Dziki to dobry interes dla właściciela gruntów.
“Vildsvin god affär för markägare – Dziki to dobry interes dla właściciela gruntów. Taki tytuł ma dzisiejszy artykuł w Svenska Dagbladet. Powodem zajęcia sie takim niespecjalnie ogólnym szwedzkim tematem jest fakt ze dziki stały sie normalnym widokiem (albo nie tyle dziki do efekty ich “pracy”) na co najmniej połowie Szwecji, tej od dołu w górę.
Dziki.
W połowie lat 1990-tych było ich maksymalnie około 5.000, teraz oblicza sie je na 200.000 a niektórzy mówią nawet 300.000 sztuk. Coraz bardziej pewnych siebie, w ubiegłym tygodniu głośny był wypadek przepędzenia kobiety z dzieckiem z ich ogrodu do domu, przez stado 20 sztuk. To było na przedmieściach Sztokholmu, jakieś 15 km od naszego domu, tak że trzeba mieć w ogrodzie drabinę podstawiona pod drzewem, na wszelki wypadek.
W ślad za ta liczba 200.000 idą szkody rolne. SLU (Sveriges Lantbruksuniversitet) oblicza ze przeciętny rolnik traci na dzikach około 100.000 SEK rocznie. Właściciel domu z ogrodem może mieć szybko, w ciągu jednej nocy zniszczony ogród (tutaj mamy tylko żywopłoty) i jak na razie liczyć na odszkodowanie rzędu 20.000 SEK, od firmy ubezpieczeniowej.
Ale przy wzrastających szkodach, premia i samo ryzyko pewno pójdą w górę.
Rolnicy.
Jest jednak pewna grupa społeczna która zarabia na dzikach – to ci co maja duże obszary gruntów i lasów, 500-1000 ha i mogą sprzedawać prawo do polowania na nich. Formalnie również ci mniejsi właściciele gruntów, bo prawo na polowanie ma się jako właściciel gruntu czy lasu.
Dokarmiając wiec dziki można zarobić sporo na takim interesie. I nie tylko poprzez dokarmianie. Jak zwykle w podobnych przypadkach wyspecjalizowała sie grupa zawodowa pośredników, kupujących te prawa polowań od właścicieli gruntów ( aktualnie w środkowej Szwecji cena wynosi około 200 SEK/ha/rok) oraz sprzedawania ich później oraz organizowania polowań dla chętnych. Tusze sa oprawiane i mięso przerabiane przez prywatnych przedsiębiorców. Państwo również zarabia poprzez opłaty, weterynarze także. Prawdziwy przemysł.
Ale nie każdy rolnik jest myśliwym…
Ale nie wszystkim to sie podoba. Nie każdy rolnik jest myśliwym i nie każdy rolnik uprawia własna ziemie. Ci z 1000 ha gruntów często grają podwójną rolę – dzierżawią 500 ha innym rolnikom na uprawę np. zboża i sprzedają z tego samego terenu 500 ha prawo do odstrzału dzików, buszujących w tej pszenicy.
To niespecjalnie podoba sie uprawiającym te pole dzierżawcom. Konflikty powstają i często myśliwi uważani sa za ich sprawców a przynajmniej musza się gęsto tłumaczyć.
Myśliwi.
Ale to nie my najczęściej dożywiamy, odpowiadają. Fredrik Widemo, ze Svenska Jägarförbundet, mówi ze właściciele gruntów w rejonie Sztokholmu, Sörmland i Skåne wykładają zdecydowanie najwięcej pieniędzy na dokarmianie dzikich zwierząt w porównaniu do innych regionów Szwecji. Nie ulega wątpliwości ze sprzyja to zwiększeniu jej ilości, niezależnie od polowań.
Także Frederik Treschow, radca prawny w szwedzkim związku właścicieli ziemskich, to przyznaje. Dokarmianie zwierzyny jest niestety często nieodpowiedzialne. Jedynie ścisła współpraca miedzy właścicielami gruntów i praw odstrzału a myśliwymi, może to rozwiązać.
Ochrona przyrody.
Christer Pettersson z Naturvårdsverket ( szwedzka GDOS) daje przykład pewnych regionów gdzie udało sie powstrzymać ekspansję dzików i uzyskano to poprzez wspólny plan właścicieli gruntów i myśliwych.
Oraz, dodaje również, więcej drapieżników takich jak wilki, też pomogłoby w utrzymaniu dziczej populacji w szachu.”
Tak było w marcu 2014.
Ten powyższy tekst napisałem w marcu 2014, na swojej Facebookowej stronie. Co można dzisiaj dodać?
Jeszcze nie postawiłem drabiny koło drzew w ogródku, choć dziki buszują już całkiem blisko bo około 5 km. Czy jest ich więcej po tych prawie trzech latach?
Prawdopodobnie, ale jedyną pewną cyfrą, bo tutaj nie ma corocznych, typu polskiego, liczeń zwierzyny, jest ta dotycząca ilości odstrzelonych dzików i ta rośnie z roku na rok. W roku w którym pisałem swój tekst – 2014 – wynosiła ona 83.869 sztuk, w roku następnym, 2015, była już wyższa, bo 89.642 sztuki. Za rok 2016 nie opublikowano jeszcze danych.
W tym ostatnim roku, 2015, liczba odstrzelonych dzików przekroczyła po raz pierwszy ilość upolowanych łosi (89.642 dzików w stosunku do 84.047 łosi) i dzik stał się znaczącą, z punktu widzenia dochodu, zwierzyną łowną.
Dożywianie zwierzyny.
W tych ostatnich dwu latach usiłowali szwedzcy parlamentarzyści uregulować w pewnym stopniu problem dożywiania zwierzyny. W czerwcu, po prawie rocznej pracy, komisja rządowa zaproponowała ograniczenia, a w pewnych sytuacjach, zakaz dokarmiania zwierzyny. Jesienią 2016 ta propozycja została jednak odrzucona przez szwedzki Riksdag i z powrotem skierowana do nowego opracowania.
Była za mało konkretna w pewnych przypadkach albo za szczegółowa w innych. Kto miałby np. kontrolować wykładanie lub nie karmy? pytali się rolnicy, urzędnicy i myśliwi. Sąsiad? Czy chcemy w ten sposób nakłaniać ludzi do donoszenia na siebie?
I jak to będzie z polowaniami na dziki, jak zabroni się wykładania karmy na nęciskach? To przecież jedyna pewna metoda, poza pułapkami, zabronionymi częściowo dzisiaj?
Pytań było więcej, dyskusja w Riksdag długa. Riksdag dopuszcza ogólnie dokarmianie zwierzyny, ale uważa że w pewnych szczególnych przypadkach powinno być one zabronione, na pewnych terenach i w pewnym okresie czasowym. Postanowił więc że komisja rządowa powinna powrócić z nowym wnioskiem.
Waga kompromisu.
Szwedzi są mistrzami kompromisu. Ten nowy wniosek o częściowym, prawdopodobnie, dokarmianiu, będzie pewno opracowywany odpowiednio długo, tak aby dotrzymać do następnych wyborów.
W sumie myślę że każdy rozsądnie myślący właściciel gruntów łownych, rolnik, urzędnik czy myśliwy zgadza się że dożywianie zwierzyny dzikiej powinno być przeprowadzane z głową, rozsądnie, w zależności od sytuacji. Głównie atmosferycznej, z uwagi na ochronę zwierzyny czy ochronę upraw lub lasu, ale jak najmniej z uwagi na korzyści finansowe z odstrzału tej dokarmianej zwierzyny. To w zasadzie teoria, z którą każdy się zgadza.
A praktyka już jest nieco inna i tutaj zaczyna się rola polityka, również i w moim starym kraju.
I powracając do zakończenia mojej notatki z roku 2014, tego o wilkach, to przybyło ich sporo od tego czasu, głównie z uwagi na odwoływane polowania licencyjne na nie. Czy są one jednak amatorami dziczyzny z dzika, to na ten temat zdania są podzielone.
Zdjęcie: Jägarförbundet Skåne