lasach Państwowych to już nepotyzm? Odpowiedź brzmi: NIE!
Ale w sytuacji, kiedy do boju o stanowisko staje dwóch kandydatów i wygrywa dziecko bądź krewny pracownika LP, tylko dlatego że jest krewnym, to już jest nepotyzm.”-Rafał Chudy-
W tym wypadku jest dokładnie tak samo. Zresztą wiemy, że w Lasach Państwowych pracują całe rodziny. Jednakże to nie to jest problemem. Największa bolączka tej firmy jest to, że często pracę dostają osoby tylko dlatego, że są z kogoś rodziny albo są dobrymi znajomymi, a nie dlatego, że są lepszymi kandydatami niż konkurenci. W internecie i u nas na blogu w komentarzach możemy wyszukać bardzo wiele takich osób, zwłaszcza młodych, którzy skarżą się, że nie dostali stanowiska bo dostał je ktoś kto miał na przykład tatę nadleśniczego itd.
Zgodnie czy niezgodnie z kompetencjami?
Myślę, że jest to sprawa dyskusyjna i to bardzo. Skoro można zatrudnić kogoś kto nie ma pojęcia o leśnictwie na dyrektora regionalne dyrekcji, a mówię tutaj choćby o sprawie pani Jedlikowskiej, to kwestia zgodności z kompetencjami jest bardzo sporna. Właściwie sprowadza się ona 1) do spełniania minimalnych wytycznych odnośnie wykształcenia czy stażu pracy, jak np. w przypadku nadleśniczych czy dyrektorów regionalnych, 2) do uznania przez osobę powołującą/zatrudniającą, że dany kandydat ma stosowne doświadczenie i wykształcenie. To drugie każdy jakieś ma, ale czy jest związane z rolą jakie ma pełnić, to już inna sprawa. Dobrze to jest widać choćby w przypadku kierowników jednostek takich jak np. Ośrodek Rozwojowo-Wdrożeniowy Lasów Państwowych w Bedoniu czy Zakłady Usługowo Produkcyjne czy Handlowe Lasów Państwowych. Przykład z Bedonia pokazuje to bardzo dobrze, moim zdaniem:
Powołanie czy konkurs?
Właściwie najlepiej zgodność z kompetencjami a w dodatku wyjątkowość kandydata określiłby konkurs na dane stanowisko, który jasno określałby minimalne wymagania odnośnie kandydata na dane stanowisko i zakres jego obowiązków. I wtedy dany dyrektor mógłby powiedzieć, że tak to jest mój pasierb, ale okazał się najlepszy w konkursie, zakładając rzetelność i uczciwość konkursu. Niestety jak wiele osób zauważa na forach, wiele konkursów w Lasach Państwowych było i jest ustawianych, co prowadzi tylko do wybierania NIEnajlepszych kandydatów.
Zatrudniony a awansowany to dwie różne rzeczy
W mailu jaki otrzymałem z dyrekcji generalnej możemy przeczytać:
“Na podstawie art. 24 § 1 w zw. z art. 43 Kodeksu cywilnego, działając w imieniu Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe, którego dobra osobiste zostały naruszone wpisem na profilu „Monitor Leśny” w serwisie Facebook dnia 7 września 2020 r., wzywam do niezwłocznego usunięcia tego wpisu oraz zamieszczenia na tym profilu oświadczenia niżej podanej treści. Sprawa dotyczy wpisu zawierającego nieprawdziwe informacje, naruszające dobre imię Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe: „Do szwagra pana Andrzeja Koniecznego – dyrektora generalnego Lasów Państwowych musimy dodać jeszcze dwóch braci”. Jest to nawiązanie do wpisu z dnia 5 września b.r. (usuniętego po naszym wezwaniu), zawierającego nieprawdziwą informację o zatrudnieniu przez Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych Andrzeja Koniecznego swojego szwagra. Zdanie to powtarza więc nieprawdziwą (już usuniętą) informację, a ponadto zawiera sugestię, że bracia Pana Andrzeja Koniecznego – Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych zostali zatrudnieni w Lasach Państwowych przez niego albo przynajmniej w czasie, gdy był on Dyrektorem Generalnym. W rzeczywistości Pan Jacek Konieczny pracuje w Lasach Państwowych od 2000 r., a Pan Rafał Konieczny – od 2007 r. Nie jest również prawdą, że „Rafał Konieczny – sekretarz w Nadleśnictwie Chotyłów, Lasy Państwowe, nie posiadający wykształcenia leśnego, więc nie może objąć wyższego stanowiska”. W rzeczywistości Pan Rafał Konieczny posiada wykształcenie leśne – zarówno średnie (posiada tytuł technika leśnika), jak i wyższe (ukończone studia inżynierskie na kierunku leśnictwo).
Nie jest również prawdą, że „pan Jacek Konieczny jest radnym w Starostwie Powiatowym w Grajewie”. W rzeczywistości Pan Jacek Konieczny nie jest radnym, a oświadczenie majątkowe składa jako nadleśniczy sprawujący nadzór nad gospodarką leśną w lasach niestanowiących własności Skarbu Państwa, na podstawie porozumienia ze starostą.”
Myślę, że najważniejszą tutaj informacją było, że jeden z braci pana dyrektora został awansowany na nadleśniczego kiedy pan Andrzej Konieczny został dyrektorem generalnym LP. Nie widzę zarzutów do tej informacji. Właściwie chodzi mi tutaj o coś innego, a mianowicie czy istnieje w Lasach Państwowych jakikolwiek mechanizm, który broni przed nadużyciami, że np. członek rodziny, kolega, znajomy dostaje awans ze względu na wyższe stanowisko członka rodziny, kolegi czy znajomego? Dlatego uważam, że tutaj nie chodzi o to czy ktoś pracuje w LP od któregoś roku, ale o to, czy jego ścieżka kariery była kształtowana nie przez jego umiejętności i osiągnięcia a przez fakt, że dany członek rodziny, kolega czy znajomy (z partii, związku zawodowego, innej grupy interesu) pomógł mu dostać się na wyższe stanowisko. W przypadku brata pana Andrzeja Koniecznego ten awans, być może całkiem zasłużony, spowodował wzrost jego zarobków o blisko 50 tysięcy złotych. I tak jak wcześniej pisałem, nie chodzi tutaj o członka rodziny, a o tych wszystkich ludzi, którzy może byli bardziej odpowiednimi kandydatami na to stanowisko, ale nie dostali się z przyczyn politycznych/kumoterskich, a nie merytorycznych.
Jak wprowadzić taki mechanizm?
Odpowiedź jest bardzo prosta. W wielu firmach występuje obowiązek podpisywania dodatkowych dokumentów, które stwierdzają pokrewieństwo osób pracujących w firmie i które bardzo wyraźnie podkreślają, że osoby na niższych stanowiskach NIE OTRZYMAJĄ AWANSU CZY JAKIEGOKOLWIEK LEPSZEGO TRAKTOWANIA z powodu, że ich spokrewniony członek zajmuje wyższe stanowisko. Taki dokument powinien posiadać wydział HR i powinien egzekwować jego wykonanie, kiedy dochodzi do domniemania, że dana osoba awansowała czy zatrudniona na skutek nieuprawnionej ingerencji osoby spokrewnionej w politykę zatrudnienia firmy. Uczciwe konkursy również by ten proceder mocno ograniczały. Powtórzę słowo: UCZCIWE!
Kto przeciwstawi się dyrektorowi generalnemu?
Ale dalej. W przypadku nieprawdziwej informacji o szwagrze, za którą przeprosiłem, pojawił się inny ciekawy wątek, a mianowicie, że to nie dyrektor generalny zatrudnił dyrektora Zakładu Produkcyjno Usługowo Handlowego LP, a zrobił to w tym wypadku dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie. Bardzo cenna lekcja dla mnie i stąd moje pytanie, czy istnieje w Lasach Państwowych jakikolwiek mechanizm, który pozwala się sprzeciwić dyrektorowi regionalnemu, nadleśniczemu i niżej w hierarchii swoim przełożonym? Innymi słowy, wyobraźmy sobie taką sytuację, że pan dyrektor generalny mówi do pana dyrektora regionalnego, że masz zwolnić leśniczego, bo jego syn pisze bloga nieprzychylnego Lasom Państwowym, a ten mówi “Nie zrobię tego, bo to nie etyczne i nie moralne!”. Osobiście uważam, że jak do tej pory nie było i nie ma takiego mechanizmu obronnego przed tego typu nadużyciami. Zaproszenie do dyrekcji generalnej moich rodziców przez pana dyrektora generalnego Konrada Tomaszewskiego z jego podwładnymi, czyli dyrektorem RDLP w Łodzi i byłym już nadleśniczym Nadleśnictwa Kutno, świetnie to pokazuje.
Lasy Państwowe – ostoja mobbingu, komunistycznej tradycji i obskurantyzmu religijnego.
Myślę, że jest to skutek tego, że osoby pełniące funkcje nadleśniczego czy dyrektora regionalnego są zatrudniane na podstawie pozaumownych stosunków pracy, które w odróżnieniu od umowy o pracę stanowią akty formalnie jednostronnie. Czyli jeżeli ktoś w dole hierarchii jak się sprzeciwi, można go w każdej chwili odwołać. Dosłownie w każdej i bez żadnych konsekwencji. Osoby, które boją się stracić pracę, są w stanie posunąć się do najgorszych rzeczy, tak uważam. I takie zachowanie niestety występuje w Lasach Państwowych i mówię to już z własnego doświadczenia. Ale oczywiście umowa o pracę a nie powołanie dużo by tutaj nie wskórały i o tym niżej.
Dlaczego pracownicy LP siedzą cicho?
Musicie zauważyć jedną rzecz w moich przeprosinach, która może Wam umknęła. Kogo ja przepraszałem? Czy przepraszałem pana Andrzeja Koniecznego? Jego braci? Dyrekcję generalną? Nie. Przepraszałem, zgodnie z sugerowanym tekstem przeprosin, Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe. I to skłania mnie do kolejnej refleksji i przypomina mi to teksty pana Tadeusza:
>>CZYTAJCIE RÓWNIEŻ: Dlaczego emerytowani leśnicy siedzą cicho? Część pierwsza – Duma i racja.
>>CZYTAJCIE RÓWNIEŻ: Dlaczego emerytowani leśnicy siedzą cicho? Część druga – Układy i haki.
I ja pozwolę sobie rozszerzyć te teksty o część trzecią pt. “Dlaczego w ogóle leśnicy LP siedzą cicho?”. Kwestia związana jest z pieniędzmi na dwa sposoby.
Po pierwszy wiele osób w Lasach Państwowych boi się utraty pracy, gdyż wiedzą, że nie znajdą pracy na takim samym poziomie zarobków jak w LP.
Po drugie, każdy boi się stanąć do walki sądowej z Lasami Państwowymi, który mają ogromny kapitał i które kompletnie nie liczą się z kosztami procesów sądowych, zatrudnianiem drogich prawników itd. Sprawa z panem Koniecznym jest bardziej skomplikowana, gdyż faktycznie jego stanowisko jakie pełni może być utożsamiane z całą firmą PGL LP i utratą jej wizerunku, stąd przeprosiny dla PGL LP. Niemniej jednak z moich doświadczeń wynika, że kierownictwo Lasów Państwowych na każdym szczeblu kiedy pojawia się najmniejsza możliwość wykorzystania pieniędzy firmy, a nie swoich własnych, sięga właśnie do kieszeni firmy, czasem nawet w obronie swoich własnych prywatnych interesów.
I to jest wielki problem, że pieniądze społeczeństwa często są wykorzystywane do walki z tym społeczeństwem, i nie chodzi mi tylko tutaj o swoich własnych pracowników, ale również walkę przeciwko zakładom usług leśnych, przyrodnikom czy nawet przedstawicielom przemysłu leśnego. Innymi słowy, żeby była jasność, że kiedy duma i honor, któregoś z kierowników Lasów Państwowych są urażone, i jest możliwość wykorzystania do walki pieniędzy PGL LP, to taka znacząca dźwignia finansowa jest wykorzystywana. Jest tutaj taki podwójny standard, który polega na tym, że leśniczego czy podleśniczego oskarża się o narażenie Skarbu Państwa na utratę 500 złotych bo na przykład pomylił się w swojej pracy, a kiedy pan nadleśniczy czy dyrektor lekką ręką wydają ponad 20 tysięcy złotych na walkę sądową, w której nie mają nic do wygrania dla firmy i którą mogą po dobroci zakończyć na poziomie mediacji, to tego typu sprawy traktuje się jako nie narażanie Skarbu Państwa na straty. Późniejsza ewentualna przegrana i narażenie firmy na stratę wizerunku też nikomu nie przeszkadza w kolejnej fazie. No ale jak się mało co dokłada do Skarbu to można sobie na to pozwolić, czyż nie?
>>CZYTAJCIE RÓWNIEŻ: Metsähallitus kontra Lasy Państwowe
Inna sprawa, którą musiałby za pewne zweryfikować prawnik, to jest sam twór prawny Lasów Państwowych jako jednostki nieposiadającej osobowości prawnej i delikatne komplikacje z tego wynikające takie jak np. kogo pozywać, czy można pozwać samego np. nadleśniczego aby nie wykorzystywał usług prawnych i środków finansowych firmy Lasy Państwowe itd.
Podsumowując
Tak jak wiele razy wspominałem ten blog nie jest skierowany przeciwko Lasom Państwowym, tylko nieodpowiednim ludziom na nieodpowiednich stanowiskach w Lasach Państwowych. Dlatego też firmę PGL LP zawszę przeproszę za co tylko mogę, bo właściwie to nie jej wina, kto nią steruje i kto ją de facto niszczy od środka.
Niemniej jednak, cieszę się, że na Grójeckiej czytają naszego bloga i, że obecnie władający Lasami Państwowymi śledzą nasze teksty i poczynania. To mi tylko pochlebia. Jednocześnie pragnę powiedzieć, że nie mam żadnych problemów, aby kogokolwiek przeprosić za moje słowa, kiedy dana osoba poczuje się tylko urażona. Zwykły przyjacielski email wystarczy, który nie kończy się słowami:
“Jednocześnie wskazuję, że niezastosowanie się do niniejszego wezwania spowoduje podjęcie stosownych kroków sądowych.”
Wiem, że Lasy Państwowe przeżywają obecnie ciężki moment związany z nieodpowiednią polityką sprzedażową surowca drzewnego, do którego doprowadziło obecne kierownictwo Lasów Państwowych, moim zdaniem. I wolę im zaoszczędzić kolejnych “kroków sądowych” i kosztów z tym związanych. A wszyscy wiemy ile trwają rozprawy sądowe w Polsce i zanim dojdziemy do rozwiązania sporu, może się okazać, że kierownictwo Lasów Państwowych wymieni się jeszcze z dwa lub trzy razy. Być może teraz jesteśmy w takim okresie zmian, i stąd ta reakcja dyrekcji generalnej Lasów Państwowych. Nie wiem, być może?
Nie ukrywam, że dramat który przeżywa obecnie moja rodzina, a który jest indukowany przez obecne kierownictwo Lasów Państwowych, wpływa na moje emocje i zachowanie również. Kłamałbym jeżeli twierdziłbym inaczej. Staram się zachować zimną krew, ale czasami skala nieprawidłowości, niemoralnego i nieetycznego zachowania obecnego kierownictwa Lasów Państwowych, jeszcze te emocje we mnie potęguje.
Mój tata – Jacek Chudy – i krucjata wymierzona przeciwko jego osobie za mojego bloga.
I na koniec. Ja nigdy nie słyszałem, żeby pan dyrektor przepraszał za złamanie prawa i powołanie na stanowisko dyrektora regionalnej dyrekcji LP w Poznaniu pani Ewy Jedlikowskiej. Nie słyszałem również żadnych tłumaczeń kiedy odwołał nagle wielu dyrektorów regionalnych na raz i zastąpił ich ludźmi, w moim przekonaniu niekompetentnymi, którzy w kilku przypadkach nawet nie sprawowali funkcji w LP większej niż inżynier nadzoru…
…albo ludźmi, którzy dali się poznać z pacyfikacji przyrodników w Puszczy Białowieskiej a teraz sprawują wysokie funkcje w LP:
>>Dyrektorem się bywa a strażnikiem się jest. Wywiady z dyrektorami Lasów Państwowych.
Nie słyszałem wyjaśnień dlaczego akurat przewodniczący Solidarnej Polski w województwie łódzkim został powołany na stanowisko dyrektora w Bedoniu.
>>Po co politykom Lasy Państwowe?
Nie słyszałem wyjaśnień dlaczego dyrektor generalny lasów państwowych nie rozumie pojęcia konflikt interesu w Białowieskiej Inicjatywie Naukowej?
>>Ksiądz z Torunia, naukowiec z Lublina – co za różnica?
A może to Uniwersytet w Lublinie powinienem przeprosić a nie Lasy Państwowe, skoro szef Lasów Państwowych wymienia sobie przynależność do organizacji jak rękawiczki i nie wiadomo gdzie dokładnie jest zatrudniony?
I na koniec nie słyszałem przeprosin ze strony kierownictwa Lasów Państwowych ani Ministerstwa Środowiska kiedy zostało złamane prawo w Puszczy Białowieskiej:
>>Kto zapłaci za Puszczę Białowieską?
Także, gdyby wszyscy kierownicy w Lasach Państwowych mieli odwagę powiedzieć przepraszam za swoje poczynania tak ja, to może mielibyśmy do czynienia z lepszą atmosferą w sektorze leśno-drzewnym w Polsce. Jak powiedział Jarosław Grzędowicz w książce “Pan Lodowego Ogrodu” – tom II:
“Gdy popełni się błąd, przyznanie się do tego nie jest hańbą i nikogo nie upokarza. Jest dowodem mądrości i odwagi. Może kiedyś się tego dowiesz, ale mnie to niewiele obchodzi.”
Na lepszej atmosferze na pewno skorzystaliby leśnicy LP, którzy wiedzą, że chaos budzi przerażenia a porządek daje poczucie bezpieczeństwa. Największy problem w nadchodzących zmianach w polskim rządzie jak widzę to to, że nie widzę żadnych optymistycznych scenariuszy dla Lasów Państwowych, aby wyjść z obecnego chaosu. Niestety, ale obawiam się, że leśników w LP czeka dalej chaos…
Pozdrawiam,
– Rafał Chudy –
Zdjęcie tytułowe: Zdjęcie autorstwa Martin Damboldt z Pexels
a praca rodziców w jednym leśnictwie i ich bezpośrednia podległość służbowa autorowi nie przeszkadza ?
Nie odpowiadamy na anonimowe komentarze oraz osobom, które nie czytają naszych wpisów ze zrozumieniem.
Panie Rafale, ja pewnego dnia opiszę Panu historię zatrudnienia przez nadleśniczego na rozkaz dyrektora regionalnego syna innego leśnika. Muszę to tylko przelać na papier.