Dziczyzna po polsku.
Moim zdaniem akcja otwierania przez Lasy Państwowe specjalistycznych sklepów z dziczyzną jest i będzie ekonomicznie nieopłacalna.
Z naciskiem na ekonomicznie.
Ale podtrzymywana przez Fundusz Leśny Lasów Państwowych opłaci się ona dla LP bo jej głównym, dzisiejszym celem, jest prawdopodobnie poprawienie reklamowego obrazu LP, tak mocno nadszarpniętego przez protesty w Puszczy Białowieskiej.
Fundusz Leśny Lasów Państwowych jest nieprzeniknioną i tajemniczą instytucją, zwłaszcza dla tych którzy usiłują się dowiedzieć czegoś konkretnego na jego temat korzystając z materiałów dostępnych dla społeczeństwa.
Mając więc takie muskuły finansowe powinny sklepy z dziczyzną jako forma promocji dziczyzny stać się udanym przedsięwzięciem.
Przynajmniej do czasu kiedy finanse Funduszu Leśnego wejdą pod lupę instytucji kontrolnej niezależnej od polityki i Lasów Państwowych. A istnieje taka?
Na temat dziczyzny wypowiadał się już przed kilkoma miesiącami reklamowy guru Lasów Państwowych w http://m.portalspozywczy.pl/mieso/wiadomosci/lasy-panstwowe-nie-chcemy-budowac-sieci-handlowej-sklepow-z-dziczyzna,149432.html
a ja dodaję że ten angielski skrót CRS oznacza Społeczną Odpowiedzialność Biznesu.
Ciekawostką jest według mnie fakt, iż Lasy Państwowe mówiąc o CRS przyznają się tutaj otwarcie do bycia biznesem, co im za często się nie przydarza, bo na ogół wspomagają tylko swoim działaniem administrację publiczną jak i oczywiście przemysł drzewny.
Ale w ostatniej prasowej informacji https://m.money.pl/wiadomosci/artykul/artykul,94,0,2393182.html dyrektor Konrad Tomaszewski powiedział:
“Budujemy sieć. Mamy sygnały, że wiele funkcjonujących sklepów, galerii handlowych chce wydzielać swoją przestrzeń dla sprzedaży tego typu produktów”.
A więc jednak biznes i spróbuję porównać ten polski do szwedzkiego.
Las Polski na FB opublikował 8 grudnia serię zdjęć z otwarcia pierwszego sklepu tej zapowiadanej sieci, w siedzibie DGLP w Warszawie.
Widzimy wiceministra, dyrektorów i naczelników oraz kapelanów, widzimy ekipę telewizji oraz reporterów no i obsługę sklepu. Jako społeczeństwo, domyślam się.
Oraz kilka cen i tutaj podaję też ceny w szwedzkich kr, dla porównań w dalszej części tekstu – zamiennik 2,38 (11.12.2017)
-comber sarni – 93 zł/kg (221 kr/kg)
– comber wędzony z jelenia – 82 zł/kg (195 kr/kg)
– polędwica (jelenia?) – 51 zł/kg (121 kr/kg)
– kiełbasa z dzika – 37 zł/kg (88 kr/kg)
– kiełbasa myśliwska z jelenia – 39 zł/kg (93 kr/kg)
– szynka wędzona z jelenia – 49 zł/kg (117 kr/kg)
– salami z jelenia – 39 zł/kg (93 kr/kg)
– krakowska sucha z jelenia – 78 zł/kg (186 kr/kg)
Tylko tyle cen udało mi się odcyfrować z dostępnej na Facebook fotografii.
Porównanie szwedzkie zacznę od przetłumaczenia:
Comber jeleni – hjortsadel
Comber sarni – rådjursadel
Polędwica – filé
Szynka – skinka
Mięso mielone – färs
Pieczeń – stek
Udziec – innanlår
Jeleń – hjort
Sarna – rådjur
Łoś – älg
Dzik – vildsvin
oraz dodaję zdjęcie.
Jakie mam ja możliwości kupna dziczyzny jako mieszkaniec Sztokholmu?
Spore. Zależy to od mojej ochoty pójścia czy pojechania na zakupy albo pozostania w domu i korzystania z sieci.
Wykorzystując internet wybieram np. https://www.googleadservices.com/pagead/aclk?sa=L&ai=DChcSEwjT8-KK8IHYAhWGHBsKHdY1DRwYABAAGgJ3bA&ohost=www.google.se&cid=CAASEuRodhs9jv09zvEppZnzSRg5SQ&sig=AOD64_1W98iZYMej_U4uCY0avIRwn4Dzaw&q=&ved=0ahUKEwjont6K8IHYAhVQIlAKHUmND2gQ0QwIIg&adurl=
i w ofercie tej firmy mam np. Lilla viltlådan co oznacza Mała paczka z dziczyzną z jelenia i dzika, zamrożoną, a w niej części z udźca, nerkówki i pieczeni w ilości 1 kg i mięso mielone, 1,25 kg. Całość kosztuje 765 kr (321 zł). Dostawa do domu, za darmo, w ciągu 5-10 dni.
Inną firmą dostarczającą dziczyznę do domu jest https://www.mathem.se/varor/vilt
Widzimy tutaj bogatą ofertę handlową i nasuwa mi się istotna uwaga z którą nie wiem jak poradziły sobie Lasy Państwowe.
W Szwecji droga dziczyzny od myśliwego do sklepu jest w zasadzie prosta i skomplikowana.
Skomplikowana w tym sensie że cena za upolowaną zwierzynę jest za niska i myśliwemu w wielu wypadkach nie opłaca się oddawać jej do punktu skupu. Zatrzymuje ją w swojej lodowce i o tej drodze oraz o dziczyźnie pisaliśmy tutaj w Dziczyzna i szwedzcy myśliwi. jak i w Mięso z łosia nęci. a bardziej ogólnie na ten temat pisał Robert Grzeszczyk w Zwierzyna wolna w klatce?
Przypominam też że w Szwecji łowna zwierzyna dzika należy do właściciela terenów łowieckich, często będącego myśliwym lub odsprzedających prawo do polowania myśliwemu.
Ale załóżmy że po polowaniu ląduje zwierzyna w punkcie skupu. Stamtąd przechodzi do zakładów masarskich przemysłu przetwórczego w których zamienia się w te widoczne na poprzednich zdjęciach opakowania, następnie hurtownicy handlu dostarczają je do sklepów, takich jak ten na ulicy Grójeckiej lub takich jak ten szwedzki.
Jak ta droga wygląda w Lasach Państwowych, które najwidoczniej chcą przejąć wszystkie opisane powyżej funkcje? Funkcje od dawna uregulowane zarówno w Polsce jak i UE konkretnymi przepisami i prawem?
Ale powróćmy do mnie, który ma w odległości spacerowej sklep spożywczy sieci coop, proponujący również dziczyznę, zwłaszcza teraz w sezonie łowieckim.
Mogę tam pójść i kupić albo znów zamówić na sieci z dostawą do domu https://www.coop.se/handla-online/varor/frys/kott-vilt/vilt
W czasie ostatniej wizyty kupiłem tylko kiełbasę z łosia, cena 95 kr/kg czyli 40 zł/kg ale moim zdaniem nie jest to produkt mogący konkurować smakiem z kiełbasą krakowską lub żywiecką, którą czasem mogę kupić w podobnej cenie w tym samym sklepie.
Ceny za np. comber sarni (rådjursadel) 429 kr/kg czyli 206 zł/kg są zdecydowanie tutaj wyższe i jest to istotnie luksusowe mięso.
Istnieją też w Sztokholmie hale targowe, w tej chwili cztery, z butikami podobnymi do tego na Grójeckiej, ale większymi, właśnie z takim asortymentem towarów i traktowane jako miejsca handlu towarów powiedzmy luksusowych, w których tzw. śmietanka społeczna może w czasie zakupów zetknąć się ze zwykłym ludem i często jest to dla tej śmietanki jedyna okazja w życiu.
Mam nadzieję że ten butik na Grójeckiej nie będzie oscylował w tym kierunku, a w zasadzie mam pewność, no chyba że zwykły lud będzie traktował urzędników Dyrekcji Generalnej jako śmietankę społeczną…
Co nie jest niemożliwe patrząc na zdjęcia w Lesie Polskim.
Gdyby więc butik otwarty przez dyrektora Konrada Tomaszewskiego przenieść z Warszawy do Sztokholmu, to z takimi cenami, poza cenami kiełbasy, miałby ogromne powodzenie. Zwłaszcza ceny miodu polskiego, który powinien tutaj zrobić furorę. Nie mówiąc o oryginalnej kawie, którą z ciekawości kupiłoby wielu. A jak smakuje?
Ale powodzenie w handlu zależy od wielu rzeczy. Choćby od tych które już opisałem. Handel na sieci, dostawa do domu, a jak już butik to w galerii z innymi butikami, lub jako część dużego sklepu, bo przecież idąc na zakupy nie kupuję tylko mięso.
Butik z mięsem i wędlinami, tego typu jaki otwarły Lasy Państwowe jest prawdopodobnie najgorszym rodzajem biznesu dla fachowego handlowca. Egzotyczny dla Polaka towar, towar drogi, towar sezonowy, dostawy prawdopodobnie organizacyjnie niepewne, wąski asortyment towarów no i okresowe klęski takie jak ostatnio z dzikami i ASF. No bo kto rozsądny kupi teraz coś z dzika? Mimo zapewnień ze strony dyrekcji LP?
Wad mógłby taki handlowiec wymienić wiele ale być może pewne z nich staną się zaletami w spółce z takim partnerem jak Lasy Państwowe. Bo straty i to niewątpliwe Lasów Państwowych na takim interesie stają się w ten sposób zyskiem dla firm prywatnych współpracujących z LP.
I ponieważ Lasom Państwowym zależy na tym aby eksperyment z dziczyzną się powiódł to widzę świetlaną przyszłość w ciągu najbliższych kilku lat dla prywatnych handlowców zajmujących się jej sprzedażą. Bo chyba nie są oni pracownikami Lasów Państwowych? Albo?
Celem akcji ze sprzedażą dziczyzny, tym przynoszącym zaszczyt LP i nie jest to bynajmniej moją ironią, jest udostępnienie takiego mięsa dla społeczeństwa. Po cenach względnie dostępnych, co oznacza straty finansowe dla LP.
Uniknąć ich można jedynie poprzez współpracę Lasów Państwowych z przemysłem przetwórczym i spożywczym oraz eksport do krajów w których ta dostępna cena jest kilkakrotnie wyższa.
Ale wtedy celem staje się bogactwo kraju a nie poprawianie sobie wizerunku społecznego. Bo ja nie uważam że to co jest dobre dla Lasów Państwowych jest zawsze dobre dla Polski.
Minister Jan Szyszko przedstawiał w roku ubiegłym efektowne opisy jak to Niemcy zarabiają na polskiej dziczyźnie.
Był to moim zdaniem równie efektowny jak i efektywny opis nieudolności polskiego przemysłu czy polskich handlowców. Bo chyba nie brakuje w Polsce zakładów masarskich potrafiących dzielić i pakować tusze zwierzęce a następnie handlowców do sprzedaży takich produktów w Niemczech?
Bardzo nie lubię takich obrazów bo znów Polacy zaczynają występować w roli ofiar, podpowiadam więc szwedzki pomysł https://svenskjakt.se/start/nyhet/regeringen-vill-exportera-viltkott-till-kina/ z Chinami. Podobno udany.
Mogą Szwedzi eksportować mięso łosia do Chin i to z dużym zyskiem to i Polacy mogą robić to samo z mięsem jelenia a co najważniejsze w podobnej cenie.
Dlaczego mamy dać się wykorzystywać?
Przestańmy skarżyć się na innych że jemy za mało dziczyzny. Szwedzi dodaliby: zacznijcie polować.
Czy polscy myśliwi polują za mało? Tego nie wiem, w dzisiejszej atmosferze anty-myśliwskiej boją się niekiedy nawet przyznać że to robią ale w każdym razie butików z dziczyzną chyba jeszcze nie otwierają. I nie zachęcam ich do otwierania podobnych jak ten na Grójeckiej. Z prostej przyczyny, nie stać myśliwych na takie promowanie dziczyzny dla społeczeństwa.
Albo inaczej – zostawcie handel fachowcom i żądajcie tylko zysku od nich. Zresztą zysk wymusi na nich rynek.
Bo chyba mamy jeszcze wolny rynek w Polsce?
Tekst – Tadeusz Ciura
Zdjęcie tytułowe: leva sunt
Zdjęcia w tekście: spisa.nu
svensk jakt
local places