FSC – ufać nie ufać? Konsultant leśny. Część druga.
FSC i szwedzka gospodarka leśna z perspektywy międzynarodowej, tak tytułuje Natursidan wywiad z prof. Sten B Nilssonem.
Sten B Nilsson sądząc z jego tytułów i drogi zawodowej (http://www.sifi.se/styrgrupp/sten-nilsson/) ma wystarczające doświadczenie aby spojrzeć na certyfikat FSC z międzynarodowego punktu widzenia. Jego zdaniem istnieją poważne braki w szwedzkich dyskusjach leśnych, w przygotowaniu się i podejściu przemysłu leśnego do przyszłych wymagań oraz w obowiązujących dzisiaj certyfikatach leśnych.
– Przemysł leśny i gospodarka oparta na nim powinna wyraźnie mówić właścicielom lasów że susze, ataki owadów, huragany i pożary będą coraz częstsze w przyszłości, mówi on. Przemysł leśny powinien też lepiej dopasować się do wymagań rynku, coraz wyraźniej patrzącego na gospodarkę zrównoważoną i wzgląd na środowisko naturalne.
Certyfikat Forest Stewardship Council, FSC, ma w różnych krajach różne przepisy, mające zagwarantować leśną gospodarkę zrównoważoną. To oznacza dopasowanie się FSC do kraju i miejsca w którym drzewa są wycinane. Szwedzki certyfikat FSC jest na przykład łagodniejszy niż niemiecki i w sumie uwydatnia to iż patrząc globalnie na certyfikat widzimy obraz w dużym stopniu problematyczny.
– Międzynarodowy obraz FSC pokazuje poważne braki w przepisach FSC , przez co certyfikat może być w pewnych przypadkach odbierany jako greenwash. Wynika to głównie z sytuacji w których przepisy FSC nie są przestrzegane, nie wytrzymują konfrontacji z naciskiem stron biorących udział w konflikcie, mówi prof. Sten B Nilsson.
– System certyfikatu FSC ma już wbudowane z góry konflikty. Jeden z nich dotyczy wiarygodności certyfikatu i jego konstrukcji. Firmy dokonywujące audytu certyfikatu FSC opłacane są przez właścicieli lasu i jasnym jest że żadna z nich nie chce być za bardzo kłopotliwa, aby nie utracić prawa do audytu. Pracownicy tych form kontrolują niewystarczająco warunki w terenie a przede wszystkim spędzają w nim za mało czasu. Duża odpowiedzialność za przeżycie certyfikatu w terenie spoczywa na właścicielach lasu w ramach tzw. własnej odpowiedzialności i ta nie zawsze jest przestrzegana.
– Równocześnie wzrasta nacisk na duże firmy takie jak np. Ikea czy Tetrapak o przestrzeganie zasad gospodarki zrównoważonej, o wiarygodne świadectwo pochodzenia drewna. Te firmy chcą mieć dowód na pochodzenie drewna począwszy od miejsca ścinki a skończywszy na sklepie. Do tego miejsca certyfikat FSC jeszcze nie doszedł, mówi dalej Sten B Nilsson.
– W warunkach szwedzkich mamy paradoks z biotopami kluczowymi, w przypadku których FSC wyraźnie zabrania wycinki lasów. Inwentaryzacja biotopów jest obowiązkiem właściciela lasu, który nie widzi jednak własnego interesu w jej przeprowadzaniu , skoro efektem jest tylko wstrzymanie prac zrębowych przez urząd państwowy Skogsstyrelsen oraz odmowa drugiego urzędu państwowego Naturvårdsverket (odpowiednik GDOS) dotycząca wypłaty odszkodowania.
– W tej sytuacji właściciele lasu posuwają się do niszczenia biotopów kluczowych na etapie trzebieży aby później nie mieć problemów z uzyskaniem pozwolenia na zręby końcowe. To czyni przepisy i reguły FSC chimeryczne, twierdzi Sten Nilsson i jak na razie FSC nie potrafi sobie poradzić z tym problemem.
– Państwo które chce zaoszczędzić 30 mln kr (12 mln zł) i nie wyłożyć ich na inwentaryzację biotopów kluczowych, przeprowadzaną przez fachowców przyrodników, nie zdaje sobie sprawy z wagi świadectwa certyfikatu leśnej gospodarki zrównoważonej na rynku międzynarodowym.
– Las nie jest zerem albo jedynką, nie jest zdygitalizowanym światem. Wiele wygralibyśmy na jakości zamiast ilości. Ochrona pewnego procentu, części powierzchni świata, doprowadziła do wyboru terenów z niekoniecznie najwyższą jakością dotyczącą zróżnicowania przyrodniczego i usług ekosystemu. Te tereny nie dostarczają nam spodziewanych wartości ochronnych.
– Dzisiejsze metody inwentaryzacji biotopów kluczowych i ochrony lasów prowadzą właśnie do decyzji typu „jedynka albo zero”, mówi dalej Sten B Nilsson.
Las jest warty ochrony albo nie, ma biotopy kluczowe albo nie. Przyroda nie jest jednak jedynką albo zerem, przyroda to gradient (Wyrażenie „zgodnie z gradientem” należy rozumieć jako „zgodnie z kierunkiem najszybszego wzrostu” – wiki) różnych jakości. Klasyfikacja lasu ochronnego lub biotopu kluczowego według jego jakości nie powinna przedstawiać trudności przy dzisiejszych metodach inwentaryzacji.
(Klasycznym przykładem jest spór o gniazda sójki syberyjskiej, która według właściciela lasu pojawia się u niego raz na kilka-kilkanaście lat ale dla urzędnika wstrzymującego cięcia stare gniazdo jest wystarczającym dowodem na istnienie biotopu kluczowego – moja uwaga).
– Dzisiejsza szwedzka dyskusja o biotopy kluczowe zeszła na manowce dyskusji o prawo własności do swego lasu. Jest to błędne podejście. Dyskusja nie dotyczy prawa własności a prawa do użytkowania swego lasu oraz prawa do otrzymania odszkodowania od Państwa za wstrzymanie prawa użytkowania. Jest to po prostu pytanie o odszkodowanie. W tym przypadku wszyscy są zgodni za wyjątkiem Państwa i jest to po prostu pytanie o budżet i brak w nim pieniędzy na podobne sprawy.
Reporter przeprowadzający wywiad ze Sten B Nilssonem zadaje ciekawe pytanie: Jak powinno się postępować w przypadku złamania przepisów FSC?
– Każdy system zawierający reguły i przepisy musi zawierać konsekwencje ich łamania. W przypadku złamania przepisów przedsiębiorstwo które to uczyniło powinno być wykluczone. To wiąże się z faktem że rynek i świat będą coraz ostrzej żądać wiarygodnego certyfikatu i świadectwa pochodzenia surowca. Moją krytykę przedstawiłem na rocznym spotkaniu z FSC i myślę że mimo ostrej dyskusji, przyjęto ją pozytywnie.
Prof. Sten B Nilsson jest częstym dyskutantem na szwedzkiej scenie leśnej i był już kilkakrotnie przedstawiany w Monitorze leśnym. Myślę ze nie zaszkodzi przypomnienie tekstu z marca 2018, mającego również polskie odniesienia.
Las refleksyjny czyli jak załagodzić konflikty wokół gospodarki leśnej.
Zdjęcie: sverigesnatur